190919Analiza Cen LATO cz.2 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

190919Analiza Cen LATO cz.2

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


19.09.2019 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Płace w Polsce mogą rosnąć znacznie szybciej niż się teraz przypuszcza...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną


foto: Business photo created by katemangostar - www.freepik.com


Propozycje zwiększenia dochodów Polaków
deja vu programu Rodzina 500+

W ostatnim materiale tygodniowym w dużym skrócie omówiono istotne propozycje programowe jakie mają być realizowane w kolejnej kadencji parlamentarnej przez partię aktualnie rządzącą w wypadku przedłużenia jej mandatu do sprawowania władzy w drodze wyborów parlamentarnych w październiku obecnego roku. Zostały one złożone w sobotę 7 września na konwencji wyborczej PiS w Lublinie, a przedstawił je prezes tej partii Jarosław Kaczyński.

Generalna teza naszego zeszłotygodniowego materiału sprowadzała się do tego, że gdyby przyjąć, że złożone deklaracje odnośnie mocno przyspieszonego wzrostu minimalnych wynagrodzeń wejdą w życie i staną się na kilka lat obowiązująca strategią, w następstwie której dojdzie do znacznie bardziej dynamicznego wzrostu ogółu płac, to będziemy mieli niemalże rewolucję w kształtowaniu się sytuacji dochodowej gospodarstw domowych. Prawie na pewno wpłynie to znacząco na koniunkturę w wielu branżach, a jedną z tych, która odczuje to najmocniej będzie branża zorganizowanej turystyki wyjazdowej.

Jest to wniosek bardzo podobny do tego, który Instytut TravelDATA silnie rekomendował już od końca 2015 roku, z tym, że dotyczył on wpływu programu Rodzina 500+: patrz tekst z grudnia 2015 roku: lt http://turystyka.rp.pl/artykul/1249250-Betlej--500--nadzieja-polskiej-turystyki.html.

Krytyka wyższych płac w dużym stopniu umilkła

I zupełnie tak jak wtedy spotkało się to z negatywną reakcji wielu osób, tak jakby w szybszym niż dotychczas wzroście dochodów gospodarstw domowych kryło się coś złego. Na szczęście polityczna krytyka wysokich pensji została z przestrzeni publicznej szybko wycofana i nagle okazało się, że właściwie prawie wszyscy są „za” przy jedynie pewnych różnicach dotyczących tego jak ten cel należy osiągnąć.

Jest to okoliczność dla naszych materiałów nadzwyczaj pomyślna, gdyż uwalnia nas od uciążliwego argumentowania, że większe dochody, to jednak lepsza koniunktura w turystyce, zwłaszcza wyjazdowej, co było dla wielu przedstawicieli branży mocno niejasne w latach 2016-2017.

W ten sposób można się (na razie bardzo wstępnie) zająć dużo bardziej pożyteczną czynnością jaką jest próba oszacowania jak na dynamikę ogółu wynagrodzeń może wpłynąć proponowana ścieżka wzrostu minimalnych wynagrodzeń od końca 2019 do końca 2023, która może być określona jako „2x15 procent + 3x10 procent”.

Problem ten sygnalizujemy na razie prawie wyłącznie z tego powodu aby stworzyć dla organizatorów alternatywną ścieżkę myślową wobec tej przedstawianej już w mediach przez mainstreamowych ekonomistów liberalnych bądź neoliberalnych.  

Liberalni ekonomiści są w swoich kalkulacjach zbytnio pasywni

Bez zbędnych wstępów i zagajeń przechodzimy w tym względzie do przykładów. Mainstreamowi ekonomiści liberalni szacując wpływ programu Rodzina 500+ i innych socjalnych posunięć rządu na stan budżetu państwa najczęściej wykonywali szacunki statyczne nie uwzględniając dostatecznie silnie wpływu zwiększonych wydatków konsumentów na zmiany w gospodarce, które z powodu efektów mnożnikowych generują kolejne wpływy budżetowe. Niedoszacowanie takich zjawisk (ale też niedocenienie efektów uszczelniania podatków) było źródłem całkowicie błędnego przeświadczenia wielu ekonomistów, że gospodarka i budżet nie wytrzymają ówczesnych propozycji rządu i w konsekwencji formułowania lekkomyślnych i całkowicie błędnych opinii, że do jesieni 2016 budżet utraci względną równowagę , deficyt osiągnie 100 mld złotych etc.

Instytut TravelDATA wielokrotnie negował takie scenariusze. Podkreślamy, że dla oceny wpływu takich programów nie mogą służyć proste wyliczenia rachunkowe, ale rezultaty przeliczeń przez modele cyfrowe, których parametry muszą być dopiero precyzyjnie oraz indywidualnie „wysterowane”.

Podobną wpadkę odnotowano w USA, gdzie stanowczo niedoszacowano wpływ propozycji gospodarczych  Donalda Trumpa, na poprawę koniunktury w kraju, spadek bezrobocia i wzrost dochodów gospodarstw domowych.

Zbyt pasywne myślenie (niedocenianie siły wpływu zmian) uwidoczniło się niedawno również u decydentów w strefie euro. Nie zdawano sobie najwyraźniej sprawy, jak duży wpływ na osłabienie koniunktury może wywrzeć zakręcenie „kroplówki” dodatkowych środków pompowanych przez Europejski Bank Centralny (EBC) w system bankowy, nazywaną popularnie „dodrukiem” pieniądza.

Polscy mainstreamowi ekonomiści prawdopodobnie mocno niedoceniają skali przyspieszenia wzrostu płac

Do poglądów dużej części ekonomistów na kwestię dynamiki wzrostu płac w najbliższych 4 latach można stosunkowo łatwo dojść nie wprost. Otóż bardzo częstą, ba - prawie obowiązkową narracją odnośnie bardzo szybkiej ścieżki wzrostu minimalnych wynagrodzeń jest twierdzenie, że w bardzo dużym stopniu zaburzy ona relację pomiędzy płacą minimalną i płacą średnią. Tę relację określa się dość powszechnie jako zdecydowanie zbyt wysoką, bo zmierzającą do 60 procent w końcu roku 2023, choć znajdują się tacy, którzy uważają, że będzie ona nawet w okolicach 64 procent.

Takie rozumowanie niemal na pewno jest błędne, bo zawiera element zakładania zbyt niskiej dynamiki ogółu płac w warunkach szybko rosnących wynagrodzeń minimalnych. Można się tu posłużyć banalnym wyliczeniem. Gdyby w końcu 2023 (powiedzmy w IV kwartale 2023) roku płaca minimalna planowana na 4000 złotych miała wynosić 60 procent płacy średniej, to oznacza, że ta ostatnia musiałaby wówczas wynosić 6667 złotych. Ponieważ w tym IV kwartale 2019 wyniesie ona prawdopodobnie około 5400 złotych, oznacza to, że jej średnioroczny wzrost w latach 2019
2023 (ostatnie kwartały tych lat) musiałby wynosić 5,41 procent. Na pierwszy rzut oka brzmi to prawie racjonalnie, ale jedynie w warunkach, gdy płaca minimalna rośnie mniej więcej zgodnie z ogólną dynamiką wzrostu wynagrodzeń.

Doświadczenia modelowe i praktyczne krajów, w których dokonywano zdecydowanych podwyżek minimów płacowych wskazują jednak na coś zupełnie innego. Szczególnie cennym odniesieniem mogą być dla nas Węgry, które prezentują prawie taki sam poziom rozwoju gospodarczego i tempo wzrostu gospodarki oraz podobne uwarunkowania historyczne mające przełożenie na mentalność przedsiębiorców i innych osób prowadzących działalność gospodarczą.

Przemodelowując relacje węgierskie na warunki polskie otrzymujemy wzrost płac w granicach 9,0-10,5 procent, choć ze względu na postępujące spowolnienie w strefie euro i brak woli głębszych reform w tym obszarze, bezpieczniej jest przyjąć asekuracyjnie poziom 8-9 procent, czyli np. 8,5 procent średniorocznie. W tych warunkach średnia płaca wyniosłaby w końcu 2023 roku blisko 7500 złotych, a relacja do niej płacy minimalnej w granicach całkiem racjonalnych 53 procent.

Mocno przesadzone są też oczekiwania bardzo dużej inflacji wywołanej wzrostem płac i dużego wzrostu bezrobocia. Nie przytaczając tu żadnych złożonych modeli i argumentów warto znów posłużyć się przykładem Węgier. Dość modny jest obecnie przykład przytaczany przez nasz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, choć nie jest on do końca precyzyjny.

Otóż mówi on, że po podwyżce minimalnych wynagrodzeń o 60 procent zmaterializowały się w zasadzie wszystkie zagrożenia: ceny towarów i usług wzrosły średnio o 7,5 procent (ale i tak by rosły, choć być może nieco wolniej), zyski firm spadły o 1 punkt procentowy (nie jest to wiele) i 10 procent najsłabiej zarabiających straciło pracę, (czyli np. 10 procent z 20 procent (dolny kwintyl), czyli 2 procent). Ponieważ bezrobocie rejestrowane jest na Węgrzech nawet o 1/3 niższe niż w Polsce, to oznacza, że w praktyce osoby te przeszły do innej lepiej „technicznie uzbrojonej” pracy, a to właśnie jest jednym z kluczowych celów podwyżek płac minimalnych.

W jakim stopniu program radykalnego wzrostu płac minimalnych zmieni koniunkturę w branży

Jest to jedna z najważniejszych kwestii strategicznych w planowaniu biznesu przez dużych organizatorów. Wystarczy w tym miejscu przywołać niemalże skokowy wpływ programu Rodzina 500+, który wyprowadził branżę z wieloletniego zastoju (za wyjątkiem dość dobrego sezonu 2014) i tylko w okresie dwóch lat 2017-2018 walnie przyczynił się do 70-procentowego wzrostu liczby klientów.
Na skutek mocno zróżnicowanych wniosków biznesowych, które wysnuwali z tej wówczas nowej i niespotykanej wcześniej sytuacji (może za wyjątkiem roku 2008) poszczególni organizatorzy, w okresie zaledwie dwóch sezonów doszło do bardzo znacznych zmian układu sił w branży jako całości, jak też na głównych rynkach docelowych.

Jedni bardzo wzmocnili swoje rynkowe pozycje, inni nieco zaspali i nie wykorzystali swoich szans odpowiednio do zaistniałych możliwości. Wiele wskazuje, że i tym razem może być podobnie, choć zapewne nie dojdzie już do tak wyraźnych zmian w branży jak miało to miejsce w sezonach 2017 i 2018.

Z frontu starań o rentowność branży  w last minute wrzesień wypada coraz bardziej korzystnie

Już od przynajmniej czerwca organizatorzy powinni nieustająco mieć dużo powodów do zadowolenia. W tym okresie sprzedawało się prawie wszystko i to po znacznie lepszych cenach niż przed rokiem. Bardzo korzystnie kształtowały się zwłaszcza ceny wyjazdów sprzedawanych w okresie last minute. Dzisiaj można szacować, że średni roczny wzrost cen lastów (ostatnie trzy tygodnie sprzedaży) kształtował się dla okresie lipca i sierpnia w granicach 410-430 złotych.

Coraz lepiej wypadają lub zapowiadają się też marże przypisane wyjazdom last minute, które są lub będą realizowane we wrześniu. Jak dotąd sytuacja jest pod tym względem na podobnym lub nawet nieco lepszym poziomie niż miało to miejsce w miesiącach wakacyjnych i dotyczy to również wyjazdów w terminach trzeciego i czwartego tygodnia miesiąca. Na podstawie  prawie pełnych trzech tygodni można przypuszczać, że średni roczny wzrost cen lastów we wrześniu osiągnie około 450 złotych.
W tym sezonie przebieg cen sprzedawanych wycieczek zaczyna w coraz większym stopniu nawiązywać do sytuacji znanych dotychczas głównie ze sprzedaży przelotów w tanich liniach i to na kierunkach cieszących się dużą popularnością. Być może mniej więcej właśnie tak (ewentualnie przy nieco łagodniejszych wzrostach cen w okresie last minute) powinien wyglądać właściwy przebieg sprzedaży w branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej, jeśli ma ona na celu realizowanie zysków na przyzwoitym poziomie i przy ograniczonym ryzyku biznesowym i operacyjnym.

Październik nadal nie zawodzi organizatorów

Bardzo dobrze prezentuje się też sytuacja w ostatnim miesiącu sezonu letniego. Jego wpływ na wyniki branży jest wprawdzie znacznie mniejszy niż miesięcy z trzeciego kwartału, gdyż pod względem liczby klientów jest on od nich przeszło 3-krotnie mniejszy, ale za to średnia roczna zmiana cen i marż nadal kształtowała się w tym sezonie co najmniej równie dobrze jak we wcześniejszych miesiącach sprzedaży.

Dla zilustrowania ogólnej skali wzrostu cen dla wycieczek z wylotami w pierwszym tygodniu października przedstawiamy wykres rocznych ich zmian z wyprzedzeniami w stosunku do terminu wylotu w zakresach 1-8 tygodni i 2-5 miesięcy



Przy identycznym wyprzedzeniu wobec terminu wyjazdu (2 tygodnie), roczny wzrost cen w październiku (+300 złote) okazał wprawdzie sporo niższy od lipcowego (+401 złotych), ale wyższy od sierpniowego (+204 złote) oraz wrześniowego (+230 złotych).

Rozpatrując uśredniony roczny wzrost cen w okresie ostatnich pięciu tygodni, czyli z wyprzedzeniem wobec terminu wyjazdu od dwóch do sześciu tygodni, to również okazuje się, że ich wzrost w październiku (+203 złote) ustępuje jedynie wzrostowi w lipcu (+255 złotych), a przewyższa odpowiednie wzrosty w sierpniu (+181 złotych ) i we wrześniu(+160 złotych).
Jeśli natomiast uwzględnimy wpływ zmian kosztów paliwa oraz cen głównych walut, czyli przejść od zmian cen wycieczek do  ujęcia również zmian części istotnych kosztów, to pod tym względem sierpień okazał się w rozpatrywanym okresie jednak minimalnie korzystniejszy od października (+207 wobec +198 złotych).

Sprzedaż Novaturasa nadal pod dużą biznesową presją Itaki

W ostatni poniedziałek poznaliśmy giełdowy komunikat litewskiego organizatora Novaturas, w którym informuje on, że w sierpniu wartość jego sprzedaży spadła wobec sierpnia 2018 o 10 procent, a liczba klientów była niższa o 13 procent. Nie jest to pierwszy z serii miesięcznych spadków i co ważne ich skala na razie nie ustępuje. W lipcu spadek obrotów wyniósł 13 procent, zaś liczby klientów o 12 procent, w czerwcu spadki nie były tak duże obroty o 8, a liczba klientów o 9 procent, a w maju jeszcze całkiem niewielkie odpowiednio 1 i 2 procent. Skutkiem spadków sierpniowych było pierwsze w tym sezonie zejście pod kreskę rocznej dynamiki obu tych zasadniczych wielkości biznesowych w  ujęciu skumulowanym. Spadek przychodów ze sprzedaży wyniósł 1 procent, a liczba klientów obniżyła się o 3 procent.

Jak już pisaliśmy kilkakrotnie w naszych wcześniejszych materiałach sytuacja taka była do przewidzenia w obliczu wkroczenia na rynek krajów nadbałtyckich (na nim działa biuro Novaturas), nowych konkurentów, a zwłaszcza biura Itaka. Z tego też powodu uważaliśmy, że pierwotna proponowana przez właściciela Novaturasa cena akcji w ofercie publicznej była prawdopodobnie zbyt wysoka. Rynek uważał podobnie i w rezultacie cena akcji została obniżona z 56,13 do 44,13 złotych                    (dziś akcje organizatora kosztują nieco powyżej 27 złotych).

Ofensywne działania Itaki, zwłaszcza na rynku litewskim wydają się jak najbardziej słuszne nie tylko z lokalnego czysto konkurencyjnego punktu widzenia, ale także z punktu widzenia potencjalnie korzystnej możliwości równoważenia wewnętrznych biznesowych ryzyk Itaki. Duża skala działania w krajach nadbałtyckich z ich specyficznym przebiegiem popytu w turystyce wyjazdowej (silny czerwiec i wrzesień, a słabsze lipiec i sierpień) może pozwolić na częściowe zbalansowanie wakacyjnej popytowej górki na rynku polskim. Może się to okazać tym istotniejsze, że w świetle ujawniających się istotnych założeń programowych partii rywalizujących o jak najlepszy wynik w październikowych wyborach do Sejmu i Senatu rola tzw. Polski B z jej preferencjami odnośnie wyjazdów w okresie wakacji szkolnych będzie najprawdopodobniej nadal rosła.

Uratowanie Thomasa Cooka jeszcze nie do końca pewne

Tak jak można było przypuszczać uzgodniony pomiędzy największym akcjonariuszem, którym jest chiński fundusz Fosun (około 18 procent akcji) i kredytującymi organizatora bankami i posiadaczami obligacji nie stanowił końca perypetii drugiego europejskiego koncernu turystycznego. Przypomnijmy, że (pomijając szczegóły) uzgodniono dokapitalizowanie organizatora w wysokości 900 milionów funtów, z czego połowę miał wyłożyć Fosun, a resztę banki i główni obligatariusze. W jego wyniku Fosun miał przejąć nie mniej niż 75 procent udziału w touroperatorskim biznesie Thomasa Cooka i 25 procent w jego liniach lotniczych, a banki i główni posiadacze obligacji odpowiednio 75 procent oraz mniej niż 25 procent udziałów w biznesach lotniczym i touroperatorskim.

Teraz okazało się jednak (według brytyjskich mediów - nie jest to do końca jasne), że z uwagi na bieżący rozwój sytuacji organizator do skutecznego rozpoczęcia działalności w nowym sezonie może potrzebować jeszcze 200 milionów funtów dodatkowo. Spowodowało to nowe rozmowy i przesunięcie w czasie całego procesu uzgodnieniowego o tydzień.

Kwota niezbędna do przeżycia ciągle rośnie …

Przypomnijmy, że początkowo uważano, że dla uratowania Thomasa Cooka wystarczy sprzedaż jego linii lotniczych, ale nie było  na nie poważnych chętnych. Potem zakładano pożyczkę pomostową w wysokości 300 milionów funtów, następnie dokapitalizowanie w wysokości 750 milionów funtów, które po audycie urosło do 900 milionów. Jaka kwota w ostatecznej konsekwencji okaże się niezbędna czas pokaże, przy czym na razie powstaje wrażenie, że informacje w kwestii organizatora stają się coraz mniej jasne, czemu nie pomaga fakt zaprzestania przekazywania do publicznej wiadomości jego sprawozdań finansowych.

… a wartość Thomasa Cooka spada

Na razie sytuacja kolejnej niepewności spowodowała w tym tygodniu kolejny spadek cen akcji, tym razem o ponad 10 procent do 4,5 pensa, czyli do wielkości bliskiej historycznemu rekordowi z 30 lipca tego roku (4,47 pensa). W ten sposób kapitalizacja Thomasa Cooka (338,5 mln złotych) ponownie spadła poniżej wartości rynkowej polskiego biura podróży Rainbow, która w środę na koniec dnia wyniosła prawie 364 miliony złotych





Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.

Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i
www.wczasopedia.pl



Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego