Menu główne
Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii
4.10.2019 -
Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną
foto: Business photo created by snowing -
Pomimo, że od upadku drugiego największego koncernu turystycznego w Europie minęło już prawie dwa tygodnie nadal jest to jeden z najważniejszych tematów bieżącego komentowania jego perypetii biznesowych, dociekania przyczyn i co ma większe znaczenie, potencjalnych skutków tego wydarzenia. Jak zwykle w takiej sytuacji nie brak najprzeróżniejszych opinii dopiero co objawionych przy tej okazji ekspertów wypowiadających zaskakujące nieraz opinie. Oczywiście nie warto zanadto przejmować się opiniami jednorazowych ekspertów od turystyki, ale warto przynajmniej z grubsza posegregować je pod kątem charakterystycznego dla różnych grup zawodowych spojrzenia na tę zupełnie wyjątkową kwestię.
Ludzie turystyki: padła ikona turystyki – teraz upaść może każdy …
Ludzie turystyki wydają się zupełnie zaskoczeni i wstrząśnięci tym co się stało. Nie bardzo mieści się im w głowach, że mogła upaść tak duża i szacowna firma, będąca dla wielu synonimem trwałości i stabilności w turystyce. Z tego grona pochodzą formowane teraz w mediach opinie, że skoro upadła ikona europejskiej turystyki to właściwie może teraz upaść każda inna firma w tej branży.
Takie opinie świadczą jednak dobitnie, że osoby takie nie mają zbyt dużego rozeznania w tym co właściwie dzieje się w ich branży, a już z pewnością nie czytały ze zrozumieniem jakiegokolwiek sprawozdania finansowego Thomasa Cooka i to niekoniecznie ostatniego, ale nawet sprzed kilku, czy nawet więcej kwartałów. Z przekonaniem graniczącym z pewnością można założyć, że gdyby nawet wertowały raporty roczne organizatora, to raczej bardzo dobrze sporządzone rozległe treści marketingowe stroniąc zdecydowanie od jakichkolwiek finansowych tabel, zestawień, czy sprawozdań.
Osoby wypowiadające takie opinie jak przytoczona wyżej krzywdzą w sposób ewidentny inne podmioty w branży turystycznej, których stan bilansu, przepływów, czy istotne wskaźniki sprawozdawcze wyglądają, łagodnie rzecz ujmując, o niebo lepiej niż właśnie upadłego koncernu.
Poleganie na obiegowych opiniach dotyczących firm w turystyce doprowadziło już do dużych rozczarowań niejednego kontrahenta, a w szczególności często nieświadomego sytuacji hotelarza. Trudno przekonać takie osoby do wertowania sprawozdań podmiotu, z którym ma zamiar podpisać kilkuletni nieraz kontrakt, aczkolwiek pomocniczo warto jeszcze raz zasygnalizować, dwa znaki ostrzegawcze, jakie w przypadku Thomasa Cooka były często lekceważone.
W polskiej branży część osób zapewne pamięta częste ostrzeżenia Instytutu TravelDATA, że podmiot, który przestaje składać sprawozdania finansowe powinien wzbudzać szczególną czujność. Okazuje się, że takie postępowanie sprawdza się nie tylko w przypadku naszej rodzimej branży, ale dotyczy też turystycznych gigantów. Wyraźnie było to widoczne w przypadku Thomasa Cooka. Najpierw składał duże standardowe sprawozdania, następnie już tylko średnie, potem małe, jeszcze później zdawkowe, a w końcu za okres do 30 czerwca nie złożył go wcale… O sprawie sprawozdań Thomasa Cooka, TUI Group i naszego rodzimego Rainbowa wraz ze stosownym zestawieniem pisaliśmy w materiale z 13 lutego 2019 roku ( http://wczasopedia.pl/190213analiza-
Innym znakiem ostrzegawczym w przypadku spółek notowanych na rynkach kapitałowych (nie muszą być to akcje, mogą być obligacje korporacyjne) jest głęboki spadek notowań. Sprawę notowań Thomasa Cooka i jego niesamowicie niskiej wyceny też poruszaliśmy wielokrotnie (poczynając od materiału opublikowanego równo rok temu z 1 października 2018 roku: patrz http://wczasopedia.pl/181001analiza-
Ludzie finansów: upadł zdecydowanie najsłabszy duży podmiot w turystyce – teraz branża będzie znacznie silniejsza …
Dla ludzi ze świata finansów ta sama sytuacja od dawna wyglądała zupełnie inaczej. Tu panowało raczej zdziwienie, że taki podmiot może w ogóle prowadzić działalność. Wyraz temu dawały m. in. właśnie superniskie notowania koncernu. Rozmiarami biznesu był on nieco ponad 1,5 razy mniejszy od TUI Group, ale jego wartość rynkowa była niższa aż kilkadziesiąt razy. Porównywalny był z wartością biura Rainbow, choć pod względem przychodów przewyższał go 30-
Byli też analitycy (np. z Citibanku), którzy twierdzili, że spółka jest zupełnie bezwartościowa, zaś swoją nieznaczną wartość rynkową zawdzięcza jedynie relacjom z chińskim funduszem Fosun, który dawał jakieś nadzieje, że Thomas Cook będzie jednak kontynuował dalej swoją działalność.
Z pewnością jest jednak tak, że upadł najbardziej toksyczny (m.in. ze względu na swój rozmiar) podmiot w branży, który wciągał w spiralę zadłużenia coraz to nowe często nieświadome tego podmioty. Również turyści, którzy masowo rezerwowali atrakcyjne ich zdaniem wycieczki, często byli zupełnie nieświadomi powagi zagrożenia. Ich sytuacja jest jednak o tyle lepsza, że raczej nie poniosą szkód finansowych, a jedynie niedogodności związane z przyspieszonym powrotem z wakacji.
Peter Fankhauser w niedawnym wywiadzie dla „The Times” przyznał, że w momencie ogłoszenia upadłości firmy, jej dziura finansowa wyniosła powyżej trzech miliardów funtów. Koncernowi brakowało pieniędzy nie tylko na hotele, ale dla przewoźników lotniczych i dostawców usług płatniczych. W wywiadzie były już prezes przyznał, że ogłoszenie bankructwa było jedynym wyjściem, gdyż rezerwy finansowe wystarczały jedynie do 4 października.
TravelDATA szacowała dziurę Thomasa Cooka na niecałe 3 mld funtów, ale na podstawie danych z 31 marca tego roku. Oznacza to, że koncern w drugim i trzecim kwartale roku
Co ciekawe wywiad ten cytowały jedynie media finansowe, zaś branżowe wolały tej kwestii nie eksploatować.
Najbardziej ogólne wnioski z zaistniałej sytuacji
Pierwszym jest konkluzja, że ludzie związani z biznesem turystycznym mają o sytuacji w branży turystycznej znacznie mniejsze rozeznanie od finansistów, czy analityków, którzy z kolei mają to do siebie, że większą wagę przykładają do lektury finansowych sprawozdań niż do rozmaitych barwnych wypowiedzi, wywiadów, czy kampanii marketingowych. Jest tak pomimo faktu, że raczej nie ponoszą w swoich działaniach ryzyka konkretnych strat związanych z danym touroperatorem. W zupełnie odmiennej sytuacji są np. hotelarze, którzy dla dobrych relacji często godzą się na wydłużone do granic absurdu płatności od kontrahenta, który nie ma przysłowiowego grosza przy duszy.
Trzymiliardowa dziura w finansach Thomasa Cooka oznacza bowiem, że ktoś musi tę kwotę refinansować. Robią to turyści wpłacając zaliczki na poczet rezerwacji, nabywcy korporacyjnych obligacji, refinansujące koncern banki, a w końcu kontrahenci, głównie hotelarze, godząc się na wydłużone płatności. Kwota refinansująca przemieszcza się więc pomiędzy różnymi podmiotami, które biznesowo ten stan rzeczy akceptują. W momencie, gdy ktoś wypada z tego łańcucha koncern musi znaleźć w to miejsce kogoś innego … do czasu.
Thomas Cook nie rozwiązywał problemu dziury finansowej tylko go pogłębiał
Zasadniczo na rozwiązanie problemu dziury finansowej są dwie drogi. Jedna to zapewnienie sobie nowych środków w drodze pozyskania nowego kapitału (tak zamierzał zrobić Thomas Cook), albo stopniowe zasypywanie finansowej dziury wypracowywanymi zyskami -
Druga to tak zwana ucieczka do przodu, czyli powiększanie rozmiarów działalności, przez co dziura finansowa staje się relatywnie coraz mniejsza i przez to mniej dolegliwa. Na nieszczęście dla koncernu jego biznes z różnych powodów się kurczył.
W tej trudnej sytuacji okazało się, że koncern nie zdobył dostatecznego zaufania (może zaważył tu brak przekonywującej strategii) potencjalnych inwestorów. Fosun, który zainwestował już w Thomasa Cooka łącznie prawie 300 milionów funtów (dokapitalizowanie i zakupy akcji na rynku), był na pewnym etapie skłonny zainwestować jeszcze 375 milionów funtów, później nawet 450 milionów, ale w obliczu pojawiających się coraz to nowych i coraz to wyższych pułapów w końcu zrezygnował.
Takie same kwoty miały inwestować banki i główni obligatariusze, ale takie inwestycje miały sens jedynie gdyby uczestniczył w tym inwestor branżowy. Bez niego dalsze prowadzenie działalności przez Thomasa Cooka mijałoby się z celem.
Bulwersujące zarobki menedżerów w koncernie
Kolejnym wnioskiem jest, że nawet najsłabsze i źle zarządzane podmioty mają to do siebie, że ich szefowie nadal zarabiają kwoty zupełnie nieadekwatne do wyników swojej działalności. Sprawa ta wzbudziła zdziwienie, a potem zdenerwowanie wielu mediów i może jeszcze mieć swój ciąg dalszy. Okazuje się, że od czasu ostatniego kryzysu z 2008 roku, gdy padały wielkie instytucje finansowe sytuacja ta nie zmieniła się albo wcale, albo zmieniła niewiele. I tak jak zwykle menedżerowie najmniej mają do zarzucenia samym sobie i jak zwykle uważają, że ich praca była warta każdego zarobionego funta, czy dolara.
Przy okazji można zauważyć, ze rozrzutność płacowa w koncernie nie dotyczyła tylko centrali koncernu, ale również spółek od niego zależnych. Lektura ogólnie dostępnych historycznych już sprawozdań finansowych Neckermanna Polska prowadzi do takich samych konkluzji jak podnoszone obecnie przez europejskie media. Oto przy bardzo słabym zarządzaniu (systematyczne i szybkie oddawanie konkurentom udziałów w rynku, istotnie pogarszające się wyniki finansowe) były prezes tej instytucji przez wiele lat zarabiał całkiem duże pieniądze. Za takie uznać bowiem można zarobki roczne na poziomie przy którym wynagrodzenie polskiego premiera wygląda na nadzwyczaj skromne. Być może w ocenie koncernu był to poziom prawidłowy, co jednakże świadczyłoby o sporym luzie płacowym w tej szacownej, ale dziś już historycznej instytucji.
Należałoby poprawić transparentność w turystyce
Relatywnie małe ryzyko w zorganizowanej turystyce wyjazdowej ponoszą turyści. Są oni bowiem chronieni przez systemy obowiązkowych gwarancji i często dodatkowo przez stworzone w tym celu zabezpieczenia dodatkowe (np. w Polsce przez Turystyczny Fundusz Gwarancyjny). W przypadku niewypłacalności organizatora mają oni zapewniony zwrot środków finansowych i ponoszą z reguły niedogodności z wcześniejszym niż planowany powrotem (też opłaconym) z wakacji. Podmiotami i osobami, które w wyniku interesów prowadzonych z organizatorami ponoszą niewspółmiernie wyższe ryzyko finansowe są ich kontrahenci, a zwłaszcza hotelarze. W przypadku niewypłacalności i w warunkach takich odroczeń płatności jak powszechnie donoszą media (standardem w Thomasie Cooku były 3 miesiące) hotelarze ponoszą ryzyko utraty praktycznie całych zarobków. Mogą bowiem nie otrzymać płatności za lipiec, sierpień i wrzesień, czyli za miesiące głównych żniw w turystyce.
Przeciętny hotelarz może nie mieć szans na ocenę wiarygodności partnera
Wielkie sieci hoteli jak np. w Hiszpanii zatrudniają w swoich głównych biurach również finansistów można więc przyjąć, że potrafią oni pozyskać potrzebną wiedzę i ją ocenić. W ten sposób mają oni szansę ograniczyć ryzyko biznesowe w relacjach z niepewnym partnerem. W znacznie gorszej sytuacji są hotele w Grecji. Dość często są to niezbyt duże obiekty będące biznesem rodzinnym opartym o rutynę bez gruntownego przygotowania finansowego. W takich warunkach trudno im właściwie ocenić kondycję i ryzyko związane z kontrahentem. Takie hotele mogły ponieść istotne straty w związku z niewypłacalnością Thomasa Cooka i prawdopodobnie niektóre z nich same staną się niewypłacalne.
W tej sytuacji mogą one stać się zbyt ostrożne w relacjach np. z polskimi organizatorami traktując ich jako niezbyt duże podmioty z dość „biednego” kraju, a więc niejako a priori mniej wiarygodne, podczas gdy ich kondycja i stabilność według naszego rozeznania jest często zdecydowanie lepsza od niezbyt jasnej sytuacji wielu organizatorów europejskich. Sytuację utrudnia fakt, że oprócz TUI Group, która regularnie publikuje bardzo obszerne sprawozdania i prezentacje finansowe dostępność sprawozdań innych organizatorów europejskich jest mniej lub więcej utrudniona.
Polscy organizatorzy mogą mieć dużo mniej korzystne warunki od wynikających z ich finansowej wiarygodności
Temat ten może być dość istotny, gdyż intuicyjna ocena wiarygodności kontrahenta może przekładać się na stawki płacone przez polskich organizatorów i stwarzanie takich sytuacji, że np. wysoce ryzykowny Thomas Cook miał bardzo dobre warunki płatności i relatywnie dobre stawki, a o przysłowiowe niebo stabilniejszy Rainbow mniej korzystne.
Temat ten poruszamy nie bez kozery, gdyż wymienione wyżej firmy bardziej pragmatyczny sektor finansowy traktuje zupełnie odwrotnie. To koszt finansowania Thomasa Cooka przez banki był znacznie wyższy niż biura Rainbow, co absolutnie prawidłowo odzwierciedlało różnice w wiarygodności finansowej obu tych podmiotów.
Z frontu starań o rentowność branży
Jak już zaznaczaliśmy w naszych materiałach w tym sezonie organizatorzy mają szczególnie wiele powodów do zadowolenia. Już przynajmniej od czerwca sprzedawały się prawie wszystkie przygotowane oferty i to po znacznie lepszych cenach niż w analogicznych okresach przed rokiem. Bardzo korzystnie kształtowały się zwłaszcza ceny wyjazdów sprzedawanych w ostatniej fazie sprzedaży, czyli w okresie tzw. last minute, których ceny kształtowały się na znacznie wyższych poziomach niż przed rokiem już od lutego.
Szczególne znaczenie mają w tej kwestii miesiące największych wolumenów sprzedaży, czyli miesiące trzeciego kwartału, który jest dla polskich, ale też dla europejskich touroperatorów zdecydowanie najważniejszy. Jak już pisaliśmy wielokrotnie wcześniej można szacować, że średni roczny wzrost cen lastów (rozumianych jako wycieczki sprzedawane w ostatnich 3 tygodniach przed wyjazdem) kształtował się dla okresu lipca i sierpnia w granicach 410-
Ponieważ jest to już nasz ostatni materiał dotyczący sezonu lato 2019, a nawet całego roku turystycznego 2018/2019 (listopad 2018 -
Z wykresu jasno wynika, że ceny lastów w tym sezonie (jeszcze trwa) były od lutego zdecydowanie korzystne (kolor zielony), podczas gdy w sezonie poprzednim sytuacja była odwrotna. Dość dobrze widoczny jest też związek tegorocznych wzrostów cen lastów z zeszłorocznymi spadkami ich cen. Często im większa była ich przecena w poprzednim sezonie tym większy był ich wzrost w sezonie obecnym (tzw. efekt bazy). Zależność ta była częściowo zakłócana dopiero w sierpniu i wrześniu, gdy korzystniejszemu trendowi cen lastów przed rokiem (zmniejszające się przeceny) często towarzyszył zwiększający się ich wzrost w obecnym sezonie. Oznacza to ewidentnie korzystną sytuację dla organizatorów (znacznie zwiększające się zwyżki cen w ujęciu dwuletnim).
Warto też zauważyć, że w pierwszych trzech miesiącach (od listopada do stycznia) ceny lastów w sezonie 2017/18 przewyższały odpowiednie ceny z sezonu wcześniejszego, a w sezonie obecnym było odwrotnie. Przyczyną takiego stanu rzeczy w sezonie 2017/18 był ogólnie bardzo wysoki popyt na wycieczki i to nie tylko na lasty, ale też tzw. first minute, co w konsekwencji przyczyniło się później do nadmiernej rozbudowy programów przez wielu organizatorów i bardzo wysokiej skali nadpodaży wycieczek.
Natomiast w obecnym sezonie w pierwszej fazie sprzedaży, ceny wycieczek znajdowały się pod presją bardzo nisko wycenianej oferty biura TUI Poland, co oddziaływało zarówno na ceny lastów, ale też na ceny wycieczek z wyjazdami w odleglejszych terminach. W rezultacie ceny lastów kształtowały się w tym okresie poniżej cen sprzed roku, co było dodatkowym czynnikiem dyscyplinującym touroperatorów do zachowywania dużej ostrożności programowej, zwłaszcza na niektórych kierunkach (np. Grecja).
Dla statystycznego porządku przedstawiamy również ostatni w tym sezonie dość już tradycyjny wykres rocznych zmian cen wyjazdów w pierwszym tygodniu października 2019 w okresie od maja do końca września, czyli z wyprzedzeniami w stosunku do terminu wylotu w zakresach 0-
Sytuacja w ostatnim miesiącu sezonu letniego, czyli październiku kształtowała się nadal bardzo korzystnie, co obrazuje poniższy wykres.
Wpływ tego miesiąca na wyniki branży jest wprawdzie znacznie mniejszy niż miesięcy z trzeciego kwartału, gdyż pod względem liczby klientów jest on od nich przeszło 3-
W tym sezonie charakterystyczną cechą jest to, że trendy cenowe sprzedawanych wycieczek zaczynają w coraz większym stopniu nawiązywać do sytuacji znanych dotychczas głównie ze sprzedaży przelotów w tanich liniach i to na kierunkach cieszących się dużą popularnością. Być może właśnie mniej więcej w taki sposób powinno wyglądać właściwe kształtowanie się cen sprzedawanych wyjazdów w branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej, jeśli chce ona dążyć do realizacji zysków na przyzwoitym poziomie przy jednocześnie racjonalnie ograniczonym ryzyku biznesowym i operacyjnym.
Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.
Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl
Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).
Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.