191011Analiza Cen ZIMA cz.2 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

191011Analiza Cen ZIMA cz.2

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


11.10.2019 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ

Thomas Cook coraz mniej wspaniały...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje analizę informacji mających wpływ na branżę turysyczną. Analizy są wysyłane podmiotom zarejestrowanym na portalu www.wczasopedia.pl .

WAŻNE: od połowy grudnia postanowiliśmy podzielić dotychczasowy materiał tygodniowy na dwie części: część publikowaną w każdy wtorek tygodnia omawiającą istotne kwestie z zakresu bieżących, a niekiedy też historycznych cen turystycznych imprez, oraz część publikowaną dwa lub trzy dni później - obejmującą różnorodne tematy mające istotny wpływ na bieżącą i przyszłą sytuację w polskiej branży turystyki wyjazdowej.


foto: photo created by pressfoto - www.freepik.com


Branża mocno nie lubi nawet obiektywnych krytycznych opinii

Temat upadku drugiego największego koncernu turystycznego w Europie, mimo że miał miejsce już prawie trzy tygodnie temu, nadal jest bardzo często obecny zarówno w mainstreamowych jak i w branżowych mediach. Zwłaszcza dla tych ostatnich było to zaskoczenie i nie lada wstrząs, że w tak szybki sposób padła uwielbiana przez wiele z nich europejska ikona turystyki. Kolejnym zaskoczeniem dla medialnych i biznesowych weteranów branży stała się skala problemów, długów i niezapłaconych faktur, które pozostawił po sobie upadły touroperator.

Z jakiś bliżej nieznanych powodów branża traktowała Thomasa Cooka jako synonim trwałości i stabilności w turystyce (178 lat historii tego organizatora) i praktycznie wcale nie dawała posłuchu wielu dość jednoznacznym opiniom płynącym z zewnątrz, które zwracały uwagę na poważne słabości touroperatora i jego bardzo mizerną kondycję finansową. Być może jedną z głównych przyczyn było przekonanie, że na turystyce znają się tylko ludzie turystyki, a inni mogą się co najwyżej od nich uczyć.

W praktyce oznaczało to, że w turystycznej branży chętnie przyjmowano nawet najbardziej niemerytoryczne opinie, byleby tylko płynęły one od ludzi w niej pracujących, a niepasujące jej lub poszczególnym organizatorom opinie zewnętrzne traktowano często jako rodzaj, bardzo delikatnie to ujmując, intelektualnej egzotyki. Najczęściej były one pomijane, ale czasem budziły też zdenerwowanie i próby skarcenia niepokornych. Najdalej w tej kwestii posunął się Neckermann Polska, który postanowił nawet wytoczyć firmie TravelDATA proces sądowy, choć nie brakowało też innych niezadowolonych np. z ocen stabilności, którzy zresztą później często zgłaszali niewypłacalność.   

Kwestię tę przypominamy raz jeszcze, gdyż takie podejście powoduje to, że działalność w interesie wiedzy o rzeczywistej sytuacji w branży turystycznej, to jeden ze skuteczniejszych sposobów na kłopoty i przykrości, a więc jako taka nie ma ona właściwie sensu. Jednym z rezultatów ograniczania takiego zniechęcania informacji i opinii dotyczących różnych podmiotów lub branży jako całości jest późniejsze zdumienie ludzi turystyki wydarzeniami, które można przy dobrej woli i relatywnie niewielkim nakładem pracy całkiem skutecznie przewidzieć.

Obowiązkowy optymizm w Thomasie Cooku
przyjmowany przez branżę na wiarę

Dziś zaczynają się pojawiać próby dociekania, kto jest winny temu, że branża poniosła tak dotkliwe straty, że rządy wielu państw przymuszane są do ich wyrównywania wielu podmiotom z publicznych pieniędzy. Pomoc (na razie kredytowa) dla linii Condor, pomoc dla hotelarzy i innych podmiotów, które poniosły szkody z powodu zaprzestania działalności przez Cooka, będzie najprawdopodobniej generowała kolejne problemy. Jest to bowiem pomoc publiczna i jako taka powinna podlegać konkretnym procedurom zatwierdzającym. W Polsce dokładnie pamiętamy korowody ze wsparciem dla linii lotniczych LOT, polskich stoczni, jak też zeszło- i tegoroczne problemy z dopłatami rekompensującymi wzrost cen prądu.

Wbrew pozorom wina Thomasa Cooka nie jest tu wcale taka oczywista. Działał on bowiem w myśl jednego z powiedzeń słynnego piłkarskiego trenera Kazimierza Górskiego
„gra się tak jak przeciwnik pozwala”. Szef organizatora właściwie na każdej konferencji zapewniał o sukcesach firmy, a jego ulubionym powiedzeniem odnoszącym się do stanu biznesu było że wszystko rozwija się „in line with our expectations”. Sugerowało to, że sytuacja jest pod kontrolą i zgodna z oczekiwaniami (planami) organizatora.

To, że branża turystyczna przyjmowała takie deklaracje niejako zupełnie na wiarę i bez odpowiedniej weryfikacji, to już niejako jej problem. Dwuznaczna była też rola agentów, którzy z zaangażowaniem sprzedawali wycieczki organizatora o nader wątpliwej kondycji finansowej, za co zresztą zbierali podziękowania od wysokich oficjeli Thomasa Cooka.

Agenci i dostawcy usług sami powinni wiedzieć z kim współpracują

W tym kontekście znamienna jest niedawna wypowiedź Marka Tanzera szefa brytyjskiej organizacji branżowej ABTA (Association of British Travel Agents), która jest bardzo spójna z naszymi opiniami zawartymi we wcześniejszych materiałach. Tak dobrze oddaje istotę sprawy, że postanowiliśmy przytoczyć ją prawie w całości
jest to obszerny fragment tekstu: http://turystyka.rp.pl/artykul/706099,1411588-ABTA--Rzad-slusznie-nie-ratowal-Thomasa-Cooka.html

(Mark Tanzer) zapytany, czy ABTA i branża ponoszą część odpowiedzialności za niepowodzenie touroperatora, odpowiada, że firmy muszą same podejmować decyzje ekonomiczne w odniesieniu do partnerów, z którymi współpracują. Kiedy spojrzy się na bilans księgowy dowolnego przedsiębiorstwa, dokładnie widać jego sytuację.

Na tej podstawie należy zdecydować, w jakim stopniu chce się angażować w biznes z nim i jakiego kredytu mu udzielić (np. hotele współpracujące z Thomasem Cookiem, godziły się na odroczenie płatności o 90 dni - red.)
wyjaśnia.

Informacje o sytuacji finansowej Cooka nie były żadną tajemnicą. Nie sądzę, aby branża czy ABTA jako organizacja, miały decydować, czy dana firma ma prawo prowadzić sprzedaż jego wycieczek, czy nie. Uważam, że branża powinna sama wiedzieć, z kim prowadzi interesy
dodaje.

Opinia jak najbardziej słuszna z jednym wszakże zastrzeżeniem dla przeciętnego agenta nawet podstawowe dokumenty księgowe organizatora, to tzw. czarna magia. Dlatego też pożyteczne wydają się inicjatywy zmierzające do jak największej transparentności organizatorów oraz interpretacji ich stabilności finansowej. Pozwalają one zorientować się w sytuacji nie tylko agentom, ale również, a może przede wszystkim, hotelarzom i innym kontrahentom, którzy w kontaktach narażeni są na bezpośrednie ryzyko znaczących strat finansowych.

Transparentność maleje
ryzyko rośnie

Upadłość Thomasa Cooka ma jeszcze  jeden ważny edukacyjny aspekt związany z transparentnością w turystyce. Pisaliśmy już o tym, ale chcemy powtórzyć tę kwestie ponownie, okazała się ona bowiem nawet bardziej uniwersalna niż można było dotąd przypuszczać. Do niektórych osób z polskiej branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej przebił się już pogląd, że zmniejszająca się transparentność i zakłócenia w dostarczaniu sprawozdań finansowych przez organizatorów turystyki to prawie niezawodny znak rosnącego ryzyka i wystąpienia potencjalnych problemów wynikających ze współpracy z takim podmiotem.

W turystyce jest bowiem często tak, że gdy organizator ma sukcesy zazwyczaj nawet multiplikuje ich skalę i usiłuje maksymalnie korzystnie wykorzystać to w celach marketingowych. Brak nowych wiadomości w tej branży nie jest zwykle dobrą wiadomością, a już zupełnie złą powtarzające się lub narastające zaległości sprawozdawcze.

Pewne nowum w tej kwestii polega na tym, że okazało się że takiej regule poddają się nie tylko mali i średni organizatorzy ze słabo jeszcze rozwiniętego rynku turystycznego w Polsce, ale także paneuropejscy turystyczni giganci.

Jak już zaznaczaliśmy w poprzednim materiale wyraźnie było to widoczne w przypadku Thomasa Cooka. Najpierw składał on duże standardowe sprawozdania, następnie już tylko średnie, potem małe, jeszcze później zdawkowe, a w końcu za okres do 30 czerwca nie złożył go wcale… Niestety stanowiło to prawie niezawodny znak, że firma ta jest już tak słaba, że trudno będzie pozyskać chętnego do wyłożenia gotówki niezbędnej do dalszego funkcjonowania.

Prezes się łudził …

W opinii prezesa Thomasa Cooka miał on
jego zdaniem - uzasadnioną nadzieję (do godziny 17.10  w niedzielę 22 września), że pomoże brytyjski rząd, choć byłoby to nieco dziwne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wymagana minimalna kwota do zapewnienia funkcjonowania organizatora stale rosła. Mogło to wynikać właśnie z niedostatecznej transparentności organizatora, który nie wykładał wszystkich kart swojej sytuacji na stół.

Stąd mógł wynikać silny wzrost szacowanych kwot potrzebnych organizatorowi. Jeszcze na początku roku wydawało się, że kolejne pożyczki, czy dokapitalizowanie nie będą potrzebne, bo wystarczy sprzedaż linii lotniczych koncernu, potem miało starczyć 300 mln funtów pożyczki pomostowej, potem po znacznie dokładniejszym audycie, określono potrzeby na 750 mln funtów dokapitalizowania, później kwota ta urosła do 900 mln, a jeszcze później do 1100 milionów i tego było już dla potencjalnych uczestników dokapitalizowania za wiele … Tym bardziej, że nie było żadnych realnych gwarancji, że kwota ta nie będzie dalej wzrastać.

Już po upadku prezes stwierdził, że Thomas Cook miał ponad 3 miliardy funtów dziury finansowej. Składa się na to ponad 1,3 mld funtów zobowiązań wobec dostawców usług i około 1,7 mld funtów zobowiązań wobec banków, nabywców obligacji etc. Daje to podstawy do przypuszczeń, że jednak rację mieli ci, którzy twierdzili, że koncernu nie warto ratować, gdyż kwota dla zapewnienia stabilności touroperatora powinna być istotnie większa niż, będące przedmiotem weekendowych negocjacji 200 mln funtów. Niejako potwierdziła to sytuacja linii Condor (teoretycznie rentownej) - jednej z czterech funkcjonujący w koncernie. Dla podtrzymania tylko jej działalności niezbędna okazała się zaskakująco duża kwota 380 mln euro (około 340 mln funtów) zapewniona przez rząd federalny i landu Hesja.

Warto się czasem zastanowić kogo chwalić, a kogo rugać

Wydaje się, że to jeszcze nie koniec informacji i problemów jakie będą wypływały po upadłości Thomasa Cooka. Ważną ich część będą stanowiły kwestie pomocy publicznej dla podmiotów poszkodowanych przez koncern. Wiele zmian w układzie sił w europejskiej turystyce może przynieść przejęcia jeszcze zorganizowanych części koncernu przez inne podmioty funkcjonujące w turystyce. W ten sposób rozkawałkowane części Thomasa Cooka mogą funkcjonować w ramach innych, czasem konkurencyjnych wobec dawnej spółki matki struktur.

Thomas Cook był przez dużą część środowiska turystycznego naszego kontynentu uważany za wspaniałą i dobrze funkcjonującą firmę . Obecnie w miarę jak okazuje się, że była to właściwie finansowa wydmuszka bez istotnych aktywów (poza goodwillem, na temat którego miałkości pisaliśmy już od kilku lat co najmniej kilkanaście razy) funkcjonująca w znacznej mierze na koszt i z pokrzywdzeniem dostawców, przekonanie o jego wspaniałości mocno blednie.

Wniosek z tej sytuacji jest w zasadzie klasyczny. Otóż bezkrytyczni wielbiciele i propagatorzy różnych podmiotów powinni jednak czasem zajrzeć do ostatnich kilku historycznych sprawozdań finansowych. Inaczej będzie tak, że podmiot uwielbiany, chwalony, czy przedstawiany jako przykład do naśladowanie może nieprzyjemnie zaskoczyć chwalącego tak, że będzie chciał o swoich fanfarach jak najszybciej zapomnieć.

I na odwrót, rugając jakiś podmiot warto się również zastanowić nad realnymi podstawami takich działań. Tak się jakoś w ostatnich czasach dziwnie składało, że do tych ruganych przez krajowe, ale też zagraniczne media branżowe często należał TUI Group, a na naszym krajowym podwórku TUI Poland. Chichot historii w tej kwestii polega na tym, że Thomasa Cooka już nie ma, zaś TUI Group, jak również TUI Poland działają w najlepsze i to z godnymi uwagi, ale i zastanowienia sukcesami.

Rainbow podaje wyniki za I półrocze tego roku

W przedostatni poniedziałek 30 września swoje wyniki półroczne podał jedyny polski giełdowy touroperator czyli Rainbow Tours S.A. Wpływ pierwszego półrocza, pomimo że zawiera ono rezultaty działalności z 6 miesięcy jest znacznie mniejszy niż wyniki zdecydowanie najważniejszego dla działalności turystycznej w warunkach polskich III kwartału. Ponieważ te ostatnie ukażą się w piątek 15 listopada, a więc już za 5 tygodni, to I półrocze 2019 potraktujemy bardzo skrótowo ograniczając się w obszarze cyfr do statystycznego minimum. Rainbow wykazał w tym okresie wzrost przychodów skonsolidowanych ogółem o 5,0 procent do 662,1 mln złotych, a wzrost przychodów ze sprzedaży imprez turystycznych o 5,8 procent do 614,4 mln złotych.

Wzrósł zysk operacyjny
o 218,3 procent do 8,5 mln złotych, zysk brutto o 344,5 procent do 5,95 mln złotych oraz zysk netto o 323,5 procent do 4,46 mln złotych. Rainbow szacuje, że zyskał na zabezpieczeniach w I półroczu prawie 1,9 mln złotych, ale wycena otwartych jeszcze pozycji w okresach przyszłych jest ujemna na kwotę prawie 2,6 mln złotych. Nie są to kwoty duże i świadczą, że wyniki z zabezpieczeń mogą nie odgrywać w tym roku w branży jako całości istotnej roli w przeciwieństwie do roku 2018 (mocno dodatnie) oraz 2019 (mocno ujemne).

Istotne kwestie w rozwoju biznesowym biura Rainbow

W sprawozdaniu biura Rainbow warto zwrócić uwagę na dwie kwestie, mają one bowiem charakter trendu i będą w dużej mierze determinować wyniki finansowe organizatora w dłuższym terminie. Pierwsza to kontynuacja wieloletniego już trendu spadku biur agencyjnych w całości sprzedaży. Sprzedaż ta wprawdzie wzrosła o 1,1 procent, ale jej udział spadł z 45,7 procent przed rokiem do 43,6 procent obecnie. Dzieje się tak ponieważ sprzedaż w pozostałych kanałach (sklepy własne (106), call center i Internet) rosła dziesięciokrotnie szybciej
o 10,5 procent. Znaczniejsze zmiany udziału poszczególnych kanałów mogą wystąpić po III kwartałach ponieważ wolumeny przychodów z imprez turystycznych będą wtedy wyraźnie większe.

Wyhamowanie tempa ekspansji liczby biur własnych, przy jednoczesnym wzroście liczby sprzedawanych w nich wycieczek powoduje, że ich efektywność rośnie wnosząc coraz większą kontrybucję do wyniku organizatora jako całości.

Drugą kwestią jest konsekwentna rozbudowa segmentu hotelowego - na razie na wyspach greckich. Wprawdzie najważniejsze wydarzenia w tym obszarze nastąpiły już w III kwartale 2019, ale wpisują się one w trend utrzymywania w nim bardzo wysokiego tempa ekspansji. Należą do nich uroczyste otwarcie 1 lipca działania pięciogwiazdkowego hotelu White Olive Elite na Zakintos (195 pokoi), zakup w sierpniu hotelu na Rodos (na razie prawie 100 pokoi) oraz niedawno podpisaną długoterminową umowę wynajmu (min 15 lat z opcją na kolejne 5) obiektu na kreteńskiej słonecznej plaży niedaleko miasta Retimno (85 pokoi). Obiekt jest bardzo rozwojowy (do nawet 150 pokoi na dokupionym terenie).

W pierwszym półroczu spółka hotelowa organizatora odnotowała stratę w wysokości 1,7 mln złotych, ale jest to normalne w sytuacji startu do wysokiego sezonu i kosztów największego hotelu, który do 30 czerwca nie przyjmował jeszcze gości.

Rainbow kroczy drogą trwałej obecności w turystyce

TravelDATA wielokrotnie zaznaczała, że przyszłość w turystyce należy do usług bezpośrednich i Rainbow właśnie takie rozwija. Rentowność własnej działalności hotelowej jest często nawet o więcej niż rząd wielkości wyższa od touroperatorskiej i jest to jedna z głównych przyczyn dobrych wyników TUI Group (TUI ma duży własny segment hotelowy i wycieczkowców) oraz totalnej klęski Thomasa Cooka (nie miał takich segmentów).

W przypadku biura Rainbow problemem są jednak ograniczenia pod względem tempa możliwej rozbudowy tego segmentu w warunkach późnego punktu startu który nastąpił dopiero niedawno. Dla uzyskania takich proporcji liczby posiadanych pokoi w relacji z liczbą klientów jaka obecnie jest w TUI Group, nasz organizator musiałby dysponować liczbą około 2700 pokoi w formule mieszanej, czyli takiej jaką aktualnie rozwija. Na razie według przedstawianych planów Rainbow planuje na koniec 2020 dysponowanie liczbą pokoi nieco mniejszą od 700 po wprowadzeniu do użytkowania dwóch wymienionych wcześniej obiektów na Rodos i na Krecie.

W naszych wcześniejszych odrębnych materiałach (poza cyklem tygodniowym) wielokrotnie porównywaliśmy biznes i jego wyniki w biurze Rainbow na tle TUI Group i Thomasa Cooka. W tym pierwszym przypadku rezultaty były różne, ale od Thomasa Cooka nasz organizator był zdecydowanie lepszy, co komentowały później trafne tytuły w rodzaju
„Rainbow bije na głowę Thomas Cooka” (patrz: https://www.rp.pl/Biura-podrozy/306289947-Betlej-Rainbow-bije-na-glowe-Thomasa-Cooka.html ). Powodowało to czasem opinie typu, najłagodniej rzecz ujmując, o całkowitym oderwaniu się Instytutu TravelDATA od rzeczywistości.

Oceny tego typu wpisują się w klimat poprzedniej części materiału. Weteranom i wielu działaczom turystyki po prostu nie mieści się w głowach, że polski touroperator może być lepszy biznesowo od giganta. Wydaje się, że obecnie ten intelektualny spór został już dość jednoznacznie rozstrzygnięty, choć nawet i teraz nie można być tego całkowicie pewnym.



Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.

Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i
www.wczasopedia.pl



Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.




 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego