201030Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

201030Analiza Cen LATO cz.3

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


30.10.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Przy tak wysokich wskaźnikach powrót do nieskrępowanej turystyki może być trudny...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Koronawirus w coraz energiczniejszej ofensywie perspektywy gospodarek i turystyki coraz słabsze…

Jak regularnie zaznaczaliśmy w naszych tygodniowych materiałach obecny popyt w turystyce wyjazdowej i jego geograficzna struktura były i nadal są w dominującej mierze wyznaczane przez poglądy potencjalnych turystów na bieżący i najbliższy rozwój sytuacji epidemicznej w ich krajach oraz zwłaszcza  na poszczególnych kierunkach docelowych.

Bieżąca sytuacja epidemiczna staje się kluczowym czynnikiem kształtującym obecne nastroje konsumenckie, w tym również chęci do podróżowania, zwłaszcza w obliczu coraz bardziej niepokojącego rozwoju sytuacji epidemicznej na kontynencie europejskim, która sprawia już racjonalne wrażenie wymykającej się spod kontroli.

Bieżący trend zmian w tym względzie staje się coraz bardziej niekorzystny, a tygodniowe wskaźniki epidemiczne dla niemal wszystkich krajów wykazują systematyczne wzrosty sięgające z reguły kilkudziesięciu procent tygodniowo. Spośród 37 monitorowanych państw tygodniowe wskaźniki nowych zakażeń zwiększyły się w 34 przypadkach (poprzednio w 36), a obniżyły się jedynie w Irlandii i na Malcie, zaś w Japonii wskaźnik pozostał na poprzednim poziomie.


Na ogólnym tle krajów źródłowych pod względem wskaźników zachorowań nadal pozytywnie wyróżniają się Skandynawia z wskaźnikiem 485 (poprzednio 335), kraje nadbałtyckie 683 (poprzednio 405) , Niemcy 843 (poprzednio 486) i Dania 856 (poprzednio 512). Należy jednak przy tym zaznaczyć, że takie wartości wskaźników nowych infekcji były jeszcze niedawna uważane co najmniej za bardzo niekorzystne.

Dynamika wzrostu zbiorczego wskaźnika liczby nowych zakażeń w krajach źródłowych zachodniej części kontynentu wyniosła w minionym tygodniu ponad 46 procent tj. z 1603 do 2341 zakażeń na milion. Tym razem większą dynamikę wzrostu wykazał zbiorczy wskaźnik zakażeń dla środkowo-wschodniej części kontynentu, który podniósł się o ponad 57 procent, czyli z 1179 do 1852 przypadków na milion.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że zarówno dynamiki wzrostu wskaźników liczby infekcji, jak i same ich wartości stają się obecnie w obu częściach Europy coraz bardziej zbliżone do siebie. Inna była sytuacja podczas wiosennej fali pandemii, gdy w efekcie energicznego wprowadzenie wielu obostrzeń i dużych ograniczeń ruchu transgranicznego wprowadzonych m.in. w Polsce i na Węgrzech wskaźniki infekcji, a zwłaszcza zgonów, były w krajach naszego regionu nawet o rząd wielkości mniejsze niż na zachodzie Europy.

Dotychczas na tle dynamicznych przyrostów w europejskich krajach źródłowych znacznie bardziej stabilnie wypadał  wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych. W minionym tygodniu ta dość komfortowa sytuacja uległa jednak zmianie, ponieważ wykazał on bardzo duży wzrost z 337 do 663 przypadków na milion czyli o ponad 96 procent. Czynniki, które wpłynęły na tak dużą zmianę zostały omówione w końcowej części materiału dotyczącej statystyk epidemicznych.

Europa Zachodnia definitywnie żegna już niskie wskaźniki liczby zgonów  

Najwyższa dotychczas wartość tygodniowego wskaźnika liczby zgonów w krajach źródłowych Europy Zachodniej, czyli aż 60,5 przypadków na milion mieszkańców wystąpiła w drugim tygodniu kwietnia w okresie mało skoordynowanych decyzji (lub ich braku) oraz wielu ewidentnych zaniedbań władz szeregu krajów tej części kontynentu. Z kolei wartość minimalną (0,82) wskaźnik zakażeń osiągnął w ostatnim tygodniu sierpnia. W kolejnych sześciu tygodniach nastąpił stosunkowo umiarkowany jego wzrost, który wynosił przeciętnie 33 procent, a liczba przypadków śmiertelnych w porównaniu z pierwszą wiosenną falą epidemii utrzymywała się na zdecydowanie niższym poziomie, w niektórych krajach nawet o prawie rząd wielkości.

Prawdopodobnie był to jeden z zasadniczych powodów, że jesienna faza pandemii długo nie budziła tak znacznych obaw i reakcji gospodarczych jak miało to miejsce w okresie wiosennym i dodatkowo skłaniała wiele osób do wstrzemięźliwego podejścia do nakładanych przez władze ograniczeń i restrykcji dotyczących zachowań, dystansowania społecznego, czy publicznych i prywatnych zgromadzeń.

Jednak w trzecim i czwartym tygodniu października sytuacja uległa wyraźnej zmianie. Dynamika wzrostu wskaźnika liczby zgonów w pierwszym z nich wzrosła do prawie 70 procent, a w kolejnym wyniosła 56 procent i w rezultacie osiągnął on poziom 12,2 przypadków na milion. W większości zachodnioeuropejskich krajów źródłowych liczba zgonów zaczęła wyraźnie wzrastać osiągając w najbardziej zainfekowanych z nich znaczące rozmiary, choć ciągle jeszcze istotnie niższe w porównaniu z bardzo śmiercionośną wiosenną falą epidemii.

We Francji odnotowano w ostatnim tygodniu 1284 przypadki śmiertelne wobec 794 przed tygodniem, w Wielkiej Brytanii 1251 (wobec 821), w Holandii 295 (167), w Niemczech 272 (164), a w Belgii 217 (131). We wszystkich tych przypadkach nie są to jednak jeszcze wielkości szokujące w porównaniu z wiosną tego roku, gdyż we Francji w pierwszym tygodniu kwietnia życie straciło ponad 6,5 tysiąca osób, w Wielkiej Brytanii (drugi tydzień kwietnia) było 6,6 tysięcy zgonów, W Niemczech 1670 (pierwszy tydzień), w Holandii (pierwszy tydzień) było ich 1080, a w Belgii (też pierwszy tydzień) nieco ponad 2 tysiące.

Jak już zaznaczono wcześniej tygodniowy wskaźnik zgonów w najbardziej obecnie infekującym się obszarze, czyli w krajach źródłowych Europy Zachodniej podniósł się w ostatnim tygodniu o prawie 56 procent z 7,83 do 12,2 przypadków na milion mieszkańców, przy czym warto zauważyć, że dynamika jego wzrostu jest nadal wyższa od tempa wzrostu liczby nowych infekcji (46 procent).

Znacznie wolniej rósł zbiorczy wskaźnik liczby zgonów w krajach źródłowych środkowo-wschodniej części kontynentu, który podniósł się w zeszłym tygodniu z 15,7 do 20,8 przypadków na milion, czyli o ponad 32 procent. Jego dynamika jest wyraźnie niższa w porównaniu z zachodnią częścią kontynentu, ale podobnie jak przed tygodniem wpływ na taką sytuację miały kraje, w których skala wzrostu z racji wysokiej bazy była relatywnie nieduża, takie jak Rosja (+17 procent) i Rumunia (+13 procent).

Kolejny raz zdecydowanie bardziej korzystna sytuacja pod względem wskaźnika liczby zgonów miała miejsce w krajach docelowych, w których wzrósł on jedynie umiarkowanie z 6,82 do 7,93 przypadków na milion mieszkańców, czyli o nieco ponad  16 procent.

Trzeba jednak podkreślić, że obecne tygodniowe liczby zmarłych we wszystkich wymienionych obszarach nadal pozostają w jednoznacznym trendzie rosnącym oraz że najbardziej niekorzystny dla przebiegu epidemii okres jesienno
zimowy dopiero się rozpoczyna.

Ponadto liczba zgonów jest zwykle opóźnionym w czasie efektem liczby zachorowań na koronawirusa, a więc jest dość prawdopodobne, że wraz z wzbierającą falą nowych zachorowań również ona będzie nadal wzrastać, przy czym w pierwszej fazie dynamika wzrostu liczby zgonów będzie często pozostawała w tyle za dynamiką liczby nowych infekcji, a w późniejszej będzie ją wyprzedzała.

Walka polskiego rządu z epidemią
październik zdecydowanie dla koronawirusa …

Można przyjąć z przekonaniem graniczącym z pewnością, że polski rząd miał na celu możliwie jak największe ograniczenie zasięgu epidemii koronawirusa i zdecydowany zamiar zminimalizowania jej negatywnego wpływu na zdrowie obywateli oraz na sytuację krajowej gospodarki.

Rzecz jednak w tym, że obecny rozwój wydarzeń w zakresie rozwoju sytuacji epidemicznej wyraźnie wskazuje na to, że zamiar ten powiódł się jedynie w niewielkim stopniu, a może praktycznie nie powiódł się wcale. Powody, dla których sprawy przybrały taki, a nie inny obrót, będą zapewne jeszcze wielokrotnie analizowane nie tylko w najbliższej, ale również i w dalszej już post-pandemicznej przyszłości. Na wiele z nich zwracaliśmy uwagę w naszych licznych materiałach poświęconych kwestiom rozszerzania się pandemii i koronawirusowych statystyk. Tym razem ograniczymy się jedynie do jednej, ale naszym zdaniem arcyważnej kwestii.

Przecięcie głównych kanałów transmisji koronawirusa podstawowym warunkiem jego skutecznego zwalczania

Nie trzeba wcale być tytanem intelektu, aby dojść do wniosku, że w okresie jesienno-zimowym głównym miejscem, w którym będzie dochodzić do transmisji wirusa są i będą gospodarstwa domowe. Eksperci z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW (ICM) precyzują nawet, że odpowiadają one za dwie trzecie ogólnej wielkości transmisji.

Szkoły generują (wg. ICM) około 8 procent transmisji, w bardzo dużej mierze bezobjawowych, ale ich potencjał dalszego powielania jest bardzo duży. Nawet ograniczona liczba dzieci jest w stanie zarazić wiele gospodarstw domowych, nawet jeśli ich członkowie stosują się do ogólnie obowiązujących obostrzeń w codziennym życiu społecznym takich jak noszenie maseczek, utrzymywanie dystansu, czy przestrzegania zasad wzmożonej higieny.

Polska i inne kraje regionu cierpią za niedobór inwestycji mieszkaniowych z czasów socjalizmu

Czynnikiem istotnie zwiększającym ryzyko transmisji wirusa jest odziedziczona jeszcze po czasach tzw. realnego socjalizmu sytuacja mieszkaniowa polskich rodzin. Lokali jest relatywnie znacznie mniej niż w większości krajów zachodniej Europy i są one mniejsze, co w sposób oczywisty prowadzi do większego ich zatłoczenia, zmniejszenia dystansu i większego ryzyka przenoszenia się wirusa.

Większe znaczenie ma jednak mniejsza liczba lokali (ich niedobór szacowany jest na około 3 miliony), która prowadzi, zwłaszcza w mniejszych miastach i na obszarach wiejskich do modelu rodziny wielopokoleniowej. W takich warunkach dzieci w wieku szkolnym mogą łatwo przenosić wirusa na swoich rodziców i dziadków.

Rodzice jako osoby w średnim wieku są stosunkowo odporne na koronawirusa i często przechodzą tę chorobę, albo zupełnie bezobjawowo lub z ograniczonymi dolegliwościami. Zupełnie inaczej ma się sytuacja z osobami starszymi, które są wielokrotnie bardziej narażone na ciężki przebieg infekcji, powikłania, a nawet zgon.

Dlatego jeśli za najbardziej namacalny skutek epidemii przyjąć przypadki śmiertelne lub poważnych powikłań i innych następstw choroby, to najbardziej niebezpiecznym i skutecznym kanałem transmisji koronawirusa jest jego przepływ pomiędzy dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym, a osobami starszymi  we wspólnych gospodarstwach domowych.

Polska i Szwecja  - (nie)oczekiwana zmiana miejsc

Podczas wiosennej fazy epidemii polskie władze zachowały się nadzwyczaj pragmatycznie. Stosunkowo szybko zamknięto granice, zawieszono ruch lotniczy, wprowadzono dość daleko posunięty lockdown z zamknięciem szkół, klubów, pubów restauracji i barów oraz ograniczenie swobody organizowania imprez.

Duże znaczenie miało zwłaszcza odesłanie dzieci i młodzieży szkolnej do domu, tym bardziej, że ówczesny ich stopień zainfekowania był jeszcze niewielki. W ten sposób zdrowe dzieci zaczęły przebywać w domu z niezainfekowanymi jeszcze dziadkami i najgroźniejszy kanał transmisji koronawirusa  nie miał zbyt dużych szans na zaistnienie. Dlatego osiągnięto rezultaty, które były obiektem cichej zazdrości wielu krajów zachodniej części kontynentu.

Szczególnie korzystnie wypadła sytuacja pod względem liczby zgonów dla której polskie wskaźniki były w kwietniu i maju wobec obszaru zachodnioeuropejskich krajów źródłowych odpowiednio około 15-krotnie oraz 7-krotnie niższe. W relacji z niektórymi dużymi krajami Unii Europejskiej notowano nawet kilkunastokrotnie niższe wskaźniki liczby nowych zakażeń i do kilkudziesięciu razy niższe wskaźniki liczby zgonów, w tym zwłaszcza wobec takich krajów jak Włochy Hiszpania, Francja, Wielka Brytania, Belgia i Holandia.

Zupełnie inna sytuacja panowała wówczas u naszego północnego sąsiada. W pierwszym wiosennym okresie pandemii nie wprowadzono tam zbyt wielu restrykcji i na dodatek nie doceniono ryzyka nieskrępowanych kontaktów z osobami starszymi, co doprowadziło do intensywnej transmisji wirusa pomiędzy osobami starszymi, a młodszymi i ewentualnie grupą rówieśniczą. Dopiero wyjątkowo obfite śmiertelne żniwo jakie zebrał wtedy wirus wśród takich osób skłonił tamtejsze władze do wyciągnięcia właściwych wniosków z popełnionych błędów.

A teraz nastąpiła zamiana …

W obecnej fazie epidemii sytuacja uległa odwróceniu. Nasz rząd swoimi dość chaotycznymi i mało przemyślanymi decyzjami podejmowanymi zwłaszcza w sierpniu i wrześniu praktycznie zaprzepaścił dokonane kosztem wielu wyrzeczeń polskiego społeczeństwa sukcesy z pierwszego okresu pandemii. Zamiast stosować rozwiązania biorące pod uwagę własne pozytywne doświadczenia z tamtego okresu, zaczął powielać rozwiązania i sposoby podejścia do tej kwestii stosowane w głównych krajach Europy Zachodniej.

W obecnej fazie upowszechnienia się koronawirusa, gdy wprowadzane ograniczenia oraz próby jego zwalczania stają się coraz bardziej podobne oznacza to, że i statystyki epidemiczne będą znacznie zbliżały się do siebie. Możliwe nawet, że dla Polski i innych krajów naszego regionu będą one bardziej niekorzystne ze względu na podnoszony już wcześniej wpływ większej wielopokoleniowości rodzin i wynikające z niej znacznie wyższe prawdopodobieństwo transmisji wirusa do grupy wysokiego ryzyka, którą są osoby starsze.

W Szwecji liczba zakażeń nie jest wysoka (choć wyższa niż u większości sąsiadów), ale liczba zgonów jest niewspółmiernie niska. Wynika to stąd, że z powodu innego modelu rodziny oraz na skutek wprowadzonych rozwiązań zakażenia omijają osoby starsze, które są grupą w największym stopniu generującą przypadki śmiertelne. Dodatkowo na niską liczbę zmarłych wśród starszych Szwedów działa wysoka samodyscyplina w stosowaniu się do racjonalnych zaleceń odnośnie prawidłowych zachowań propagowanych przez władze na okres pandemii.

Co zrobić, żeby listopad nie skończył się nokautem?

Można powiedzieć, że w październiku, a zwłaszcza w drugiej jego połowie, rząd mocno stracił wizerunkowo w kwestii skuteczności radzenia sobie z koronawirusem, ale ma jeszcze pewne szanse na ograniczenie skali mało na razie kontrolowanego procesu jego rozprzestrzeniania i najbardziej bolesnych skutków w postaci dużej liczby ofiar śmiertelnych.

Instytut TravelDATA wielokrotnie i dość drobiazgowo opisywał przypadki skutecznej walki z epidemią w Australii, w tym zwłaszcza w najbardziej „jesiennym” stanie Victoria, a obecnie sporo uwagi poświęca kwestii zwalczania wirusa w Izraelu. Czyniliśmy tak dlatego, że te dwa przypadki można uznać za kierunkowo wzorcowe w skutecznej konfrontacji z epidemią, choć Izrael jest nadal jeszcze w trakcie tego procesu.

Ponadto w naszych materiałach wielokrotnie podnosiliśmy tematykę działań właściwie niezbędnych, aby nie dopuścić do sytuacji, w której ostatecznym środkiem do ograniczenia epidemii pozostanie już tylko pełny twardy lockdown.

Przy założeniu, że rodziny wielopokoleniowe są najistotniejszym pasem transmisyjnym rozprzestrzeniania się wirusa oraz są zasadniczym elementem generującym duży wzrost liczby przypadków śmiertelnych wśród osób starszych, to w obliczu niemal wykładniczego wzrostu liczby zgonów władze powinny:

- zamknąć, co najmniej na kilka tygodni, a być może na okres do początku nowego roku szkoły również dla klas 1-3, ponieważ  skuteczne dyscyplinowanie najmłodszych jest nieskuteczne, a nawet w praktyce niemożliwe.

- rozpocząć zdecydowanie bardziej intensywną niż dotąd akcję informacyjną skierowaną do osób starszych, w celu zaprezentowania im oraz utrwalenia sposobów i nawyków bezpiecznych zachowań w okresie pandemii, zwłaszcza w kontaktach z młodszymi i z najmłodszymi członkami rodzin, wśród których mogą być bardzo liczne przypadki zupełnie bezobjawowych zakażeń koronawirusem.

Do tego celu należałoby wykorzystać  różne środki przekazu takie jak radio (audycje radiowe, krótkie reklamy zachowań), telewizję (częste komunikaty, tematyczne przekazy wizualne), a nawet prasę papierową (ogłoszenia instruktażowe).

Taka zakrojona na szeroka skalę akcja informacyjna i promocja pożądanych zachowań osób starszych, które stanowią zdecydowanie najbardziej narażona na zgony grupę ryzyka powinna przynieść bardzo wysoką efektywność tych działań mierzoną relacją efektów do ponoszonych kosztów.

- ponadto powinno się wprowadzić racjonalnie długi okres zatrzymania działalności rożnego rodzaju placówek gastronomicznych i różnego rodzaju  lokali rozrywkowych, gdyż przedwczesne wznowienie takich działalności będzie prowadzić (i prowadziło w niektórych krajach)do zniweczenie wyrzeczeń pozostałej części społeczeństwa.

Zawieszenie lub ewentualnie ograniczenie funkcjonowania lokali powinno bezwzględnie łączyć się z formami odpowiednich uczciwych rekompensat dla przedsiębiorców. Koszty takich działań powinny być i tak znacznie niższe niż pełny twardy lockdown, który może znacznie ograniczyć działalność wytwórczą kluczowych dochodotwórczych gałęzi gospodarki.  

Postulaty takie mogą obecnie wydawać się dość oczywiste, gdyż niektóre działania zostały lub właśnie są wdrażane, ale zaznaczamy, że w naszych materiałach były one obecne już znacznie wcześniej i wtedy wydawały się zbyt wybiegającymi w przyszłość.

Przy tak lawinowo rosnącej liczbie chorych i zgonów jak obecnie pełny lockdown może być nieunikniony …

Jak dotąd wiele rządów, w tym również rząd polski systematycznie zastrzegało, że będzie zdecydowanie preferować utrzymanie jak najbardziej normalnego funkcjonowania gospodarki i zdecydowanie starać się unikać ponownego ograniczania działalności gospodarczej. Przy stosunkowo niedużych liczbach ofiar śmiertelnych, czyli takich jaka miała miejsce dotychczas, wydawało się to możliwe i całkowicie racjonalne. Jednak, tak jak zaznaczaliśmy już wcześniej, zupełnie inaczej będzie wyglądała sytuacja w przypadku silnego wzrostu liczby nowych zakażeń (np. do 20-30 tysięcy dziennie) oraz przypadków śmiertelnych (np. do 200-400 dziennie), czyli wtedy gdy decyzje dotyczące pełnego lub chociażby częściowego lockdownu mogą ze względów zdrowotnych  oraz również politycznych okazać się nieuniknione.

Izrael na coraz bardziej zaawansowanej ścieżce do sukcesu lockdownu i skutecznego ograniczenia epidemii

Izrael z niedawnego jeszcze prekursora stał się teraz już jednym z wielu krajów na świecie, które wprowadziły powtórny, mniej lub bardziej  restrykcyjny lockdown. Obok wielokrotnie opisywanych i monitorowanych przez nas przypadków restrykcyjnych lockdownów w Singapurze i Australii, gdzie rozprzestrzenianie się koronawirusa zostało w zdecydowanym stopniu ograniczone, o czym świadczą bardzo niskie tygodniowe wskaźniki nowych zakażeń (odpowiednio 9,5 i 4,9 ) oraz zgonów (0,00 i 0,04), kraj ten może być kolejnym, który osiągnie sukces stosując podobne metody.

Obecnie Izrael jest w istotnej i stosunkowo szybkiej fazie poprawy sytuacji pandemicznej. Najnowsze dane tygodniowe pokazują, że pomimo nie do końca całkowitej konsekwencji w przestrzeganiu wprowadzonych obostrzeń sytuacja epidemiczna w Izraelu kolejny raz zdecydowanie się poprawiła. Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zachorowań spadł z 4688 przypadków na milion mieszkańców przed czterema tygodniami do 3885, 2789 i 1321 w kolejnych oraz do 743 w tygodniu ostatnim, czyli już prawie trzykrotnie niższego poziomu niż odnotowany w tym samym okresie w Polsce (2061). W trendzie spadkowym pozostaje również tygodniowy wskaźnik liczby zgonów, który po dwóch tygodniach stabilizacji na poziomie 28,2 i spadku do 26,6, ponownie obniżył się do 20,5 przypadków na milion mieszkańców, czyli do poziomu niższego niż w naszym kraju (22,9).

Dla przypomnienia podajemy, że Izrael pierwszą próbę ograniczenia ponownego przyrostu liczby nowych infekcji podjęto już w lipcu, ale po pierwszych sukcesach w poprawie sytuacji epidemicznej rząd niepotrzebnie uległ naciskom lobby przedsiębiorców, głownie restauratorów i właścicieli barów, żądających zniesienia lub przynajmniej znacznego ograniczenia nałożonych restrykcji.

W połączeniu z błędami w organizacji zajęć po powrocie dzieci i młodzieży do szkół oraz niesubordynacją części izraelskiego społeczeństwa spowodowało to kolejny duży wzrost liczby nowych zachorowań. Według wielu tamtejszych opinii nie zdała też egzaminu koncepcja regionalizacji i koncentracja zasadniczych restrykcji ograniczona do czerwonych stref.

W okolicach 13 września, gdy tygodniowy wskaźnik nowych infekcji osiągnął już prawie 2400 przypadków na milion mieszkańców podjęto decyzję o wprowadzeniu od 18 września dużych obostrzeń dotyczących wielu aspektów życia społecznego, a tydzień później zwiększono je wprowadzając praktycznie sytuację zbliżoną do pełnego lockdownu. Początkowo wprowadzone obostrzenia były przewidziane na okres 3 tygodni do niedzieli 11 października, ale najbardziej dolegliwe z nich zostały przedłużone o tydzień, a inne obowiązują nadal. Rząd twierdzi, że nie chce popełnić poprzednich błędów dotyczących zbyt szybkiego znoszenia ograniczeń i tym razem proces wychodzenia z lockdownu ma być stopniowy i powolny oraz trwać przez okres 6 do 12 miesięcy.

Przypadek zdecydowanego lockdownu w Izraelu jest kolejnym, który pokazuje sposób na stosunkowo szybkie i skuteczne uporanie się z narastaniem kolejnej fali epidemii koronawirusa. Szczyt liczby nowych zachorowań nastąpił tam zaledwie po 2 tygodniach od wprowadzenia restrykcji, a po 4 kolejnych tygodniowy wskaźnik ich liczby spadł ponad 6-krotnie.

W nieco innych warunkach polskich, jak częstsze przebywanie w pomieszczeniach zamkniętych (niższe temperatury), relatywnie mniejsza dyscyplina przestrzegania ograniczeń oraz przy dużej transmisji wirusa wynikającej ze znacznego udziału rodzin i gospodarstw wielopokoleniowych okres ten może być dłuższy, zwłaszcza przy preferowaniu przez rząd kontrowersyjnej taktyki działań stopniowych (tzw. taktyka „salami”), która przedstawiana jest jako tzw. droga środka.

Jak już wielokrotnie zaznaczaliśmy i opisywaliśmy w naszych materiałach, zdecydowany lockdown okazał się również bardzo skuteczny w Australii (wcześniej też w Singapurze) i jeśli ostatecznie stanie się tak również w Izraelu, to bardzo znacznie wzmocni argumenty tych osób, które w takim zdecydowanym postępowaniu widzą główną metodę skutecznego zwalczania obecnej pandemii, pomimo dużych obaw o negatywne skutki takich ograniczeń dla gospodarki.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, krajach docelowych, USA, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału już tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe.

Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala trafniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Z powodu znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność granic obowiązujących aktualnie dla koloru ciemnobordowego.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed dwóch tygodni do prezentowanych mapek  dołączamy mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była dotąd problemem drugoplanowym, teraz przy stopniowo i wyraźnie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie zyskuje na znaczeniu.



Z zaktualizowanej wizualizacji wynika, że sytuacja w zakresie tygodniowej liczby zgonów uległa w obszarze źródłowym kolejnemu znacznemu pogorszeniu. Stało się tak w 17 krajach na ogólną ich liczbę 20, a poprawiła się ona jedynie w Skandynawii (wskaźnik spadł z 1,52 do 0,85), jako rezultat radykalnego ograniczania zgonów wśród osób starszych, na Białorusi (z 4,0 do 2,95) i w Szwajcarii (z 4,02 do 1,15), co wynika jednakże z niejasnych niespójności w raportowaniu.

Na drugim biegunie znajdują się kraje z dużymi przyrostami i bardzo wysokimi tygodniowymi wskaźnikami liczby zgonów, jak Czechy (wzrost wskaźnika z 40,7 do 72,8), Belgia (z 18,7 do 29,7), Węgry (z 19,4 do 29,2), Rumunia (z 24,0 do 27,0), Słowenia (wzrost z 10,0 do 24,8) oraz Polska z wzrostem wskaźnika z 15,1 do 22,9 zgonów na milion mieszkańców.

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami.



Jak już zaznaczaliśmy we wstępie do niniejszego materiału sytuacja w zakresie rozprzestrzeniania się koronawirusa na rynkach źródłowych uległa w minionym tygodniu kolejnemu istotnemu pogorszeniu. Wskazuje na to nie tylko brak jakiegokolwiek kraju źródłowego, któremu można przypisać kolor zielony wskazujący na tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń na poziomie poniżej 250 na milion mieszkańców, ale również brak kraju z kolorem bladoczerwonym, który oznacza wskaźnik na poziomie poniżej 400 oraz jedynie dwa obszary oznaczone na czerwono oznaczające wskaźnik nowych zakażeń w przedziale 400-700.

Grozę obecnej sytuacji podkreśla aż 9 krajów (na 20) oznaczonych nowo wprowadzonym kolorem czarnym oznaczającym obszary o poziomie wskaźnika zakażeń ponad 2000 na milion mieszkańców, czyli takim, jaki jeszcze do niedawna był niemal niewyobrażalny.

W ostatnim tygodniu we wszystkich państwach źródłowych nastąpiło znaczące przyspieszenie rozprzestrzeniania się wirusa i w rezultacie ogólne ważone wskaźniki dla obszaru zachodniej i środkowo-wschodniej Europy kolejny raz istotnie wzrosły. Ważony liczbą ludności wskaźnik dla krajów Europy Zachodniej wzrósł w ubiegłym tygodniu już piętnasty raz z rzędu osiągając poziom 2341 przypadków na milion mieszkańców (poprzednio 1603), czyli podniósł się o ponad 46 procent (poprzednio o 41 procent) i jest już ponad czterdzieści jeden razy wyższy od minimum zanotowanego w pierwszym tygodniu czerwca (56 przypadków), a także już po raz trzeci z rzędu wyższy (licząc od 30 marca), od takiego wskaźnika dla USA (1513).  

Najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nadal konsekwentnie utrzymują się w jej gęsto zaludnionych obszarach osiągając wielkości jeszcze do niedawna prawie niemożliwe do wyobrażenia. W Belgii było to 7956 zakażeń tygodniowo na milion mieszkańców, we Francji 3698, w Holandii 3685 i Szwajcarii 3360. Bardzo wysokie wartości wskaźników zaczęły występować również w krajach mniejszych i do niedawna mało intensywnie się infekujących, jak Słowenia (4671), która swego czasu (w czerwcu) ogłosiła się pierwszym krajem wolnym od koronawirusa, Austria (1778), czy Irlandia (1462).

W ostatnim tygodniu jeszcze bardziej niekorzystnie pod względem zmian ogólnego wskaźnika nowych zachorowań przedstawiała się sytuacja w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie we wszystkich krajach wskaźniki zakażeń wyraźnie wzrosły . W konsekwencji ważony zbiorczy wskaźnik dla regionu zwiększył się nawet bardziej dynamicznie niż w zachodniej części kontynentu z 1179 do 1852 zachorowań na milion mieszkańców, czyli wzrósł o ponad 57 procent (przed tygodniem wzrost wyniósł 37 procent).

W Polsce po dużym przejściowym spadku wskaźnika zakażeń przed pięcioma tygodniami do poziomu 88, w kolejnych tygodniach już zdecydowanie wzrastał do 135, 214 i 337, 681, 1321, a ostatnio do 2061 przypadków na milion mieszkańców wykazując przy tym dynamikę znacznie wyższą niż obserwowana w większości krajów regionu. Co najmniej równie niepokojąco przedstawiał się w naszym kraju dynamiczny wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zgonów, o czym była mowa w pierwszej części tego materiału.

W Rosji oraz na Ukrainie i Białorusi tempo pogarszania się sytuacji pandemicznej nie jest tak szybkie jak w Polsce i niektórych innych krajach regionu, a tygodniowy wskaźnik liczby zgonów na Białorusi ponownie wykazał spadek.

W Szwecji po zniżce wskaźnika nowych zakażeń przed pięcioma tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion w kolejnych wzrastał on do 170, 263, 333, 413, 470, a w ostatnim do 732 przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją nadal wyraźnie korzystniejsza była sytuacja w Finlandii i Norwegii i wpłynęła obniżająco na wskaźnik dla całej Skandynawii, który wyniósł 485, ale z powodu niezmiennie pogarszającej się sytuacji epidemicznej w samej Szwecji wielkość ta prawdopodobnie ulegnie kolejnemu zwiększeniu.



Tym razem w bardzo znacznym stopniu, gdyż o ponad 96 procent, wzrósł wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych, czyli w takich do których udają się turyści, ale w znacznym stopniu wynika to z efektu niskiej bazy odniesienia. Obecny tygodniowy wskaźnik zakażeń wyniósł w tym obszarze 663 przypadków na milion wobec 337 odnotowanych w tygodniu poprzednim.

W bardzo znacznej skali pogorszyła się sytuacja pod względem tygodniowego wskaźnika nowych infekcji w Hiszpanii, który wzrósł z 1100 do 2005 (wzrost o ponad 82 procent). Niestety sytuacja w zakresie raportowania o stanie epidemicznym kraju nadal nie jest jasna, gdyż nadal ujawniane są liczne przypadki z okresów przeszłych, które nie są ujmowane w bieżących statystykach dziennych, z których w ten sposób znikają powodując znaczne rozbieżności danych i w efekcie też wskaźników.

W ostatnim tygodniu wskaźnik według wariantu pełnego, czyli łącznie z przypadkami ujawnionymi z opóźnieniem wyniósł 2728 (poprzednio 1973) , a według drugiego, przyjmowanego dla celów niniejszego materiału 2005 (poprzednio 1100).  

W ostatnim tygodniu już po raz dziesiąty z rzędu i tym razem dramatycznie pogorszyła się sytuacja w sąsiedniej Portugali (wzrost wskaźnika z 737 do aż 1841), a po raz piaty z rzędu i w niewiele mniejszej skali we Włoszech, w których wskaźnik wzrósł z 982 do 1847. W bardzo umiarkowanym stopniu zmieniła się sytuacja epidemiczna w Maroku (wzrost wskaźnika z 574 do 645), a nieco spadł w dotychczas najbardziej infekującym się kraju docelowym, czyli na Malcie, gdzie tygodniowy wskaźnik zakażeń opadł z 2054 do 1959.

Nadal relatywnie korzystnie kształtowały się wskaźniki nowych infekcji w bardzo istotnych dla wyjazdów wypoczynkowych Polaków Grecji i Turcji. W tym pierwszym nastąpił dość duży wzrost wskaźnika, ale z niskiej bazy (z 265 do 497), a w drugim wprawdzie sytuacja była jeszcze korzystniejsza (wzrost z 141 do 169). Kolejny raz z rzędu zdecydowanie najniższy wskaźnik nowych infekcji miał miejsce w Egipcie
nieco powyżej zaledwie 9 przypadków na milion mieszkańców, natomiast z listy krajów o relatywnie korzystnym wskaźniku definitywnie wypadł Cypr, gdzie odnotowano jego wzrost z 733 do 1036.



Sytuacja epidemiczna w USA uległa w ostatnim tygodniu ponownej niekorzystnej zmianie. Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń wzrósł dość znacząco, czyli o 27 procent (poprzednio o 11 procent), z 1194 do 1513 przypadków na milion mieszkańców. Tym razem, po czterech spadkach z rzędu, wzrósł też tygodniowy wskaźnik zgonów z 15,2 do 17,4, jak również wskaźniki osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia) oraz liczby chorych w ciężkim stanie choroby (kolumna czwarta).

Warto zwrócić uwagę, że sytuacja epidemiczna w Stanach Zjednoczonych jest zła, ale coraz bardziej korzystna na tle Europy Zachodniej, w której okresom relatywnie korzystnym (czerwiec-sierpień) towarzyszyły bardzo niekorzystne pandemiczne fale silnego skumulowania się liczby infekcji i przypadków śmiertelnych na wiosnę i w ostatnich tygodniach.

Dziś nawet trudno w to uwierzyć, ale w drugiej połowie lipca wskaźniki infekcji w zachodniej części naszego kontynentu były aż 30-krotnie mniejsze niż w USA, a wskaźniki liczby zgonów około 10-krotnie. Obecnie trzy ostatnie zachodnioeuropejskie tygodniowe wskaźniki liczby zachorowań przekroczyły już ich wartości w Stanach Zjednoczonych, a wskaźniki liczby zgonów szybko zbliżają się do siebie.

W Japonii sytuacja epidemiczna w ostatnim tygodniu uległa stabilizacji, gdyż tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń powtórzył poziom z poprzedniego tygodnia, czyli 29,8 przypadków na milion mieszkańców, a wskaźnik zgonów wzrósł nieznacznie z 0,29 do 0,36. Nadal są to jednak bardzo niskie poziomy, zwłaszcza w porównaniu z ich wartościami w innych krajach, w tym europejskich i w USA.

W Korei Południowej po ostatnim dużym spadku wartości wskaźnika zakażeń z 15,4 i dwutygodniowej stabilizacji na poziomie około 10 przypadków na milion nastąpił jego drugi z kolei nieduży wzrost do 12,4. W podobnie niewielkiej skali wzrósł też wskaźnik liczby zgonów przypadków śmiertelnych (z 0,23 do 0,25).

Pomimo pewnego podniesienia się w obu wymienionych krajach oba wskaźniki epidemiczne są jednak nadal bardzo niskie i w związku z tym szanse ich poprawy stają się ograniczone, a większe wydają się możliwości umiarkowanego ich wzrostu.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych zmianach wykazał w minionym tygodniu czwarty z kolei nieduży wzrost, tym razem z 1,98 do 2,03, co oznacza, że już od ponad trzech miesięcy oscyluje on w ramach wyjątkowo niskich wartości. Warto też zaznaczyć, że w Chinach od trzeciego tygodnia maja nie są już odnotowywane żadne przypadki śmiertelne spowodowane przez zakażenie koronawirusem.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego