201204Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

201204Analiza Cen LATO cz.3

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


4.12.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Pakiet pomocowy stabilizujący sytuację TUI Group pomoże, czy zaszkodzi polskim organizatorom?...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Koronawirus wykonał w krajach źródłowych kolejny znaczny krok do tyłu

Obecnie jest już wyraźnie widoczne, że bieżący trend zmian w zakresie ogólnej liczby nowych zakażeń minął swój szczyt trzy tygodnie temu, do czego walnie przyczyniły się dość energicznie wprowadzane restrykcje i obostrzenia przeciwepidemiczne wprowadzane przez władze wielu krajów. Wskaźnik liczby zgonów może jeszcze rosnąć tydzień lub dwa, zwłaszcza w krajach źródłowych środkowo-wschodniej części kontynentu, w której liczba zakażeń obniża się znacznie wolniej niż na zachodzie Europy, gdyż stanowi on opóźniony w czasie efekt wzrostu liczby nowych zakażeń oraz udziału zakażeń osób starszych wśród ogółu zakażonych, których podatność na ciężki przebieg choroby, w tym zwłaszcza ze skutkiem śmiertelnym jest wielokrotnie większa.

W ostatnim tygodniu tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań wśród 37 monitorowanych państw rósł już tylko w 9 przypadkach (poprzednio w 21), jak również wzrosty te były z reguły znacznie mniej dynamiczne niż w poprzednich tygodniach oraz mniej dynamiczne od spadków w tych krajach, w których wirus zaczął się cofać.


W rezultacie dynamika zmian zbiorczego wskaźnika liczby nowych zakażeń w krajach źródłowych zachodniej części kontynentu po serii 17 wzrostów z rzędu oraz spadkach w dwóch ostatnich tygodniach, w ostatnim wyniosła ponad minus 23 procent (tydzień i dwa temu wyniosła minus 14 i 21 procent), a sam wskaźnik spadł z 2108 do 1617 nowych zakażeń na milion mieszkańców. Ujemną dynamikę zmian wykazał też zbiorczy wskaźnik zakażeń dla środkowo-wschodniej części kontynentu, ale spadł on o zaledwie 0,5 procent (przed tygodniem i dwoma spadł o 1,1 i 2,0 procent), czyli z 2228 do 2218.

Trzeci raz z rzędu i w znacznym stopniu wzrósł natomiast dość niski dotąd zbiorczy wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych. W ubiegłym tygodniu jego dynamika wyniosła plus 25,5 procent (poprzednio plus 3,6 i 9,6 procent), a sam wskaźnik podniósł się z 887 do 1113 przypadków na milion mieszkańców (patrz komentarz w ostatniej części materiału).

Wskaźniki liczby zgonów w Europie jeszcze w fazie zanikającego wzrostu

Najwyższa dotychczas wartość tygodniowego wskaźnika liczby zgonów w krajach źródłowych Europy Zachodniej, czyli aż 60,5 przypadków na milion mieszkańców wystąpiła w drugim tygodniu kwietnia, po czym nastąpił wyraźny trend spadkowy, a wartość minimalną wskaźnik (0,82) osiągnął w ostatnim tygodniu sierpnia. W kolejnych sześciu tygodniach stopniowo się zwiększał, by w połowie października osiągnąć umiarkowaną jeszcze wartość 4,63 zgonów ma milion mieszkańców.

Długo utrzymująca się niewielka liczba zgonów była prawdopodobnie jednym z zasadniczych powodów, dla których wizja jesiennej fazy pandemii, ani nie budziła specjalnie istotnych obaw, ani nie doprowadziła do decyzji władz, które byłyby odpowiednie do skali potencjalnego zagrożenia.

Pogląd, że europejskie rządy nieprawidłowo rozpoznały skalę zagrożeń jaką stanowiła druga fala pandemii i zaniedbały kwestię odpowiednich przygotowań, w tym wypracowania adekwatnych reakcji i posunięć administracyjnych na różne warianty rozwoju choroby, podkreślili niedawno przedstawiciele Komisji Europejskiej z jej przewodniczącą Ursulą von der Leyen na czele.

Według ostatnich danych tygodniowy wskaźnik przypadków śmiertelnych w zachodnioeuropejskich krajach źródłowych podniósł się w ostatnim tygodniu o zaledwie 0,2 procent (przed tygodniem i dwoma o 7,8 i 20 procent) z 41,7 do 41,8 przypadków na milion mieszkańców.

W wyraźnie szybszym tempie rósł zbiorczy wskaźnik liczby zgonów w krajach źródłowych środkowo-wschodniej części kontynentu, który podniósł się w zeszłym tygodniu z 42,8 do 45,1 przypadków na milion, czyli o 5,4 procent (przed tygodniem i dwoma o 12 i 8,5 procent).

Mniej korzystny niż w poprzednim tygodniu był także wskaźnik liczby zgonów w krajach docelowych, w których po spadku w poprzednim tygodniu, w ostatnim podniósł się z 18,8 do 21,5, czyli o ponad 14 procent, podczas gdy przed tygodniem wzrósł o 13 procent, a przed dwoma spadł o 7,3 procent.

Polska znów bliżej pozycji europejskiego lidera wskaźników liczby zgonów

Coś co może w naszym kraju budzić szczególny niepokój to systematycznie wzrastająca liczba osób zmarłych w wyniku zakażenia wirusem Covid-19, która wprost przekłada się na wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zgonów. W rezultacie przesunął on nasz kraj pod tym względem z piątej przed tygodniem już na trzecią najgorszą pozycję spośród wszystkich 33 monitorowanych krajów źródłowych i docelowych.

Wyższe wskaźniki od Polski (90,2) wykazują teraz tylko Słowenia (158) i Bułgaria (135), a już mniejsze stały się wskaźniki w wyprzedzających nas jeszcze przed tygodniem Belgii (80,9) i Czechach (88,0). Taka powtarzająca się sytuacja sugeruje, że względna pozycja Polski może w kolejnych tygodniach nadal ulegać pogarszaniu i w efekcie wraz z upływem czasu na kontynentalnej mapce wskaźników zgonów w Europie może stać się ona jednym z nielicznych krajów oznaczonych kolorem czarnym (wskaźnik zgonów >40,0).

Całkiem możliwe, że Polska już teraz jest liderem rzeczywistego wskaźnika liczby zgonów z powodu koronawirusa, jeśli uwzględnić lawinowy wręcz wzrost ogólnej liczby zgonów w kilku ostatnich tygodniach, a których część może wynikać z nierejestrowanych przypadków będących w istocie skutkami zainfekowania się wirusem COVID-19.

Już ponad 30 tysięcy „ponadnormatywnych” nie-Covidowych zgonów od 28 września do 22 listopada

Stosunkowo nowym (od przełomu września i października) bardzo niepokojącym zjawiskiem jest zdecydowanie wzrastająca liczba zgonów, której nie można przypisać do bardzo stabilnej wieloletniej średniej oraz której nie tłumaczą też oficjalne dane dotyczące liczby zgonów definiowanych jako samoistny skutek koronawirusa lub łączny z pozostałymi chorobami współistniejącymi.

Mogą one pochodzić z dwóch głównych źródeł, a mianowicie przypadków śmiertelnych będących konsekwencją mniej skutecznego leczenia chorych cierpiących na inne choroby wynikającego z przeciążenia służby zdrowia  oraz ze zgonów będących de facto konsekwencją koronawirusa, ale u chorych, którzy zmarli zanim został on u nich zdiagnozowany. W takim wypadku umykają one statystykom, gdyż po śmierci badań na ewentualną obecność koronawirusa już się nie przeprowadza.

Liczba takich „ponadnormatywnych” przypadków jeszcze w pierwszym tygodniu listopada około 3-krotnie przekraczała oficjalną liczbę zgonów przypisywanych koronawirusowi, ale w kolejnych dwóch tygodniach zjawisko to dość wyraźnie osłabło, pomimo faktu, że wskaźniki infekcji pozostawały w tym okresie jedynie na niewiele obniżonych poziomach.

W tygodniu na przełomie września i października, czyli 28.09
4.10 2020 odnotowano jedynie 704 „ponadnormatywne” przypadki, po czym w kolejnych liczba zgonów wynosiła (dane zaktualizowane) 1216, 2089, 4028, 5864, 6716 i 5752, a w ostatnim podsumowanym (trzeci tydzień listopada) wyniosła wstępnie 3938 zgonów. Łączna liczba takich przypadków śmiertelnych wyniosła w tym okresie (8 tygodni) aż 30307, czyli dodatkowo o 7,5 procent ponad przeciętną liczę zmarłych w okresie całorocznym, a o prawie 51 procent więcej niż przeciętna historyczna liczba zmarłych w okresie omawianych 8 tygodni.

Temat ten jest już podejmowany przez niektóre media, co ciekawe głównie przez portale finansowe, ale z ograniczoną dociekliwością, być może z powodu obaw przed przypisaniem niewyjaśnionej dodatkowej liczby zgonów dramatycznemu rozluźnieniu dyscypliny społecznej w przestrzeganiu antyepidemicznych restrykcji, w tym zakazu dużych zgromadzeń.

Byłoby warto, żeby tzw. czynniki rządowe jednak zajęły się bliżej tą kwestią, gdyż jej pomijanie ma niewiele wspólnego nie tylko z rzetelnym badaniem istoty koronawirusowych zdarzeń, ale też ma bardzo duży negatywny wymiar etyczny.

Rządzący i epidemiolodzy zbyt analogowo oceniali proces rozprzestrzeniania się koronawirusa

O licznych błędach popełnionych przez polskie władze w ramach zarządzania kryzysem epidemicznym pisaliśmy w naszych wcześniejszych materiałach już wielokrotnie. Jeszcze raz przypominając ten temat w dużym skrócie można stwierdzić, że głównym obszarem, w którym dochodzi do zakażeń (w zależności od badań 2/3 do 3/4 ogółu przypadków) są niestety gospodarstwa domowe, w których wzajemnie zarażają  się członkowie często wielopokoleniowych rodzin.

Z kolei głównymi kanałami transmisji koronawirusa z zewnątrz do rodzin w gospodarstwach domowych najczęściej są:

  • restauracje, puby, kluby, w tym fitness, teatry, kina i inne miejsca rozrywki, w których zarażają się osoby dorosłe i młodzież. Miejsca te nie są niezbędne do funkcjonowania gospodarki, ale stanowią jakby jakościowe zdobycze cywilizacji, bez których przez jakiś okres przejściowy społeczeństwo może jednak zupełnie znośnie funkcjonować.


To, że taki kanał ma wręcz kluczowe znaczenie w rozprzestrzenianiu się wirusa pokazała ostatnio skomplikowana cyfrowa symulacja komputerowa opracowana przez zespół z Uniwersytetu Stanforda, czyli uczelni położonej w Stanford w Dolinie Krzemowej i klasyfikowanej na drugim miejscu w światowym rankingu uniwersytetów współczesnego świata.

Bardzo ważne jest w szczególności to, że wyniki uzyskane z modelu zgadzają się z dotychczasowym przebiegiem epidemii, co może wskazywać, że może on być wykorzystywany do udzielania wiarygodnych informacji dotyczących też epidemicznej przyszłości.

  • szkoły, w których dochodzi do często bezobjawowych wzajemnych zakażeń dzieci i młodzieży, które w konsekwencji przenoszą wirusa do gospodarstw domowych. Podjęcie  decyzji o zamknięciu szkół jest trudne, ale często może być epidemicznie opłacalne i skuteczne, zwłaszcza w Polsce poprzez przecięcie transmisji wirusa na linii dzieci - starsi członkowie rodzin, która funkcjonuje w relatywnie licznych w Polsce rodzinach wielopokoleniowych.  


  • zakłady pracy, w których dochodzi do zakażania się członków rodzin w średnim wieku, które później przenoszą wirusa do gospodarstw domowych. Niestety tego pasma przenoszenia nie da się w większości skutecznie uniknąć, gdyż miejsca te są niezbędne dla funkcjonowania gospodarki (produkcja energii, transport, handel detaliczny, gospodarka komunalna etc).


Czy rząd zafunduje Polakom trzecią falę epidemii?

Zarządzanie działaniami mającymi na celu skuteczne i optymalne kosztowo zwalczanie epidemii najlepiej byłoby oprzeć na systemach opartych na sztucznej inteligencji. Odpowiednio oprogramowane i na bieżąco zasilane danymi z prawie całkowitą pewnością szybciej, sprawniej i lepiej poradziłoby sobie (np. analiza bieżących kanałów transmisji w rożnych grupach demograficznych, optymalizacja rodzajowa i czasowa restrykcji i obostrzeń, wyprzedzająca alokacja zasobów służby zdrowia etc.) niż nie uwolnieni od różnorakich emocji, w tym politycznych, decydenci lub zespoły specjalistów.

Pewnym problemem w tej kwestii mogą być ambicje epidemiologów, czy polityków (w Polsce bardzo często o wykształceniu historycznym), którzy niełatwo akceptują fakt, że we współczesnym świecie rozumowanie analogowe, do którego są przyzwyczajeni, oparte nawet na znacznym  doświadczeniu i pracach naukowych jest w nowym i coraz szybciej zmieniającym się otoczeniu już nieadekwatne do sprostania wyzwaniom nowych sytuacji.

W dobie coraz bardziej powszechnej informatyzacji, przeróżnych użytecznych aplikacji i olbrzymich zdolności do przetwarzania jeszcze niedawno niewyobrażalnej liczby informacji jest już coraz mniej miejsca na powolne wyciąganie wniosków, dyskusje i szukanie dla antyepidemicznych decyzji naukowego, medycznego, społecznego i politycznego konsensusu.

Tam gdzie kwestia zdrowia i życia ludzkiego ustępuje przed interesem gospodarczym konkretnych grup przedsiębiorców oraz sondażowymi wynikami popularności rządu, opozycji i poszczególnych polityków, tam decyzje ludzkie zawsze będą obarczone mniejszymi lub większymi błędami, czasami o nieodwracalnych już skutkach.

Nad taką sytuacją warto się, a nawet trzeba się głębiej zastanowić, choćby w kontekście potencjalnej trzeciej fali epidemii, po to aby skala kolejnych popełnianych błędów przekładająca się już dziś na coraz więcej tysięcy niepotrzebnie zmarłych lub tracących część zdrowia osób, nie była aż tak rażąca jak w przypadku trwającej obecnie drugiej fali epidemii.

Izrael zanadto się pospieszył …

Izrael jako pierwszy kraj zdecydował się na wprowadzenie powtórnego lockdownu wyprzedzającego drugą jesienną falę pandemii. Decyzję tę podjęto około 13 września, gdy tygodniowy wskaźnik infekcji osiągnął prawie 2400 przypadków na milion mieszkańców, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października, ale niektóre z nich zostały przedłużone.

Obecnie wygląda na to, że kraj ten z fazy szybkiej poprawy sytuacji pandemicznej przeszedł ponownie do trendu zaostrzania się sytuacji epidemicznej. Początkowo tygodniowy wskaźnik liczby infekcji spadał z 4688 przypadków na milion w szczycie przed ośmioma tygodniami do kolejno 3885, 2789, 1321, 743, 543 i 467, przy czym ta ostatnia wartość okazała się na razie najniższa. W dwóch wcześniejszych tygodniach wskaźnik podniósł się do 489 i 562, a w ostatnim już do 726 przypadków na milion i wykazuje niestety tendencję do kontynuacji dalszego wzrostu.

W silnym trendzie spadkowym pozostawał też wskaźnik liczby zgonów, który po dwóch tygodniach stabilizacji na wysokim poziomie 28,2 sukcesywnie obniżał się do 26,6; 20,5; 18,3, 12,9 i 6,1 przypadków na milion mieszkańców. W przedostatnim tygodniu zaobserwowano jednak już niewielki wzrost wskaźnika do 6,9, a w ostatnim do 7,6 przypadków na milion, co w jakimś stopniu koresponduje z podnoszeniem się wskaźnika nowych infekcji.

… i ponownie zaprosił koronawirusa …

W materiale sprzed trzech tygodni zaznaczaliśmy, że Izrael będzie też wartościowym przykładem kraju, który przetestuje również sekwencję i tempo znoszenia przeciwepidemicznych ograniczeń i restrykcji. W teorii tamtejszy rząd twierdził, że nie będzie chciał popełnić poprzednich błędów dotyczących zbyt szybkiego znoszenia ograniczeń w niektórych obszarach życia społecznego i gospodarczego, a sam proces wychodzenia z lockdownu powinien być znacznie bardziej stopniowy i trwać nawet przez okres 6 do 12 miesięcy.

Jednakże już 2 listopada, a więc po zaledwie 2 tygodniach, przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach i zniesiono niektóre mniej ważne ograniczenia. Już po kolejnych dwóch tygodniach pisaliśmy „na razie widoczne jest, że tempo spadku wskaźnika infekcji ulega dość wyraźnemu wypłaszczeniu i następują niestety pewne, choć na razie jeszcze nieśmiałe symptomy jego ponownego wzrostu”.

Obecnie widać już wyraźne sygnały odradzania się liczby nowych zachorowań, choć nie jest jeszcze przesądzone, że trend zmian obu wskaźników epidemicznych uległ definitywnemu odwróceniu i nie uda się w krótkim czasie ponownie opanować niekorzystnych zmian w sytuacji epidemicznej kraju.

W tym kontekście jeszcze raz przypominamy, że sytuacja przedwczesnego złagodzenia ograniczeń nie jest niestety pierwszym tego rodzaju przypadkiem. W Izraelu pierwszą próbę okiełznania ponownego przyrostu liczby nowych infekcji podjęto już w lipcu, ale po pierwszych sukcesach w poprawie sytuacji epidemicznej rząd uległ naciskom przedsiębiorców, restauratorów, właścicieli barów i klubów, którzy nakłonili go do złagodzenia nałożonych obostrzeń.

Obecne odradzanie się postępów koronawirusa świadczy o tym, że w wyraźnie korzystnym dla choroby okresie jesienno-zimowym nie ma w walce z rozprzestrzenianiem się epidemii zbyt wiele miejsca na kompromisy i działania nie do końca kosekwentne, a przynajmniej na takie jakie pamiętamy z korzystnego pod względem epidemicznym okresu lata i wczesnej jesieni.

TUI Group z nowym potężnym pakietem wsparcia finansowego.

W środę po południu największy europejski koncern turystyczny TUI Group poinformował, że zawarł porozumienie z bankami, prywatnymi inwestorami i niemieckim rządem federalnym w sprawie trzeciego pakietu wsparcia finansowego związanego z trudną sytuacją organizatora powstałą na skutek przedłużającej się zapaści branży turystyki wyjazdowej w Niemczech i w Europie.

To, że koncern będzie zmuszony pozyskać kolejną  transzę wsparcia finansowego było jasne już od kilku miesięcy (co najmniej od końca września), gdyż wcześniej pozyskane środki pozwalały w obecnej bardzo trudnej sytuacji rynkowej na kontynuowanie działalności jedynie do mniej więcej połowy kwietnia.

Pewnym zaskoczeniem mogła być jednakże sama wielkość nowego pakietu, czyli 1,8 mld euro, ponieważ początkowo określano jego wielkość w przedziale 0,7-1,0 mld euro. Tak znaczne podwyższenie jego wartości mogło wynikać z dwóch zasadniczych przyczyn. Pierwsza, to stopniowe pogarszanie się perspektyw biznesowych w turystyce europejskiej, a druga to chęć uniknięcia kolejnego, czwartego już pakietu pomocowego, gdyby trzeci okazał się jednak niewystarczający.

Ostateczna wielkość nowego pakietu wynosi 1,8 mld euro i składa się on z kilku składników. Największym z nich, ale nie dominującym, jest podwyższenie kapitału o około 500 mln euro w drodze emisji nowych akcji z prawem poboru dla dotychczasowych akcjonariuszy.

Kolejnym ma być emisja obligacji zamiennych na akcje w kwocie 420 mln euro dla rządowego funduszu stabilizacji gospodarczej (WSF). Będzie on mógł objąć nowe akcje koncernu za bardzo promocyjną cenę subskrypcyjną 1,07 euro. Aby prawnie umożliwić taką operację wartość nominalna akcji TUI, która wynosi obecnie 2,56 euro będzie musiała zostać obniżona do 1 euro, co ma zostać przeprowadzone przez najbliższe walne zgromadzenie akcjonariuszy w styczniu 2021 roku.

Kolejny składnik pakietu to obligacje uprzywilejowane również dla WSF w kwocie 280 mln euro, których kwota może zostać ewentualnie podwyższona o jeszcze 400 mln euro, gdyby nie udało się pozyskać innego finansowania w oparciu o 400-milinową gwarancję rządową.

Ostatni składnik pakietu to „zwykła” pożyczka również od WSF w kwocie 200 mln euro połączona z prolongatą spłaty dotychczasowych zobowiązań wobec WSF do lipca 2022 roku (z pierwotnego nierealnego terminu upływającego 1 kwietnia 2021 roku).

Dodatkowo największy akcjonariusz koncernu Unifirm Ltd należący do rosyjskiej rodziny Mordaszowów i posiadający 24,89 procent akcji nieodwołalnie zobowiązał się do wykorzystania przysługujących mu praw poboru. Akcje ewentualnie nie objęte przez innych akcjonariuszy ma objąć w ramach gwarancji emisji bankowy syndykat z Merrill Lynch international (spółka Bank of America) i londyńskim oddziałem Deutsche Bank w rolach głównych.

Istotne jest też to, że (według komunikatu) w przypadku wykonania objęcia akcji z tytułu obligacji zamiennych przez WSF, jego udział w akcjonariacie koncernu nie może przekroczyć liczby 25 procent plus jedna akcja.

Więcej informacji w tym zakresie będzie zapewne można uzyskać w raporcie rocznym koncernu, który według najświeższej informacji ma się ukazać już w czwartek 10 grudnia.

Co może oznaczać nowy szokująco wysoki pakiet dla TUI Group dla polskich organizatorów?

Po pierwsze potwierdziło się to, o czym pisaliśmy już wielokrotnie w naszych materiałach, że w dobie kryzysu gospodarczego spowodowanego epidemią koronawirusa, niemiecki rząd będzie zdecydowanie stawiał na przetrwanie liderów w ważnych branżach dla gospodarki kraju i to bez względu na koszty, o ile są to firmy fundamentalnie zdrowe i zdolne do konkurowania w post-pandemicznej rzeczywistości.

Stąd też zapewne wynikają konsekwentnie powtarzane przez kierownictwo koncernu frazy podkreślające wysoką rentowność firmy przed kryzysem i sugestie, że równie korzystna sytuacja będzie miała również miejsce po ustaniu kryzysu, zwłaszcza, że okres ten zostanie wykorzystany na podniesienie efektywności oraz istotną digitalizację koncernu.

Z podobną determinacją niemiecki rząd wsparł innego championa, czyli linie lotnicze Lufthansa, która otrzymała nawet relatywnie nieco większą (w stosunku do przychodów) kwotę, tyle że uzgodnioną jednorazowo, a nie „na raty”.

Obecna łączna wielkość wsparcia dla koncernu, czyli 4,8 mld euro wynosi około 25 procent jego rocznych obrotów sprzed pandemii, co oznacza że jest ono relatywnie około 16-krotnie większe niż wsparcie dla polskiego biura Rainbow podanego do wiadomości w ostatnim raporcie za III kwartał 2020 roku.

Przy okazji warto zaznaczyć, że lwia część pomocy pochodzi z kiesy państwowej (4,3 mld euro), a zagwarantowane środki prywatne (przez Unifirm Ltd) wynoszą zaledwie 0,13 mld euro, choć mogą być nieco większe, gdy na objęcie akcji nowej emisji zdecydują się też inni akcjonariusze koncernu.

Nowy pakiet daje koncernowi pole biznesowego manewru

Na pierwszy ogląd nowej sytuacji mogłoby się wydawać, że rząd udzieliwszy tak znacznej pomocy, będzie oczekiwał od koncernu takiej polityki biznesowej, która niejako zagwarantuje istotną dodatnią rentowność prowadzonej działalności, która pozwoli na terminowe wywiązywanie się z zobowiązań i nie popadanie w krępujące wizerunkowo renegocjacje oraz kolejne modyfikacje programu wsparcia.

Sugerowałoby to dążenie do wyższych marż (może dotyczyć również Polski) w celu dotrzymania dość napiętych terminów spłat poszczególnych elementów programu.

W naszym kraju możliwy jest jednak też wariant bardziej długoterminowy, zwłaszcza w obliczu sytuacji względnej słabości polskich organizatorów (niewielkie programy wsparcia), co stwarza dobry punkt wyjścia dla bardziej ofensywnej konkurencji cenowej i opanowania dalszej istotnej części rynku, zwłaszcza przy konsekwentnym wykorzystaniu szans jakie dają własne obiekty hotelowe i możliwości stosowania cen opartych w większym niż zwykle stopniu na kosztach krańcowych - podobnie jak jest to często stosowane w branży lotniczej.

Wiele będzie jednak zależeć jednak od wewnętrznej sytuacji biznesowej i finansowej koncernu, którą najprawdopodobniej w istotnym stopniu będzie można poznać i ocenić na bazie raportu rocznego koncernu, który będzie można poznać już za tydzień 10 grudnia.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Japonii i Korei Pd.


W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed pięciu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była dotychczas problemem wyraźnie drugoplanowym, teraz przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego.



Z zaktualizowanej wizualizacji wynika, że sytuacja w zakresie tygodniowej liczby zgonów uległa w krajach źródłowych kolejnemu pogorszeniu, ale tym razem było ono już stosunkowo niewielkie, co może świadczyć o szczytowej wartości tego wskaźnika, zwłaszcza w krajach zachodniej części kontynentu. Wskaźniki liczby zgonów wzrosły w minionym tygodniu w 14 krajach źródłowych (poprzednio w 17) na ogólną ich liczbę 20. Mapka kolejny raz nie zawiera już żadnego z odcieni zieleni, a zniknął też kolor bladoczerwony, którym oznaczona była Dania, w której wskaźnik zgonów wzrósł z 4,14 do 7,79.

Obecnie najkorzystniejszą sytuację pod względem wskaźnika liczby zgonów oznaczaną kolorem czerwonym mają właśnie Dania oraz odnosząca ostatnio znaczące sukcesy w ograniczaniu epidemii Irlandia, a także według oficjalnych danych Białoruś. Prezentująca jeszcze do niedawna niskie wskaźniki liczby zgonów Skandynawia z powodu systematycznie pogarszającej się tam sytuacji epidemicznej, głównie z winy Szwecji, utrzymuje kolor bordowy, którym nadal oznaczone są też Niemcy. Pozostałe państwa źródłowe oznaczone są teraz kolorami ciemnobordowym lub czarnym, przy czym ten ostatni nadal utrzymuje bardzo mocną pozycję, gdyż po raz trzeci z rzędu obecny jest w 10 krajach źródłowych na ogólną ich liczbę 20.

W ubiegłym tygodniu sytuacja w zakresie wskaźnika liczby zgonów poprawiła się w Belgii (spadek z 105 do 80,9), w Czechach (z 92,3 do 88,0), Szwajcarii (z 80,1 do 68,3), Francji (z 64,1 do 55,0) oraz na Ukrainie (spadek wskaźnika z 30,7 do 28,9) i na Słowacji (spadek z 29,3 do 26,4).

Na drugim biegunie znajdują się kraje z dużymi przyrostami i bardzo wysokimi tygodniowymi wskaźnikami liczby zgonów, jak Słowenia (wzrost z 121 do 158), Węgry (z 71, 9 do 89,0), Austria (z 62,1 do 79,7) i niestety Polska z wzrostem wskaźnika z 86,5 do 90,2 zgonów na milion mieszkańców, który po tej zmianie stał się już drugim najwyższym wskaźnikiem spośród 20 monitorowanych krajów źródłowych.

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami.



Tak jak można było przewidzieć po pierwszym tygodniu listopada na podstawie ówczesnego wyraźnego wytracania impetu wzrostu wskaźnika zakażeń, sytuacja w zakresie rozprzestrzeniania się koronawirusa na rynkach źródłowych weszła w trend spadkowy i w minionym tygodniu uległa już trzeciej z rzędu poprawie. Liczba krajów oznaczonych kolorem czarnym (ponad 2000 infekcji na milion mieszkańców) zmniejszyła się w ubiegłym tygodniu do 10 po wcześniejszym dwukrotnym z rzędu rezultacie na tym samym poziomie 13 krajów na ogólną liczbę 20 monitorowanych krajów źródłowych.

W ostatnim tygodniu ogólne ważone wskaźniki dla obszaru zachodniej i środkowo-wschodniej Europy solidarnie uległy obniżeniu. Ważony liczbą ludności wskaźnik dla krajów Europy Zachodniej po wcześniejszej serii 17 tygodniach wzrostów z rzędu i dwóch spadkach ponownie obniżył się, tym razem z poziomu 2108 do 1617 przypadków na milion mieszkańców, czyli o prawie 23 procent (poprzednio obniżył się o 14 procent). Mimo to pozostał jeszcze prawie 29 razy wyższy od minimum zanotowanego w pierwszym tygodniu czerwca (56 przypadków). Był także już po raz trzeci z rzędu niższy od takiego samego wskaźnika dla USA (3506).  

Najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy przestały już utrzymywać się w jej gęsto zaludnionych obszarach, jak Holandia (2004), Belgia (2510), czy północno-wschodnia Francja (wskaźnik dla całego kraju „zaledwie” 1199), co jest zapewne skutkiem wprowadzonych tam surowych i przestrzeganych restrykcji i ograniczeń przypominających pełny lockdown. Obecnie wysokie wskaźniki utrzymują się jeszcze w Słowenii (nieduży spadek z 4889 do 4791) i Austrii (spadek z 4805 do 3613). Obok Francji istotnie spadł też wskaźnik w Wielkiej Brytanii (z 2089 do 1548), a w niewielkim stopniu w Niemczech (z 1541 do 1474).

Jak już zaznaczono w poprzednich materiałach kolejnym sukcesem może pochwalić się Irlandia, w której tygodniowy wskaźnik infekcji najpierw spadł cztery razy z rzędu z 1517 do kolejno 1462, 995, 692, 512, po czym nieznacznie wzrósł do 522, ale w minionym tygodniu ponownie istotnie obniżył się do zaledwie 363 nowych infekcji na milion mieszkańców.  

W ostatnim tygodniu obniżył się też, ale nieznacznie, wskaźnik nowych zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej. Ważony zbiorczy wskaźnik dla regionu spadł z 2228 do 2218 zachorowań na milion mieszkańców, czyli obniżył się o niecałe 0,5 procent, a przed tygodniem spadł również niewiele, bo ponad 1,1 procent. Do nieco niższego wskaźnika tym razem najistotniej przyczyniła się Polska, w której obniżył się on dość znacząco z 3925 do 3272, a w mniejszym stopniu Rumunia (spadek z 3040 do 2755) i Czechy (spadek z 3004 do 2566), co przy niewielkich zwyżkach wskaźników w innych krajach przeważyło szalę na rzecz nieznacznego spadku wskaźnika w całym regionie.

W Polsce po przejściowym dużym spadku wskaźnika zakażeń przed jedenastoma tygodniami do poziomu 88, w kolejnych tygodniach zdecydowanie wzrastał do 135, 214, 337, 681, 1321, 2061, 3320 i 4425, ale w trzech ostatnich tygodniach już sukcesywnie spadał odpowiednio do 4406, 3925 i 3272 przypadków na milion mieszkańców. Niestety jednocześnie nadal niepokój budził wysoki wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu uległ na szczęście już tylko niewielkiemu zwiększeniu, tym razem z 86,5 do 90,2, czyli o 4,3 procent (przed tygodniem wzrost wyniósł jeszcze 30 procent).

W Rosji oraz na Ukrainie i Białorusi nadal kontynuowane jest niezbyt wysokie tempo pogarszania się sytuacji epidemicznej i tym samym znalazły się one i nadal przebywają w przeciwnym trendzie niż region jako całość, w którym ogólny wskaźnik infekcji zaczął się obniżać.

W Szwecji po zniżce wskaźnika nowych zakażeń przed jedenastoma tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, w kolejnych wzrastał on najpierw powoli do 170, 263, 333, 413, 470, a potem znacznie już szybciej do 732, 1342, 2189, 3049, 3063, a w ostatnim do 3448  przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Finlandii i Norwegii, a także w Danii, co wpłynęło obniżająco na ogólny wskaźnik dla całej Skandynawii, który jednakże podniósł się z 1758 do 1944 przypadków na milion mieszkańców.



Po dwóch wcześniejszych niedużych wzrostach wskaźnika infekcji przed dwoma tygodniami z 781 do 856 i 887przypadków na milion, w ostatnim tygodniu wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych, czyli w takich do których udają się turyści, podniósł się dość wyraźnie do poziomu 1113. Tym razem nawet przy spadkach wskaźnika w 9 krajach docelowych (z ogólnej liczby 13) o tak wysokim ogólnym jego wzroście zdecydowała sytuacja w drugim najludniejszym kraju w tej grupie Turcji, w której na skutek zmiany metodologii obliczania liczby nowych zachorowań poszybował on z 385 do aż 1903 przypadków na milion mieszkańców.

Znaczny spadek wskaźnika infekcji (z 2064 do 1217) odnotowała Hiszpania, co zapewne wynika w surowych restrykcji wprowadzonych przez władze w wielu regionach kraju. Do umiarkowanych lub niskich poziomów powróciły tygodniowe wskaźniki infekcji w tych rejonach, gdzie restrykcje zostały wprowadzone stosunkowo wcześnie, czyli w obszarze wielkiego Madrytu (1062), w Katalonii (946), na Balearach (998), a zwłaszcza na Wyspach Kanaryjskich, gdzie odnotowano jedynie 410 nowych infekcji na milion mieszkańców.

W ostatnim tygodniu po piętnastu z rzędu wzrostach wskaźnika infekcji zanotował on spadek z 4260 do 3337, zaś we Włoszech po wcześniejszych ośmiu wzrostach z rzędu i jednym spadku obniżył się on ponownie, tym razem z 3815 do 2919 przypadków na milion. Kolejny raz w niedużej skali obniżyły się tygodniowe wskaźniki infekcji w Maroku (z 858 do 780) i w Tunezji (z 704 do 639), natomiast na Cyprze po przejściowym spadku przed dwoma tygodniami, w ostatnim wzrósł on dość istotnie drugi raz z rzędu, tym razem z 1661 do 2000 przypadków na milion mieszkańców.

Ponownie, ale w znacznie większej skali niż poprzednio obniżył się wskaźnik w Grecji - z 1598 do 1157. Wcześniejsze znaczne jego zwyżki skłoniły grecki rząd do ustanowienia narodowej 3-tygodniowej kwarantanny począwszy od soboty 6 listopada i prawdopodobnie jest to efekt wprowadzonych restrykcji. Nie miały one jednak większego znaczenia dla branży turystycznej, gdyż zbiegły się ona z końcem sezonu w tym kraju.

Kolejny raz z rzędu zdecydowanie najniższy wskaźnik nowych infekcji miał miejsce w Egipcie
jedynie 27,4 przypadków na milion mieszkańców oraz wskaźnik liczby zgonów 0,86. Oba te wskaźniki są już od dłuższego czasu zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych.



Sytuacja epidemiczna w USA po siedmiu niekorzystnych tygodniach z rzędu, w ostatnim uległa poprawie zarówno pod względem wskaźnika nowych zakażeń, jak i wskaźnika liczby zgonów. Ten pierwszy spadł z 3597 do 3056 przypadków na milion mieszkańców.

Obniżył się też tygodniowy wskaźnik zgonów, tym razem z 32,6 do 31,3, jak również wskaźniki osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), a także liczby chorych w ciężkim stanie choroby (kolumna czwarta). Tygodniowy wskaźnik liczby zgonów w USA jest w dalszym ciągu wyraźnie niższy od wskaźników dla krajów źródłowych Europy Zachodniej (41,8) i Środkowo-Wschodniej (45,1), co może wynikać z faktu, że przyspieszenie dynamiki wzrostu wskaźnika infekcji, który poprzedza wzrost wskaźnika liczby zgonów, nastąpiło w USA wyraźnie później niż w Europie.

W Japonii sytuacja epidemiczna w ostatnim tygodniu piąty raz z rzędu uległa wyraźnie niekorzystnej zmianie, gdyż tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń zwiększył się z 100 do 114 przypadków na milion mieszkańców, ale wskaźnik zgonów jest jeszcze bardzo niski, choć wzrósł z 0,66 do 0,88. Mimo istotnego pogorszenia się sytuacji Japonii w okresie ostatnich kilku tygodni jej sytuacja epidemiczna nadal pozostaje relatywnie bardzo korzystna, zwłaszcza wobec obserwowanej w innych krajach, w tym europejskich i w USA.

W Korei Południowej wskaźniki epidemiczne nadal pozostają lepsze niż w Japonii, choć i w tym kraju zaznacza się istotne ich podniesienie. Wskaźnik nowych infekcji po trzech wzrostach z rzędu do 15,4, 21,8 i 42,6 podniósł się w ostatnim tygodniu do 60,3 przypadków na milion. Podniósł się również i tak jeszcze bardzo niski wskaźnik liczby zgonów z 0,23 do 0,35.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach oraz sześciu kolejnych wzrostach, wykazał w ostatnim tygodniu trzeci z rzędu spadek, tym razem z 1,60 do 1,40, co oznacza, że już od blisko czterech trzech miesięcy oscyluje on niezmiennie w przedziale wyjątkowo niskich wartości. Warto też jeszcze raz zaznaczyć, że w Chinach od trzeciego tygodnia maja nie są już odnotowywane przypadki śmiertelne powodowane przez zakażenie koronawirusem.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.




Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego