201211Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

201211Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


11.12.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Poprawa sytuacji epidemicznej wyhamowała...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Spadek wskaźników epidemicznych w krajach źródłowych wyhamował

Chociaż obecnie można już z wysokim prawdopodobieństwem przyjąć, że bieżący trend zmian w zakresie ogólnej liczby nowych zakażeń minął swój szczyt cztery tygodnie temu, to wskaźnik liczby zgonów wspiął się na nowe rekordowe poziomy i to zarówno w krajach źródłowych zachodniej, jak i środkowo-wschodniej części kontynentu.

W ostatnim tygodniu tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań wśród 37 monitorowanych państw rósł w 13 przypadkach (poprzednio tylko w 9), ale wzrosty te były z reguły stosunkowo mało dynamiczne podobnie jak spadki w tych krajach, w których wirus nadal się cofał.


W rezultacie dynamika zmian zbiorczego wskaźnika liczby nowych zakażeń w krajach źródłowych zachodniej części kontynentu po serii 17 wzrostów z rzędu oraz dużych spadkach w trzech ostatnich tygodniach, w ostatnim zdecydowanie straciła na impecie i wyniosła zaledwie minus 0,6 procent (tydzień i dwa temu wyniosła minus 13 i 14 procent), a sam wskaźnik spadł z 1617 do 1607 nowych zakażeń na milion mieszkańców. Ujemną dynamikę zmian wykazał też zbiorczy tygodniowy wskaźnik zakażeń dla środkowo-wschodniej części kontynentu, który spadł wprawdzie znacząco więcej, gdyż o 8,1 procent (z 2218 do 2038), ale w trzech ostatnich tygodniach spadał bardzo wolno, czyli odpowiednio o zaledwie 0,5; 1,1 i 2,0 procent.

Czwarty raz z rzędu, ale dopiero drugi w istotnym stopniu, wzrósł natomiast nadal dość niski dotąd zbiorczy wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych. W ubiegłym tygodniu jego dynamika wyniosła plus 13,7 procent (poprzednio plus 25,5 oraz plus 3,6 i 9,6 procent), a sam wskaźnik podniósł się z 1113 do 1254 przypadków na milion mieszkańców (patrz też komentarz w ostatniej części materiału).

Wskaźniki liczby zgonów w Europie nadal jeszcze w fazie wzrostu

Najwyższa dotychczas wartość tygodniowego wskaźnika liczby zgonów w krajach źródłowych Europy Zachodniej, czyli aż 60,5 przypadków na milion mieszkańców wystąpiła w drugim tygodniu kwietnia, po czym w wyniku systematycznego trendu spadkowego osiągnęła w ostatnim tygodniu sierpnia wartość minimalną (0,82), zaś po sześciu tygodniach ponownego wzrostu, czyli w połowie października, osiągnęła wartość 4,63 zgonów ma milion mieszkańców. Tak długo utrzymująca się niewielka liczba zgonów była zapewne jednym z głównych powodów, dla których wizja jesiennej fazy pandemii, nie budziła istotnych obaw i nie doprowadziła do decyzji władz, które byłyby adekwatne do skali potencjalnego zagrożenia.

Pogląd, że europejskie rządy nieprawidłowo rozpoznały skalę zagrożeń jaką stanowiła druga fala pandemii i zaniedbały kwestię odpowiednich przygotowań, w tym wypracowania adekwatnych reakcji i posunięć administracyjnych na różne warianty rozwoju choroby, podkreślali kilka tygodni temu przedstawiciele Komisji Europejskiej z jej przewodniczącą Ursulą von der Leyen na czele.

Według ostatnich danych tygodniowy wskaźnik przypadków śmiertelnych w zachodnioeuropejskich krajach źródłowych podniósł się w ostatnim tygodniu o 4,8 procent (przed tygodniem i dwoma o 0,2 i 7,8 procent) z 41,8 do 43,8 przypadków na milion mieszkańców.

W wolniejszym tempie rósł zbiorczy wskaźnik liczby zgonów w krajach źródłowych środkowo-wschodniej części kontynentu, który podniósł się w zeszłym tygodniu z 45,1 do 46,0 przypadków na milion, czyli o 2 procent (przed tygodniem i dwoma o 5,4 i 12 procent).

Po znaczących wzrostach w dwóch ostatnich tygodniach (o 14,4 i 13,3 procent), spadł natomiast o 4,2 procent tygodniowy wskaźnik liczby zgonów w krajach docelowych.

Polska nadal w europejskiej czołówce wskaźników liczby zgonów

Coś co może w naszym kraju budzić niepokój to nadal duża liczba osób zmarłych w wyniku zakażenia wirusem Covid-19, która przekłada się na wysoki tygodniowy wskaźnik liczby zgonów. Jednak w rezultacie dużych wzrostów liczby śmiertelnych ofiar koronawirusa w niektórych innych krajach przesunął on nasz kraj pod tym względem z trzeciej przed tygodniem na siódmą najgorszą pozycję spośród wszystkich 33 monitorowanych krajów źródłowych i docelowych.

Wyższe wskaźniki od Polski (81,0) wykazują teraz Słowenia (171), Bułgaria (167), Węgry (122), Chorwacja (113), Włochy (85,7) i nieznacznie Austria (81,7). Całkiem jednak możliwe, że Polska jest jednak liderem rzeczywistego wskaźnika liczby zgonów z powodu koronawirusa, czyli uwzględniającego bardzo dużą liczbę zgonów w kilku ostatnich tygodniach, z których część może wynikać z nierejestrowanych przypadków będących w istocie skutkami zainfekowania się wirusem COVID-19.

Już 32,6 tysiąca „ponadnormatywnych” nie-Covidowych zgonów od 28 września do 29 listopada

Stosunkowo nowym (od przełomu września i października) bardzo niepokojącym zjawiskiem jest zdecydowanie wzrastająca liczba zgonów, której nie można przypisać do bardzo stabilnej wieloletniej średniej (2010-2019) oraz której nie tłumaczą też oficjalne dane dotyczące liczby zgonów definiowanych jako samoistny lub łączny z pozostałymi chorobami skutek zakażenie koronawirusem.

Mogą one pochodzić z dwóch głównych źródeł, a mianowicie przypadków śmiertelnych będących konsekwencją mniej skutecznego leczenia chorych cierpiących na inne choroby, jako uboczny wynik przeciążenia służby zdrowia oraz ze zgonów będących de facto konsekwencją koronawirusa, ale u chorych, którzy zmarli zanim został on u nich zdiagnozowany. W takim wypadku umykają one statystykom, gdyż po śmierci badań na obecność koronawirusa już się nie przeprowadza.

Liczba takich „ponadnormatywnych” przypadków jeszcze w pierwszym tygodniu listopada około 3-krotnie przekraczała oficjalną liczbę zgonów przypisywanych koronawirusowi, ale w kolejnych trzech tygodniach zjawisko to wyraźnie słabnie, pomimo faktu, że wskaźniki infekcji pozostawały w tym okresie jedynie na umiarkowanie obniżonych poziomach.

W tygodniu na przełomie września i października, czyli 28.09
4.10 2020 odnotowano jedynie 704 „ponadnormatywne” przypadki, po czym w kolejnych (dane zaktualizowane) 1216, 2089, 4028, 5864, 6730, 5774 i 4025 zgonów, a w ostatnim podsumowanym (czwarty tydzień listopada) wstępnie 2405 zgonów. Łączna liczba takich przypadków śmiertelnych wyniosła w tym okresie (9 tygodni) aż 32595, czyli dodatkowo o ponad 8,5 procent ponad przeciętną liczbę zmarłych w okresie całorocznym, a o prawie 48 procent więcej od przeciętnej historycznej liczby zmarłych w okresie omawianych 9 tygodni. Zjawisko takie nie występuje lub występuje nieporównanie słabiej w innych krajach, za wyjątkiem Bułgarii, w której spontaniczne protesty uliczne żądające ustąpienia rządu i kontrowersyjnego premiera Bojko Borisowa trwają już od 150 dni.

Temat ten jest już podejmowany przez niektóre media, co ciekawe głównie przez portale finansowe, ale z ograniczoną dociekliwością, być może z powodu obaw przed przypisaniem niewyjaśnionego gwałtownego i niespodziewanego przyrostu liczby zgonów dramatycznemu rozluźnieniu dyscypliny społecznej w przestrzeganiu antyepidemicznych restrykcji, w tym zakazu dużych zgromadzeń.

Byłoby warto, żeby tzw. czynniki rządowe jednak zajęły się bliżej tą kwestią, gdyż jej pomijanie ma niewiele wspólnego nie tylko z rzetelnym badaniem istoty koronawirusowych zdarzeń, ale też ma bardzo duży negatywny wymiar etyczny.

Nie tylko w Polsce rządzący i epidemiolodzy popełniają błędy …

Polska i sąsiednie kraje przeszły przez pierwszą wiosenną fale epidemii koronawirusa stosunkowo suchą nogą, a wskaźniki liczby zakażeń i zgonów były często kilkanaście razy niższe od występujących w zdecydowanej większości krajów Europy Zachodniej. Rezultat taki był możliwy dzięki szybkiemu zastosowaniu restrykcyjnych regulacji i obostrzeń z zamknięciem wielu dziedzin gospodarki i granic kraju włącznie. Za to tzw. „zatrzaskiwanie” granic groziły, zwłaszcza Polsce i Węgrom nawet konsekwencje, ale wobec stu kilkudziesięciu tysięcy śmiertelnych ofiar na zachodzie Europy i stosunkowo niewielu w naszym regionie karać naszych krajów po prostu nie wypadało.

W jesiennej fazie epidemii Polska zadziałała już „mainstreamowo”, czego skutkiem były również mainstreamowe wyniki jeśli chodzi o wskaźniki liczby zakażeń i zgonów. O licznych błędach popełnionych przez polskie władze w ramach zarządzania kryzysem epidemicznym pisaliśmy w naszych wcześniejszych materiałach już wielokrotnie, więc nie będziemy w tym materiale kolejny raz ich powtarzać.

Chcemy jednakże zaznaczyć, że rządzący i epidemiolodzy z różnych krajów na ogół słabo lub bardzo słabo spisali się w warunkach tej nietypowej epidemii oraz istotnie przyczynili się do śmierci setek tysięcy ludzi oraz milionów tych, którzy potencjalnie doznali poważnego uszczerbku na zdrowiu, co prawdopodobnie ujawni się już w kilku następnych latach.

Szwecja w blasku propagandowego sukcesu, którego nie było …

Niestety na wysokości zadania nie stanęła też duża część mediów, które powielały opinie wprawdzie poprawne politycznie, ale nie mające zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Przykładem takiej propagandy epidemicznego sukcesu jest casus Szwecji, która za sprawą podpowiedzi swego głównego epidemiologa Andersa Tegnella zastosowała strategię niemal bezrestrykcyjnego podejścia do kwestii rozprzestrzeniania się koronawirusa. Szczególnie tragiczne konsekwencje miała całkowicie bezrefleksyjna decyzja zezwalająca na swobodne odwiedziny, często bezobjawowo zakażonych członków rodzin (brak restrykcji!) u krewnych przebywających w licznych, wygodnych i dobrze wyposażonych ośrodkach dla osób starszych.

Dopiero tysiące ofiar śmiertelnych (wówczas było to w tej części Europy bardzo dużo) skłoniły władze do refleksji, że jest to jednak błąd. Problem jednak w tym, że do wniosku iż błędem jest zezwalanie na niekrępowane kontakty grupy bardzo wysokiego ryzyka z niepodlegającymi prawie żadnym restrykcjom osobami w wieku średnim i młodszym można dojść metodą nawet najprostszej logiki. Póki co, powszechnie wierzono jednak w nieomylność głównego epidemiologa, który był w tym czasie niemal bohaterem mediów. Przebąkiwano nawet, że byłby to rokujący  kandydat do nagrody Nobla …

Szwecja
zmanipulowana gwiazda poprawnych politycznie mediów

Media robiły Andersowi Tegnellowi poprawną politycznie, ale delikatnie mówiąc, mocno nieprzemyślaną reklamę. Mówiono, że Szwecja wygrała podwójny los na loterii. W cuglach uporała się z epidemią i w dodatku nie nękała gospodarki i obywateli uciążliwymi i zupełnie niepotrzebnymi restrykcjami. Porównywano Szwecję z krajami bardzo silnie dotkniętymi pandemią, na tle których wskaźniki epidemiczne wyglądały lepiej lub w najgorszym razie podobnie.

Nie wiadomo czym kierowali się przedstawiciele mediów, ale raczej nie trzeba być wybitnym gigantem intelektu, żeby dojść do wniosku, że porównywanie Szwecji z gęsto zaludnionymi Belgią, Holandią, jak też z równie gęsto zaludnionymi rejonami północno-wschodniej Francji (np. tzw. Ille-de-France), czy północnych Włoch nie ma większego uzasadnienia. Zdecydowanie bardziej uprawnione do porównań są kraje o podobnych warunkach demograficznych i klimatycznych jak skandynawscy sąsiedzi Szwecji, czyli Finlandia, Norwegia i Dania.

Szwecja „poległa” zarówno w pierwszej, jak i w drugiej fali pandemii

Przez litość dla intelektu ludzi mediów i bezstronności ich redakcji pomijamy na wykresie temat skumulowanego wskaźnika liczby zgonów, który w Szwecji przeszło 7-krotnie przekracza średnią dla wymienionej pozostałej trójki krajów skandynawskich i przedstawimy znacznie bardziej korzystne dla Szwecji zestawienie wskaźników zakażeń w pierwszej i obecnej fali epidemii. Dla pierwszej fali jest to średnia z najmniej korzystnych epidemicznie czterech tygodni, a dla obecnej średnia z czterech tygodni niedawno zakończonego miesiąca, czyli z okresu 2-29 listopada.



Z wykresu wyraźnie widać, że nawet po pierwszej fali pandemii nie było żadnego uzasadnienia odnośnie medialnej euforii dotyczącej rzekomej wyższości podejścia epidemicznego Szwecji wobec działających w podobnych warunkach jej krajów sąsiednich. W drugiej sytuacja tego kraju uległa nawet zarówno relatywnemu (o ponad 11 procent), jak i bezwzględnemu (4,3-krotnemu) pogorszeniu. Podkreślamy przy tym jeszcze raz, że w Szwecji wskaźnik liczby zmarłych przeszło 7-krotnie przekracza średni dla jej skandynawskich sąsiadów, co przekłada się na razie na około 6350 „ponadnormatywnych” ofiar śmiertelnych koronawirusa. Skalę szwedzkich niepotrzebnych ludzkich tragedii lepiej oddaje przeliczenie na warunki polskie, które zamyka się na razie liczbą prawie 24 tysięcy zmarłych.

W tej sytuacji coraz trudniejsze jest przedstawianie Andersa Tegnella jako geniusza epidemiologii, a za to spotyka się on z coraz większą krytyką, w tym nawet szwedzkich mediów. Chwały nie dodały mu też dość buńczuczne wypowiedzi typu „Świat oszalał z lockdownami”
z 26 czerwca, lub „Drugiej fali epidemii nie będzie” z 24 sierpnia. Warto też zauważyć, że obecny wskaźnik zachorowań w bezprzytomnie chwalonej do niedawna Szwecji (3543) jest już blisko 1,75-krotnie wyższy niż z lubością ruganej na prawo i lewo Polski (2073).

Szwecja jest jednym z ciekawszych przypadków okresu pandemii koronawirusa i ciekawe jest też, czy za tysiące niepotrzebnych ofiar śmiertelnych spotka tamtejszego głównego epidemiologa nagroda, czy też może ostatecznie poniesie on za swoje eksperymenty na ludzkim życiu i zdrowiu jakąś odpowiedzialność. Będzie to zapewne swoisty test na zasady i reguły rządzące współczesną europejską cywilizacją.

Sukces Izraela w zwalczaniu epidemii z każdym tygodniem coraz bledszy

Izrael jako pierwszy kraj zdecydował na się wprowadzenie powtórnego lockdownu wyprzedzającego drugą jesienną falę pandemii. Decyzję tę podjęto około 13 września, gdy tygodniowy wskaźnik infekcji osiągnął prawie 2400 przypadków na milion mieszkańców, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były pierwotnie na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października, ale niektóre z nich zostały przedłużone.

Obecnie jest coraz więcej symptomów, że kraj ten z fazy szybkiej poprawy sytuacji pandemicznej przeszedł ponownie do trendu zaostrzania się sytuacji epidemicznej. Początkowo tygodniowy wskaźnik liczby infekcji spadał z 4688 przypadków na milion w szczycie przed dziewięcioma tygodniami do kolejno 3885, 2789, 1321, 743, 543 i 467, a ta ostatnia wartość okazała się na razie najniższa. W trzech wcześniejszych tygodniach wskaźnik podniósł się do 489, 562 i 726, a w ostatnim już do 1012 przypadków na milion i wykazuje niestety tendencję do kontynuacji dalszego wzrostu.

W silnym trendzie spadkowym pozostawał też wskaźnik liczby zgonów, który po dwóch tygodniach stabilizacji na wysokim poziomie 28,2 sukcesywnie obniżał się do 26,6; 20,5; 18,3, 12,9 i 6,1 przypadków na milion mieszkańców, po czym wykazał on dwa wzrosty do 6,9 i 7,6, ale w ostatnim tygodniu obniżył się do 5,3. W obliczu rosnącego ostatnio wskaźnika nowych zachorowań istnieje jednak ryzyko jego ponownego wzrostu, jako że krzywa zgonów często postępuje około 2-3 tygodnie za krzywą infekcji.

Izrael pokazał wyraźnie (i już niejednokrotnie) czego czynić nie należy …

W materiale sprzed czterech tygodni zaznaczaliśmy, że Izrael będzie też wartościowym przykładem kraju, który przetestuje również sekwencję i tempo znoszenia przeciwepidemicznych ograniczeń i restrykcji. Tamtejszy rząd twierdził, że w celu uniknięcia poprzednich błędów dotyczących zbyt szybkiego znoszenia ograniczeń w niektórych obszarach życia społecznego i gospodarczego, proces wychodzenia z lockdownu ma być  bardzo stopniowy i trwać nawet przez okres 6 do 12 miesięcy.

Jednakże już 2 listopada, a więc po zaledwie 2 tygodniach, przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach i zniesiono niektóre mniej ważne ograniczenia. Efektem są coraz wyraźniejsze sygnały odradzania się liczby nowych zachorowań, choć nie jest pewne, że nie uda się w rozsądnym czasie kolejne już odwrócenie niekorzystnych zmian sytuacji epidemicznej kraju.

W tym kontekście jeszcze raz przypominamy, że sytuacja przedwczesnego złagodzenia ograniczeń nie jest pierwszym tego rodzaju przypadkiem. W Izraelu pierwszą próbę okiełznania ponownego przyrostu liczby nowych infekcji podjęto już w lipcu, ale po pierwszych sukcesach rząd uległ naciskom przedsiębiorców, restauratorów, właścicieli barów i klubów, którzy skłonili go do złagodzenia nałożonych obostrzeń.

Obecne trzecie już odradzanie się epidemii świadczy o tym, że zwłaszcza w wyraźnie korzystnym dla niej okresie jesienno-zimowym nie ma w walce z nią wiele miejsca na kompromisy i mało konsekwentne działania, a przynajmniej na takie jakie miały miejsce w korzystnym pod względem epidemicznym okresie lata i wczesnej jesieni.

TUI Group z… jeszcze dodatnim kapitałem własnym

W ten czwartek rano TUI Group opublikował roczne sprawozdanie finansowe za ostatni rok obrotowy, czyli za okres od 1 października 2019 do 30  września 2020.

Raport jest obszerny (262 strony) i jego analiza wymaga pewnego czasu, zwłaszcza, że ostatni rok był nietypowy, a jego zawartość może wskazywać na możliwy sposób działania, zasięg i tempo ewentualnej restytucji turystycznego biznesu w 2021 roku, a także ewentualnej ekspansji w roku 2022.

Dlatego w tym materiale poruszymy tylko jeden wycinkowy, ale bardzo ważny element, który mógł budzić zainteresowanie (sygnalizowaliśmy to we wcześniejszych materiałach), a mianowicie kwestię funduszy własnych koncernu. Pomimo bardzo niekorzystnych warunków biznesowych koncernowi udało się jednak zachować na razie dodatnią ich wartość (na koniec roku obrotowego 30 września). Ostatecznie wyniosły one 218,1 mln euro, co jednakże oznacza dramatyczny ich spadek o prawie 95 procent z poprzedniej wartości sprzed roku, która wynosiła 4165,6 mln euro.

Kolejny kwartał przyniesie prawdopodobnie jednak dużą stratę i na koniec roku kalendarzowego koncern wykaże zapewne już ujemne kapitały. Co do kwartału kończącego się 31 marca, kwestia funduszy pozostaje bardziej otwarta. Jest to kwartał, w którym koncern ponosi zwykle kolejne straty, ale w środę przed tygodniem TUI Group poinformował, że zawarł porozumienie z bankami, prywatnymi inwestorami i niemieckim rządem federalnym w sprawie trzeciego pakietu wsparcia finansowego związanego z trudną sytuacją organizatora na skutek przedłużającej się zapaści branży turystyki wyjazdowej w Niemczech i w Europie.

Ostateczna wielkość nowego pakietu wynosi 1,8 mld euro i składa się on z kilku składników. Jeden z nich to podwyższenie kapitału o około 500 mln euro w drodze emisji nowych akcji z prawem poboru dla dotychczasowych akcjonariuszy.

Kolejnym ma być emisja obligacji zamiennych na akcje w kwocie 420 mln euro dla rządowego funduszu stabilizacji gospodarczej (WSF). Będzie on mógł objąć nowe akcje koncernu za bardzo promocyjną cenę subskrypcyjną 1,07 euro. Aby prawnie umożliwić taką operację wartość nominalna akcji TUI, która wynosi obecnie 2,56 euro będzie musiała zostać obniżona do 1 euro, co ma zostać przeprowadzone przez najbliższe walne zgromadzenie akcjonariuszy, ale dopiero w styczniu 2021 roku.

Nadal wiele znaków zapytania …

Wraz z poprzednimi obligacjami zamiennymi na akcje może to w sumie oznaczać możliwość podwyższenia o łączną kwotę około 1 mld euro w pierwszym kwartale 2021. Stwarza to kolejną ciekawą sytuację, a mianowicie pytanie czy w kolejnych 2 kwartałach, czyli w okresie październik 2020
marzec 2021 uda się grupie ograniczenie straty do 1,2 mld euro, co oznaczałoby mniej więcej obronienie zerowych funduszy własnych, czy też będą konieczne kolejne transze lub modyfikacje transz już zaakceptowanych.

Nie jest też pewne osiągnięcie zysku w kwartale kwiecień
czerwiec, co powoduje kolejne znaki zapytania odnośnie stanu funduszy własnych na koniec czerwca 2021. Prawdopodobnie najważniejszym założeniem Grupy jest osiągnięcie znaczącego zysku w trzecim kwartale kalendarzowym, co pozwoli odzyskać dodatni poziom kapitałów na koniec kolejnego roku obrotowego (30 września 2021), ale w niedużej wysokości.

To nie rozwiązuje jednak ostatecznie kwestii funduszy własnych, gdyż w kolejce są kolejne 2 kwartały znaczących strat … Wszystko to sprawia, że w kwestii TUI Group będą podejmowane jeszcze najprawdopodobniej kolejne działania, które mogą mieć również pośrednie przełożenie na działania biznesowe koncernu, w tym również na rynku polskim

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed sześciu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była dotychczas problemem wyraźnie drugoplanowym, teraz przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego.



Z zaktualizowanej wizualizacji wynika, że sytuacja w zakresie tygodniowej liczby zgonów uległa w krajach źródłowych kolejnemu pogorszeniu, ale podobnie jak przed tygodniem było ono już stosunkowo niewielkie, co może świadczyć o szczytowej wartości tego wskaźnika, zwłaszcza w krajach zachodniej części kontynentu. Wskaźniki liczby zgonów wzrosły w minionym tygodniu w 15 krajach źródłowych (poprzednio w 14) na ogólną ich liczbę 20. Mapka kolejny raz nie zawiera już żadnego z odcieni zieleni, jak również koloru bladoczerwonego, którym jeszcze przed dwoma tygodniami oznaczona była Dania.

Obecnie najkorzystniejszą sytuację pod względem wskaźnika liczby zgonów oznaczaną kolorem czerwonym mają Dania oraz odnosząca znaczące sukcesy w ograniczaniu epidemii Irlandia, a także według oficjalnych danych Białoruś. Prezentująca jeszcze do niedawna niskie wskaźniki liczby zgonów Skandynawia z powodu systematycznie pogarszającej się tam sytuacji epidemicznej, głównie z winy Szwecji, zamieniła kolor bordowy na ciemnobordowy. Pozostałe państwa źródłowe oznaczone są teraz kolorami ciemnobordowym lub czarnym, przy czym ten ostatni nadal utrzymuje bardzo mocną pozycję, gdyż po raz czwarty z rzędu obecny jest w 10 krajach źródłowych na ogólną ich liczbę 20.

W ubiegłym tygodniu sytuacja w zakresie wskaźnika liczby zgonów ponownie poprawiła się w Belgii (spadek z 80,9 do 68,4), w Czechach (z 88,0 do 71,4), Wielkiej Brytanii (z 47,4 do 44,1), Holandii (z 26,8 do 25,6) oraz w Polsce (spadek wskaźnika z 90,2 do 81,0), która po tej korzystnej zmianie przesunęła się z drugiej na czwartą pozycję pod względem najwyższego wskaźnika spośród 20 monitorowanych krajów źródłowych.

Na drugim biegunie znajdują się kraje z dużymi przyrostami i bardzo wysokimi tygodniowymi wskaźnikami liczby zgonów, jak Słowenia (wzrost z 158 do 171), Węgry (z 89,0 do 122), Austria (z 79,7 do 81,7) raz Francja (z 55,0 do 58,7).

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami.



Tak jak można było przewidzieć po pierwszym tygodniu listopada na podstawie ówczesnego wyraźnego wytracania impetu wzrostu wskaźnika zakażeń, sytuacja w zakresie rozprzestrzeniania się koronawirusa na rynkach źródłowych weszła w trend spadkowy i w minionym tygodniu uległa już czwartej rzędu, ale tym razem bardzo niewielkiej poprawie. Liczba krajów oznaczonych kolorem czarnym (ponad 2000 infekcji na milion mieszkańców) zwiększyła się w ubiegłym tygodniu do 12 wobec 10 w poprzednim tygodniu oraz wcześniejszym dwukrotnym z rzędu rezultacie na tym samym poziomie 13 krajów na ogólną liczbę 20 monitorowanych krajów źródłowych.

Wzrost wskaźnika w krajach, w których zwiększył on swoją wartość był jednak na tyle nieduży, że nie przeważył on wpływu spadających jego wartości w krajach pozostałych i w rezultacie w ostatnim tygodniu ogólne ważone wskaźniki dla obszaru zachodniej i środkowo-wschodniej Europy uległy obniżeniu. Ważony liczbą ludności wskaźnik dla krajów Europy Zachodniej po wcześniejszej serii 17 tygodniach wzrostów z rzędu i trzech spadkach ponownie obniżył się, tym razem bardzo niewiele z poziomu 1617 do 1607 przypadków na milion mieszkańców, czyli o ponad 0,6 procent (poprzednio obniżył się o 23 procent). W tej sytuacji pozostał on jeszcze nadal blisko 29 razy wyższy od minimum zanotowanego w pierwszym tygodniu czerwca (56 przypadków). Był także już po raz czwarty z rzędu niższy od takiego samego wskaźnika dla USA (4159).  

Najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy przestały już utrzymywać się w jej gęsto zaludnionych obszarach jak północno-wschodnia Francja (wskaźnik dla całego kraju 1135) i Belgia (1338), co jest zapewne skutkiem wprowadzonych tam surowych i przestrzeganych restrykcji i ograniczeń przypominających pełny lockdown. Obecnie wysokie wskaźniki utrzymują się jeszcze w Słowenii (wzrost z 4791 do 4969), Szwajcarii (wzrost z 2033 do 3019)  i Austrii (spadek z 3613 do 2637). Spośród największych źródłowych krajów Unii niewielkie wzrosty wskaźnika odnotowano w Wielkiej Brytanii (z 1548 do 1558) i w Niemczech (z 1474 do 1542).

Jak już zaznaczono w poprzednich materiałach kolejnym sukcesem może pochwalić się Irlandia, w której tygodniowy wskaźnik infekcji najpierw spadł cztery razy z rzędu z 1517 do kolejno 1462, 995, 692, 512, po czym nieznacznie wzrósł do 522 i ponownie spadł do 363, a w minionym tygodniu odnotował nieduży wzrost do 409 nowych infekcji na milion mieszkańców, co jest jednakże kolejny raz zdecydowanie najkorzystniejszym rezultatem spośród 20 monitorowanych krajów źródłowych  (kolejnym jest Francja z wskaźnikiem 1135).

W ostatnim tygodniu obniżył się też wskaźnik nowych zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej. Ważony zbiorczy wskaźnik dla regionu spadł z 2218 do 2038 zachorowań na milion mieszkańców, czyli obniżył się o 8,1 procent, a przed tygodniem i dwoma spadał bardzo niewiele, czyli o 0,5 oraz 1,1 procent. Do niższego wskaźnika ponownie najistotniej przyczyniła się Polska, w której uległ on znacznemu obniżeniu z 3272 do 2073, a w mniejszym stopniu Rumunia (spadek z 2755 do 2190), a w nieznacznym Czechy (spadek z 2566 do 2538), co przy jednoczesnych niewielkich zwyżkach wskaźników w innych krajach przeważyło szalę na rzecz spadku wskaźnika w całym regionie.

W Polsce po przejściowym dużym spadku wskaźnika zakażeń przed dwunastoma tygodniami do poziomu 88, w kolejnych tygodniach zdecydowanie wzrastał do 135, 214, 337, 681, 1321, 2061, 3320 i 4425, ale w trzech ostatnich tygodniach już systematycznie spadał odpowiednio do 4406, 3925, 3272 i 2073 przypadków na milion mieszkańców. Niestety w dalszym ciągu budził niepokój wysoki wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu uległ na szczęście niewielkiemu spadkowi, tym razem z 90,2 do 81,0, czyli o 10,2 procent (przed tygodniem wzrost wyniósł jeszcze 4,3 procent).

W Rosji oraz na Ukrainie i Białorusi nadal kontynuowane jest niewysokie tempo pogarszania się sytuacji epidemicznej i tym samym znalazły się one i nadal przebywają w przeciwnym trendzie niż region jako całość, w którym ogólny wskaźnik infekcji stopniowo się obniża.

W Szwecji po zniżce wskaźnika nowych zakażeń przed jedenastoma tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, w kolejnych wzrastał on najpierw powoli do 170, 263, 333, 413, 470, a potem znacznie już szybciej do 732, 1342, 2189, 3049, 3063, 3448, a w ostatnim do 3543  przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Finlandii i Norwegii, a także w Danii, co wpłynęło obniżająco na ogólny wskaźnik dla całej Skandynawii, który nieco spadł z 1944 do 1862 przypadków na milion mieszkańców.



Po trzech wcześniejszych wzrostach wskaźnika infekcji z 781 do 856, 887 i 1113 przypadków na milion, w ostatnim tygodniu wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych, czyli w takich do których udają się turyści, kolejny raz podniósł się dość wyraźnie do poziomu 1254. Tym razem nawet przy spadkach wskaźnika w 7 krajach docelowych (z ogólnej liczby 13) o jego wzroście zdecydowała głównie sytuacja w drugim najludniejszym kraju w tej grupie Turcji, w której, przy skorygowanej metodologii obliczania liczby nowych zachorowań, podniósł się on z 1903 do 2611 przypadków na milion mieszkańców.

Kolejny spadek wskaźnika infekcji (z 1217 do 1131) odnotowała Hiszpania, co zapewne jest skutkiem w surowych restrykcji wprowadzonych przez władze w wielu regionach kraju. Do umiarkowanych lub niskich poziomów powróciły tygodniowe wskaźniki infekcji w tych rejonach, gdzie restrykcje zostały wprowadzone stosunkowo wcześnie, czyli w obszarze wielkiego Madrytu (1092), w Katalonii (953), na Balearach (1027), w rejonie Walencja/Alicante (923), a zwłaszcza na Wyspach Kanaryjskich, gdzie odnotowano jedynie 477 nowych infekcji na milion mieszkańców.

W stosunkowo mocno zainfekowanej Portugalii po piętnastu z rzędu wzrostach wskaźnika infekcji zanotował on w ostatnim tygodniu drugi spadek z rzędu, tym razem z 3337 do 2713, zaś we Włoszech po wcześniejszych ośmiu wzrostach z rzędu obniżył się trzeci raz z rzędu, tym razem z 2919 do 2379 przypadków na milion. Kolejny raz w niedużej skali obniżył się tygodniowy wskaźnik infekcji w Maroku (z 780 do 699), ale nieco podniósł się w Tunezji (z 639 do 657), natomiast na Cyprze po przejściowym spadku przed trzema tygodniami, w ostatnim wzrósł on dość istotnie trzeci raz z rzędu, tym razem z 2000 do 2337 przypadków na milion mieszkańców.

Po raz trzeci, ale w mniejszej skali niż poprzednio obniżył się wskaźnik w Grecji - z 1157 do 1031. Wcześniejsze znaczne jego zwyżki skłoniły grecki rząd do ustanowienia narodowej 3-tygodniowej kwarantanny począwszy od soboty 6 listopada i prawdopodobnie obecna poprawa sytuacji epidemicznej w tym kraju jest efektem wprowadzonych restrykcji. Nie miały one jednak większego znaczenia dla branży turystycznej, gdyż zbiegły się ona z końcem sezonu w tym kraju.

Kolejny raz z rzędu zdecydowanie najniższy wskaźnik nowych infekcji miał miejsce w Egipcie
jedynie 25,4 przypadków na milion mieszkańców oraz wskaźnik liczby zgonów 1,31. Oba te wskaźniki są już od dłuższego czasu zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych.



Sytuacja epidemiczna w USA po siedmiu niekorzystnych tygodniach z rzędu i niewielkiej poprawie przed tygodniem ponownie uległa pogorszeniu zarówno pod względem wskaźnika nowych zakażeń, jak i wskaźnika liczby zgonów. Ten pierwszy podniósł się z 3506 do 4159 przypadków na milion mieszkańców, czyli o prawie 19 procent, podczas gdy wcześniej spadł o 2,5 i wzrósł o 5 procent.

Wzrósł też tygodniowy wskaźnik zgonów, tym razem z 31,3 do aż 47,8, jak również wskaźniki osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), a także liczby chorych w ciężkim stanie choroby (kolumna czwarta). Tygodniowy wskaźnik liczby zgonów w USA po raz pierwszy od pięciu tygodni stał się wyższy od wskaźnika dla krajów źródłowych Europy Zachodniej (43,8), a od czterech dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej (46,0), co może wynikać z faktu, że przyspieszenie dynamiki wzrostu wskaźnika infekcji, który poprzedza wzrost wskaźnika liczby zgonów, nastąpiło w USA z opóźnieniem w porównaniu do Europy.

W Japonii sytuacja epidemiczna w ostatnim tygodniu szósty raz z rzędu uległa wyraźnie niekorzystnej zmianie, ponieważ tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń zwiększył się z 114 do 143 przypadków na milion mieszkańców, a wskaźnik zgonów wzrósł z 0,88 do 1,91, choć jak na standardy innych krajów pozostają one, pomimo istotnego pogorszenia się sytuacji w Japonii w okresie ostatnich kilku tygodni, nadal bardzo niskie.

W Korei Południowej wskaźniki epidemiczne są nieco lepsze niż w Japonii, choć i w tym kraju zaznacza się istotne ich podniesienie. Wskaźnik nowych infekcji po czterech wzrostach z rzędu do 15,4, 21,8, 42,6 i 60,3 podniósł się w ostatnim tygodniu do 72,6 przypadków na milion. Podniósł się również bardzo jeszcze niski wskaźnik liczby zgonów z 0,35 do 0,43.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach oraz sześciu kolejnych zwyżkach i trzech spadkach, wykazał w ostatnim tygodniu wzrost z 1,40 do 1,84, co oznacza, że już od około czterech trzech miesięcy oscyluje on niezmiennie w przedziale wyjątkowo niskich wartości. Warto też jeszcze raz zaznaczyć, że w Chinach od trzeciego tygodnia maja nie są już odnotowywane przypadki śmiertelne spowodowane przez zakażenie koronawirusem.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.



Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego