210212Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

210212Analiza Cen LATO cz.3

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


12.02.2021 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Kto będzie mógł skorzystać z mocnego popandemicznego wzrostu turystyki wyjazdowej?...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

O sytuacji i krótkoterminowych perspektywach turystyki decyduje koronawirus

W obecnym stanie rzeczy nie ulega większej wątpliwości, że głównym czynnikiem wpływu na potencjalne możliwości rozwoju turystyki wyjazdowej w krótkim terminie, czyli wiosny i lata 2021 jest dalszy rozwój epidemii koronawirusa. Przewidywania w tej kwestii wybitnie utrudnia pojawianie się jego nowych mutacji, w tym relatywnie odpornych na dotychczasowe szczepionki, jak odmiana np. południowoafrykańska. Również sam proces szczepień w krajach europejskich przebiega przy wątpliwościach odnośnie wielkości i harmonogramu dostaw, jak również odnośnie ostatecznej skuteczności produktów obecnych i przyszłych dostawców.

Dlatego paradoksalnie mniejszym ryzykiem niepewności mogą być obarczone prognozy rynku i koniunktury w turystyce wyjazdowej  w latach 2022/23, gdy najprawdopodobniej sytuacja epidemiczna będzie już opanowana. Punktem wyjścia do rozważań może być ostatni stabilny rok w tej branży czyli 2019. Wówczas w zdecydowanie najważniejszym segmencie turystyki zorganizowanej, czyli w lotniczej wyjazdowej turystyce zorganizowanej odnotowano niecałe 3,2 mln turystów.

Do tego należy dodać około 800 tysięcy turystów organizujących wyjazdy indywidualnie w oparciu o oferty tanich przewoźników na kierunkach turystycznych. Łącznie daje to około 4 mln turystów w lotniczej turystyce wyjazdowej o charakterze wypoczynkowym (czyli np. bez tzw. city-breaków).

Sytuacja gospodarki i gospodarstw domowych oraz ich perspektywy korzystne

Biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą kraju i gospodarstw domowych oraz bazowe scenariusze dalszych zmian w latach 2021 i 2022, perspektywy dla turystyki wyjazdowej Polaków wydają się optymistyczne lub nawet  bardzo optymistyczne. Sytuacja makroekonomiczna Polski jest oceniana na obecnym etapie pandemicznego kryzysu bardzo korzystnie, bezrobocie utrzymuje się na drugim najniższym poziomie w Unii (wg. Komisji Europejskiej i Eurostatu), stabilność finansowa kraju jest praktycznie na najkorzystniejszym poziomie wśród krajów członkowskich (raport KE sprzed kilku dni), a bardzo korzystne są również prognozy rozwoju gospodarczego na najbliższe lata formułowane przez Komisję Europejską i wiodące światowe instytucje finansowe.

Sytuacja z punktu widzenia mikro, czyli gospodarstw domowych jest również korzystna, zwłaszcza z punktu widzenia płynnościowego. Rosnące płace i malejące w czasie pandemii wydatki na wiele kategorii towarów i usług oraz strumień wsparcia wynikający z tarcz finansowych spowodowały nienotowany wcześniej przyrost środków ludności na rachunkach bankowych (ale też firm), który przekroczył kwotę 100 mld złotych.

Bardzo duży popyt odłożony w turystyce wyjazdowej

Miesiące ograniczeń spowodowały powstanie bardzo dużego popytu odłożonego na zagraniczne wyjazdy wypoczynkowe, którego nie są w stanie w pełni zaspokoić substytucyjne wyjazdy krajowe nad Bałtyk, na Mazury, czy w polskie góry. W ten sposób po ustąpieniu zasadniczego zagrożenia pandemicznego występować będą równocześnie dwa podstawowe czynniki determinujące powstanie popytu na zagraniczne wyjazdy, czyli dostateczne zasoby finansowe pozwalające na jego realizację oraz pozytywne nastroje konsumenckie w zakresie usług tego rodzaju. Wprawdzie w tej chwili poziom ogólnych nastrojów jest na stosunkowo niskim poziomie, ale jest to swoisty ewenement w skali europejskiej (poruszany już wcześniej w naszych materiałach) i najprawdopodobniej ustąpi on po powrocie funkcjonowania życia społecznego na dawne tory.

Bardzo słaby złoty nie będzie wiecznie taki słaby …

Jest to odrębny temat, do którego powrócimy. Teza ta ma swoje solidne oparcie nie tylko w różnorodnych danych o charakterze ekonomicznym, ale również w bieżącej sytuacji rynkowej. Pomimo redukcji stóp procentowych niemal do zera osłabiającej bieżącą atrakcyjność złotego (historycznie złoty był dość wysoko „oprocentowany”), presja na jego umocnienie jest coraz bardziej odczuwalna. W warunkach ogólnego kryzysu tania waluta jest gospodarczo pożądana dlatego NBP dość energicznie działa na rzecz osłabiania krajowej waluty sprzedając złotego w zamian za inne waluty, a przede wszystkim dolary i euro. Efektem ubocznym jest systematyczny wzrost rezerw dewizowych państwa, które w dotychczasowym okresie pandemii (kwiecień 2020-styczeń 2021) wzrosły o prawie 40 mld dolarów, czyli o prawie 34 procent (sic!).

Takiej polityki agresywnego osłabiania krajowej waluty nie da się prowadzić wiecznie i w średniej perspektywie (2022+) prawdopodobne jest znaczące umocnienie złotego. Powinien to być dodatkowy czynnik sprzyjający zagranicznym wojażom. Po pierwsze z punktu widzenia ekonomicznego, a po drugie emocjonalnego, bo część naszych obywateli może traktować umocnienie jako zjawisko przejściowe i tym bardziej będzie chciała skorzystać z
ich zdaniem - okazji jakie ono stwarza.

Rynek lotniczej turystyki wyjazdowej bardzo wzrośnie

Nie wnikając na razie w szczegóły prognostycznych modeli, te i jeszcze inne czynniki powinny w perspektywie roku 2025 spowodować bardzo duży wzrost rynku lotniczej turystki wyjazdowej z dotychczasowej rekordowej liczby 4 milionów turystów do około 8-10 milionów ze wskazaniem na tę wyższa cyfrę.

Do zdobycia znacznych i większych niż dzisiaj udziałów w tak rosnącym rynku jest predestynowanych kilka podmiotów. Należy do nich najbardziej ofensywny (również w pandemicznym 2020 roku) organizator, czyli TUI Poland, tzw. tanie linie oraz pozostali liczący się krajowi i zagraniczni organizatorzy.

Atutem TUI Poland i tanich przewoźników jest stosunkowo silne zaplecze finansowe połączone z  determinacją lub wręcz koniecznością ekspansji. Wydaje się, że są to czynniki niedoszacowane zwłaszcza w przypadku tych ostatnich. Z wysokim prawdopodobieństwem  będą oni szukać rekompensaty na kierunkach turystycznych w miejsce spadków lub stagnacji ruchu lotniczego na kierunkach pozostałych, w tym biznesowych.

Możliwości ekspansji pozostałych organizatorów (za wyjątkiem biur Coral Travel i Exim Tours) o własnych siłach lub przy dotychczasowym niedużym wsparciu ze strony państwa wydają się ograniczone zwłaszcza, gdyby ziścił się scenariusz słabego, a w szczególności bardzo słabego sezonu 2021.

Turystyka wyjazdowa nie jest pupilkiem władzy …

Z dotychczasowych obserwacji można odnieść wrażenie, że polskie państwo ociąga się ze wspieraniem krajowych championów turystyki wyjazdowej, czyli postępuje niejako odwrotnie niż Niemcy i zdecydowanie wspiera rozwój turystyki krajowej. U podstaw takiego myślenia może leżeć przekonanie, że turystyka wyjazdowa nie wzmacnia, ale osłabia gospodarkę i PKB kraju, pogarszając bilans bieżący państwa (import usług) i tworząc miejsca pracy, ale głównie za granicą.

Rzecz jednak w tym, że zagraniczne wyjazdy wypoczynkowe są obecnie już integralnym elementem współczesnego stylu życia podobnie jak używanie telefonów komórkowych (też z importu), czy posiadanie samochodu (też z importu).

Być może teoretycznym zamiarem urzędników jest zamysł, że mizerne wsparcie dla polskich organizatorów turystyki ograniczy w jakiejś skali rozwój turystyki wyjazdowej na rzecz krajowej. Jest to jednak rozumowanie najprawdopodobniej błędne i może doprowadzic tylko do tego, że turystyka wyjazdowa i tak będzie funkcjonowała w obiektywnej skali, tyle że przy większym niż dziś udziale podmiotów zagranicznych.

Polska stopniowo traci pozycję kraju o wyraźnie korzystnej sytuacji epidemicznej na tle sąsiadów

Aktualna sytuacja epidemiczna jest w naszym kraju nadal nieco bardziej korzystna wobec unijnych krajów bezpośrednio lub pośrednio (poprzez morze jak np. Dania) graniczących z Polską, ale poprzednia przewaga nad nimi ulega stopniowemu zacieraniu, co może być skutkiem rozluźniania poprzednich ograniczeń i obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym.

Poniżej przedstawiamy zaktualizowane zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się wysoką wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w zmienionej skali prawej.



Wykres podobnie jak cztery poprzednie z wcześniejszych materiałów wskazuje, że otaczające nas kraje (sześć uszeregowanych według ruchu wskazówek zegara) jeszcze w dalszym ciągu mają na ogół gorszą od Polski sytuację epidemiczną. Nasz kraj ma nadal korzystniejszy wskaźnik liczby nowych zachorowań od otaczających nas krajów za wyjątkiem Niemiec i Danii, a wskaźnik liczby zgonów za wyjątkiem Danii oraz Litwy, która jednakże od najbliższego poniedziałku zamierza złagodzić niektóre wprowadzone 16 grudnia ograniczenia.

Warto zauważyć, że bardzo podobna do polskiej sytuacja epidemiczna w Niemczech ostatnio zmienia się na korzyść tych ostatnich. Taka sytuacja może wynikać z utrzymywania niezmienionych warunków lockdownu u naszych zachodnich sąsiadów i jednoczesnego luzowania antyepidemicznych obostrzeń w Polsce.

W ostatnią środę po dyskusji kanclerz Merkel z premierami krajów związkowych postanowiono o przedłużeniu lockdownu do co najmniej 7 marca, chociaż propozycja pani kanclerz przewidywała odleglejsza datę, czyli 14 marca. Postanowiono też, że sklepy (za wyjątkiem tych niezbędnych i aptek, które działają) będą mogły zostać otwarte, gdy wskaźnik zakażeń zbliży się do granicy 350 na milion mieszkańców. Obecnie wynosi on 785 z wyraźną tendencją spadkową.

Portugalia: poważne potraktowanie koronawirusa przyniosło szybkie i konkretne efekty

W poprzednich dwóch materiałach podawaliśmy, że Portugalia była na pierwszej pozycji w obu najważniejszych indeksach  epidemicznych zdecydowanie wyprzedzając pod tym względem pozostałe kraje Europy. W minionym tygodniu sytuacja zmieniła się dość wyraźnie na korzyść tego kraju. Wprawdzie pod względem wskaźnika liczby zgonów Portugalia nadal okupowała jeszcze pierwsze miejsce na kontynencie, ale odnośnie wskaźnika nowych zakażeń przesunęła się już na drugie miejsce za naszymi południowymi sąsiadami Czechami. Bardziej istotny jest przy tym znaczny spadek tego wskaźnika, który obniżył się o bez mała połowę, czyli z 8267 do 4392 przypadków na milion mieszkańców.

Tak mimo wszystko nadal zła sytuacja epidemiczna Portugali wydaje się skutkiem nałożenia się trzech poważnych błędów władz, uspokojonych stosunkowo niezłą sytuacją w listopadzie i grudniu poprzedniego roku.

Pierwszym była chęć zaoferowania zmęczonych wielomiesięcznymi ograniczeniami Portugalczykom prawie wolnych od restrykcji Świąt Bożego Narodzenia. Drugim było niezrozumiałe zlekceważenie nowej brytyjskiej mutacji koronawirusa, o której niemal od początku wiedziano, że jest prawie o połowę bardziej zaraźliwa niż jego dotychczasowa odmiana, a błędem trzecim było stanowczo zbyt długie upieranie się przy stosunkowo łagodnych ograniczeniach dotyczących funkcjonowania gastronomii oraz szkół i przedszkoli.

Dopiero w reakcji na bardzo już złą sytuację epidemiczną i dalsze szybkie postępy w rozprzestrzenianiu się koronawirusa rząd wprowadził 13 stycznia ogólnokrajowy lockdown, a tydzień później zamknął wszystkie szkoły. Wcześniej kraj ten stosował dotąd, jako jeden z nielicznych, relatywnie nieduży poziom restrykcji, zwłaszcza jeśli chodzi o  działalność lokali gastronomicznych, która podlegała jedynie częściowym ograniczeniom. Utrzymywano zatem zbyt długo funkcjonowanie zdefiniowanego  przez modele cyfrowe zdecydowanie najbardziej niebezpiecznego kanału transmisji koronawirusa do gospodarstw domowych oraz drugiego najniebezpieczniejszego, czyli placówek edukacyjnych.
Na razie w Portugalii brakuje już miejsc w szpitalach, co skutkuje zwracaniem się portugalskiego rządu do innych państw UE m.in. w celu przyjmowania przez szpitale z innych krajów zarażonych wirusem Portugalczyków.

Poniżej nawiązujemy jeszcze do tradycyjnie przedstawianych sytuacji epidemicznych w Szwecji i Izraelu, które były już systematycznie przedstawiane w wielu poprzednich materiałach.

Szwecja: pomimo (spóźnionych) obostrzeń sytuacja epidemiczna nadal gorsza niż w Europie i u sąsiadów

Przyjęcie i długotrwałe utrzymywanie w Szwecji kontrowersyjnej strategii walki z epidemią wymyślonej i forsowanej przez głównego epidemiologa kraju Andersa Tegnella zakładającej brak istotniejszych obostrzeń okazało się w ostatecznym rozrachunku spektakularną porażką. Przekonanie o klęsce takiej strategii walki z epidemią jest w kraju powszechne, co podzielił również premier kraju Stefan Loefven twierdząc, że „brak lockdownu był błędem”.

W obliczu wymykającej się spod kontroli sytuacji epidemicznej kraju wprowadzono w końcu pragmatyczne regulacje i obostrzenia, które inne europejskie kraje wprowadzały z sukcesem już znacznie wcześniej. W ich rezultacie tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń, który uporczywie utrzymywał się na poziomie powyżej 4000 ze szczytem na poziomie 5158 przed pięcioma tygodniami, zaczął mocno spadać i osiągnął 1940 nowych zachorowań na milion mieszkańców. W ostatnim tygodniu wprawdzie nieco wzrósł do poziomu 2090, ale nie wygląda już szokująco na tle ogółu zachodnioeuropejskich krajów źródłowych (średnio 1479) i źródłowych krajów Europy Środkowo-Wschodniej (średnio 1160)

Obniżył się również relatywnie wysoki wskaźnik liczby zgonów z 88,1 do 51,9, który stał się już jedynie niewiele wyższy od średniej dla europejskich krajów źródłowych, która wynosi około 45,7.

Rzecz jednak w tym, że wskaźników epidemicznych Szwecji nie należy porównywać z wskaźnikami dla gęsto zaludnionych krajów i rejonów Europy Zachodniej, a prawidłową grupą porównawczą dla Szwecji są inne kraje skandynawskie o podobnej gęstości zaludnienia, podobnym klimacie, podobnych warunkach mieszkaniowych i stosunkowo nielicznych rodzinach wielopokoleniowych, w których naturalne warunki dla szybkiej transmisji wirusa są znacznie korzystniejsze.

Takie porównania wypadały i nadal wypadają dla Szwecji wręcz dramatycznie. Pod względem wskaźnika liczby zakażeń Szwecja nadal wypada, czyli już po wprowadzeniu obostrzeń pod względem wskaźnika w dalszym ciągu prawie 6-krotnie gorzej od Norwegii i prawie 5-krotnie gorzej od Finlandii, a pod względem wskaźnika liczby zgonów sytuacja była w ubiegłym tygodniu dla Szwecji jeszcze bardziej niekorzystna. Był on ponad  15-krotnie wyższy niż w Norwegii (sic!) oraz prawie 17-krotnie wyższy niż w Finlandii (sic!).

W tym miejscu warto też kolejny raz podkreślić, że temat zdecydowanie niekorzystnej sytuacji Szwecji, w tym zwłaszcza na tle jej bezpośrednich sąsiadów oraz jej de facto ewidentnego anty-sukcesu, a nie imponującego sukcesu podnoszony był w materiałach Instytutu TravelDATA już od 20 tygodni.

Przykład Izraela niezmiennie bardzo pożyteczny i aktualny

Izrael jako pierwszy kraj postanowił o wprowadzeniu powtórnego lockdownu jako ruchu wyprzedzającego drugą jesienną falę pandemii. Decyzję tę podjęto około 13 września przy wskaźniku nowych infekcji na poziomie 2400, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były pierwotnie na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października.

Miarą początkowych sukcesów lockdownu był spadek tygodniowego wskaźnika liczby infekcji z 4688 przypadków na milion w szczycie zachorowań do minimalnej wartości 467 już po zaledwie czterech tygodniach jego obowiązywania.

Jednakże pomimo wcześniejszych deklaracji, że tym razem proces wychodzenia z lockdownu będzie ostrożny i stopniowy oraz rozłożony na okres 6 do 12 miesięcy, już 2 listopada przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach, a także złagodzono bądź zniesiono niektóre ograniczenia. Był to typowy również dla wielu innych państw metodologiczny błąd w walce z epidemią i prawdopodobnie jedna z kluczowy przyczyn ponownego szybkiego wzrostu zarówno liczby nowych infekcji, jak też śmiertelnych ofiar epidemii.  

W takiej sytuacji władze wprowadziły trzeci już lockdown, który wszedł w życie 27 grudnia z zamiarem utrzymania go przez dwa tygodnie lub dłużej jeśli dzienna liczba zakażeń utrzyma się na poziomie powyżej 1000.

W jego rezultacie wskaźnik nowych zakażeń po ośmiu tygodniach podniósł się ponad 13-krotnie do 6197, ale w dwóch ostatnich obniżył się do poziomu 5003 i 4989 przypadków na milion mieszkańców. Jest to nadal wysoki poziom, który w Europie dawałby Izraelowi pozycję lidera liczby zakażeń i znacząco powyżej punktu wyjścia oraz zeszłorocznego rekordu z przełomu września i października.

Zdecydowane były również spadki wskaźnika liczby zgonów, który ze szczytu na poziomie 28,2 obniżył się stopniowo do minimalnej wartości 5,3, po czym powrócił do silnego trendu wzrostowego osiągając wartość 44,9, zaś w minionych dwóch tygodniach spadł do poziomów 40,3 i 34,2.

Ciekawym zjawiskiem statystycznym charakterystycznym dla Izraela jest fakt, że krzywa zgonów, w tym również jej szczyt, nie jest tam już przesunięta w relacji z krzywą zakażeń, tak jak ma to miejsce właściwie we wszystkich innych krajach. Fakt ten można tłumaczyć trwającą tam masową akcją szczepień szczególnie intensywną wśród populacji osób starszych (60+), w której udział osób zaszczepionych przekroczył już 85 procent.  

Sytuacja taka powoduje (patrz też dalej w tym materiale), że zachorowalność w tej grupie wiekowej zdecydowanie maleje, co niejako automatycznie i ponadnormatywnie obniża ogólną liczbę zgonów, gdyż śmiertelność spowodowana koronawirusem była i jest w niej znacznie większa niż wśród osób młodszych.

W skrajnym przypadku, czyli minimalizacji zachorowań wśród zaszczepionych osób starszych, trend liczby zakażeń może nawet zacząć pozostawać w tyle za trendem liczby zgonów, gdyż liczba zachorowań będzie już odnoszona do dużego spadku przypadków śmiertelnych, które w największym stopniu były generowane przez osoby w wieku powyżej 60 lat.

Pomimo zaszczepienia 40 procent społeczeństwa ogólna sytuacja epidemiczna w Izraelu nadal trudna

Izrael stał się ostatnio ponownie obecny w przekazach w licznych światowych przekazach medialnych, a stało się to za sprawą bardzo sprawnie prowadzonej akcji szczepień, w której stał się światowym liderem w odniesieniu do liczby mieszkańców. Służy temu nie tylko dobrej logistyka samego procesu, ale przede wszystkim zabezpieczenie przez państwo  ogromnych zapasów szczepionek Pfizer-BioNTech niezbędnych do jego przeprowadzenia, na co dodatkowy wpływ miało zobowiązanie się Izraela do szybkiego przekazywania danych na temat statystyk skuteczności szczepionki.

W rezultacie w minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła już około 40 procent społeczeństwa, a dwoma około 20 procent,. Zaszczepionych jest już ponad 85 procent osób w wieku 60+. Rozpoczęto też (23 stycznia) szczepienia nastolatków, a premier Benjamin Netanjahu postawił sobie za cel zaszczepienie do końca marca wszystkich obywateli kraju w wieku powyżej 16 lat.

Pomimo szeroko zakrojonej akcji szczepienia społeczeństwa nie widać na razie jej wyraźnego wpływu na całościowy stan epidemiczny kraju. Wskaźnik nowych zakażeń spada bardzo powoli, a tempo tego spadku jest wolniejsze niż w większości pozostałych krajów, co sprawia, że relatywna sytuacja Izraela na ich tle się pogarsza. W takiej sytuacji konieczne okazało się wprowadzenie jeszcze jednego miesięcznego lockdownu i dołożenie do niego prawie całkowitego zakazu ruchu lotniczego.

Sytuacja zaczyna się jednakże różnicować w odniesieniu do poszczególnych grup demograficznych społeczeństwa. Wyraźnie widoczny jest (wobec połowy stycznia) w grupie osób w wieku 60+ spadek liczby hospitalizacji (o około 40 procent), spadek liczby nowych zakażeń (o około 36 procent). W grupie osób poniżej 60 roku życia liczba hospitalizacji umiarkowanie wzrasta, a liczba zakażeń wykazuje stabilizacje lub niewielki wzrost. Łącznie daje to opisaną wcześniej niewielką poprawę sytuacji epidemicznej.

Z tych ostatnich danych można już wysnuć wniosek o wpływie lockdownu i szczepień na ograniczenie rozwoju epidemii. W grupie osób młodszych wpływ szczepień jest jeszcze niewielki i utrzymywanie epidemii w ryzach można na tym etapie jeszcze w dużej mierze przypisać restrykcjom i obostrzeniom epidemicznym.

Populacja osób starszych zbliża się już powoli do granicy odporności stadnej dzięki procesowi masowych szczepień i dlatego poprawa sytuacji epidemicznej jest w niej bardzo wyraźna. Grupa ta jest jednakże znacznie mniej liczna i z tego powodu nie przekłada się to na razie na wyraźną poprawę sytuacji epidemicznej kraju jako całości.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Chin, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed jedenastu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była przez długi okres czasu problemem wyraźnie drugoplanowym, obecnie przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie istotnie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski podniósł się z 48,1 do 50,4 czyli o 4,8 procent (poprzednio spadł o 9,9 procent). Oznaczało to dość istotne pogorszenie sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość spadła o 10,8 procent (z 51,25 do 45,7).

W porównaniu z Polską największą zmianę za korzyść, czyli wyraźny spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, a stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 121 do 92,8), Dania (z 24,5 do 15,7), Szwajcaria (z 36,3 do26,7), Niemcy (z 59,7 do 51,9), Belgia (z 29,3 do 24,7 i Holandia (z 26,8 do 23,7).

Warto zauważyć, że istotny postęp dotyczy krajów zachodniej części kontynentu, gdzie od pewnego czasu postanowiono bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozwojem choroby. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się wyraźnie wzmożone obawy związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską odmianą koronawirusa.

Przed tradycyjnymi mapkami przedstawiającymi aktualną sytuację w zakresie wskaźników zakażeń w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych prezentujemy jeszcze poglądowe wykresy zbiorczych wskaźników zakażeń i zgonów  dla tych regionów oraz dla Wielkiej Brytanii, która jest w tej chwili głównym obszarem zakażania nową odmianą koronawirusa





Na wykresie wskaźników nowych zakażeń widać wyraźnie kontynuację cofania się wskaźnika dla zarażanej już w dużym stopniu nową odmianą wirusa  Wielkiej Brytanii. W ostatnim tygodniu zbliżył się on znacznie do średniej wartości prezentowanej przez zachodnioeuropejskie kraje źródłowe. Należy jednak w tym przypadku mieć na względzie pozytywne działanie restrykcyjnego w tym kraju lockdownu, który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez tamtejsze społeczeństwo.  

Wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń nastąpił w Wielkiej Brytanii od tygodnia 14-20 grudnia 2020, natomiast znaczący wzrost tygodniowego wskaźnika zgonów  widoczny jest od tygodnia 28 grudnia
3 stycznia, a zwłaszcza 4 -10 stycznia, czyli z dwu- lub trzytygodniowym opóźnieniem w relacji z przebiegiem wskaźnika zakażeń, zaś szczyt wskaźnika liczby zgonów nastąpił z mniej więcej dwutygodniowym opóźnieniem w stosunku do szczytu wskaźnika liczby zakażeń.

Uzupełnione o najnowsze dane przebiegi wskaźników liczby nowych zakażeń i liczby zgonów nadal nie pozwalają na jednoznaczne postawienie tezy o wyższej śmiertelności nowej odmiany koronawirusa. Porównania wskaźników liczby zakażeń z jego przypuszczalnie przesuniętymi o dwa tygodnie konsekwencjami w postaci wskaźnika liczby zgonów dają w przypadku Wielkiej Brytanii i Europy Zachodniej na razie bardzo podobne rezultaty.

Być może wynika to z jeszcze zbyt małego udziału (w tygodniu 18-24 stycznia) nowej wersji wirusa w zakażeniach w Wielkiej Brytanii lub innej proporcji wiekowej zakażanych tam osób. Gdyby nowy wirus zakażał więcej ludzi w wieku poniżej 60 lat (tak jak pierwotnie przypuszczali niektórzy epidemiolodzy), którzy generalnie są bardziej odporni na ciężkie powikłania i śmierć wynikającą z zakażenia koronawirusem, mogłoby to tłumaczyć podobne ogólne bieżące wskaźniki śmiertelności (relacja wskaźnika liczby zgonów do wcześniejszego o dwa tygodnie wskaźnika liczby zakażeń).

Do bardziej jednoznacznego potwierdzenia opinii epidemiologów o 20/40 procentowo większej śmiertelności nowej odmiany koronawirusa, należałoby mieć dane o demograficznej strukturze zarażanym nim osób.  

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami



Po bardzo znacznym spadku ogólnego ważonego wskaźnika zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu w okresie poprzednich trzech tygodni z 3115 do 1651 przypadków na milion mieszkańców, w ostatnim tygodniu wykazał on kolejny spadek do poziomu 1479. Wskaźnik ten był jednak nadal niewspółmiernie wyższy (ponad 26 razy) od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków), ale był też jednocześnie nadal o blisko połowę mniejszy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (2547).  

Obecnie najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (spadek z 2500 do 1886) i w Irlandii (spadek z 1825 do 1433), ale we Francji (minimalny spadek z 2198 do 2142). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w tych dwóch pierwszych krajach.
Najniższe wskaźniki mają obecnie Dania (543), Niemcy (785) i Austria (1049), a więc kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania jest znaczny.

Natomiast we Francji nadal silny wydaje się pogląd, aby pomimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej zrezygnować z trzeciego lockdownu i przyjąć ryzyko otworzenia  się na rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa. Odrębnym przypadkiem jest kraj, który w czerwcu zeszłego roku jako pierwszy hucznie ogłosił zwalczenie epidemii, czyli Słowenia. Teraz jest tam najwyższy tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń w zachodniej części kontynentu, który wprawdzie spadł z 4286, ale do i tak bardzo wysokiego poziomu 3442 przypadków na milion mieszkańców.

Czwarty z rzędu spadek zbiorczego ważonego wskaźnika nowych zachorowań, odnotowano również w Europie Środkowo-Wschodniej. Tym razem obniżył się on z 1217 do 1160 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 4,3 procent (poprzednio o 7,7 procent). Tym razem na rzecz spadku zbiorczego wskaźnika zakażeń najbardziej działała zmiana sytuacji w Rosji (spadek wskaźnika z 1191 do1063), na Ukrainie (z 714 do 582) i w Rumunii (z 924 do 862).

W naszym kraju po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed dwudziestoma tygodniami do poziomu 88, w kolejnych ośmiu tygodniach stopniowo wzrastał z 135 do 4425, w sześciu kolejnych tygodniach równie systematycznie spadał do 1458 przypadków na milion, w dwóch kolejnych wzrósł do 1824, a w czterech ostatnich spadł do 1324, 1081, 1004 i 975 zakażeń na milion mieszkańców. Na niewiele wyższym niż przeciętnym poziomie (dziewiąty najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu uległ niedużemu wzrostowi z 48,1 do 50,4, czyli o 4,8 procent (poprzednio spadł o 9,9 procent).

W Szwecji po zniżce wskaźnika liczby nowych zakażeń przed osiemnastoma tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, następnie wzrastał on systematycznie z 170 do 5158, po czym w kolejnych trzech tygodniach spadł on znacząco do 1940 przypadków, ale w ostatnim wykazał ponowny wzrost do 2090 przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Norwegii (wzrost z 322 do 351) i Finlandii (spadek z 457 do 432). Łącznym wynikiem tych zmian było podniesienie się ogólnego wskaźnika zakażeń dla całej Skandynawii z 1142 do 1203 przypadków na milion mieszkańców



W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

Po czterech tygodniach z rzędu znaczącego wzrostu zbiorczego tygodniowego wskaźnika zachorowań w krajach docelowych czyli w takich do których udają się turyści, z 907 do 1536 przypadków na milion mieszkańców, w ostatnich dwóch tygodniach doszło do jego znaczącego spadku najpierw do poziomu 1283, a ostatnio do 960. Na taką zmianę sytuacji w dużym stopniu wpłynęło istotne obniżenie się wskaźnika zakażeń w Hiszpanii (z 4851 do 3022) i w mniejszym stopniu w Portugalii (z 8267 do 4392), przy stosunkowo mniejszych i różnokierunkowych zmianach wskaźników w pozostałych krajach docelowych.

W okresie ostatniego tygodnia odnotowano kolejne istotne spadki tygodniowego wskaźnika liczby nowych zakażeń w wielu ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. Dotyczy to zwłaszcza obszaru aglomeracji Madrytu (spadek z 4043 do 3109), Katalonii (z 2054 do 1701), rejonu Walencja/Alicante (z 4784 do 2998), Balearów (z 1672 do 971). Znaczny postęp w poprawie sytuacji epidemicznej odnotowano też na Wyspach Kanaryjskich, gdzie wskaźnik znacznie obniżył się z 829 do 640 nowych infekcji na milion mieszkańców.  

W niektórych innych krajach docelowych odnotowano wzrosty tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń np. w Bułgarii (z 570 do 762), Grecji (z 457 do 641), Turcji (z 570 do 639), Cyprze (z 987 do 1015) i Albanii (z 2018 do aż 3409). W tym pierwszym kraju wzrost wskaźnika może być rezultatem znaczącego poluzowania ograniczeń spowodowanego zamiarem poprawy nastrojów społecznych przed zbliżającymi się wyborami. W kilku krajach wskaźnik ten uległ w ostatnim tygodniu obniżeniu. Należały do nich Włochy (spadek z 1427 do 1386), Maroko (z 132 do 113), Tunezja (z 976 do 695), Chorwacja (z 855 do 726) oraz Malta (z 2804 do 1741).

Kolejny raz z rzędu zmalał i tak zdecydowanie najniższy wskaźnik nowych infekcji w Egipcie
tym razem do jedynie 35,9 przypadków na milion mieszkańców (przed tygodniem 40,3). Również bardzo niski był w tym kraju wskaźnik liczby zgonów, który spadł z 3,48 do 2,99. Oba te główne wskaźniki epidemiczne nadal pozostają zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych.



Sytuacja epidemiczna w USA w ostatnim tygodniu uległa czwartej z rzędu poprawie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań obniżył się z 3214 do 2547 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 20,8 procent (poprzednio 12,7 procent), spadł też nieznacznie wskaźnik zgonów z 68,8 do 68,4, czyli o 0,6 procent. O 1,3 procent spadł wskaźnik osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), natomiast o 9,9 procent spadł wskaźnik liczby chorych w ciężkim stanie (kolumna czwarta).

W Japonii gdzie stosunkowo wcześnie odkryto nową odmianę koronawirusa (25 grudnia) sytuacja epidemiczna po trzech tygodniach znaczącego pogorszenia wykazała trzecią z rzędu poprawę i kolejny raz bardzo znaczącą. W minionym tygodniu wskaźnik liczby nowych zakażeń obniżył się z 206 do 132 (o aż 35,9 procent), ale kolejny raz wzrósł wskaźnik liczby zgonów z 5,02 do 5,57 (o 11,0 procent), co jest zgodne z zasadą, że przebieg krzywej jego przebiegu jest zwykle o przynajmniej dwa lub trzy tygodnie opóźniony względem krzywej zachorowań.

W Korei Południowej tygodniowe wskaźniki epidemiczne wykazywały dotychczas nieduże zmiany zwłaszcza pod względem wskaźnika liczby zakażeń i tak też było w ostatnim tygodniu. Wzrósł on nieznacznie z 52,3 do 52,5, czyli o 0,4 procent, zaś istotny spadek był udziałem wskaźnika liczby zgonów, który obniżył się z 2,03 do poziomu zaledwie do 0,99. Na tak niskie wskaźniki i stosunkowo korzystną sytuację epidemiczną kraju ma niewątpliwie duży wpływ wysoka dyscyplina społeczna Koreańczyków w przestrzeganiu antyepidemicznych regulacji i obostrzeń.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach, a później po czterotygodniowym bardzo znaczącym wzroście z 2,26 do 15,3 i późniejszym spadku w następnym tygodniu do 7,02 w minionym podniósł się do poziomu 7,59.  

Warto też podkreślić, że pomimo niejednokrotnie znaczących względnych wzrostów i spadków wskaźniki epidemiczne w wymienionych wyżej krajach azjatyckich nadal pozostają na bardzo niskich poziomach, zwłaszcza w odniesieniu do silnie zainfekowanych krajów europejskich i USA.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego