210306Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

210306Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


6.03.2021 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Czy mało przemyślane decyzje władz sprowadziły na Polskę silną trzecią falę epidemii?

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Rząd zbyt mocno zaszarżował z odmrażaniem gospodarki …

Nawet bez złożonych modeli cyfrowych można było przewidzieć, że dość energiczne
jak na ostrożne decyzje i rozwiązania stosowane w otaczających nas krajach - poluzowywanie wprowadzonych wcześniej ograniczeń i obostrzeń doprowadziło do znacznego pogorszenia sytuacji epidemicznej w kraju. Trzeba jednak przyznać, że rząd był poddawany nieustannej presji opozycji, licznych środowisk przedsiębiorców oraz zdecydowanej większości mediów domagających się znoszenia utrudnień dla codziennego funkcjonowania życia społecznego i gospodarczego.  

W tej sytuacji, prawdopodobnie oceniając zbyt optymistycznie możliwości utrzymania rozpowszechniania się koronawirusa w ryzach  postanowił wyjść im naprzeciw przywracając stopniowo nieco normalności w codziennym funkcjonowaniu kraju.

Pierwszym symptomem takiego podejścia było dość wczesne, czyli od poniedziałku 18 stycznia, rozpoczęcie stacjonarnej nauki w szkołach dla klas 1-3. Dwa tygodnie później zezwolono na m.in. otwarcie centrów handlowych, a po kolejnych dwóch na otworzenie dla turystów hoteli oraz stoków i ośrodków narciarskich.

Co więcej - postanowiono uczynić to przed innymi krajami w podobnej, a nawet nieco lepszej od nas sytuacji epidemicznej, zajmując w ten sposób kontrowersyjną pozycję jednego z wiodących liderów w rozluźnianiu epidemicznych obostrzeń.

Dzisiaj widać już wyraźnie jak bardzo ostrożnie z rozluźnianiem ograniczeń i obostrzeń postępują kraje o nawet znacząco lepszej sytuacji epidemicznej (vide Niemcy i Dania). Z obecnego punktu widzenia dotychczasowe działania polskich władz w tej kwestii raczej nie przypominają rozsądnych działań antyepidemicznych, ale coś w rodzaju niedostatecznie przygotowanej ofensywnej szarży husarskiej, która wprawdzie może czasem przynieść sukces, ale równie dobrze skończyć się wpadnięciem w poważne kłopoty.

Trzecia fala stała się już faktem …

W przeciwieństwie do innych krajów, w których przeważa stagnacja sytuacji epidemicznej lub ewentualnie niewielkie jej zmiany na lepsze lub gorsze, w naszym kraju weszła ona w silny trend pogarszania się głównych wskaźników epidemicznych. W trzecim tygodniu lutego po raz pierwszy od początku grudnia zeszłego roku wskaźnik zakażeń stał się nieco wyższy od średniej dla regionu, a w minionym tygodniu sytuacja zmieniła się na jeszcze bardziej niekorzystną.

Obecnie można odnieść już wyraźnie wrażenie, że rząd pogodził się, a nawet nieomal rozpracował trzecią falą epidemii koronawirusa. Jej szczyt w obszarze zakażeń jest już półoficjalnie sytuowany w okolicach przełomu marca i kwietnia, zaś maksymalna dzienna liczba zachorowań szacowana jeszcze niedawno na około 18 tysięcy (minister Waldemar Kraska), staje się teraz stopniowo coraz wyższa zmierzając w kierunku 25 tysięcy, czyli poziomu jedynie umiarkowanie niższego od jego szczytu z jesiennej drugiej fali epidemii.

Jej późniejszy spadek (po Świętach Wielkanocnych) pozwoliłby na zapowiadane ostrożne otworzenie działalności gastronomicznej w ogródkach restauracyjnych działających na świeżym powietrzu. Byłaby to sytuacja niemal dokładnie odpowiadająca przewidywaniom zamieszczanym w naszych materiałach już od października zeszłego roku.

Nie tyle szczepienia, co słońce i wysokie temperatury mogą poprawić sytuację epidemiczną w miesiącach letnich

Jest to temat już dość mocno zapomniany, ale nabierający coraz ważniejszego znaczenia, do czego przyczyniają się stałe opóźnienia w dostawach szczepionek oraz mniejszy niż przypuszczano wpływ szczepień na poprawę ogólnej sytuacji epidemicznej, o czym przekonuje przykład zdecydowanego lidera w tej kwestii, czyli państwa Izrael - o czym dalej w tym materiale.

Duży wcześniejszy optymizm związany z wpływem szczepień obecnie stopniowo przygasa pod wpływem bieżącego rozwoju sytuacji, ale mimo to sytuacja epidemiczna w miesiącach późno-wiosennych i letnich może nie przedstawiać się aż tak niekorzystnie jak wskazują na to obecne trendy w sytuacji epidemicznej poszczególnych państw i regionów.

Niemal dokładnie rok temu Instytut TravelDATA w swoich materiałach mocno stawiał tezę, że wpływ koronawirusa ulegnie w miesiącach letnich wyraźnemu ograniczeniu m.in. pod wpływem słońca i wysokich temperatur. Tak się też stało chociaż teza ta była wyraźnie krytykowana przez wielu wirusologów i w dużej części mediów, o internautach nie wspominając, ale zapewne było tak z powodu, że tak właśnie sugerowali też przedstawiciele władz.

Najzimniejszy od 30 lat maj opóźnił nieco poprawę sytuacji epidemicznej w Europie Środkowej, ale w kolejnych miesiącach pomimo rozluźniania ograniczeń i restrykcji polepszyła się ona do tego stopnia, że z dzisiejszego punktu widzenia z łatwością uznalibyśmy, że epidemia została już niemal definitywnie zwalczona.

O pozytywnym wpływie letniej aury pośrednio świadczy też bardzo silna jesienna fala epidemii. Wirusolodzy ostrzegali wprawdzie przed wzrostem zachorowań, ale nie dramatycznie drastycznym i często przedstawiano to jako skutek kompilacji działania koronawirusa z wirusem zwykłej grypy sezonowej.

Rzecz jednak w tym, że skala zachorowań wzrosła kilkudziesięciokrotnie (do 60 razy (sic!)) i to pomimo faktu, że nie było wówczas jeszcze nowych mutacji koronawirusa. Takiej sytuacji wirusolodzy prawie na pewno nie brali pod uwagę, gdyż dosłownie biliby na alarm, a nie wypowiadali się w dość mało energicznej formie.

Świadczy to o zdecydowanym niedocenieniu pozytywnego wpływu letniej aury, która przez wiele miesięcy hamowała postępy wirusa. Gdy jej zabrakło, a dodatkowo życie ludzi przeniosło się do pomieszczeń zamkniętych nastąpiła prawdziwa eksplozja liczby zachorowań. Sytuację dodatkowo pogorszył brak zrozumienia tego mechanizmu przez decydentów w wielu krajach, którzy zbyt późno zdecydowali o zamknięciu restauracji, pubów kawiarni i miejsc rozrywki.

Otwarta na razie kwestia czwartej fali epidemii …

W warunkach tylko częściowego zaszczepienia społeczeństw (patrz fragment materiału o sytuacji w Izraelu) oraz całkiem możliwej już utraty odporności przez część zaszczepionych wcześniej osób (okres działania szczepionki wynosi według różnych opinii od 4 lub 6 do 8 miesięcy), a także zaniku działania promieniowania słonecznego, wysokich temperatur, a zwłaszcza powrotu ludzi do spędzania dużej ilości czasu w pomieszczeniach zamkniętych, może to skutkować kolejnym dużym wzrostem liczby zachorowań.

Prawdopodobieństwo i negatywne skutki takiej kolejnej (czwartej) fali epidemii można będzie na szczęście próbować ograniczyć wykorzystując wcześniejsze doświadczenia i wyciągając konstruktywne wnioski z jesiennej fali epidemii w 2020 roku. Sytuację mogłaby również poprawić koordynacja podejmowanych decyzji na szczeblu ogólno-europejskim, po to aby uniknąć niweczenia wysiłków podejmowanych w jednych krajach przez inne.

Polska nie jest już krajem o korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż u sąsiadów …

Przez wiele tygodni sytuacja epidemiczna w naszym kraju była wyraźnie lepsza niż w unijnych krajach bezpośrednio lub pośrednio (poprzez morze jak np. Dania) graniczących z Polską, ale wcześniejsza przewaga nad nimi systematycznie topniała, a przed tygodniem uległa już całkowitemu wyrównaniu. Najprawdopodobniej jest to pośredni rezultat zbyt szybkiego rozluźniania poprzednich ograniczeń i obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym.

Poniżej przedstawiamy zaktualizowane zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się wysoką wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w zmienionej skali prawej.



Obecny wykres odmiennie niż siedem z wcześniejszych materiałów wskazuje, że otaczające nas kraje (sześć ustawionych według ruchu wskazówek zegara) po raz pierwszy mają ogółem nieco lepszą sytuację epidemiczną niż Polska.

Nasz kraj znajduje się obecnie nadal w samym środku stawki pod względem wskaźnika liczby nowych zachorowań, ale ma niekorzystną sytuację pod względem wskaźnika liczby zgonów. W zakresie tego pierwszego lepiej od Polski prezentują się teraz Dania, Niemcy i Litwa, a słabiej Szwecja, Słowacja i Czechy, a w zakresie drugiego korzystniej od Polski prezentują się teraz Niemcy, Dania, Szwecja i Litwa, zaś mniej korzystnie jedynie Czechy i Słowacja.

Warto zauważyć, że bardzo podobna jeszcze kilka tygodni temu do polskiej, sytuacja epidemiczna w Niemczech zmieniała się systematycznie na korzyść tych ostatnich. Taki trend zmiany sytuacji może wynikać z utrzymywania niezmienionych warunków lockdownu u naszych zachodnich sąsiadów przy jednoczesnym dość szybkim luzowaniu antyepidemicznych obostrzeń w Polsce.

Ponad trzy tygodnie temu po dyskusji kanclerz Merkel z premierami krajów związkowych postanowiono o przedłużeniu lockdownu do co najmniej 7 marca, chociaż propozycja pani kanclerz przewidywała datę odleglejszą o tydzień. Ostatnio władze federalne i landów postanowiły o wydłużeniu lockdownu do 28 marca rozluźniając jednakże niektóre dotychczas obowiązujące ograniczenia.

Otwarte będą mogły być księgarnie, sklepy ogrodnicze , kwiaciarnie i szkoły nauki jazdy. Zniesiony został również zakaz spotkań z osobami z innych gospodarstw domowych (sic!), przy zachowaniu ograniczenia liczby osób do pięciu. Postanowiono też, że ewentualne dalsze rozluźnienia będą możliwe, gdy wskaźnik zakażeń zbliży się do granicy 350 na milion mieszkańców, podczas gdy obecnie w skali całego kraju przekracza nieco 660 z delikatną tendencją wzrostową.

Przykład ten pokazuje wyraźną różnicę podejścia do kwestii zwalczania koronawirusa w Niemczech i w Polsce. Pomimo coraz bardziej zdecydowanie korzystniejszej sytuacji epidemicznej u naszych zachodnich sąsiadów utrzymują oni dużo więcej ograniczeń i to przez znacznie wydłużony okres czyli do 28 marca (lockdown trwa tam już od grudnia), podczas gdy w Polsce zdecydowano o znacznym złagodzeniu ograniczeń już od 1 i 13 lutego.

Czechy umacniają pozycję zdecydowanego epidemicznego lidera Europy

Czechy już od połowy września utrzymują się w ścisłej czołówce najbardziej zainfekowanych krajów kontynentu. Tę mało chwalebną pozycję utrzymują z powodu kilku korzystnych dla rozwoju koronawirusa czynników. Należą do nich chwiejna polityka rządu w zakresie wprowadzania i wycofywania antyepidemicznych restrykcji i obostrzeń oraz niska dyscyplina społeczna w zakresie ich codziennego przestrzegania. Dodatkowymi czynnikami sprzyjającymi rozprzestrzenianiu się choroby jest historycznie uwarunkowane (czasy komunizmu) przeludnienie lokali mieszkalnych oraz pośrednio związana z nim wielopokoleniowość rodzin.

Jednak ważniejszym od nich i relatywnie mało znanym niekorzystnym czynnikiem wydają się  przepisy prawa pracy zgodnie, z którymi pracownikowi na chorobowym należy się jedynie 60 procent wynagrodzenia. Powoduje to, że wiele z osób bezobjawowo lub skąpoobjawowo chorych na koronawirusa nie chcąc utracić zbyt dużej części zarobków nadal przychodzi do pracy i w ten sposób zaraża innych pracowników.

Prawdopodobnie z tego powodu czeski rząd zdecydował o wprowadzeniu we wszystkich zakładach pracy obowiązkowych testów na obecność koronawirusa. Zakłady pracy zatrudniające więcej niż 250 pracowników muszą przetestować załogę do 12 marca, a mniejsze zatrudniające 50 do 249 osób muszą to zrobić do 15 marca.

Jeśli okaże się, że bezprecedensowe utrzymywanie się wysokich wskaźników epidemicznych rzeczywiście ma związek z tym faktem, to będzie to kolejny dowód na tezę, że rządowe zespoły doradcze do walki z epidemią powinny się jednak składać z ludzi różnych profesji, a nie z samych medyków i wirusologów.

Od początku marca postanowiono w Czechach jeszcze bardziej zaostrzyć i tak restrykcyjny w tym kraju i trwający od trzech miesięcy lockdown. Do nowych restrykcji należą zakaz poruszania się pomiędzy powiatami, zamknięcie przedszkoli, a także działających jeszcze szkół dla klas 1-3. W sklepach i środkach komunikacji został wprowadzony obowiązek stosowania maseczek FFP2 i jednocześnie zabronione jest używanie dozwolonych dotychczas podwójnych maseczek chirurgicznych.

Zaostrzono zasady poruszania się pomiędzy powiatami, a nawet częściowo pomiędzy gminami. Nad przestrzeganiem tych zasad czuwa 30 tysięcy policjantów i żołnierzy rozmieszczonych w stałych 500 punktach kontrolnych na terenie kraju, ale prowadzone są również kontrole doraźne.

W pierwszym tygodniu lutego, po znacznym spadku liczby zakażeń w Portugalii i Hiszpanii, Czechy stały się najbardziej zainfekowanym krajem w Europie. Pozycję tą utrzymywały również w ostatnim tygodniu (wskaźnik nowych zakażeń 7690) i wyprzedzały w tym względzie również bardzo zainfekowaną Estonię (6017).

Portugalia drugim po Niemczech najmniej infekującym się krajem europejskim

W materiale sprzed pięciu tygodni podawaliśmy, że Portugalia była na najgorszej pozycji w obu najważniejszych indeksach epidemicznych zdecydowanie wyprzedzając pod tym względem pozostałe kraje Europy. W kolejnych tygodniach sytuacja zmieniała się jednak wyraźnie na korzyść tego kraju. Imponujący zwłaszcza błyskawiczny spadek wskaźnika nowych zakażeń, który w okresie tylko ostatnich pięciu tygodni obniżył się ponad 12-krotnie, czyli z 8470 do 690 przypadków na milion mieszkańców.

Wcześniejsza fatalna sytuacja epidemiczna Portugali była zapewne zupełnie niepotrzebnym skutkiem nałożenia się trzech poważnych błędów władz, uspokojonych wcześniejszą relatywnie niezłą sytuacją w listopadzie i grudniu poprzedniego roku.

Pierwszym była chęć zaoferowania zmęczonych wielomiesięcznymi ograniczeniami Portugalczykom prawie wolnych od restrykcji Świąt Bożego Narodzenia. Drugim było niezrozumiałe zlekceważenie nowej brytyjskiej mutacji koronawirusa, o której niemal od początku wiedziano, że jest o połowę bardziej zaraźliwa niż jego dotychczasowa odmiana, a błędem trzecim było stanowczo zbyt długie upieranie się przy stosunkowo łagodnych ograniczeniach dotyczących funkcjonowania szkół i przedszkoli, a zwłaszcza gastronomii.

W reakcji na dramatycznie pogarszającą się sytuację epidemiczną, gdy chorych trzeba już było transportować do szpitali w innych krajach, rząd wprowadził w końcu (dopiero 13 stycznia) ogólnokrajowy lockdown, a po tygodniu zamknął również wszystkie szkoły.
Obecny sukces Portugalii w imponująco szybkim ograniczeniu zasięgu i skutków rozprzestrzeniania się koronawirusa jeszcze raz świadczy o tym, że twardy i powszechnie przestrzegany lockdown przez zdyscyplinowane przez bardzo złą sytuacją społeczeństwo, jest na razie najbardziej efektywną metodą na walkę z epidemią, o czym zdają się często nie pamiętać inne rządy mające potem permanentne wielotygodniowe, a nawet wielomiesięczne kłopoty z wirusem oraz zamrażaniem życia społecznego i gospodarczego.
Poniżej nawiązujemy jeszcze do tradycyjnie przedstawianych pouczających sytuacji epidemicznych w Szwecji i Izraelu, które były już systematycznie przedstawiane od wielu miesięcy w naszych poprzednich materiałach.

Szwecja: sytuacja epidemiczna pieszczocha mainstreamowych mediów nadal wśród najgorszych w Europie

Przyjęcie i długotrwałe utrzymywanie w Szwecji kontrowersyjnej strategii walki z epidemią wymyślonej i forsowanej przez głównego epidemiologa kraju Andersa Tegnella zakładającej unikanie istotniejszych obostrzeń okazało się w ostatecznym rozrachunku spektakularną porażką.

W obliczu wymykającej się spod kontroli sytuacji epidemicznej wprowadzono w końcu zdroworozsądkowe regulacje i obostrzenia, które inne europejskie kraje wprowadzały z sukcesem już znacznie wcześniej. W ich rezultacie tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń, który uporczywie utrzymywał się na poziomie powyżej 4000 ze szczytem na poziomie 5158 przed sześcioma tygodniami, zaczął mocno spadać i osiągnął 1940 nowych zachorowań na milion mieszkańców. W ostatnich tygodniach był już nieco wyższy (2015, 2253 i 2588), ale nie aż tak szokująco jak miało to miejsce wcześniej na tle ogółu krajów źródłowych zarówno zachodnioeuropejskich (średnio 1289), jak i Europy Środkowo-Wschodniej (średnio 1443).

Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja epidemiczna Szwecji jest nadal niekorzystna, gdyż jest ona obecnie szóstym najbardziej infekującym się krajem Europy wyprzedzanym jedynie przez Czechy (7690), Estonię (6017), Maltę (3581), Słowację (2898) i Węgry (2637).

W porównaniu z poprzednim dramatycznym okresem oznacza to oczywiście postęp, ale w rzeczywistości sytuacja w tym kraju jest znacznie bardziej niekorzystna niż mogłoby się to na pierwszy ogląd wydawać. Wskaźników epidemicznych Szwecji nie należy bowiem bezrefleksyjnie porównywać z wskaźnikami dla innych krajów Europy, w tym zwłaszcza tych znacznie gęściej zaludnionych, czy dla krajow Europy Środkowo-Wschodniej z ludnością zamieszkującą znacznie przeludnione lokale mieszkalne.

Prawidłową grupą porównawczą dla Szwecji są inne kraje skandynawskie o podobnej gęstości zaludnienia, podobnym klimacie, podobnych warunkach mieszkaniowych i stosunkowo nielicznych rodzinach wielopokoleniowych, w których naturalne warunki dla szybkiej transmisji wirusa są znacznie korzystniejsze.

Takie porównania od wielu miesięcy niezmiennie wypadały i nadal wypadają dla Szwecji wręcz dramatycznie. Pod względem wskaźnika liczby zakażeń Szwecja obecnie nadal wypada prawie 6-krotnie gorzej od Norwegii oraz 3,6-krotnie gorzej od Finlandii, która obecnie przygotowuje się do wprowadzenia stanu wyjątkowego (od 8 marca), gdyż zdaniem władz sytuacja epidemiczna kraju jest już zła i nadal znacznie się pogarsza.

Pod względem wskaźnika liczby zgonów sytuacja
podobnie jak przez wiele poprzednich miesięcy -była w ubiegłym tygodniu dla Szwecji jeszcze bardziej niekorzystna. Był on 7,5-krotnie wyższy niż w Norwegii oraz 7,2-krotnie wyższy niż w Finlandii.

W tym miejscu warto też kolejny raz podkreślić, że temat de facto ewidentnego anty-sukcesu, a nie odtrąbianego w wielu mediach imponującego sukcesu Szwecji podnoszony był i jest w materiałach Instytutu TravelDATA już od 23 tygodni.

Przykład Izraela nadal wskazuje na znacznie większy niż przypuszczano problem w skutecznym zwalczaniu epidemii

Izrael jako pierwszy kraj postanowił o wprowadzeniu powtórnego lockdownu jako decyzji wyprzedzającej drugą jesienną falę pandemii. Podjęto ją około 13 września przy wskaźniku nowych infekcji na poziomie 2400, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były pierwotnie na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października.

Miarą początkowych sukcesów lockdownu był spadek tygodniowego wskaźnika liczby infekcji z 4688 przypadków na milion w szczycie zachorowań do minimalnej wartości 467 już po zaledwie czterech tygodniach jego obowiązywania, a zatem Izrael odniósł podobny sukces w zakresie zwalczania rozprzestrzeniania się koronawirusa jaki obecnie jest udziałem Portugalii.

Jednak pomimo wcześniejszych deklaracji o ostrożnym i powolnym procesie wychodzenia z lockdownu, już 2 listopada przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach, a także złagodzono bądź zniesiono niektóre ograniczenia. Był to metodologiczny błąd w walce z epidemią typowy też dla wielu innych państw i zapewne jedna z kluczowych przyczyn ponownego szybkiego wzrostu zarówno liczby nowych infekcji, jak też śmiertelnych ofiar epidemii.  

W takiej sytuacji władze wprowadziły trzeci już lockdown, który wszedł w życie 27 grudnia z zamiarem utrzymania go przez dwa tygodnie lub dłużej jeśli dzienna liczba zakażeń utrzyma się w kraju na poziomie powyżej 1000 (w minionym tygodniu średnio około 2800).

W czasie jego obowiązywania tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń po ośmiu tygodniach podniósł się ponad 13-krotnie do 6197, ale w czterech kolejnych obniżał się do poziomów 5003, 4989, 3809, 2789, ale ostatnio ponownie nieco wzrósł do 2801 przypadków na milion mieszkańców. Jest to poziom, który w Europie dawałby Izraelowi wysoką piątą pozycję pod względem wskaźnika liczby zakażeń (sic!).

Bardziej zdecydowane były spadki wskaźnika liczby zgonów, który z wcześniejszego apogeum na poziomie 28,2 obniżył się stopniowo do minimalnej wartości 5,3, po czym powrócił do silnego trendu wzrostowego osiągając szczytową wartość 44,9, zaś w minionych pięciu tygodniach spadał kolejno do poziomów 40,3; 34,2; 29,7; 20,5 i 19,0.

Fakt szybszego spadku liczby zgonów niż liczby zakażeń można tłumaczyć bardzo wysokim stopniem zaszczepienia osób 60+ (przekroczono tu wskaźnik 90 procent), co powoduje duży spadek śmiertelności w tej grupie, która tradycyjnie odpowiada za zdecydowaną większość liczby zgonów.   

Ponad 55 procent społeczeństwa zaszczepione, a poprawa sytuacji epidemicznej w Izraelu wyhamowała …

Izrael stał się w ostatnich tygodniach prawdziwym ulubieńcem mediów w kwestiach epidemicznych, a stało się to za sprawą sprawnie prowadzonej akcji szczepień, w której stał się światowym liderem w odniesieniu do liczby mieszkańców. Jest to jednak przede wszystkim efekt sprawnego zabezpieczenia przez państwo bardzo dobrego dostępu do szczepionek Pfizer-BioNTech, na co dodatkowy wpływ miało zobowiązanie się Izraela do szybkiego przekazywania danych statystycznych na temat  skuteczności preparatu.

W minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła już ponad 55 procent społeczeństwa (ok. 5,5 mln osób), a dwoma ponad 39 procent (ok. 3,6 mln osób). Zaszczepionych jest już ponad 90 procent osób w wieku 60+, zaś 23 stycznia rozpoczęto szczepienia nastolatków, zwłaszcza tych, którzy będą w najbliższym czasie przystępować do egzaminów. Celem premiera Benjamin Netanjahu jest zaszczepienie do końca marca wszystkich obywateli w wieku powyżej 16 lat.

Sytuacja epidemiczna w Izraelu nasuwa pesymistyczne wnioski dla Polski i dla jej branży turystyki wyjazdowej

Niepokój może wzbudzać fakt, ze pomimo szeroko zakrojonej akcji szczepienia izraelskiego społeczeństwa nadal nie ma jeszcze  wyraźnego wpływu na poprawę całościowego stanu epidemicznego kraju. Ogólny wskaźnik nowych zakażeń spada stosunkowo powoli (ostatnio spadek ten nawet wyhamował), a wyraźna poprawa sytuacji epidemicznej występuje głównie w grupie osób starszych 60+.

Warto też zwrócić uwagę, że zmiany bieżącej sytuacji epidemicznej wspierane są poprzez wprowadzenie jeszcze jednego miesięcznego lockdownu i wzmocnienie go prawie całkowitym zakazem ruchu lotniczego. Oznacza to, że walka z epidemią koronawirusa toczy się tam dwutorowo, co z jednej strony wzmacnia jej pozytywne rezultaty, ale drugiej utrudnia precyzyjne wyodrębnienie samoistnego wpływu akcji szczepień poprawę wskaźników epidemicznych kraju.

Wartość dodana szczepień na poprawę sytuacji epidemicznej na razie słabo widoczna

Do mało optymistycznej refleksji prowadzi obserwowana w Izraelu sytuacja, w której pomimo zaszczepienia ludności liczbą około 9,1 miliona dawek (5,5 mln po raz pierwszy, a 3,6 mln powtórnie) nie są jeszcze widoczne jednoznaczne symptomy dużej poprawy wskaźników epidemicznych, a te które mają tam obecnie miejsce nadal bardzo przypominają standardowe rezultaty wprowadzanych przez inne państwa lockdownów.

Przeliczając izraelską akcje szczepienną na warunki polskie oznaczałoby to już ponad 37 milionów dawek. Zakładając nawet blisko dwukrotnie większą niż obecnie dostępność szczepionek oraz możliwość dokonywania miliona szczepień tygodniowo, oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki osiągnięto obecnie w Izraelu, mógłby zostać uzyskany dopiero w połowie października, czyli de facto już po zakończeniu sezonu lato 2021 i na początku potencjalnej czwartej jesienno
zimowej fali epidemii.

Jeszcze bardziej pesymistyczne jest to, że jak pokazują obecne dane z Izraela taka proporcja zaszczepionej części ludności może wcale nie gwarantować dostatecznej poprawy sytuacji epidemicznej bez dalszego równoległego utrzymywania ograniczeń i obostrzeń (tak jak jest to w Izraelu), a to będzie nadal utrudniało swobodny rozwój ruchu turystycznego.

Obecna sytuacja i dane napływające z Izraela prowadzą do dość wysoce uprawnionego wniosku o przywiązywaniu przez epidemiologów i polityków zbyt dużych nadziei do pozytywnego wpływu szczepień na szybkie ograniczenie epidemii.

Prawdopodobne jest natomiast przeciąganie się sytuacji dużego zagrożenia epidemicznego, które może prowadzić do znacząco słabszego sezonu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej niż jeszcze do niedawna zakładano, czyli około 70 procent ruchu turystycznego z 2019 roku (Rainbow
informacja giełdowa z grudnia 2020) lub 80 procent (Grupa TUI giełdowy raport kwartalny z 9 lutego 2021).

Obecnie pojawia się już coraz więcej głosów i opinii, że najbliższy sezon letni może być jednak słabszy niż wcześniej przewidywano, a obecne szacunki zaczynają najczęściej oscylować w przedziale 50-60 procent ruchu na kierunkach turystycznych, jaki miał miejsce w roku 2019.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Chin, Japonii i Korei Płd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed jedenastu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była przez długi okres czasu problemem wyraźnie drugoplanowym, obecnie przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie istotnie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski podniósł się z 36,1 do 42,3, czyli o 17,2 procent (poprzednio spadł o 20,7 procent). Oznaczało to wyraźne pogorszenie się sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość nie tylko nie wzrosła, ale spadła o 21,2 procent (z 34,0 do 26,8).

W porównaniu z Polską największą zmianę na korzyść, czyli zdecydowany spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, a stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 50,2 do 33,4) i Dania (z 7,93 do zaledwie 3,97).

Warto zauważyć, że bardziej istotny postęp dotyczy krajów zachodniej części kontynentu, gdzie od pewnego czasu władze postanowiły bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozprzestrzenianiem koronawirusa. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się dodatkowo wyraźnie wzmożone obawy związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską jego odmianą.

W krajach środkowej części Europy stopień przestrzegania ograniczeń i obostrzeń wydaje się mniejszy, co może mieć związek z historycznie ugruntowanym kontestowaniem lub nawet niewykonywaniem zaleceń i decyzji władz, czyli zjawiska, które niemal nie występuje np. w państwach skandynawskich. Sytuacje epidemiczną pogarsza dodatkowo znaczące przeludnienie lokali mieszkalnych w tej części Europy (spadek po czasach RWPG) i rozpowszechniona wielopokoleniowość rodzin zamieszkujących wspólne gospodarstwa domowe.

Przed tradycyjnymi mapkami przedstawiającymi aktualną sytuację w zakresie wskaźników zakażeń w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych prezentujemy jeszcze poglądowe wykresy zbiorczych wskaźników zakażeń i zgonów  dla tych regionów oraz dla Wielkiej Brytanii, która jest w tej chwili głównym obszarem zakażania nową odmianą koronawirusa





Na wykresie wskaźników nowych zakażeń wyraźnie widać kontynuację cofania się wskaźnika dla zarażanej już w dużym stopniu nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii, który w ostatnim tygodniu stał się już wyraźnie niższy od średniej wartości prezentowanej przez europejskie zachodnie, a zwłaszcza środkowo-wschodnie kraje źródłowe. Należy jednak w tym przypadku mieć na względzie pozytywne działanie restrykcyjnego w tym kraju lockdownu, który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez tamtejsze społeczeństwo pełne obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii. Za kilka tygodni coraz większy wpływ na dalsze ograniczanie wskaźników epidemicznych w tym kraju zacznie mieć znaczny i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa
pierwszą dawką zaszczepiono już ponad 30 procent Brytyjczyków.

Silny wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń nastąpił w Wielkiej Brytanii od tygodnia 14-20 grudnia 2020, natomiast znaczący wzrost tygodniowego wskaźnika zgonów  widoczny jest od tygodnia 28 grudnia
3 stycznia, a zwłaszcza 4 -10 stycznia, czyli z dwu- lub trzytygodniowym opóźnieniem w relacji z przebiegiem wskaźnika zakażeń, zaś szczyt wskaźnika liczby zgonów nastąpił z mniej więcej dwutygodniowym opóźnieniem w stosunku do szczytu wskaźnika liczby zakażeń.

Uzupełnione o najnowsze dane przebiegi wskaźników liczby nowych zakażeń i liczby zgonów zaczynają już wskazywać na nieco wyższą śmiertelność brytyjskiej odmiany koronawirusa, ale na razie w skali wyraźnie mniejszej niż szacunki ekspertów oscylujące najczęściej w szerokim przedziale 20-40 procent. Porównania wskaźników liczby zakażeń z jego przypuszczalnie przesuniętymi o dwa do trzech tygodni konsekwencjami w postaci wskaźnika liczby zgonów w przypadku Wielkiej Brytanii i Europy Zachodniej dają na razie relatywnie nieduże różnice (10-14 procent).

Tak jak pisaliśmy już w poprzednich materiałach może to wynikać to wciąż jeszcze zbyt małego udziału (w tygodniu 8-15 lutego) nowej wersji wirusa w zakażeniach w Wielkiej Brytanii lub innej proporcji wiekowej zakażanych tam osób. Gdyby nowy wirus zakażał więcej ludzi w wieku poniżej 60 lat (tak jak pierwotnie przypuszczali niektórzy epidemiolodzy), którzy generalnie są bardziej odporni na ciężkie powikłania i śmierć wynikającą z zakażenia koronawirusem, mogłoby to tłumaczyć niewiele różniące się ogólne bieżące wskaźniki śmiertelności (relacja wskaźnika liczby zgonów do wcześniejszego o dwa tygodnie wskaźnika liczby zakażeń).

Do bardziej jednoznacznego potwierdzenia opinii epidemiologów o 20/40 procentowo większej śmiertelności nowej odmiany koronawirusa, należałoby mieć dane o demograficznej strukturze zarażanym nim osób.  

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami



Po bardzo znacznym spadku ogólnego ważonego wskaźnika zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu w okresie poprzednich pięciu tygodni z 3115 do 1229 przypadków na milion mieszkańców, w przedostatnim i ostatnim tygodniu wykazał on nieduże wzrosty do poziomu 1259 i 1289. Wskaźnik ten był ponad 23 razy wyższy od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków), ale był też jednocześnie o ponad 14 procent niższy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (1503).  

Od czterech tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (kolejny spadek z 899) i w Irlandii (spadek z 1117 do 926), ale we Francji (wzrost z 2144 do 2310). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się już korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki mają obecnie Dania (624) i Niemcy (665), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania jest znaczny.

We Francji nadal silny wydaje się pogląd, że pomimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy unikać trzeciego lockdownu i jednak zaakceptować dość swobodne rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa. Sytuacja taka w prostej linii prowadzi do znacznego ryzyka poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i osiągnięcia mało chwalebnej pozycji epidemicznego lidera wśród dużych krajów Unii Europejskiej.

Na razie efektem jest 2,5-krotnie większy wskaźnik tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w Wielkiej Brytanii, która nadal objęta jest restrykcyjnym lockdownem. Wskaźniki liczny zgonów są w obu krajach jeszcze podobne, ale sytuacja i tu ulegnie zapewne zmianie, gdyż postępują one zwykle około trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

Odrębnym przypadkiem lekceważenia koronawirusa i przestrogą dla innych jest kraj, który w czerwcu zeszłego roku jako pierwszy hucznie ogłosił w mediach całkowite zwalczenie epidemii, czyli Słowenia. Obecnie niezmiennie od wielu tygodni jest tam najwyższy tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń w zachodniej części kontynentu, który w okresie kilku ostatnich tygodni wprawdzie istotnie się obniżył, ale i tak notuje
jak na obecny okres - wysoki poziom 2530 przypadków na milion mieszkańców.

Po pięciu z rzędu spadkach zbiorczego ważonego wskaźnika nowych zachorowań jego drugi z rzędu wzrost odnotowano również w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrósł on z 1194 do 1443 przypadków na milion mieszkańców, czyli o aż 20,9 procent (poprzednio wzrósł jedynie o 4,3 procent). Na rzecz wzrostu zbiorczego wskaźnika zakażeń działała niekorzystna zmiana sytuacji epidemicznej w krajach Grupy Wyszehradzkiej, Rumunii, na Ukrainie i w krajach nadbałtyckich, a na rzecz jego spadku jej pozytywna zmiana w Rosji i Białorusi.

W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 23 tygodniami do poziomu 88
z dzisiejszego punktu widzenia już abstrakcyjnie niskiego - w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu tygodniach systematycznie zniżkował do 1458, by po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech ponownie spaść do minimalnej wartości 975 zakażeń na milion mieszkańców. W trzech ostatnich tygodniach wskaźnik liczby zakażeń odnotował wzrost do poziomu 1025, 1318 i 1805 przypadków na milion mieszkańców, czyli do poziomu po raz drugi od 11 tygodni wyższego od jego średniego poziomu w regionie.

Po raz pierwszy od ponad 2 miesięcy na znacznie wyższym niż przeciętny poziomie (czwarty najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był w naszym kraju wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu wzrósł z 36,1 do 42,4, czyli o 17,4 procent (przed tygodniem spadł o 20,7 procent). Zwyżka ta jest opóźnionym w czasie efektem wcześniejszych wzrostów liczby nowych zachorowań.

W Szwecji po zniżce wskaźnika liczby nowych zakażeń przed 23 tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, wzrastał on potem systematycznie z 170 do 5158, po czym w kolejnych trzech tygodniach silnie spadł do 1940 przypadków, później po jednotygodniowym wzroście do 2090, wykazał ponowny spadek do 2015, a w dwóch ostatnich tygodniach wzrost do 2253 i 2588 przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Norwegii (wzrost z 376 do 436) i Finlandii (wzrost z 491 do 715). Ogólnym rezultatem tych zmian było podniesienia się ogólnego wskaźnika zakażeń dla całej Skandynawii z 1338 do 1537 przypadków na milion mieszkańców.



W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

Po czterech tygodniach z rzędu znaczącego wzrostu zbiorczego tygodniowego wskaźnika zachorowań w krajach docelowych czyli w takich do których udają się turyści, z 907 do 1536 przypadków na milion mieszkańców, w ostatnich pięciu doszło do jego znaczącego spadku najpierw do poziomów 1283, 960, 747, 739, a ostatnio do jeszcze nieco niższego 727. Na taką dość stabilną sytuację w dużym stopniu wpłynęło znaczące obniżenie się wskaźników zakażeń w Hiszpanii (z 1917 do 915) i Portugalii (z 1154 do 690), a z drugiej strony kolejne istotne podniesienie się wskaźnika w drugim i trzecim z najludniejszych krajów tej grupy, czyli w Turcji (z 618 do 748) i Włoszech (z 1458 do 1922), przy mniej istotnych zmianach wskaźników w pozostałych krajach docelowych.

W okresie ostatniego tygodnia odnotowano kolejne istotne spadki tygodniowego wskaźnika liczby nowych zakażeń w wielu ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. Dotyczy to zwłaszcza obszaru aglomeracji Madrytu (spadek 1473 do 1194), Katalonii (z 964 do 815), rejonu Walencja/Alicante (z 636 do 356), Balearów (z 408 do 301). Niewielkie pogorszenie sytuacji epidemicznej odnotowano natomiast na Wyspach Kanaryjskich, gdzie wskaźnik podniósł się z 511 do 532 nowych infekcji na milion mieszkańców. W znacznym stopniu obniżył się wskaźnik zakażeń w Hiszpanii jako całości, czyli z 1917 do 915 przypadków na milion mieszkańców.

Obok wymienionych już Turcji i Włoch w niektórych innych krajach docelowych odnotowano wzrosty tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń np. w Bułgarii (z 1013 do 1503), Chorwacji (z 700 do 739), w Grecji (z 704 do 1037), na Malcie (z 2484 do 3581) i na Cyprze (z 859 do 1663). W pierwszym z wymienionych krajów wzrost wskaźnika może być rezultatem stopniowego znaczącego poluzowywania ograniczeń spowodowanego zamiarem poprawy nastrojów społecznych przed zbliżającymi się tam wyborami w dniu 4 kwietnia tego roku. W kilku krajach docelowych wskaźnik ten uległ w ostatnim tygodniu obniżeniu. Oprócz znacznych spadków w wymienionych wcześniej Portugalii i Hiszpanii niewielkie wystąpiły w Maroku (z 72,5 do 67,5), Tunezji (z 434 do 417) i Albanii (z 2473 do 2387).

Po kilku tygodniach spadków po raz trzeci z rzędu wzrósł i tak zdecydowanie najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie do 42,6 przypadków na milion mieszkańców (przed tygodniem 42,2). Równocześnie kolejny raz spadł bardzo niski w tym kraju wskaźnik liczby zgonów z 3,50 do 3,07. Oba te główne wskaźniki epidemiczne nadal pozostają zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych i porównywalne są jedynie ze wskaźnikami dla krajów azjatyckich.



Sytuacja epidemiczna w USA w ostatnim tygodniu uległa siódmej z rzędu, ale tym razem tylko niewielkiej poprawie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań obniżył się z 1526 do 1503 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 1,5 procent (poprzednio o 21,9 procent). Wzrósł natomiast w niewielkim stopniu wzrósł wskaźnik liczby zgonów z 42,4 do 43,8, czyli o 3,3 procent. O 1,4 procent (poprzednio o 3,6 procent) spadł wskaźnik osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), natomiast o 6,8 procent (poprzednio o 14,5 procent) spadł wskaźnik liczby chorych w ciężkim stanie (kolumna czwarta). Ogólna sytuacja epidemiczna w USA nadal pozostaje w trendzie poprawy, ale jej tempo w ubiegłym tygodniu znacznie wyhamowało.

W Japonii gdzie stosunkowo wcześnie odkryto nową odmianę koronawirusa (25 grudnia) sytuacja epidemiczna po pierwszych trzech tygodniach bardzo znaczącego pogorszenia wykazuje już szóstą z rzędu i tym razem istotną poprawę. W minionym tygodniu wskaźnik liczby nowych zakażeń obniżył się z 79,4 do 57,2, czyli o 28,0 procent (poprzednio o 9,0 i 33,9 procent). W nieco łagodniejszym stopniu spadł wskaźnik liczby zgonów z 4,00 do 3,50, czyli o 12,5 procent (poprzednio o 11,9 procent).

W Korei Południowej tygodniowe wskaźniki epidemiczne przez wiele tygodni wykazywały nieduże zmiany zwłaszcza pod względem wskaźnika liczby zakażeń. W przedostatnim tygodniu wzrósł on jednak dość niespodziewanie z 51,2 do 67,6, czyli o aż 32 procent ale teraz ponownie opadł do 52,3, a zatem do poziomu bardzo zbliżonego do sprzed dwóch tygodni. Wzrósł natomiast bardzo już niski wskaźnik liczby zgonów z 0,62 do 0,88. Na niskie wskaźniki i relatywnie korzystną ogólną sytuację epidemiczną kraju znaczący wpływ ma wysoka dyscyplina społeczna Koreańczyków w przestrzeganiu antyepidemicznych regulacji i obostrzeń.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach, a później po czterotygodniowym bardzo znaczącym wzroście z 2,26 do 15,3 i późniejszych coraz niższych wartościach w kolejnych czterech tygodniach (7,02, 7,59, 1,33 i 1,17) znów zanotował obniżkę tym razem do poziomu 1,07.  

Warto też podkreślić, że pomimo niejednokrotnie znaczących względnych wzrostów i spadków wskaźniki epidemiczne w wymienionych wyżej krajach azjatyckich nadal niezmiennie pozostają na bardzo niskich poziomach, zwłaszcza w odniesieniu do silnie zainfekowanych krajów europejskich i USA.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.



Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego