210313Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

210313Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


13.03.2021 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Trzecia fala epidemii może być mniej dolegliwa dla turystyki niż się dziś wydaje...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Sytuacja epidemiczna pogarsza się bardziej niż przewidywano …

W przeciwieństwie do wielu innych europejskich krajów, w których częsta jest stagnacja sytuacji epidemicznej lub ewentualnie niezbyt duże jej zmiany na lepsze lub gorsze, w naszym kraju weszła ona w silny trend wzrostu głównych wskaźników epidemicznych. W trzecim tygodniu lutego po raz pierwszy od początku grudnia zeszłego roku tygodniowy wskaźnik zakażeń stał się wyższy od średniej dla regionu, a w kolejnych dwóch tygodniach sytuacja zmieniła się na jeszcze bardziej niekorzystną.

Obecnie można odnieść już wyraźnie wrażenie, że rząd nie docenił trzeciej fali epidemii koronawirusa. Jej szczyt w obszarze zakażeń jest według oficjalnych przewidywań sytuowany w okolicach przełomu marca i kwietnia, zaś maksymalna dzienna liczba zachorowań szacowana była jeszcze niedawno na około 18 tysięcy (minister Waldemar Kraska), ale staje się teraz stopniowo coraz wyższa zmierzając w kierunku 25 tysięcy, czyli poziomu niewiele niższego od jego szczytu z jesiennej drugiej fali epidemii.

Jej późniejszy (w granicach miesiąca po Świętach Wielkanocnych) i prawdopodobnie dość systematyczny spadek pozwoliłby na stopniowe znoszenie obecnych ograniczeń i obostrzeń, a także na stopniowe przywracanie energiczniejszej niż dotąd działalności w zakresie turystyki krajowej i wyjazdowej. W niewiele późniejszym terminie byłoby nawet możliwe wyważone przywracanie działalności gastronomicznej w ogródkach restauracyjnych działających na świeżym powietrzu.

Kraje o dużo lepszej sytuacji epidemicznej są znacznie od Polski ostrożniejsze …

W tej ostatniej kwestii warto jednak pamiętać o planowanych terminach uruchomienia takiej działalności w tych krajach, które mają obecnie zdecydowanie lepszą od naszej sytuację epidemiczną, a ponadto trendy wskaźników wykazują tam wyraźną tendencję spadkową podczas gdy w Polsce sytuacja jest teraz dokładnie odwrotna.

Przykładami są Wielka Brytania, w której przewidziano przywrócenie pełnej działalności restauracji i pubów (na zewnątrz) w dniu 12 kwietnia oraz Portugalia (patrz dalej w tym materiale), gdzie datę uruchomienia placówek gastronomicznych działających w ścisłym reżimie sanitarnym i w ograniczonym zakresie (limitowana liczba klientów i godziny otwarcia) przewidziano na 19 kwietnia.

Na tle innych krajów (też np. Niemcy i Dania), które bardzo ostrożnie postępują z rozluźnianiem antyepidemicznych ograniczeń i obostrzeń, działania polskich władz w tej kwestii wydają się co najmniej zbyt energiczne, o ile nie ewidentnie nadmiernie ofensywne. Mogą one wprawdzie czasem przynieść gospodarczy i społeczny sukces, ale równie dobrze mogą prowadzić do znacznych komplikacji i kłopotów.

Trzecia fala epidemii może nieco odsunąć powrót branży turystycznej do intensywniejszej działalności

Jest oczywiste, że bardziej niekorzystny od przewidywań przebieg pandemii uderza w branże turystyczne licznych państw europejskich. Nie trzeba nawet przypominać wcześniejszych planów i przymiarek do dat wznowienia działalności biznesowej poszczególnych segmentów szeroko pojętej branży turystycznej z późniejszymi realiami.

Obecnie w niektórych krajach, zwłaszcza naszego regionu, mamy do czynienia z sytuacją epidemiczną znacznie gorszą od prognozowanej  i dotyczy ona również Polski. Wyraźnie pogarszająca się ostatnio sytuacja epidemiczna stwarza rosnące zagrożenie dla działalności turystycznej i systematycznie odsuwa w czasie możliwość jej efektywnego wznowienia.

Pesymizm w tym względzie pogłębiany jest przez mniejsze od spodziewanych efekty akcji wyszczepiania społeczeństwa. Wynikają one z mniejszego niż przypuszczano tempa szczepień, a to z kolei z mniejszych od zapowiadanych ilości dawek preparatów kilku firm. Negatywną informacją (o czym dalej w tym materiale) są nieduże efekty obecnego wpływu na bieżącą ogólną sytuację epidemiczną nawet w krajach o bardzo zaawansowanej akcji szczepienia ludności (vide Izrael).

Teoretycznie rzecz biorąc stanowi to pokaźny ładunek pesymizmu odnośnie dalszego możliwego rozwoju sytuacji w wielu branżach, w tym zwłaszcza w turystyce, a znaczny wcześniejszy optymizm związany z pozytywnym wpływem szczepień obecnie stopniowo przygasa. Mimo to sytuacja epidemiczna w kolejnych miesiącach późno-wiosennych i letnich może nie przedstawiać się aż tak niekorzystnie jak wprost wskazują na to obecne trendy sytuacji epidemicznej w poszczególnych państwach, w tym w Polsce.

Letnia aura, słońce i wysokie temperatury mogą poprawić sytuację epidemiczną w miesiącach szczytu sezonu

Jest to temat już dość mocno zapomniany, ale w obecnych warunkach i rozważaniach dotyczących możliwej koniunktury w najbliższym sezonie letnim nabierający odnowionego coraz ważniejszego znaczenia.

Niemal dokładnie rok temu Instytut TravelDATA w swoich materiałach mocno stawiał tezę, że wpływ koronawirusa ulegnie w miesiącach letnich wyraźnemu ograniczeniu m.in. pod wpływem słońca i wysokich temperatur. Tak się też stało chociaż teza ta była wyraźnie krytykowana przez wielu wirusologów i w dużej części mediów, o internautach nie wspominając.

Rzecz jednak w tym, że w tej kwestii znaczenie mają nie tylko wysokie temperatury, które nie są optymalne dla rozwoju wirusa oraz relatywnie silne promieniowanie UV, ale przede wszystkim zmiana codziennych zachowań i okresowego stylu życia. Ciepła aura oznacza znacznie częstsze przebywanie na świeżym powietrzu, a rzadsze w pomieszczeniach zamkniętych, które w tym okresie są też dodatkowo często przewietrzane.

Wszystko to razem sprawia, że możliwości transmisji koronawirusa znacznie się obniżają, co ma kluczowy wpływ na ograniczanie rozprzestrzeniania się choroby. W rezultacie w kolejnych miesiącach, pomimo powszechnego rozluźniania ograniczeń i restrykcji, sytuacja w niemal wszystkich państwach europejskich polepszyła się do tego stopnia, że z dzisiejszego punktu widzenia z łatwością uznalibyśmy, że epidemii już nie ma, ewentualnie że została ona już niemal definitywnie zwalczona.

Z odwrotną sytuacją mieliśmy do czynienia w okresie jesiennym, w którym niższe temperatury stopniowo skłaniały ludzi do coraz częstszego przebywania w coraz słabiej przewietrzanych pomieszczeniach zamkniętych z oczywistymi skutkami w postaci coraz korzystniejszych warunków dla efektywnej transmisji koronawirusa.

Opinie wirusologów i decyzje polityków wyraźnie świadczą o zdecydowanym niedocenieniu pozytywnego wpływu letniej aury, która przez wiele miesięcy hamowała postępy wirusa. Gdy jej zabrakło, a dodatkowo życie ludzi przeniosło się do pomieszczeń zamkniętych nastąpiła prawdziwa eksplozja liczby zachorowań. Sytuację pogorszył właśnie brak zrozumienia tego mechanizmu przez epidemicznych decydentów w wielu krajach, którzy potem zbyt późno zdecydowali o zamknięciu restauracji, pubów kawiarni i miejsc rozrywki.

Sezon 2021 nie musi być aż tak zły …

Obecnie mamy do czynienia z sukcesywnym przycinaniem prognoz dotyczących turystyki wyjazdowej i jej zorganizowanej części w sezonie letnim 2021. Na szczęście bazują one w głównej mierze na obserwacjach niemal zawsze mniej korzystnego od  przewidywań rozwoju sytuacji epidemicznej. Są one tworzone na podstawie trendów w kształtowaniu się głównych wskaźników epidemicznych i możliwym wpływie na nie prowadzonej obecnie akcji szczepień. Wydaje się, że nie jest w nich dostatecznie uwzględniany przytoczony wcześniej wpływ letniej aury.

W ten sposób staje się on ukrytym atutem, który może spowodować powstanie lepszych warunków do uprawiania turystyki wyjazdowej i w konsekwencji może przynieść nieco lepszy sezon niż obecnie tworzone coraz bardziej pesymistyczne projekcje w tym zakresie.

Zastrzeżeniem dla takiego poglądu może być pojawianie się nowych bardziej zaraźliwych mutacji koronawirusa o istotnie innych cechach w porównaniu z pierwotną jego wersją z roku 2020.

… ale pierwsza szansa na rzeczywiście dobry rok w turystyce powinna nastąpić rok później

Z zastrzeżeniem umieszczonym wyżej i brakiem jakiś innych trudno przewidywalnych zjawisk powrót do rozmiarów turystyki wyjazdowej dość zbliżonej do tej z roku 2019 może nastąpić już w sezonie 2022. W warunkach polskich sprzyjał temu będzie duży odłożony popyt na zagraniczne wyjazdy wypoczynkowe i stosunkowo dobra kondycja finansowa gospodarstw domowych, w których znacząco wzrosły zasoby odłożonych w bankach oszczędności gotówkowych.

Rok 2025 może już oznaczać w Polsce zupełnie inny poziom turystyki wyjazdowej

Tak jak pisaliśmy w jednym z poprzednich materiałów, że według dobrze dotychczas sprawdzających się modeli prognostycznych oraz przy założeniu dotychczasowych trendów w krajowej gospodarce i barku istotniejszych zagrożeń epidemiologicznych liczba osób wyjeżdżających na zagraniczne wyjazdy wypoczynkowe może w relacji z rokiem 2019 (około 4,0 mln takich turystów) wzrosnąć 2-2,5-krotnie, czyli osiągnąć nawet pułap zbliżony do 10 milionów osób (patrz informacja prasowa Instytutu TravelDATA z 12.02.2021: http://wczasopedia.pl/210212analiza-cen-lato-cz.3.html ).

Ryzykiem takiego scenariusza (oprócz epidemicznego) jest istotna zmiana sytuacji gospodarczej kraju, a zwłaszcza sytuacji gospodarstw domowych spowodowana zmianami profilu redystrybucji dochodu narodowego na mniej sprzyjający dla wyrównywania się ich zamożności w poszczególnych regionach kraju. Zmiany takie stanowiłyby niekorzystną zmianę dla procesu stopniowego upowszechnienia turystyki wyjazdowej (w kierunku turystyki masowej), czyli niejako zjawisko odwrotne w stosunku do lat 2017-18, gdy nastąpił ponad 70-procentowy skok liczby klientów biur podróży.

Warto jednak pamiętać o wysoce prawdopodobnej bardzo dużej wrażliwości zorganizowanej turystyki wyjazdowej na ostateczne zmiany popytu w turystyce wyjazdowej jako całości. Wysoki jego poziom i duża dynamika jego wzrostu spowoduje, że główni konkurenci większości organizatorów, czyli tzw. tanie linie (LCC) oraz biuro TUI Poland nie będą w stanie zagospodarować go w wystarczająco dużym stopniu, co spowoduje stosunkowo dużą przestrzeń dla działalności pozostałych biur podróży.

Gdy jednak popyt będzie mniejszy (np. inna polityka gospodarcza w kraju i stan gospodarstw domowych) przestrzeń dla działalności organizatorów zostanie znacząco ograniczona, gdyż zwłaszcza tanie linie będą najprawdopodobniej wykazywały bardzo małą skłonność do ograniczania w takich warunkach podaży swoich własnych usług i będą oddziaływały na popyt klientów przy pomocy ofensywnej polityki cenowej.

Sytuacja epidemiczna Polski na tle sąsiadów stopniowo coraz bardziej niekorzystna …

Przez wiele tygodni Polska była krajem o często wyraźnie korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż w unijnych krajach bezpośrednio lub pośrednio (poprzez morze jak np. Dania) graniczących z Polską, ale wcześniejsza przewaga nad nimi systematycznie topniała, a przed dwoma tygodniami uległa już całkowitemu wyrównaniu. Obecnie sytuacja w naszym kraju jest już mniej korzystna (średnio) niż w otaczających nas krajach. Najprawdopodobniej jest to pośredni skutek nadmiernie szybkiego rozluźniania poprzednich ograniczeń i obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym.

Poniżej przedstawiamy zaktualizowane zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się wysoką wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w zmienionej skali prawej



Obecny wykres (podobnie jak poprzedni) odmiennie niż siedem wykresów z wcześniejszych materiałów wskazuje, że otaczające nas kraje, czyli sześć ustawionych według ruchu wskazówek zegara, po raz drugi mają ogółem nieco lepszą sytuację epidemicznej niż Polska.

Podobnie jak przed tygodniem nasz kraj znajduje się obecnie nadal w samym środku stawki pod względem wskaźnika liczby nowych zachorowań, ale ma niekorzystną sytuacje pod względem wskaźnika liczby zgonów. W zakresie tego pierwszego ponownie lepiej od Polski prezentują się teraz Dania, Niemcy i Litwa, a słabiej Szwecja, Słowacja i Czechy, a w zakresie drugiego nadal korzystniej od Polski prezentują się teraz Niemcy, Dania, Szwecja i Litwa, zaś mniej korzystnie jedynie Czechy i Słowacja.

Warto zauważyć, że bardzo podobna jeszcze kilka tygodni temu do polskiej, sytuacja epidemiczna w Niemczech zmieniała się relatywnie dość systematycznie na korzyść tych ostatnich. Taki trend zmiany sytuacji może wynikać z utrzymywania niezmienionych warunków lockdownu u naszych zachodnich sąsiadów przy jednoczesnym dość szybkim luzowaniu antyepidemicznych obostrzeń w Polsce.

Ponad trzy tygodnie temu po dyskusji kanclerz Merkel z premierami krajów związkowych postanowiono o przedłużeniu lockdownu do co najmniej 7 marca, chociaż propozycja pani kanclerz przewidywała datę odleglejszą o tydzień. Przed tygodniem władze federalne i landów postanowiły o wydłużeniu lockdownu do 28 marca rozluźniając jednakże niektóre dotychczas obowiązujące ograniczenia.

Otwarte mogą teraz być księgarnie, sklepy ogrodnicze , kwiaciarnie i szkoły nauki jazdy. Zniesiony został również zakaz spotkań z osobami z innych gospodarstw domowych, przy zachowaniu jednakże ograniczenia liczby osób do pięciu. Postanowiono też, że ewentualne dalsze rozluźnienia będą możliwe, gdy wskaźnik zakażeń zbliży się do granicy 350 na milion mieszkańców, podczas gdy obecnie w skali całego kraju zbliżył się do 700 z delikatną tendencją wzrostową.

Przykład ten pokazuje wyraźną różnicę podejścia do kwestii zwalczania koronawirusa w Niemczech i naszym kraju. Pomimo relatywnie coraz wyraźniej korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż w Polsce, nasi zachodnich sąsiedzi utrzymują znacznie więcej ograniczeń i maja zamiar to czynić przez znacznie wydłużony okres czyli do 28 marca (na razie), podczas gdy w Polsce zdecydowano o znacznym złagodzeniu ograniczeń już od 1 i 13 lutego.

Czechy umacniają pozycję zdecydowanego epidemicznego lidera Europy

Czechy już od połowy września utrzymują się w ścisłej czołówce najbardziej zainfekowanych krajów kontynentu. Obecnie przez kraj przetacza się już trzecia największa fala epidemii. Pierwsza fala miała miejsce wczesną jesienią (szczyt w dniu 29 października), zaś druga miała prawdopodobnie charakter poświąteczny (maksima w dniach 6-12 stycznia). Ta bardzo niekorzystna i przeciągająca się sytuacja utrzymuje się z powodu kilku korzystnych dla rozwoju koronawirusa czynników.

Należą do nich chwiejna polityka rządu w zakresie  w zakresie naprzemiennego wprowadzania i wycofywania restrykcji i obostrzeń oraz niska dyscyplina społeczna w zakresie ich codziennego przestrzegania. Dodatkowymi czynnikami, które sprzyjają rozprzestrzenianiu się choroby są historycznie uwarunkowany (czasy komunizmu) wysoki stopień przeludnienia lokali mieszkalnych oraz pośrednio związana z nim wielopokoleniowość rodzin.

Jednak ważniejszym od nich i relatywnie mało znanym niekorzystnym czynnikiem wydają się  przepisy prawa pracy zgodnie, z którymi pracownikowi na chorobowym należy się jedynie 60 procent wynagrodzenia. Powoduje to, że wiele z osób bezobjawowo lub skąpoobjawowo chorych na koronawirusa nie chcąc utracić zbyt dużej części zarobków nadal przychodzi do pracy i w ten sposób zaraża innych pracowników.

Prawdopodobnie z tego powodu czeski rząd zdecydował o wprowadzeniu we wszystkich zakładach pracy obowiązkowych testów na obecność koronawirusa. Zakłady pracy zatrudniające więcej niż 250 pracowników musiały przetestować załogę do 12 marca, a mniejsze zatrudniające 50 do 249 osób muszą to zrobić do 15 marca.

Jeśli okaże się, że bezprecedensowe utrzymywanie się wysokich wskaźników epidemicznych rzeczywiście ma związek z tym faktem, to będzie to kolejny dowód na tezę, że rządowe zespoły doradcze do walki z epidemią powinny się jednak składać z ludzi różnych profesji, a nie z samych medyków i wirusologów.

Od początku marca postanowiono w Czechach jeszcze bardziej zaostrzyć i tak restrykcyjny w tym kraju i trwający od trzech miesięcy lockdown. Do nowych restrykcji należą zakaz poruszania się pomiędzy powiatami, zamknięcie przedszkoli, a także działające jeszcze szkół dla klas 1-3. W sklepach i środkach komunikacji został wprowadzony obowiązek stosowania maseczek FFP2 i jednocześnie zabronione jest używanie dozwolonych dotychczas podwójnych maseczek chirurgicznych.

Zaostrzono zasady poruszania się pomiędzy powiatami, a nawet częściowo pomiędzy gminami. Nad przestrzeganiem tych zasad czuwa 30 tysięcy policjantów i żołnierzy rozmieszczonych w stałych 500 punktach kontrolnych na terenie kraju, ale prowadzone są również kontrole doraźne.

W pierwszym tygodniu lutego, po znacznym spadku liczby zakażeń w Portugalii i Hiszpanii, Czechy stały się najbardziej zainfekowanym krajem w Europie. Pozycję te utrzymywały również w ostatnim tygodniu (wskaźnik nowych zakażeń 8023) i wyprzedzały w tym względzie również bardzo zainfekowaną Estonię (7086).

Portugalia najmniej infekującym się krajem Europy, ale restauracji i kawiarni nie otwiera …

W materiale sprzed sześciu tygodni podawaliśmy, że Portugalia była na najgorszej pozycji w obu najważniejszych indeksach epidemicznych zdecydowanie wyprzedzając pod tym względem pozostałe kraje Europy. W kolejnych tygodniach sytuacja zmieniała się jednak zdecydowanie na korzyść tego kraju. Imponujący był zwłaszcza błyskawiczny spadek wskaźnika nowych zakażeń, który w okresie tylko ostatnich sześciu tygodni obniżył się prawie 16-krotnie, czyli z 8470 do 542 przypadków na milion mieszkańców. W ostatnim tygodniu był to już najniższy taki wskaźnik w Europie przed Rosją (606), Wielką Brytanią (616) i Danią (628).

O przyczynach i skutkach wcześniejszej fatalnej sytuacji epidemicznej w Portugalii oraz wprowadzanych tam działaniach, ograniczeniach i restrykcjach pisaliśmy już w wielu poprzednich materiałach. Obecnie należy uznać, że podobnie jak miało to wcześniej w przypadkach monitorowanej przez nas sytuacji epidemicznej w Singapurze i Australii, można uznać ją za opanowaną i zastąpić Portugalię krajem o bieżąco największych problemach epidemicznych, którym jest nasz południowy sąsiad Czechy.

Warto jednak jeszcze raz podkreślić, że sukces Portugalii w imponująco szybkim ograniczeniu zasięgu i skutków epidemii koronawirusa kolejny raz świadczy o tym, że twardy i powszechnie przestrzegany lockdown przez zdyscyplinowane przez bardzo złą sytuacją społeczeństwo, jest na razie najbardziej efektywną metodą na walkę z epidemią.
Jeszcze bardziej godna podkreślenia jest sytuacja, w której portugalski rząd wcale nie upaja się osiągniętymi sukcesami. W ostatni czwartek premier kraju Antonio Costa przedstawił ostrożny plan rozluźnienia ograniczeń i restrykcji, który m.in. przewiduje otworzenie gimnazjów, małych sklepów, muzeów i galerii dopiero od 5 kwietnia, a liceów, uniwersytetów, kin oraz restauracji i kawiarni z zachowaniem ścisłego reżimu sanitarnego z ograniczoną liczbą klientów i godzin otwarcia dopiero od 19 kwietnia.
Poniżej nawiązujemy jeszcze do tradycyjnie przedstawianych pouczających sytuacji epidemicznych w Szwecji i Izraelu, które były już systematycznie przedstawiane od wielu miesięcy w naszych poprzednich materiałach.

Szwecja: epidemiczny pieszczoch mainstreamowych mediów niezmiennie wśród najgorszych w Europie …

Przyjęcie i długotrwałe utrzymywanie w Szwecji kontrowersyjnej strategii walki z epidemią wymyślonej i forsowanej przez głównego epidemiologa kraju Andersa Tegnella zakładającej unikanie istotniejszych obostrzeń okazało się w ostatecznym rozrachunku spektakularną porażką. Przekonanie o klęsce takiej „strategii” walki z epidemią jest w kraju powszechne, co podzielił też premier kraju Stefan Loefven twierdząc, że „brak lockdownu był błędem”.

W obliczu wymykającej się spod kontroli sytuacji epidemicznej wprowadzono w końcu zdroworozsądkowe regulacje i obostrzenia, które inne europejskie kraje wprowadzały z sukcesem już znacznie wcześniej. W ich rezultacie tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń, który uporczywie utrzymywał się na poziomie powyżej 4000 ze szczytem na poziomie 5158 przed sześcioma tygodniami, zaczął mocno spadać i osiągnął 1940 nowych zachorowań na milion mieszkańców. W ostatnich tygodniach stawał się już nieco wyższy (2015, 2253, 2588 i 2738), ale nie aż w tak szokującej skali jak miało to miejsce wcześniej na tle ogółu krajów źródłowych zarówno zachodnioeuropejskich (średnio 1247), jak i Europy Środkowo-Wschodniej (średnio 1628).

Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja epidemiczna Szwecji jest nadal niekorzystna, gdyż jest ona obecnie siódmym najbardziej infekującym się krajem Europy wyprzedzanym jedynie przez Czechy (8023), Estonię (7086), Maltę (4768), Węgry (3857), Cypr (2906) i Słowację (2783).

W porównaniu z poprzednim dramatycznym okresem oznacza to oczywiście postęp, ale w rzeczywistości sytuacja w tym kraju jest znacznie bardziej niekorzystna niż mogłoby się to na pierwszy ogląd wydawać. Wskaźników epidemicznych Szwecji nie należy bowiem bezrefleksyjnie porównywać z wskaźnikami dla innych krajów Europy, w tym zwłaszcza tych znacznie gęściej zaludnionych, czy dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej z ludnością zamieszkującą znacznie przeludnione lokale mieszkalne.

Jeszcze raz zaznaczamy, że prawidłową grupą porównawczą dla Szwecji są inne kraje skandynawskie o podobnej gęstości zaludnienia, podobnym klimacie, podobnych warunkach mieszkaniowych i nielicznych rodzinach wielopokoleniowych, w których naturalne warunki dla szybkiej transmisji wirusa są znacznie korzystniejsze.

Takie porównania od wielu miesięcy niezmiennie wypadały i nadal wypadają dla Szwecji wręcz dramatycznie. Pod względem wskaźnika liczby zakażeń Szwecja obecnie nadal wypada prawie 3,8-krotnie gorzej od Norwegii oraz 3,4-krotnie gorzej od Finlandii, która 8 marca wprowadziła stan wyjątkowy, gdyż zdaniem władz sytuacja epidemiczna kraju jest już zła i nadal znacznie się pogarsza.

Pod względem wskaźnika liczby zgonów sytuacja
podobnie jak przez wiele poprzednich miesięcy - była w ubiegłym tygodniu dla Szwecji jeszcze bardziej niekorzystna. Był on 7,2-krotnie wyższy niż w Norwegii, ale już „tylko” 3,1-krotnie wyższy niż w Finlandii.

W tym miejscu warto też kolejny raz podkreślić, że temat de facto ewidentnego anty-sukcesu, a nie imponującego sukcesu Szwecji odtrąbianego w wielu mediach mainstreamowych, podnoszony był i jest w materiałach Instytutu TravelDATA już od 24 tygodni.

Przykład Izraela wskazuje na znacznie większy niż przypuszczano problem w skutecznym zwalczaniu epidemii

Izrael jako pierwszy kraj postanowił o wprowadzeniu powtórnego lockdownu jako decyzji wyprzedzającej drugą jesienną falę pandemii. Podjęto ją około 13 września przy wskaźniku nowych infekcji na poziomie 2400, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były pierwotnie na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października.

Miarą początkowych sukcesów lockdownu był spadek tygodniowego wskaźnika liczby infekcji z 4688 przypadków na milion w szczycie zachorowań do minimalnej wartości 467 już po zaledwie czterech tygodniach jego obowiązywania, a zatem Izrael odniósł podobny sukces w zakresie zwalczania rozprzestrzeniania się koronawirusa jaki obecnie jest udziałem Portugalii.

Jednak pomimo wcześniejszych deklaracji o ostrożnym i powolnym procesie wychodzenia z lockdownu, już 2 listopada przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach, a także złagodzono bądź zniesiono niektóre ograniczenia. Był to metodologiczny błąd w walce z epidemią typowy też dla wielu innych państw i zapewne jedna z kluczowych przyczyn ponownego szybkiego wzrostu zarówno liczby nowych infekcji, jak też śmiertelnych ofiar epidemii.  

W takiej sytuacji władze wprowadziły trzeci już lockdown, który wszedł w życie 27 grudnia z zamiarem utrzymania go przez dwa tygodnie lub dłużej jeśli dzienna liczba zakażeń utrzyma się w kraju na poziomie powyżej 1000 (w minionym tygodniu średnio około 2800).

W czasie jego obowiązywania tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń po ośmiu tygodniach podniósł się ponad 13-krotnie do 6197, ale w czterech kolejnych obniżał się do poziomów 5003, 4989, 3809, 2789, ale w przedostatnim i ostatnim wyniósł dwukrotnie po 2801 przypadków na milion mieszkańców. Jest to poziom, który w Europie dawałby Izraelowi wysoką szóstą pozycję pod względem wskaźnika liczby zakażeń (sic!).

Bardziej zdecydowane były spadki wskaźnika liczby zgonów, który z wcześniejszego apogeum na poziomie 28,2 obniżył się stopniowo do minimalnej wartości 5,3, po czym powrócił do silnego trendu wzrostowego osiągając szczytową wartość 44,9, zaś w minionych pięciu tygodniach spadał kolejno do poziomów 40,3; 34,2; 29,7; 20,5, 19,0 i 15,2.

Fakt szybszego spadku liczby zgonów niż liczby zakażeń można tłumaczyć bardzo wysokim stopniem zaszczepienia osób 60+ (przekroczono tu wskaźnik 90 procent), co powoduje duży spadek śmiertelności w tej grupie, która tradycyjnie odpowiada za zdecydowaną większość liczby zgonów.   

Około 60 procent społeczeństwa zaszczepione, a sytuacja epidemiczna w Izraelu w fazie stagnacji …

Izrael stał się w ostatnich tygodniach prawdziwym ulubieńcem mediów w kwestiach epidemicznych, a stało się to za sprawą sprawnie prowadzonej akcji szczepień, w której stał się światowym liderem w odniesieniu do liczby mieszkańców. Jest to jednak przede wszystkim efekt sprawnego zabezpieczenia przez państwo bardzo dobrego dostępu do szczepionek Pfizer-BioNTech, na co dodatkowy wpływ miało zobowiązanie się Izraela do szybkiego przekazywania danych statystycznych na temat  skuteczności preparatu.

W minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła już około 60 procent społeczeństwa (ok. 6 mln osób), a dwoma ponad 43 procent (ok. 4 mln osób). Zaszczepionych jest już znacznie ponad 90 procent osób w wieku 60+, zaś 23 stycznia rozpoczęto szczepienia nastolatków, zwłaszcza tych, którzy będą w najbliższym czasie przystępować do egzaminów. Celem premiera Benjamina Netanjahu jest zaszczepienie do końca marca wszystkich obywateli w wieku powyżej 16 lat.

Sytuacja epidemiczna w Izraelu nasuwa jednak pesymistyczne wnioski dla Polski i dla jej branży turystyki wyjazdowej

Niepokój może wzbudzać fakt, ze pomimo szeroko zakrojonej akcji szczepienia izraelskiego społeczeństwa nadal nie ma jeszcze  wyraźnego wpływu na poprawę całościowego stanu epidemicznego kraju. Ogólny wskaźnik nowych zakażeń spada stosunkowo powoli (ostatnio spadek ten nawet wyhamował), a wyraźna poprawa sytuacji epidemicznej występuje głównie w grupie osób starszych 60+.

Warto też zwrócić uwagę, że zmiany bieżącej sytuacji epidemicznej wspierane są poprzez wprowadzenie jeszcze jednego miesięcznego lockdownu i wzmocnienie go niego prawie całkowitym zakazem ruchu lotniczego. Oznacza to, że walka z epidemią koronawirusa toczy się tam dwutorowo, co z jednej strony wzmacnia jej pozytywne rezultaty, ale drugiej utrudnia precyzyjne wyodrębnienie samoistnego wpływu akcji szczepień poprawę wskaźników epidemicznych kraju.

Wartość dodana szczepień na poprawę sytuacji epidemicznej nadal słabo widoczna

Do mało optymistycznej refleksji prowadzi obserwowana w Izraelu sytuacja, w której pomimo zaszczepienia ludności liczbą 10 milionów dawek (około 6 mln po raz pierwszy, a 4 mln powtórnie) nie są jeszcze widoczne znaczące symptomy dużej poprawy wskaźników epidemicznych, a te które mają tam obecnie miejsce nadal bardzo przypominają standardowe rezultaty wprowadzanych przez inne państwa lockdownów.

Przeliczając izraelską akcję szczepienną na warunki polskie oznaczałoby to już ponad 41 milionów dawek. Zakładając nawet dwukrotnie większą niż obecnie dostępność szczepionek oraz możliwość dokonywania nawet około 1,25 miliona szczepień tygodniowo, oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki osiągnięto obecnie w Izraelu, mógłby zostać uzyskany dopiero w końcu września, czyli de facto już po zakończeniu sezonu lato 2021 i na początku potencjalnej czwartej jesienno
zimowej fali epidemii. Przy założeniu wzrostu liczby szczepionych do 1,5 mln tygodniowo termin ten uległby przesunięciu do okolic połowy sierpnia.

Jeszcze bardziej pesymistyczne jest to, że jak pokazują obecne dane z Izraela taka proporcja zaszczepionej części ludności może wcale nie gwarantować dostatecznej poprawy sytuacji epidemicznej bez dalszego równoległego utrzymywania ograniczeń i obostrzeń (tak jak jest to w Izraelu), a to będzie nadal utrudniało swobodny rozwój ruchu turystycznego.

Obecna sytuacja i dane napływające z Izraela prowadzą do dość wysoce uprawnionego wniosku o przywiązywaniu przez epidemiologów i polityków zbyt dużych nadziei do pozytywnego wpływu szczepień na szybkie ograniczenie epidemii.

Bardziej prawdopodobne jest natomiast przeciąganie się sytuacji dużego zagrożenia epidemicznego, które może prowadzić do znacząco słabszego sezonu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej niż jeszcze do niedawna zakładano, czyli około 70 procent ruchu turystycznego z 2019 roku (Rainbow
informacja giełdowa z grudnia 2020) lub 80 procent (Grupa TUI giełdowy raport kwartalny z 9 lutego 2021).

Obecnie pojawia się już coraz więcej głosów i opinii, że najbliższy sezon letni może być jednak słabszy niż wcześniej przewidywano, a obecne szacunki zaczynają najczęściej oscylować w przedziale 50-60 procent ruchu na kierunkach turystycznych, jaki miał miejsc e w roku 2019.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Chin, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed jedenastu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była przez długi okres czasu problemem wyraźnie drugoplanowym, obecnie przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie istotnie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski obniżył się z 42,3 do 40,1, czyli o 5,2 procent (poprzednio wzrósł o 17,2 procent). Oznaczało to zapewne przejściową poprawę sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość w tym samym czasie wzrosła o 7,8 procent (z 26,8 do 28,9).

W porównaniu z Polską największą zmianę za korzyść, czyli dalszy zdecydowany spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, ale stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 33,4 do 24,3) oraz Irlandia (z 37,3 do 21,0).

Warto zauważyć, że zdecydowanie bardziej korzystne zmiany sytuacji epidemicznej dotyczą krajów zachodniej części kontynentu, gdzie od pewnego czasu władze postanowiły bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozprzestrzenianiem koronawirusa. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się dodatkowo wyraźnie wzmożone obawy związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską jego odmianą.

W krajach środkowej części Europy stopień przestrzegania ograniczeń i obostrzeń wydaje się ograniczony, co może mieć związek z historycznie ugruntowanym kontestowaniem lub nawet niewykonywaniem zaleceń i decyzji władz, czyli zjawiska, które niemal nie występuje w wielu państwach zachodnioeuropejskich, a zwłaszcza w skandynawskich. Bieżącą sytuację epidemiczną pogarsza dodatkowo znaczące przeludnienie lokali mieszkalnych w tej środkowej części Europy (spadek po czasach RWPG) i rozpowszechniona wielopokoleniowość rodzin zamieszkujących wspólne gospodarstwa domowe.

Przed tradycyjnymi mapkami przedstawiającymi aktualną sytuację w zakresie wskaźników zakażeń w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych prezentujemy jeszcze poglądowe wykresy zbiorczych wskaźników zakażeń i zgonów  dla tych regionów oraz dla Wielkiej Brytanii, która jest w tej chwili obszarem najbardziej zakażanym nową, czyli tzw. brytyjską odmianą koronawirusa





Na wykresie wskaźników nowych zakażeń wyraźnie widać kontynuację cofania się wskaźnika dla zarażanej już w dużym stopniu nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii, który w ostatnim tygodniu stał się już dwukrotnie niższy od średniej wartości prezentowanej przez europejskie zachodnie, a zwłaszcza środkowo-wschodnie kraje źródłowe. Należy jednak w tym przypadku mieć na względzie pozytywne działanie restrykcyjnego w tym kraju lockdownu, który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez tamtejsze społeczeństwo pełne dużych obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii. Za kilka tygodni coraz większy wpływ na dalsze ograniczanie wskaźników epidemicznych w tym kraju zacznie mieć znaczny i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa
pierwszą dawką zaszczepiono już prawie 34 procent Brytyjczyków.

Silny wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń nastąpił w Wielkiej Brytanii od tygodnia 14-20 grudnia 2020, natomiast znaczący wzrost tygodniowego wskaźnika zgonów  widoczny jest od tygodnia 28 grudnia
3 stycznia, a zwłaszcza 4 -10 stycznia, czyli z dwu- lub trzytygodniowym opóźnieniem w relacji z przebiegiem wskaźnika zakażeń, zaś szczyt wskaźnika liczby zgonów nastąpił z mniej więcej dwutygodniowym opóźnieniem w stosunku do szczytu wskaźnika liczby zakażeń.

Uzupełnione o najnowsze dane przebiegi wskaźników liczby nowych zakażeń i liczby zgonów zaczynają już częściowo wskazywać na nieco wyższą śmiertelność brytyjskiej odmiany koronawirusa, ale na razie w skali wyraźnie mniejszej niż szacunki ekspertów oscylujące najczęściej w szerokim przedziale 20-40 procent. Porównania wskaźników liczby zakażeń z jego przypuszczalnie przesuniętymi o dwa do trzech tygodni konsekwencjami w postaci wskaźnika liczby zgonów w przypadku Wielkiej Brytanii i Europy Zachodniej dają na razie relatywnie nieduże różnice, czyli 8-12 procent (w poprzednim tygodniu 10-14 procent).

Tak jak pisaliśmy już w poprzednich materiałach może to wynikać to wciąż jeszcze zbyt małego udziału (w tygodniu 15-22 lutego) nowej wersji wirusa w zakażeniach w Wielkiej Brytanii lub innej proporcji wiekowej zakażanych tam osób. Gdyby nowy wirus zakażał więcej ludzi w wieku poniżej 60 lat niż pierwotny (tak jak przypuszczali niektórzy epidemiolodzy), którzy generalnie są bardziej odporni na ciężkie powikłania i śmierć wynikającą z zakażenia koronawirusem, mogłoby to tłumaczyć niewiele różniące się ogólne bieżące wskaźniki śmiertelności (relacja wskaźnika liczby zgonów do wcześniejszego o dwa tygodnie wskaźnika liczby zakażeń).

Po bardzo znacznym spadku ogólnego ważonego wskaźnika zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu w okresie poprzednich pięciu tygodni z 3115 do 1229 przypadków na milion mieszkańców, w trzy i dwa tygodnie temu wykazał on nieduże wzrosty do poziomu 1259 i 1289, a w ostatnim ponownie obniżył się do 1247 przypadków na milion mieszkańców. Wskaźnik ten był ponad 22 razy wyższy od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków), ale był też jednocześnie już tylko o 6 procent niższy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (1327).  

Od pięciu tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (kolejny spadek z 899 do 616) i w Irlandii (spadek z 926 do 740), ale we Francji (spadek z 2310 z 2270). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się już korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki (obok Wielkiej Brytanii) mają obecnie Dania (628) i Niemcy (697), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania jest znaczny.

We Francji nadal silny jest pogląd, że pomimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy unikać trzeciego lockdownu i jednak zaakceptować dość swobodne rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa. Sytuacja taka w prostej linii prowadzi do znacznego ryzyka poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i osiągnięcia niekorzystnej pozycji epidemicznego lidera wśród dużych krajów Unii Europejskiej.

Efektem jest (na  razie) ponad 3,5-krotnie większy wskaźnik tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w Wielkiej Brytanii, która nadal objęta jest restrykcyjnym lockdownem. Wskaźnik liczby zgonów dla Francji przekroczył na razie 1,3-krotnie wskaźnik dla Wielkiej Brytanii, ale sytuacja i tu ulegnie zapewne zmianie na niekorzyść pierwszego kraju, gdyż wskaźniki liczby zgonów postępują zwykle około trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

Odrębnym przypadkiem lekceważenia koronawirusa i przestrogą dla innych jest kraj, który w czerwcu zeszłego roku jako pierwszy hucznie ogłosił w mediach całkowite zwalczenie epidemii, czyli Słowenia. Obecnie niezmiennie od wielu tygodni notowany jest tam najwyższy tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń w zachodniej części kontynentu, który w okresie kilku ostatnich tygodni wprawdzie istotnie się obniżył, ale i tak notuje
jak na obecny okres - wysoki poziom 2665 przypadków na milion mieszkańców.

Po pięciu z rzędu spadkach zbiorczego ważonego wskaźnika nowych zachorowań jego drugi z rzędu wzrost odnotowano również w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrósł on z 1443 do 1628 przypadków na milion mieszkańców, czyli o aż 12,8 procent (poprzednio wzrósł o 20,9 procent). Na rzecz wzrostu zbiorczego wskaźnika zakażeń nadal działała niekorzystna zmiana sytuacji epidemicznej w krajach Grupy Wyszehradzkiej, Rumunii, na Ukrainie i w krajach nadbałtyckich, a na rzecz jego spadku jej pozytywna zmiany w Rosji i Białorusi.

W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 24 tygodniami do poziomu 88
z dzisiejszego punktu widzenia już abstrakcyjnie niskiego - w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu tygodniach systematycznie zniżkował do 1458, by po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech ponownie spaść do minimalnej wartości 975 zakażeń na milion mieszkańców. W trzech ostatnich tygodniach wskaźnik liczby zakażeń odnotował wzrost do poziomu 1025, 1318, 1805 i 2326 przypadków na milion mieszkańców, czyli do poziomu po raz trzeci od 11 tygodni wyższego od jego średniego poziomu w regionie.

Po raz drugi od ponad 2 miesięcy na znacznie wyższym niż przeciętny poziomie (czwarty najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był w naszym kraju wskaźnik liczby zgonów, mimo że w ostatnim tygodniu spadł on z 42,4 do 40,1, czyli o 5,6 procent (przed tygodniem spadł o 17,4 procent).

W Szwecji po zniżce wskaźnika liczby nowych zakażeń przed 24 tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, wzrastał on potem systematycznie z 170 do 5158, po czym w kolejnych trzech tygodniach silnie spadł do 1940 przypadków, później po jednotygodniowym wzroście do 2090, wykazał ponowny spadek do 2015, a w trzech ostatnich tygodniach wzrost do 2253, 2588 i 2738 przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Norwegii (wzrost z 436 do 730) i Finlandii (wzrost z 715 do 798). Ogólnym rezultatem tych zmian było podniesienia się ogólnego wskaźnika zakażeń dla całej Skandynawii z 1537 do 1691 przypadków na milion mieszkańcówDo bardziej jednoznacznego potwierdzenia opinii epidemiologów o 20/40 procentowo większej śmiertelności nowej odmiany koronawirusa, należałoby mieć dane o demograficznej strukturze zarażanym nim osób.  

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami



Po bardzo znacznym spadku ogólnego ważonego wskaźnika zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu w okresie poprzednich pięciu tygodni z 3115 do 1229 przypadków na milion mieszkańców, w trzy i dwa tygodnie temu wykazał on nieduże wzrosty do poziomu 1259 i 1289, a w ostatnim ponownie obniżył się do 1247 przypadków na milion mieszkańców. Wskaźnik ten był ponad 22 razy wyższy od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków), ale był też jednocześnie już tylko o 6 procent niższy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (1327).  

Od pięciu tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (kolejny spadek z 899 do 616) i w Irlandii (spadek z 926 do 740), ale we Francji (spadek z 2310 z 2270). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się już korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki (obok Wielkiej Brytanii) mają obecnie Dania (628) i Niemcy (697), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania jest znaczny.

We Francji nadal silny jest pogląd, że pomimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy unikać trzeciego lockdownu i jednak zaakceptować dość swobodne rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa. Sytuacja taka w prostej linii prowadzi do znacznego ryzyka poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i osiągnięcia niekorzystnej pozycji epidemicznego lidera wśród dużych krajów Unii Europejskiej.

Efektem jest (na  razie) ponad 3,5-krotnie większy wskaźnik tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w Wielkiej Brytanii, która nadal objęta jest restrykcyjnym lockdownem. Wskaźnik liczby zgonów dla Francji przekroczył na razie 1,3-krotnie wskaźnik dla Wielkiej Brytanii, ale sytuacja i tu ulegnie zapewne zmianie na niekorzyść pierwszego kraju, gdyż wskaźniki liczby zgonów postępują zwykle około trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

Odrębnym przypadkiem lekceważenia koronawirusa i przestrogą dla innych jest kraj, który w czerwcu zeszłego roku jako pierwszy hucznie ogłosił w mediach całkowite zwalczenie epidemii, czyli Słowenia. Obecnie niezmiennie od wielu tygodni notowany jest tam najwyższy tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń w zachodniej części kontynentu, który w okresie kilku ostatnich tygodni wprawdzie istotnie się obniżył, ale i tak notuje
jak na obecny okres - wysoki poziom 2665 przypadków na milion mieszkańców.

Po pięciu z rzędu spadkach zbiorczego ważonego wskaźnika nowych zachorowań jego drugi z rzędu wzrost odnotowano również w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrósł on z 1443 do 1628 przypadków na milion mieszkańców, czyli o aż 12,8 procent (poprzednio wzrósł o 20,9 procent). Na rzecz wzrostu zbiorczego wskaźnika zakażeń nadal działała niekorzystna zmiana sytuacji epidemicznej w krajach Grupy Wyszehradzkiej, Rumunii, na Ukrainie i w krajach nadbałtyckich, a na rzecz jego spadku jej pozytywna zmiany w Rosji i Białorusi.

W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 24 tygodniami do poziomu 88
z dzisiejszego punktu widzenia już abstrakcyjnie niskiego - w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu tygodniach systematycznie zniżkował do 1458, by po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech ponownie spaść do minimalnej wartości 975 zakażeń na milion mieszkańców. W trzech ostatnich tygodniach wskaźnik liczby zakażeń odnotował wzrost do poziomu 1025, 1318, 1805 i 2326 przypadków na milion mieszkańców, czyli do poziomu po raz trzeci od 11 tygodni wyższego od jego średniego poziomu w regionie.

Po raz drugi od ponad 2 miesięcy na znacznie wyższym niż przeciętny poziomie (czwarty najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był w naszym kraju wskaźnik liczby zgonów, mimo że w ostatnim tygodniu spadł on z 42,4 do 40,1, czyli o 5,6 procent (przed tygodniem spadł o 17,4 procent).

W Szwecji po zniżce wskaźnika liczby nowych zakażeń przed 24 tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, wzrastał on potem systematycznie z 170 do 5158, po czym w kolejnych trzech tygodniach silnie spadł do 1940 przypadków, później po jednotygodniowym wzroście do 2090, wykazał ponowny spadek do 2015, a w trzech ostatnich tygodniach wzrost do 2253, 2588 i 2738 przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Norwegii (wzrost z 436 do 730) i Finlandii (wzrost z 715 do 798). Ogólnym rezultatem tych zmian było podniesienia się ogólnego wskaźnika zakażeń dla całej Skandynawii z 1537 do 1691 przypadków na milion mieszkańców



W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

Po czterech tygodniach z rzędu znaczącego wzrostu zbiorczego tygodniowego wskaźnika zachorowań w krajach docelowych czyli w takich do których udają się turyści, z 907 do 1536 przypadków na milion mieszkańców, w ostatnich sześciu doszło do jego znaczącego spadku najpierw do poziomów 1283, 960, 747, 739 i 727, a ostatnio do jeszcze nieco niższego 670. Na taką poprawę sytuacji w dużym stopniu wpłynęło znaczące obniżenie się wskaźników zakażeń w Hiszpanii (z 915 do 672) , ale też Portugalii (z 690 do 542), a z drugiej strony dalsze istotne podniesienie się wskaźnika w drugim i trzecim z najludniejszych krajów tej grupy, czyli w Turcji (z 748 do 1089) i w rozluźniających restrykcje Włoszech (z 1922 do 2354), przy mniejszym wpływie zmian wskaźników w pozostałych krajach docelowych.

W okresie ostatniego tygodnia odnotowano dalsze, ale już niewielkie spadki tygodniowego wskaźnika liczby nowych zakażeń w wielu ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. Dotyczy to zwłaszcza obszaru aglomeracji Madrytu (spadek z 1194 do 1068), Katalonii (z 815 do 797), rejonu Walencja/Alicante (z 356 do 236), Balearów (z 301 do 222). Dalsze nieduże pogorszenie sytuacji epidemicznej odnotowano natomiast na Wyspach Kanaryjskich, gdzie wskaźnik nowych zakażeń podniósł się z 532 do 566 (przed dwoma tygodniami wynosił jeszcze 511). W znacznym stopniu obniżył się ten wskaźnik w Hiszpanii jako całości, czyli z 915 do 672 przypadków na milion mieszkańców.

Obok wymienionych już Turcji i Włoch w kilku innych krajach docelowych odnotowano wzrosty tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń np. w Bułgarii (z 1503 do 1923), Chorwacji (z 739do 887), w Grecji (z 1037 do 1286), na Malcie (z 3581do 4768), na Cyprze (z 1663 do 2906) i w nieznacznym stopniu w Maroku (z 67,5 do 69,4). W pierwszym z tych krajów wzrost wskaźnika może być rezultatem stopniowego, ale znaczącego poluzowywania ograniczeń spowodowanego zamiarem poprawy nastrojów społecznych przed zbliżającymi się tam wyborami w dniu 4 kwietnia tego roku. W innych krajach docelowych wskaźnik ten uległ w ostatnim tygodniu obniżeniu. Oprócz znacznych spadków w wymienionych wcześniej Portugalii i Hiszpanii niewielkie wystąpiły w Tunezji (z 417 do 402) i Albanii (z 2387 do 2212).

Po kilku tygodniach spadków po raz czwarty z rzędu wzrósł i tak zdecydowanie najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie do 44,5 przypadków na milion mieszkańców (przed tygodniem 42,6). Równocześnie podniósł się nieco i tak bardzo niski w tym kraju wskaźnik liczby zgonów z 3,07 do 3,41. Oba te główne wskaźniki epidemiczne nadal pozostają zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych i porównywalne są jedynie ze wskaźnikami dla krajów azjatyckich



Sytuacja epidemiczna w USA w ostatnim tygodniu uległa ósmej z rzędu, tym razem istotniejszej niż poprzednio poprawie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań obniżył się z 1503 do 1327 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 11,7 procent (poprzednio o zaledwie 1,5 procent). Jeszcze bardziej znacząco spadł wskaźnik liczby zgonów z 43,8 do 36,4, czyli o 16,9 procent (poprzednio wzrósł o 3,3 procent). O 2,5 procent (poprzednio o 1,4 procent) spadł wskaźnik osób przebywających w szpitalach i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), natomiast o 11,0 procent (poprzednio o 6,8 procent) spadł wskaźnik liczby chorych w ciężkim stanie (kolumna czwarta). Ogólna sytuacja epidemiczna w USA nadal pozostaje w trendzie poprawy, a jej tempo w ubiegłym tygodniu dość wyraźnie przyspieszyło.

W Japonii gdzie stosunkowo wcześnie odkryto nową odmianę koronawirusa (25 grudnia) sytuacja epidemiczna po pierwszych trzech tygodniach bardzo znaczącego pogorszenia wykazuje już siódmą z rzędu, ale tym razem tylko nieznaczną poprawę. W minionym tygodniu wskaźnik liczby nowych zakażeń obniżył się z 57,2do 57,1, czyli o 0,2 procent (poprzednio o 28,0 i 9,0 procent). W istotniejszym stopniu spadł wskaźnik liczby zgonów z 3,50 do 2,90, czyli o 17,1 procent (poprzednio o 12,5 procent).

W Korei Południowej tygodniowe wskaźniki epidemiczne przez wiele tygodni wykazywały nieduże zmiany zwłaszcza pod względem wskaźnika liczby zakażeń. W ostatnim tygodniu wzrósł on w niedużym stopniu z 52,3 do 54,5, czyli o 4,2 procent (poprzednio spadł o aż 22,6 procent). Spadł natomiast bardzo już niski wskaźnik liczby zgonów z 0,88 do 0,62. Na niskie wskaźniki i relatywnie korzystną ogólną sytuację epidemiczną kraju znaczący wpływ ma wysoka dyscyplina społeczna Koreańczyków w przestrzeganiu antyepidemicznych regulacji i obostrzeń.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach, a później po czterotygodniowym bardzo znaczącym wzroście z 2,26 do 15,3 i późniejszych coraz niższych jego wartościach w kolejnych czterech tygodniach (7,02, 7,59, 1,33, 1,17 i 1,07), tym razem zanotował wzrost do poziomu 1,07.  Warto też odnotować, że od początku lutego w kraju nie odnotowano ani jednego przypadku zgonu z powodu koronawirusa.

Warto też podkreślić, że pomimo niejednokrotnie znaczących względnych wzrostów i spadków wskaźniki epidemiczne w wymienionych wyżej krajach azjatyckich nadal niezmiennie pozostają na bardzo niskich poziomach, zwłaszcza w odniesieniu do silnie zainfekowanych krajów europejskich i USA.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego