210320Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

210320Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


20.03.2021 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Sytuacja epidemiczna wymyka się spod kontroli...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Sytuacja epidemiczna wymyka się władzy spod kontroli …

W naszych wcześniejszych materiałach wielokrotnie wskazywaliśmy na kluczowe aspekty rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa i chyba dość jasno wykazywaliśmy dezaprobatę do poczynań w tym zakresie polskiego rządu i wspierających go rozmaitych ekspertów. Bardziej skłaniają się oni do rozumowania analogowego
co samo w sobie jest niezrozumiałe, jako że taka epidemia zdarza się po raz  pierwszy zamiast do zdecydowanego promowania zaawansowanych modeli cyfrowych doskonalonych przez sztuczną inteligencję (AI)

Nie będziemy w tej przykrej obecnej sytuacji epidemicznej przytaczać wielu szczegółowych tez i wyliczać rozlicznych błędów władzy, gdyż były one i to wielokrotnie publikowane w dziesiątkach materiałów naszego Instytutu.

Przedstawimy jednak w telegraficznym skrócie najważniejsze czynniki, które
naszym zdaniem spowodowały , że jesteśmy w sprawach epidemicznych w tym miejscu gdzie jesteśmy.

1. Najprawdopodobniej złe modele rozwoju sytuacji epidemicznej

Teza ta wynika w dużej mierze z innego rozwoju epidemii niż przewidywały to zobowiązane do tego organy. Kwestia trzeciej fali epidemii - dziś całkowicie oczywista - pojawiła się w ewentualnych rozważaniach dopiero na kilka tygodni przed końcem roku.

Charakterystyczne było, że gdy trzecia fala stała się już pewna nie doceniono jej siły mierzonej np. dzienną liczbą nowych zakażeń. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska jeszcze niedawno określał jej szczyt na 18000 przypadków dziennie, później mówiono o ponad 20 tysiącach, później o 25 tysiącach, a obecnie nawet o ponad 30 tysiącach. Jest to bardzo ważne, gdyż przy tych wielkościach każdy dodatkowy tysiąc bardzo przybliża nas do granic wydolności polskiego systemu ochrony zdrowia.

Modele są tak nieprecyzyjne, gdyż najprawdopodobniej nie uwzględniają w dostatecznym stopniu tak specyficznych lokalnych polskich cech, jak przeludnienie lokali mieszkalnych, wielopokoleniowość polskich rodzin, a przede wszystkim kluczowego czynnika jakim jest lekceważenie lub omijanie nakładanych na społeczeństwo regulacji i obostrzeń. Zwłaszcza ten ostatni ma w niektórych środowiskach (wiek, miejsce zamieszkania) bardzo duże i niestety niedoceniane znaczenie dla siły transmisji wirusa. Jest to najważniejsze źródło rozbieżności pomiędzy modelową teorią a epidemiczną rzeczywistością.

2. Złe zarządzanie sytuacją epidemiczną kraju
niewłaściwe decyzje uprawnionych do nich gremiów

Wydaje się, że decyzje podejmują przedstawiciele władzy w merytorycznej współpracy z radami złożonymi ze specjalistów z zakresu medycyny, a przede wszystkim z dziedziny wirusologii i epidemiologii.

Tu może kryć się kolejny słaby punkt w skuteczności walki z epidemią. Najprawdopodobniej są to gremia o zbyt dalece homogenicznym składzie, który znacznie ogranicza różnorodność punktów widzenia i co często za tym idzie, ma wpływ na trafność podejmowanych decyzji.

Ta kwestia miała miejsce w Czechach (patrz dalej w tym materiale), które bezskutecznie od 5 i pół miesiąca zmagają się z fatalną sytuacją epidemiczną, a jeden z kluczowych czynników dla jej podtrzymywania w postaci ukrywania choroby z powodów czysto ekonomicznych został odkryty dopiero stosunkowo niedawno.

Tak jak wojna jest zbyt poważną sprawą, aby można jej prowadzenie powierzać wyłącznie wojskowym, tak epidemiczne gremia medyczne powinny być bardziej otwarte na obecność specjalistów z innych dziedzin przydatnych w tej kwestii.

3. Inflacja ograniczeń i obostrzeń przy braku skutecznego ich egzekwowania

Wydaje się, że lepszy efekt od niektórych denerwujących społeczeństwo decyzji obostrzeniowych, które i tak są w dużej mierze nieprzestrzegane, dałoby rygorystyczne przestrzeganie podstawowych obowiązków np. powszechne noszenie i używanie maseczek odpowiedniej skuteczności.

Warto zauważyć, że kraje które odniosły ostatnio błyskotliwe sukcesy w radykalnym ograniczeniu zasięgu epidemii, jak np. Portugalia i Wielka Brytania (dwa najlepsze pod tym względem kraje w Europie) były już w tak groźnej sytuacji epidemicznej, że stopień wystraszenia tamtejszych społeczeństw spowodował bardzo wysoki wzrost społecznej dyscypliny w stosowaniu kluczowych ograniczeń i obostrzeń, co z kolei - zgodnie z teorią
w kilka tygodni niemalże rozwiązało ciągnący się wcześniej miesiącami problem rozprzestrzeniania się choroby.

Władza zafundowała Polakom wielką trzecią falę na Wielkanocne Święta …

Rząd pod wielotygodniowym naciskiem mediów, opozycji, przedsiębiorców prawdopodobnie postanowił zostać jednym z europejskich liderów przywracania „normalności” w gospodarce i w połowie stycznia w dość dużym tempie rozpoczął proces luzowania ograniczeń i obostrzeń. O ile jeszcze można zrozumieć (ryzykowną) decyzję o wprowadzeniu stacjonarnej nauki w klasach 1-3 oraz otwarcie z dniem 1 lutego galerii handlowych, które zgodnie z modelami są relatywnie mniej niebezpiecznym miejscem niż małe sklepiki, to trudno zrozumieć decyzję o otwarciu usług nie pierwszej potrzeby, czyli hoteli i uruchomieniu stoków narciarskich.

W dodatku uczyniono to w bardzo niefortunnej dacie, czyli 13 lutego, która zgodnie z typowymi modelami implikuje szczyt spowodowanej takim luzowaniem fali epidemicznej po 7-9 tygodniach, czyli akurat w Wielkanocne Święta lub bezpośrednio po nich. Zepsucie Polakom kolejnych Świąt na pewno nie przyniesie rządowi i wspomagającym ich ekspertom chwały, a może przyczyni się do kolejnych kłopotów, które zaanonsujemy w kolejnych materiałach.

Obecnie pozostaje tylko żywić nadzieję, że po przykrych doświadczeniach z drugiej i trzeciej fali - w pierwszej rząd zachował się wzorowo
wyciągnie on odpowiednie konstruktywne wnioski. Bardzo byłyby one przydatne w zarządzaniu epidemią podczas potencjalnej czwartej jesienno-zimowej fali, której prawdopodobieństwo wydaje się niestety większe niż się to dzisiaj zakłada.

Sytuacja epidemiczna Polski na tle sąsiadów kolejny raz bardziej niekorzystna …

Przez wiele tygodni Polska była krajem o często wyraźnie korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż w unijnych krajach bezpośrednio lub pośrednio (poprzez morze jak np. Dania) graniczących z Polską. Jednakże wcześniejsza przewaga nad nimi systematycznie topniała, a przed trzema tygodniami uległa już całkowitemu wyrównaniu. Obecnie sytuacja w naszym kraju stała się już wyraźnie mniej korzystna (średnio) niż w otaczających nas krajach. Najprawdopodobniej jest to pośredni skutek zbyt szybkiego rozluźniania ograniczeń i obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym, przy jednoczesnym ich utrzymywaniu u naszych sąsiadów.

Poniżej przedstawiamy zaktualizowane zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się wysoką wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w zmienionej skali prawej.



Obecny wykres (podobnie jak dwa poprzednie) odmiennie niż siedem wykresów z wcześniejszych materiałów wskazują, że otaczające nas kraje, czyli sześć ustawionych według ruchu wskazówek zegara, po raz trzeci z rzędu mają ogółem nieco lepszą sytuację epidemicznej niż Polska.

Mniej korzystna sytuacja pod względem wskaźnika zachorowań występuje obecnie jedynie w Czechach, które są europejskim liderem w tempie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Nasz kraj prezentuje się też niekorzystnie pod względem wskaźnika liczby zgonów, gdyż bardziej niekorzystny jego poziom mają obecnie jedynie Czechy i Słowacja.

Warto zauważyć, że bardzo podobna do polskiej jeszcze kilka tygodni temu sytuacja epidemiczna w Niemczech zmieniała się jednak dość systematycznie na korzyść tych ostatnich. Tak znaczna zmiana na niekorzyść naszego kraju może wynikać z utrzymywania niezmienionych warunków lockdownu u naszych zachodnich sąsiadów przy jednoczesnym dość szybkim luzowaniu antyepidemicznych obostrzeń w Polsce.

Przed dwoma tygodniami po wielogodzinnej dyskusji władze federalne i landów postanowiły o wydłużeniu lockdownu do 28 marca rozluźniając jednak niektóre dotychczas obowiązujące ograniczenia.

Otwarte mogą teraz być księgarnie, sklepy ogrodnicze, kwiaciarnie i szkoły nauki jazdy. Zniesiony został również zakaz spotkań z osobami z innych gospodarstw domowych, przy zachowaniu jednakże ograniczenia liczby osób do pięciu. Postanowiono też, że ewentualne dalsze rozluźnienia będą możliwe, gdy wskaźnik zakażeń zbliży się do granicy 350 na milion mieszkańców, podczas gdy obecnie w skali całego kraju zbliżył się do 700 z delikatną tendencją wzrostową.

Przykład ten pokazuje wyraźną różnicę podejścia do kwestii zwalczania koronawirusa w Niemczech i w naszym kraju. Pomimo relatywnie coraz wyraźniej korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż w Polsce, nasi zachodnich sąsiedzi utrzymują znacznie więcej ograniczeń i mają zamiar to czynić przez znacznie wydłużony okres czyli do 28 marca (na razie), podczas gdy w Polsce zdecydowano o znacznym złagodzeniu ograniczeń już od 1 i 13 lutego.

Obecnie w obliczu, gdy wskaźniki epidemiczne w Niemczech zaczęły ponownie zmieniać się w sposób niekorzystny, plany te odsuwają się w czasie i termin zakończenia lockdownu prawdopodobnie ulegnie kolejnemu przedłużeniu. Ta sytuacja oraz utrzymanie nieprzerwanych restrykcji w innych otaczających nas krajach (z pewnym wyjątkiem Litwy) jeszcze raz pokazują jak bardzo pospieszył się polski rząd w rozluźnieniem ograniczeń i obostrzeń.

Czechy przeszły na pozycję epidemicznego wicelidera Europy
wyprzedziła je Estonia

Czechy już od połowy września utrzymują się w ścisłej czołówce najbardziej zainfekowanych krajów kontynentu. Obecnie przez kraj przetacza się już trzecia największa fala epidemii. Pierwsza fala miała miejsce wczesną jesienią (szczyt w dniu 29 października), zaś druga miała prawdopodobnie charakter poświąteczny (maksima w dniach 6-12 stycznia).

W pierwszym tygodniu lutego, po znacznym spadku liczby zakażeń w Portugalii i Hiszpanii, Czechy stały się na pięć kolejnych tygodni najbardziej zainfekowanym krajem w Europie. Pozycję te opuściły dopiero w minionym tygodniu (wskaźnik nowych zakażeń 7266), gdyż zostały w tym względzie wyprzedzone przez jeszcze bardziej infekującą się Estonię (7388).

Ta bardzo niekorzystna i uporczywie przeciągająca się sytuacja utrzymuje się z powodu kilku wspierających rozwój koronawirusa czynników. Należą do nich chwiejna polityka rządu w zakresie  naprzemiennego wprowadzania i wycofywania restrykcji i obostrzeń oraz niska dyscyplina społeczna w zakresie ich codziennego przestrzegania. Dodatkowymi czynnikami, które sprzyjają rozprzestrzenianiu się choroby są historycznie uwarunkowany (czasy RWPG) wysoki stopień przeludnienia lokali mieszkalnych oraz pośrednio związana z nim wielopokoleniowość rodzin.

Jednak ważniejszym od nich i mało znanym niekorzystnym czynnikiem wydają się  przepisy prawa pracy zgodnie, z którymi pracownikowi na chorobowym należy się jedynie 60 procent wynagrodzenia. Powoduje to, że wiele z osób bezobjawowo lub skąpoobjawowo chorych na koronawirusa nie chcąc utracić tak dużej części zarobków nadal przychodzi do pracy i zaraża innych pracowników.

Prawdopodobnie z tego powodu czeski rząd zdecydował o wprowadzeniu we wszystkich zakładach pracy obowiązkowych testów na obecność koronawirusa. Zakłady pracy zatrudniające więcej niż 250 pracowników miały przetestować załogę do 12 marca, a mniejsze zatrudniające 50 do 249 osób miały to zrobić do 15 marca.

Jeśli okaże się, że bezprecedensowe utrzymywanie się wysokich wskaźników epidemicznych rzeczywiście ma związek z tym faktem, to będzie to kolejny dowód na tezę, że rządowe zespoły doradcze do walki z epidemią powinny się jednak składać z ludzi różnych profesji, a nie z samych medyków i wirusologów.

Od początku marca postanowiono w Czechach jeszcze bardziej zaostrzyć i tak restrykcyjny w tym kraju i trwający od trzech miesięcy lockdown. Do nowych restrykcji należą: zakaz poruszania się pomiędzy powiatami, zamknięcie przedszkoli, a także działających jeszcze szkół dla klas 1-3. W sklepach i środkach komunikacji został wprowadzony obowiązek stosowania maseczek FFP2 i jednocześnie zabronione jest używanie dozwolonych dotychczas podwójnych maseczek chirurgicznych.

Zaostrzono zasady poruszania się pomiędzy powiatami, a nawet częściowo pomiędzy gminami. Nad przestrzeganiem tych zasad czuwa 30 tysięcy policjantów i żołnierzy rozmieszczonych w stałych 500 punktach kontrolnych na terenie kraju, ale prowadzone są również kontrole doraźne. Czeskie władze oświadczyły, że pomimo pewnej poprawy sytuacji epidemicznej ograniczenia i restrykcje nie będą na razie rozluźniane.

Bułgaria i Holandia: taktyka przedwyborcza zaszkodziła zdrowiu wyborców, a wsparła koronawirusa

W materiale z 27 lutego tego roku (patrz: http://wczasopedia.pl/210227analiza-cen-lato-cz.3.html ) zawarliśmy przykład działania rządów w dwóch wyżej wymienionych  krajach, które podjęły wysoce kontrowersyjne decyzje o rozluźnianiu antyepidemicznych restrykcji i ograniczeń w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych. W obu z nich chodziło zapewne o zaskarbienie sobie przychylności społeczeństwa i uzyskanie tym samym lepszego wyniku w zbliżających się starciu wyborczym (Bułgaria 4 kwietnia, Holandia 17 marca).

Bardziej kontrowersyjnym przypadkiem jest Bułgaria, która podjęła decyzję o wycofaniu praktycznie wszystkich ograniczeń i restrykcji od 1 marca pomimo faktu, że epidemiczna krzywa była już od miesiąca na trajektorii wznoszącej. Tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń był bowiem 1 lutego na poziomie 570 natomiast w dniu 1 marca wynosił on już 1513, czyli prawie trzykrotnie więcej. Nic więc szczególnie dziwnego, że sytuacja ulegała dalszemu systematycznemu pogarszaniu i w rezultacie zaczęła wymykać się spod kontroli. W skali kraju zajętych jest już około 75 procent łóżek szpitalnych, ale w bardzo mocno zainfekowanej stolicy ich obłożenie jest już całkowite. Bardzo niepokojący jest też fakt, że wśród hospitalizowanych pojawia się coraz więcej dzieci.

W tak niekorzystnie rozwijającej się sytuacji już niecałe trzy tygodnie później (sic!), czyli od 19 marca i przy tygodniowym wskaźniku nowych zakażeń na poziomie około 3400, bułgarskie władze znowu przywróciły wszystkie wycofane ograniczenia. Zamknięto szkoły, przedszkola, restauracje i kawiarnie, centra handlowe, teatry, kina i siłownie.

Czy w sumie nieudanym pomysłem ofensywnego otwarcia gospodarki usług uda się jednak przekonać wyborców do poparcia partii rządzącej przekonamy się już niebawem. Innym aspektem tej kontrowersyjnej akcji jest wysokie prawdopodobieństwo, że przywróconą w ten sposób epidemię trzeba będzie ponownie wygaszać (poprzez przywrócenie obostrzeń) w okresie co najmniej kilku tygodni, a liczbę dodatkowych ofiar śmiertelnych szacować można (modelowo) na kilka tysięcy.

W Holandii władze postępowały znacznie bardziej rozważnie i w rezultacie osiągnęły swój cel znacznie mniejszym kosztem. Zamiast całkowitego zastosowano tylko częściowe otwarcie szkół i gospodarki usług. Prawdopodobnie dlatego dynamika wzrostu wskaźnika liczby nowych zakażeń była tam około czterokrotnie niższa niż w Bułgarii i nie raziła zbyt mocno na tle innych sąsiadujących krajów.  

Osiągnięto natomiast w jakimś stopniu cel wyborczy, gdyż partia rządząca powiększyła swój stan posiadania o dwa mandaty (z 33 do 35) w 150-osobowym, bardzo rozdrobnionym parlamencie, który będzie liczył 17 frakcji. Frekwencja, pomimo pandemii (wskaźnik zakażeń około 2400) i wyborów przeprowadzanych w tradycyjny sposób w lokalach, była bardzo wysoka i wyniosła około 81 procent.

Portugalia (prawie) poradziła sobie z epidemią

Po kilku tygodniach opisów i śledzenia sytuacji epidemicznej w Portugalii zaprzestajemy kontynuowania tego tematu, gdyż sytuacja epidemiczna została tam w dużym stopniu opanowana (tak jak wcześniej w Singapurze i Australii), a tygodniowy wskaźnik nowych infekcji stał się tam najniższy wśród krajów europejskich (408).

Warto jednak jeszcze raz podkreślić, że sukces Portugalii w imponująco szybkim ograniczeniu zasięgu i skutków epidemii koronawirusa kolejny raz świadczy o tym, że twardy i powszechnie przestrzegany przez zdyscyplinowane społeczeństwo lockdown, jest na razie najbardziej efektywną metodą na walkę z epidemią.
Jeszcze bardziej godna podkreślenia jest sytuacja, w której portugalski rząd wcale nie upaja się osiągniętymi sukcesami. W zeszły czwartek premier kraju Antonio Costa przedstawił ostrożny plan rozluźnienia ograniczeń i restrykcji, który m.in. przewiduje otworzenie gimnazjów, małych sklepów, muzeów i galerii dopiero od 5 kwietnia, a liceów, uniwersytetów, kin oraz restauracji i kawiarni, z zachowaniem ścisłego reżimu sanitarnego z ograniczoną liczbą klientów i godzin otwarcia, dopiero od 19 kwietnia.
Poniżej nawiązujemy jeszcze do tradycyjnie przedstawianych pouczających sytuacji epidemicznych w Szwecji i Izraelu, które były już systematycznie przedstawiane od wielu miesięcy w naszych poprzednich materiałach.

Szwecja: epidemiczny pieszczoch mainstreamowych mediów niezmiennie wśród najgorszych w Europie …

Przyjęcie i długotrwałe utrzymywanie w Szwecji kontrowersyjnej strategii walki z epidemią wymyślonej i forsowanej przez głównego epidemiologa kraju Andersa Tegnella zakładającej unikanie istotniejszych obostrzeń okazało się w ostatecznym rozrachunku
pomimo korzystnych warunków naturalnych kraju - spektakularną porażką.

W obliczu wymykającej się spod kontroli sytuacji epidemicznej wprowadzono w końcu zdroworozsądkowe regulacje i obostrzenia, które inne europejskie kraje wprowadzały z sukcesem już znacznie wcześniej. W ich rezultacie tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń, który uporczywie utrzymywał się na poziomie powyżej 4000 ze szczytem na poziomie 5158 przed sześcioma tygodniami, zaczął mocno spadać i osiągnął 1940 nowych zachorowań na milion mieszkańców. W ostatnich tygodniach nadal był wyższy (2015, 2253, 2588, 2738 i 2703), ale nie aż w tak szokującej skali jak miało to miejsce wcześniej, w relacji ze wskaźnikami dla ogółu krajów źródłowych zarówno zachodnioeuropejskich (średnio 1370), jak też Europy Środkowo-Wschodniej (średnio 1731).

Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja epidemiczna Szwecji jest nadal niekorzystna, gdyż jest ona obecnie nadal siódmym najbardziej infekującym się krajem Europy wyprzedzanym jedynie przez Estonię (7388), Czechy (7266), Węgry (5203), Maltę (4360), Polskę (2956) i Cypr (2783).

W porównaniu z poprzednim dramatycznym okresem oznacza to oczywiście jakiś postęp, ale w rzeczywistości sytuacja w tym kraju jest znacznie bardziej niekorzystna niż mogłoby się to na pierwszy ogląd wydawać. Wskaźników epidemicznych Szwecji nie należy bowiem bezrefleksyjnie porównywać z wskaźnikami dla innych krajów Europy, w tym zwłaszcza tych znacznie gęściej zaludnionych, czy dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej z ludnością zamieszkującą znacznie przeludnione lokale mieszkalne.

Jeszcze raz zaznaczamy, że prawidłową grupą porównawczą dla Szwecji nie są zagęszczone kraje europejskie, ale inne kraje skandynawskie o podobnej gęstości zaludnienia, podobnym klimacie, podobnych warunkach mieszkaniowych i nielicznych rodzinach wielopokoleniowych, w których naturalne warunki dla szybkiej transmisji wirusa są znacznie korzystniejsze.

Takie porównania od wielu miesięcy niezmiennie wypadały i nadal wypadają dla Szwecji bardzo niekorzystnie, choć sytuacja uległa w tym względzie znaczącej poprawie. Pod względem wskaźnika liczby zakażeń Szwecja nadal wypada prawie 2,8-krotnie gorzej od Norwegii oraz 3,1-krotnie gorzej od Finlandii, która 8 marca wprowadziła stan wyjątkowy i regulacje przeciwepidemiczne, gdyż zdaniem władz sytuacja epidemiczna kraju była wtedy już wystarczająco zła, dla wprowadzenia takich rozwiązań.

Pod względem wskaźnika liczby zgonów sytuacja
podobnie jak przez wiele poprzednich miesięcy - była w ubiegłym tygodniu dla Szwecji jeszcze bardziej niekorzystna. Był on 10,9-krotnie wyższy niż w Norwegii, ale już „tylko” 4,1-krotnie wyższy niż w Finlandii.

W tym miejscu warto też kolejny raz podkreślić, że temat de facto ewidentnego anty-sukcesu, a nie imponującego sukcesu Szwecji do znudzenia powtarzanego w wielu mainstreamowych mediach, podnoszony był i jest w materiałach Instytutu TravelDATA już od 25 tygodni.

Izrael: nareszcie wyraźny spadek liczby nowych zakażeń  

Izrael jako pierwszy kraj postanowił o wprowadzeniu powtórnego lockdownu jako decyzji wyprzedzającej drugą jesienną falę pandemii. Podjęto ją około 13 września przy wskaźniku nowych infekcji na poziomie 2400, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były pierwotnie na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października.

Miarą początkowych sukcesów lockdownu był spadek tygodniowego wskaźnika liczby infekcji z 4688 przypadków na milion w szczycie zachorowań do minimalnej wartości 467 już po zaledwie czterech tygodniach jego obowiązywania, a zatem Izrael odniósł podobny sukces w zakresie zwalczania rozprzestrzeniania się koronawirusa jaki obecnie jest udziałem Portugalii.

Jednak pomimo wcześniejszych deklaracji o ostrożnym i powolnym procesie wychodzenia z lockdownu, już 2 listopada przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach, a także złagodzono bądź zniesiono niektóre ograniczenia. Był to typowy metodologiczny błąd w walce z epidemią jaki popełniło też wiele innych państw i zapewne jedna z kluczowych przyczyn ponownego szybkiego wzrostu zarówno liczby nowych infekcji, jak też niepotrzebnych śmiertelnych ofiar epidemii.  

W takiej sytuacji władze wprowadziły trzeci już lockdown, który wszedł w życie 27 grudnia z zamiarem utrzymania go przez dwa tygodnie lub dłużej jeśli dzienna liczba zakażeń utrzyma się w kraju na poziomie powyżej 1000 (w minionym tygodniu średnio 1845).

Po zaszczepieniu 60 procent społeczeństwa sytuacji epidemiczna w Izraelu wyszła z fazy stagnacji

W czasie jego obowiązywania tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń po ośmiu tygodniach podniósł się ponad 13-krotnie do 6197, w czterech kolejnych obniżał się do poziomów 5003, 4989, 3809, 2789, 2801 i ponownie 2801, ale w ostatnim tygodniu już znacząco spadł do 1845 przypadków na milion mieszkańców.

Pomimo dość radykalnego spadku wskaźnika liczby nowych zakażeń trzeba jednak pamiętać, że jego poziom pozostaje nadal dość wysoki i przewyższa zarówno średni wskaźnik dla zachodnioeuropejskich krajów źródłowych (1370), jak również dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej (1731). Jest to również poziom, który w Europie dawałby Izraelowi piętnastą pozycję pod względem wskaźnika liczby zakażeń wśród wszystkich monitorowanych europejskich krajów źródłowych i docelowych (ogółem 34 kraje).

Bardziej zdecydowane były spadki wskaźnika liczby zgonów, który z wcześniejszego apogeum na poziomie 28,2 obniżył się stopniowo do minimalnej wartości 5,3, po czym powrócił do silnego trendu wzrostowego osiągając szczytową wartość 44,9, zaś w minionych tygodniach spadał kolejno do poziomów 40,3; 34,2; 29,7; 20,5, 19,0, 15,2 i 12,9.

Fakt szybszego spadku liczby zgonów niż liczby zakażeń można tłumaczyć bardzo wysokim stopniem zaszczepienia osób 60+ (przekroczono wyraźnie wskaźnik 90 procent), co powoduje duży spadek śmiertelności w tej grupie, która tradycyjnie odpowiada za zdecydowaną większość liczby zgonów.   

Za sukcesem medialnym Izraela przyszedł sukces w zwalczaniu epidemii (odwrotnie niż w Szwecji)

Izrael stał się w ostatnich tygodniach prawdziwym ulubieńcem mediów w kwestiach epidemicznych, a stało się to za sprawą sprawnie prowadzonej akcji szczepień, w której stał się światowym liderem w odniesieniu do liczby mieszkańców. Jest to jednak przede wszystkim efekt sprawnego zabezpieczenia przez państwo bardzo dobrego dostępu do szczepionek Pfizer-BioNTech, na co dodatkowy wpływ miało zobowiązanie się Izraela do szybkiego przekazywania danych statystycznych na temat  skuteczności preparatu.

W minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką zbliża się do 65 procent społeczeństwa (prawie 6 mln osób), a dwoma około 48 procent, czyli 4,4 mln osób (niektóre źródła podają, że liczba zaszczepionych dwoma dawkami przekroczyła już 50 procent). Zaszczepionych jest już znacznie ponad 90 procent osób w wieku 60+ i około 85 procent w wieku 50-60 lat. Celem premiera Benjamina Netanjahu jest zaszczepienie do końca marca wszystkich obywateli w wieku powyżej 16 lat.

Sytuacja epidemiczna w Izraelu nasuwa jednak pesymistyczne wnioski dla Polski i dla jej branży turystyki wyjazdowej

Pewien niepokój może wzbudzać fakt, że stosunkowo długo trzeba było czekać na pozytywne przełożenie szeroko zakrojonej akcji szczepienia izraelskiego społeczeństwa na poprawę całościowego stanu epidemicznego kraju. Ogólny wskaźnik nowych zakażeń zaczął jednak spadać, a zasadniczym czynnikiem jego poprawy stała się wyraźna lepsza sytuacja epidemiczna, która ma miejsce wśród już zaszczepionych osób starszych w wieku 60+.

Warto jednakże zwrócić też uwagę, że zmiany bieżącej sytuacji epidemicznej wsparte zostały poprzez wprowadzenie jeszcze jednego miesięcznego lockdownu i wzmocnienie go prawie całkowitym zakazem ruchu lotniczego. Oznacza to, że walka z epidemią koronawirusa toczyła się tam dwutorowo, co z jednej strony wzmacnia jej pozytywne rezultaty, ale z drugiej utrudnia precyzyjne wyodrębnienie samoistnego wpływu akcji szczepień na poprawę wskaźników epidemicznych kraju.

Przeliczając izraelską akcję szczepienną (około 10,4 mln dawek) na warunki polskie oznaczałoby to blisko 43 miliony dawek. Zakładając nawet dwukrotnie większą niż obecnie dostępność szczepionek oraz możliwość dokonywania nawet około 1,25 miliona szczepień tygodniowo, oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki osiągnięto obecnie w Izraelu, mógłby zostać uzyskany dopiero w końcu października, czyli de facto już po zakończeniu sezonu lato 2021 i podczas potencjalnej czwartej jesienno
zimowej fali epidemii. Przy założeniu wzrostu liczby szczepionych do około 1,5 mln tygodniowo termin ten uległby przesunięciu do okolic początku września.

W świetle ostatnich informacji możliwe staje się znaczące zwiększenie liczby dostarczanych już zaakceptowanych szczepionek , jak również dokonanie rejestracji kolejnych preparatów przez uprawnione do tego ograny. Pesymistycznym czynnikiem jest jednak to, że jak pokazują obecne dane z Izraela, nawet proporcja 40-50 procent zaszczepionej części ludności może wcale nie gwarantować wyraźnej poprawy sytuacji epidemicznej bez dalszego równoległego utrzymywania ograniczeń i obostrzeń (tak jak było to w Izraelu), co będzie nadal utrudniało swobodny rozwój ruchu turystycznego.

Całkiem prawdopodobne jest natomiast przeciąganie się sytuacji dużego zagrożenia epidemicznego, które może prowadzić do znacząco słabszego sezonu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej niż jeszcze do niedawna zakładano, czyli na poziomie około 70 procent ruchu turystycznego z 2019 roku (Rainbow
informacja giełdowa z grudnia 2020) lub 80 procent (Grupa TUI giełdowy raport kwartalny z 9 lutego 2021).

Obecnie pojawia się już coraz więcej głosów i opinii pochodzących z branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej, że najbliższy sezon letni może być istotnie słabszy niż przewidywano wcześniej, a obecne szacunki zaczynają najczęściej oscylować w przedziale 50-60 procent lub nawet mniejszej liczby klientów na kierunkach turystycznych w relacji z tym, jaki miał miejsce w roku 2019.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Chin, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed jedenastu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była przez długi okres czasu problemem wyraźnie drugoplanowym, obecnie przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie istotnie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski podniósł się z 40,1 do 50,1 procent, czyli o 24,9 procent (poprzednio obniżył się o 5,2 procent). Oznaczało to pogorszenie się sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika zgonów dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość w tym samym czasie wzrosła tylko o 5,5 procent (z 28,9 do 30,5).

W porównaniu z Polską największą zmianę za korzyść, czyli dalszy zdecydowany spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, ale stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 24,3 do14,9) oraz Niemcy (z 22,0 do 17,0) i Dania (z 3,10 do 2,07).

Warto zauważyć, że zdecydowanie bardziej korzystne zmiany sytuacji epidemicznej dotyczą krajów zachodniej części kontynentu, gdzie od pewnego czasu władze postanowiły bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozprzestrzenianiem koronawirusa. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się dodatkowo wyraźnie wzmożone obawy związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską jego odmianą.

W krajach środkowej części Europy stopień przestrzegania ograniczeń i obostrzeń wydaje się dość ograniczony, co może mieć związek z historycznie ugruntowanym kontestowaniem lub nawet niewykonywaniem zaleceń i decyzji władz, czyli zjawiska, które niemal nie występuje w wielu państwach zachodnioeuropejskich, a zwłaszcza w skandynawskich. Bieżącą sytuację epidemiczną pogarsza dodatkowo znaczące przeludnienie lokali mieszkalnych w środkowej części Europy (spadek po czasach RWPG) i rozpowszechniona wielopokoleniowość rodzin zamieszkujących wspólne gospodarstwa domowe.

Przed tradycyjnymi mapkami przedstawiającymi aktualną sytuację w zakresie wskaźników zakażeń w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych prezentujemy jeszcze poglądowe wykresy zbiorczych wskaźników zakażeń i zgonów  dla tych regionów oraz dla Wielkiej Brytanii, która jest w tej chwili obszarem najbardziej zakażanym nową, czyli tzw. brytyjską odmianą koronawirusa





Na wykresie wskaźników nowych zakażeń wyraźnie widać kontynuację cofania się wskaźnika dla zarażanej już w dużym stopniu nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii, który w ostatnim tygodniu stał się już ponad 2,3-krotnie niższy od średniej wartości prezentowanej przez źródłowe kraje zachodnioeuropejskie, a prawie 3-krotnie niższy niż w krajach środkowo-wschodniej części kontynentu.

Należy jednak w tym przypadku mieć na względzie pozytywne działanie tamtejszego restrykcyjnego lockdownu , który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez brytyjskie społeczeństwo pełne dużych obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii. Za kilka tygodni coraz większy wpływ na dalsze ograniczanie wskaźników epidemicznych w tym kraju zacznie mieć znaczny i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa, jako że pierwszą dawką zaszczepiono już prawie 36 procent Brytyjczyków.

Silny wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń nastąpił w Wielkiej Brytanii od tygodnia 14-20 grudnia 2020, natomiast znaczący wzrost tygodniowego wskaźnika zgonów  widoczny jest od tygodnia 28 grudnia
3 stycznia, a zwłaszcza 4 -10 stycznia, czyli z dwu- lub trzytygodniowym opóźnieniem w relacji z przebiegiem wskaźnika zakażeń, zaś szczyt wskaźnika liczby zgonów nastąpił z mniej więcej dwutygodniowym opóźnieniem w stosunku do szczytu wskaźnika liczby zakażeń.

Uzupełnione o najnowsze dane przebiegi wskaźników liczby nowych zakażeń i liczby zgonów zaczynały już częściowo wskazywać na nieco wyższą śmiertelność brytyjskiej odmiany koronawirusa, ale na razie w skali wyraźnie mniejszej niż szacunki ekspertów oscylujące najczęściej w szerokim przedziale 20-40 procent. W ostatnim tygodniu różnica ta zaczęła wykazywać nawet tendencję spadkową, ale na potwierdzenia tego zjawiska należy jeszcze nieco poczekać.

Do bardziej jednoznacznego potwierdzenia opinii epidemiologów o 20/40 procentowo większej śmiertelności nowej odmiany koronawirusa, należałoby mieć więcej danych o demograficznej strukturze zarażanym nim osób. W Wielkiej Brytanii jest już zaszczepiony znacznie wyższy odsetek osób starszych niż w krajach Unii Europejskiej. Powoduje to spadek liczby przypadków śmiertelnych w tej najbardziej narażonej na zgony grupie wiekowej, który obniża ogólny wskaźnik śmiertelności w Wielkiej Brytanii w relacji z innymi krajami kontynentu.

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami



Po bardzo znacznym spadku ogólnego ważonego wskaźnika zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu w okresie wcześniejszych sześciu tygodni z 3115 do 1229 przypadków na milion mieszkańców, w następnych czterech wszedł już w trend wzrostowy. Najpierw wykazał nieduże wzrosty do poziomów 1259 i 1289, po czym po chwilowej obniżce do 1247 podniósł się w ostatnim tygodniu do 1370 przypadków na milion mieszkańców. Wskaźnik ten był ponad 24 razy wyższy od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków) i był też jednocześnie po raz pierwszy od połowy listopada wyższy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (1166).  

Od sześciu tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (kolejny spadek z 616 do 587) i w Irlandii (spadek z 740 do 718), ale we Francji (wzrost z 2270 do 2565). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się już korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki (obok Wielkiej Brytanii) mają obecnie Szwajcaria (645), Niemcy (837) i Dania (969), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania przez społeczeństwo jest znaczny.

We Francji nadal silny jest pogląd, że pomimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy unikać trzeciego lockdownu i jednak zaakceptować dość swobodne rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa. Sytuacja taka w prostej linii prowadzi do ryzyka poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i osiągnięcia (obok Polski) pozycji epidemicznego lidera wśród dużych krajów Unii Europejskiej.

Efektem jest (na  razie) ponad 6-krotnie większy tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w Wielkiej Brytanii, która nadal przestrzega restrykcyjnego lockdownu. Wskaźnik liczby zgonów dla Francji przekroczył na razie „tylko” niespełna 2-krotnie wskaźnik dla Wielkiej Brytanii, ale sytuacja i w tym względzie ulegnie zapewne zmianie na jej niekorzyść, gdyż wskaźniki liczby zgonów postępują zwykle około trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

W minionym tygodniu Francja wyprzedziła też pod względem wskaźnika liczby nowych zakażeń wielomiesięcznego lidera wśród źródłowych krajów Europy zachodniej, czyli Słowenię (2236).

Po pięciu z rzędu spadkach zbiorczego ważonego wskaźnika nowych zachorowań jego trzeci wzrost z rzędu odnotowano również w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrósł on najpierw z 1443 do 1628, a ostatnio do 1731 przypadków na milion mieszkańców, czyli o aż 6,3 procent (poprzednio wzrósł o 12,8 procent). Na rzecz wzrostu zbiorczego wskaźnika zakażeń nadal działała niekorzystna zmiana sytuacji epidemicznej przede wszystkim w Polsce, w Rumunii, na Węgrzech i na Ukrainie, a na rzecz jego spadku jej pozytywne zmiany w krajach nadbałtyckich, na Białorusi oraz w Czechach i na Słowacji.

W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 25 tygodniami do poziomu 88
z dzisiejszego punktu widzenia już abstrakcyjnie niskiego - w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu tygodniach systematycznie zniżkował do 1458. Po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech obniżył się do minimalnej wartości 975 zakażeń na milion mieszkańców, a w czterech ostatnich tygodniach wskaźnik odnotował wzrost do poziomu 1025, 1318, 1805, 2326 i 2956 przypadków na milion mieszkańców, czyli do poziomu wyższego po raz czwarty od 12 tygodni od jego średniego poziomu w regionie.

Po raz drugi od ponad 2 miesięcy na znacznie wyższym niż przeciętny poziomie (czwarty najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był w naszym kraju wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu wzrósł z 40,1 do 50,1 procent, czyli o 24,9 procent (przed tygodniem spadł o 5,6 procent).

W Szwecji po zniżce wskaźnika liczby nowych zakażeń przed 25 tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, wzrastał on potem systematycznie z 170 do 5158, po czym w kolejnych trzech tygodniach silnie spadł do 1940 przypadków, później po dwóch tygodniach wahań, w trzech kolejnych wzrastał do 2253, 2588 i 2738, a w tygodniu ostatnim nieco spadł do 2703  przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz wyraźnie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Norwegii (wzrost z 730 do 964) i Finlandii (wzrost z 798 do 874). Ogólnym rezultatem tych zmian było podniesienia się ogólnego wskaźnika zakażeń dla całej Skandynawii z 1691 do 1768 przypadków na milion mieszkańców.



W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

Po czterech tygodniach z rzędu znaczącego wzrostu zbiorczego tygodniowego wskaźnika zachorowań w krajach docelowych czyli w takich do których udają się turyści, z 907 do 1536 przypadków na milion mieszkańców, w kolejnych sześciu doszło do znaczących jego spadków do poziomów 1283, 960, 747, 739 i 727, 670, ale w minionym tygodniu wskaźnik ten podniósł się do poziomu 869. Na taką zmianę sytuacji wpłynęły głównie wzrosty wskaźników zakażeń w Hiszpanii (z 672 do 741), we Włoszech (z 2354 do 2576), w Grecji (z 1286 do 1470) i w Bułgarii (z 1923 do 2645), których nie zrównoważyły spadki liczby nowych infekcji w innych krajach docelowych.

W okresie ostatniego tygodnia odnotowano dalsze, ale już nieduże spadki tygodniowego wskaźnika liczby nowych zakażeń w wielu ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. Dotyczy to zwłaszcza Katalonii (z 797 do 686), rejonu Walencja/Alicante (z 236 do 170) i Balearów (z 222 do 188). Odwrócił się natomiast trend epidemiczny w aglomeracji Madrytu, gdzie odnotowano wzrost wskaźnika z (1068 do 1094). Dalsze pogorszenie sytuacji epidemicznej odnotowano na Wyspach Kanaryjskich, gdzie wskaźnik nowych zakażeń kolejny raz podniósł się z 566 do 670 (przed trzema tygodniami wynosił jeszcze 511). W mniej niż umiarkowanym stopniu zwiększył się wskaźnik nowych zakażeń w Hiszpanii jako całości, czyli z 672 do 741 przypadków na milion mieszkańców.

Obok wymienionych już Hiszpanii, Włoch, Grecji i Bułgarii wzrosty tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń odnotowano jeszcze w Chorwacji (z 887 do 1082) i w Maroku (z 69,4 do 74,7). Z krajów docelowych o znacznej liczbie ludności nieduży spadek wskaźnika odnotowano w Turcji (z 1089 do 1015), a pozostałe obniżki wskaźnika odnotowano w krajach mniejszych jak Portugalia, Tunezja, Albania, Malta i Cypr.

Po czterech wzrostach z rzędu spadł i tak zdecydowanie najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie do 37,5 przypadków na milion mieszkańców (przed tygodniem 44,5). Równocześnie obniżył się również bardzo niski w tym kraju wskaźnik liczby zgonów z 3,41 do 2,55. Oba te główne wskaźniki epidemiczne nadal pozostają zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych i porównywalne są jedynie ze wskaźnikami dla krajów azjatyckich



Sytuacja epidemiczna w USA w ostatnim tygodniu uległa dziewiątej z rzędu i równie istotnej jak poprzednio poprawie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań obniżył się z 1327 do 1166 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 12,1 procent (poprzednio o 11,7procent). Jeszcze bardziej znacząco spadł wskaźnik liczby zgonów z 36,4 do 28,4, czyli o 22,0 procent (poprzednio spadł o 16,9 procent). O 13,1 procent (poprzednio o 2,5 procent) spadł wskaźnik osób przebywających w szpitalach i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), natomiast o aż 28,5 procent (poprzednio o 11,5 procent) spadł wskaźnik liczby chorych w ciężkim stanie (kolumna czwarta).

Ogólna sytuacja epidemiczna w USA nadal pozostaje w trendzie poprawy, a jej tempo w ubiegłym tygodniu kolejny raz wyraźnie przyspieszyło. Po raz pierwszy od połowy listopada 2020 stała się ona lepsza (wskaźnik nowych infekcji) niż w krajach zachodnioeuropejskich.

W Japonii gdzie stosunkowo wcześnie odkryto nową odmianę koronawirusa (25 grudnia) sytuacja epidemiczna po pierwszych trzech tygodniach bardzo znaczącego pogorszenia, a następnie po siedmiu tygodniach systematycznej  poprawy, tym razem stała się mniej korzystna. W minionym tygodniu wskaźnik liczby nowych zakażeń wzrósł z 57,1 do 62,6, czyli o 9,6 procent (poprzednio spadł o 0,2 i 28,0 procent). W niedużym stopniu spadł natomiast wskaźnik liczby zgonów z 2,90 do 2,63, czyli o 9,3 procent (poprzednio o 17,1 procent).

W Korei Południowej tygodniowe wskaźniki epidemiczne przez wiele tygodni wykazywały nieduże zmiany zwłaszcza pod względem wskaźnika liczby zakażeń. Jednakże w ostatnim tygodniu wykazał on drugi z rzędu wzrost z 54,5 do 61,7, czyli o 13,2 procent (poprzednio zwyżkował o 4,2 procent). Podniósł się również bardzo niski w tym kraju wskaźnik liczby zgonów z 0,62 do 0,68. Na niskie wskaźniki i relatywnie korzystną ogólną sytuację epidemiczną znaczący wpływ ma wysoka dyscyplina społeczna Koreańczyków w przestrzeganiu antyepidemicznych regulacji i obostrzeń.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach, a później po czterotygodniowym bardzo znaczącym wzroście z 2,26 do 15,3 i późniejszych coraz niższych jego wartościach w kolejnych czterech tygodniach (7,02, 7,59, 1,33, 1,17 i 1,07) i jednorazowym wzroście do poziomu 1,41, tym razem wrócił do spadku i obniżył się do poziomu 1,19.  Warto też odnotować, że od początku lutego w kraju nie odnotowano ani jednego przypadku zgonu z powodu koronawirusa.

Warto też podkreślić, że pomimo niejednokrotnie znaczących względnych wzrostów i spadków wskaźniki epidemiczne w wymienionych wyżej krajach azjatyckich nadal niezmiennie pozostają na bardzo niskich poziomach, zwłaszcza w odniesieniu do silnie zainfekowanych krajów europejskich i USA.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego