210410Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

210410Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


10.04.2021 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Polska z dużymi szansami na pozycję epidemicznego lidera Europy...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Polska już na drugim miejscu w Europie pod względem wskaźnika nowych zachorowań na koronawirusa

Z pewną przykrością i bez satysfakcji należy przyznać, że sytuacja zmierza w kierunku, który jako wysoce prawdopodobny wskazywaliśmy w wielu naszych wcześniejszych materiałach tygodniowych. Nasz kraj poprzez trudno zrozumiałe decyzje władz wybrał niemalże zaprogramowaną drogę do ciężkiej sytuacji epidemicznej z bardzo wysokimi wskaźnikami nowych zakażeń i przypadków śmiertelnych oraz dość ścisłego lockdownu, czyli znaczących obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym zwłaszcza w obszarze wielu świadczonych dla ludności usług.

Celowaliśmy w pozycję lidera odmrażania gospodarki, a mamy lockdown i możemy zostać przodownikiem epidemii …

Relatywna sytuacja epidemiczna Polski na tle innych krajów europejskich ostatnio systematycznie się pogarsza. Jeszcze dwa tygodnie temu byliśmy pod względem wielkości tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń na czwartym miejscu w Europie (wyprzedzały nas Estonia, Czechy i Węgry), w tygodniu przedświątecznym przesunęliśmy się już na miejsce trzecie (wyprzedzały nas Węgry i Estonia), a w świątecznym ze wskaźnikiem  4963 zakażeń na milion mieszkańców na drugie za Węgrami (5373), a przed Estonią (4347) i Francją (4240).

Tylko nieco lepiej wyglądała pod względem tygodniowego wskaźnika liczby zgonów, gdyż w tych samych tygodniach Polska na razie niezmiennie zajmowała miejsce piąte, w tym w ostatnim tygodniu (80,9) za Węgrami (180), Bułgarią (127), Czechami (100) i Słowacją (96,2).

Z dzisiejszego punktu widzenia doprawdy trudno zrozumieć co miało na celu, według polskich włodarzy, krótkotrwałe otwarcie hoteli oraz ośrodków i stoków narciarskich. W sposób często budzący znaczące wątpliwości (vide zachowanie turystów na zakopiańskich Krupówkach) służyło to rozrywce ludzi w liczbie prawdopodobnie poniżej jednego procenta Polaków, kosztem pozostałych ponad 99 procent reszty społeczeństwa, którzy obecnie poddani są dodatkowym i przedłużającym się obostrzeniom.

Wspierając w wybiórczy i wątpliwy sposób niektóre usługi, władze naraziły na zamknięcie wiele innych, często bardziej przydatnych w codziennym życiu 38-milionowego narodu. Co gorsza naraziły na potencjalne kłopoty (na szczęście relatywnie niewielkie) niewspółmiernie ważniejsze obszary gospodarki, jak np. przeżywający obecnie boom zamówień eksportowych polski przemysł.

Warto też mieć w pamięci (modelowo), co najmniej kilka, a może nawet kilkanaście tysięcy dodatkowych śmiertelnych ofiar epidemii i koleje zepsute przez wezbraną falę epidemii święta Wielkiej Nocy, której szczyt (modelowo) niejako z góry sytuować należało właśnie w tym okresie.

Do tego, że rząd, delikatnie mówiąc, nie docenia typowo polskich dodatkowych czynników epidemicznych można było się już przyzwyczaić, ale szczególnie trudno zrozumieć dlaczego wybrano ścieżkę postępowania zupełnie odmienną wobec stosowanej w większości krajów zachodnioeuropejskich, w tym u naszego zachodniego sąsiada, czyli w Niemczech. Pomimo wyraźnie lepszej sytuacji epidemicznej postępowano tam znacznie bardziej racjonalnie i stabilnie utrzymywano wcześniej wprowadzone restrykcje i obostrzenia.

Oznacza to, że nasze władze w ewidentny sposób działały wbrew mainstreamowemu europejskiemu rozsądkowi oraz tamtejszym schematom postępowania, popełniając szereg tzw. niewymuszonych błędów i osiągając jedynie (na razie ) pozycję epidemicznego wicelidera Europy, a w przyszłości narażając się na dodatkowe trudno dziś przewidywalne kłopoty.

Nieco podobny sposób postępowania we Francji też wygenerował problemy

Niedużym pocieszeniem dla polskich władz może być fakt, że w niemal tak samo niekorzystnej sytuacji znalazła się Francja, w której także nie doceniono negatywnego wpływu brytyjskiej odmiany koronawirusa, a przynajmniej godzono się na niego i jego skutki w zamian za doraźne korzyści gospodarcze w sektorze usług. Sytuacja epidemiczna kraju pogorszyła sie jednak tak dalece, że w obliczu rosnącego zagrożenia dla przemysłowego serca Francji (Ile de France) zdecydowano o rozszerzeniu całkowitego lockdownu na obszar całego kraju i przedłużono go do 2 maja.

Jak zupełnie rożne efekty w zakresie skutków epidemii można osiągnąć stosując zdroworozsądkowe podejście w tej kwestii pokazuje przykład Wielkiej Brytanii, gdzie w ostatnim tygodniu wskaźnik nowych zakażeń był 11-stokrotnie, a wskaźnik zgonów prawie 9-krotnie mniejszy niż w sąsiadującej z nią przez kanał La Manche Francji.

Sytuacja epidemiczna Polski na tle sąsiadów już prawie najgorsza …

Przez wiele tygodni Polska była krajem o często wyraźnie korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż w unijnych krajach bezpośrednio lub pośrednio (poprzez morze jak np. Dania, czy Szwecja) graniczących z Polską. Jednakże wcześniejsza przewaga stopniowo malała, a przed sześcioma tygodniami uległa już całkowitemu zniwelowaniu. Obecnie sytuacja w naszym kraju jest już wyraźnie mniej korzystna (średnio) niż w otaczających nas krajach. Najprawdopodobniej jest to pośredni skutek zbyt szybkiego rozluźniania ograniczeń i obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym, przy jednoczesnym podtrzymywaniu ich u naszych sąsiadów.

Poniżej przedstawiamy zaktualizowane zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się wysoką wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w zmienionej skali prawej



Obecny wykres (podobnie jak cztery poprzednie) inaczej niż siedem wykresów z wcześniejszych materiałów wskazuje, że otaczające nas kraje, czyli sześć ustawionych według ruchu wskazówek zegara, po raz czwarty z rzędu mają ogółem lepszą sytuację epidemiczną niż Polska.

Polska miała w minionym tygodniu najbardziej niekorzystną sytuację pod względem wskaźnika zachorowań ze wszystkich otaczających nas krajów Unii. Nasz kraj prezentuje się też niekorzystnie pod względem wskaźnika liczby zgonów, gdyż wyższy jego poziom mają obecnie jedynie Czechy i Słowacja.

Warto zauważyć, że bardzo podobna do polskiej - jeszcze na początku lutego - sytuacja epidemiczna w Niemczech zmieniała się jednak systematycznie i pozytywnie dla tych ostatnich. Te znaczne zmiany na niekorzyść naszego kraju wynikały z utrzymywania z reguły niezmienionych warunków lockdownu u naszych zachodnich sąsiadów przy jednoczesnym zdecydowanie zbyt szybkim luzowaniu antyepidemicznych obostrzeń w Polsce.

Przeszło dwa tygodnie temu po kilkunastogodzinnej dyskusji kanclerz Angeli Merkel z premierami landów, która skończyła się nad ranem postanowiono o zaostrzeniu i wydłużeniu lockdownu do 18 kwietnia. Ostatnio mówi się tam o wprowadzeniu kolejnych zaostrzonych ograniczeń i wydłużeniu lockdownu w celu przerwania transmisji nadal rozprzestrzeniającego się koronawirusa. Biorąc pod uwagę niezmiennie i znacząco lepsze wskaźniki epidemiczne w tym kraju, wyraźnie widać jak bardzo polskie władze były oderwane od realnej rzeczywistości niepotrzebnie przeszarżowując z luzowaniem ograniczeń i obostrzeń i to na wielu odcinkach jednocześnie.

Estonia i Czechy straciły pozycje epidemicznych liderów Europy na rzecz Węgier i Polski

Czechy już od połowy września utrzymują się w ścisłej czołówce najbardziej zainfekowanych krajów kontynentu. Obecnie przez kraj przetacza się już trzecia i największa fala epidemii. Pierwsza fala miała miejsce wczesną jesienią (szczyt w dniu 29 października), zaś druga miała prawdopodobnie charakter poświąteczny (maksima w dniach 6-12 stycznia).

W pierwszym tygodniu lutego, po znacznym spadku liczby zakażeń w Portugalii i Hiszpanii, Czechy stały się na pięć kolejnych tygodni najbardziej zainfekowanym krajem w Europie. Pozycję te opuściły dopiero cztery tygodnie temu, gdyż zostały w tym względzie wyprzedzone przez jeszcze bardziej infekującą się Estonię.

Ta przeciągająca się niekorzystna sytuacja utrzymywała się z powodu kilku wspierających epidemię czynników, do których należała chwiejna polityka rządu w zakresie w zakresie naprzemiennego wprowadzania i wycofywania restrykcji i obostrzeń, niska dyscyplina społeczna w zakresie ich codziennego przestrzegania oraz historycznie uwarunkowany (czasy RWPG) duży stopień przeludnienia lokali mieszkalnych oraz pośrednio związana z nim wielopokoleniowość rodzin.

Bardzo istotnym niekorzystnym czynnikiem stały się w warunkach pandemii przepisy prawa pracy zgodnie, z którymi w okresie chorobowym pracownikowi należy się jedynie 60 procent wynagrodzenia. Powodowało to, że wiele z osób lżej chorych na koronawirusa nie chcąc utracić tak istotnej części zarobków nadal przychodziło do pracy i w rezultacie zarażało innych pracowników.

W takiej sytuacji rząd Czech zarządził w połowie marca masowe testowanie pracowników w zakładach pracy w celu identyfikacji skali problemu i podjęcia stosownych działań prowadzących do poprawy sytuacji epidemicznej kraju.
Dodatkowo zaostrzono zasady poruszania się pomiędzy powiatami, a nawet częściowo pomiędzy gminami. Nad ich przestrzeganiem czuwało 30 tysięcy policjantów i żołnierzy rozmieszczonych w stałych 500 punktach kontrolnych na terenie kraju, a oprócz tego prowadzone były również kontrole doraźne.

Nie znamy dokładnego wpływu poszczególnych elementów podjętej akcji, ale  faktem jest, że sytuacja uległa dość szybkiej poprawie i w minionym tygodniu Czechy znalazły się już nie na drugiej, ale dopiero na ósmej pozycji pod względem tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń (3446) i wyprzedzane były przez Węgry (5373), Polskę (4963), Estonię (4347), Francję (4240), Słowenię (3554), Cypr (3543) oraz Bułgarię (3514).

Szwecja: epidemiczny pieszczoch mainstreamowych mediów nadal bez sukcesów w walce z koronawirusem

Przyjęcie i długotrwałe utrzymywanie w Szwecji kontrowersyjnej strategii walki z epidemią wymyślonej i forsowanej przez głównego epidemiologa kraju Andersa Tegnella zakładającej unikanie istotniejszych obostrzeń okazało się w ostatecznym rozrachunku spektakularną porażką. Przekonanie o klęsce takiej „strategii” walki z epidemią jest w kraju powszechne, co podzielił też premier kraju Stefan Loefven twierdząc delikatnie, że „brak lockdownu był błędem”.

W obliczu wymykającej się spod kontroli sytuacji epidemicznej wprowadzono w końcu zdroworozsądkowe regulacje i obostrzenia, które inne europejskie kraje wprowadzały z sukcesem już znacznie wcześniej. W ich rezultacie tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń, który uporczywie utrzymywał się na poziomie powyżej 4000 ze szczytem na poziomie 5158 przed ośmioma tygodniami, zaczął mocno spadać i osiągnął 1940 nowych zachorowań na milion mieszkańców. W kolejnych siedmiu tygodniach stopniowo wzrastał (2015, 2253, 2588, 2738, 2703, 3170, 3539), ale w minionym tygodniu nieco spadł do poziomu 3284. Oznacza to obecnie dziewiąty najbardziej niekorzystny wskaźnik wśród ogółem 34 monitorowanych krajów europejskich.

Jak już wielokrotnie podkreślaliśmy w rzeczywistości sytuacja w tym kraju jest znacznie bardziej niekorzystna niż mogłoby się to na pierwszy ogląd wydawać. Wskaźników epidemicznych Szwecji nie należy bowiem porównywać z wskaźnikami dla innych krajów Europy, w tym zwłaszcza tych znacznie gęściej zaludnionych, w tym krajów naszego regionu z ludnością zamieszkującą znacznie przeludnione lokale mieszkalne.

Prawidłową grupą porównawczą dla Szwecji wcale nie są znacznie bardziej zagęszczone kraje europejskie, ale inne kraje skandynawskie o podobnej gęstości zaludnienia, podobnym klimacie, podobnych warunkach mieszkaniowych i nielicznych rodzinach wielopokoleniowych, w których naturalne warunki dla szybkiej transmisji wirusa są znacznie korzystniejsze.

Takie porównania od wielu miesięcy niezmiennie wypadały i nadal wypadają dla Szwecji niekorzystnie. Pod względem wskaźnika liczby zakażeń Szwecja w minionym tygodniu wypadła ponad 3,2-krotnie gorzej od Norwegii oraz 5,3-krotnie gorzej od Finlandii i są to relacje znów istotnie bardziej niekorzystne dla Szwecji niż w poprzednim materiale, czyli w okresie sprzed dwóch tygodni.

Szczególnie przykra jest sytuacja Szwecji pod względem liczby zgonów z powodu koronawirusa podczas całej epidemii w porównaniu z pozostałymi krajami skandynawskimi ogółem. Odnosząc ją (13562) do łącznej liczby ludności Szwecji (10,147 mln) i porównując z odpowiednimi danymi dla pozostałych krajów skandynawskich (3969) oraz (16,808 mln) okazuje się, że zgonów w Szwecji było prawie 5,7 razy więcej.

Przekłada się to niestety na prawie 11,2 tysiąca dodatkowych ofiar śmiertelnych ponad ogólną skandynawską „normę”, które w jakimś stopniu mogą być skutkiem eksperymentalnego szwedzkiego modelu medycznego i administracyjnego postępowania  wobec epidemii koronawirusa.

W tym miejscu warto też kolejny raz podkreślić, że temat de facto ewidentnego anty-sukcesu, a nie imponującego sukcesu Szwecji do znudzenia propagowanego wcześniej w wielu mainstreamowych mediach, podnoszony był i jest w materiałach Instytutu TravelDATA już od 28 tygodni.

Izrael: wskaźniki epidemiczne stały się już bardzo niskie

Izrael jako pierwszy kraj postanowił o wprowadzeniu powtórnego lockdownu jako decyzji wyprzedzającej drugą jesienną falę pandemii. Podjęto ją około 13 września 2020 przy wskaźniku nowych infekcji na poziomie 2400, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były pierwotnie na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października.

Miarą początkowych sukcesów lockdownu był spadek tygodniowego wskaźnika liczby infekcji z 4688 przypadków na milion w szczycie zachorowań do minimalnej wartości 467 już po zaledwie czterech tygodniach jego obowiązywania. Jednak pomimo deklaracji o ostrożnym i powolnym procesie wychodzenia z lockdownu, już 2 listopada przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach, a także złagodzono bądź zniesiono niektóre ograniczenia. Był to typowy błąd przedwczesnego rozluźniania obostrzeń w walce z epidemią, jaki popełniło też wiele innych państw i zapewne jedna z kluczowych przyczyn ponownego szybkiego wzrostu zarówno liczby nowych infekcji, jak też niepotrzebnych śmiertelnych ofiar epidemii.  

W takiej sytuacji władze wprowadziły trzeci już lockdown, który wszedł w życie 27 grudnia z pierwotnym zamiarem utrzymania go przez dwa tygodnie lub dłużej jeśli dzienna liczba zakażeń utrzyma się w kraju na poziomie powyżej 1000.

Mimo dużego wyhamowania tempa szczepień sytuacja epidemiczna w Izraelu nadal w szybko się poprawia

W czasie obowiązywania lockdownu, o którym mowa wyżej, tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń po ośmiu tygodniach podniósł się ponad 13-krotnie do 6197, w czterech kolejnych obniżał się do poziomów 5003, 4989, 3809, 2789, 2801, ponownie 2801, 1845, 1003 i 453, zaś w ostatnim tygodniu kolejny raz istotnie spadł, tym razem do 253 przypadków na milion mieszkańców.

W wyniku takiego radykalnego spadku wskaźnika liczby nowych zakażeń Izrael znalazł się już zdecydowanie poniżej poziomu średniego wskaźnika dla zachodnioeuropejskich krajów źródłowych (1976), jak również dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej (2016). Co więcej, teraz jest to poziom, który w Europie dawałby Izraelowi najlepszą pozycję pod względem wskaźnika zakażeń wśród wszystkich monitorowanych europejskich krajów źródłowych i docelowych (ogółem 34 kraje), lepszą nawet od dotychczasowego lidera w tym względzie, czyli Portugalii (wskaźnik zakażeń 289).

Zdecydowane były również spadki wskaźnika liczby zgonów, który z wcześniejszego apogeum na poziomie 28,2 obniżył się stopniowo do minimalnej wartości 5,3, po czym powrócił do silnego trendu wzrostowego osiągając szczytową wartość 44,9, zaś w ostatnich dziewięciu tygodniach spadał stopniowo z 40,3 do zaledwie 6,09. W Europie byłaby to trzecia najlepsza  pozycja pod względem tego wskaźnika na 34 monitorowane kraje
ex aequo ze Szwajcarią, a za Wielka Brytanią (3,59) oraz
Portugalią (4,12).

W minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką przekroczyła 5,3 mln osób (prawie 75 procent dorosłej części społeczeństwa, a prawie 58 procent ogółu populacji), zaś dwoma dawkami osiągnęła 54,1 procent ogółu obywateli. W kraju zaszczepionych jest już znacznie ponad 90 procent osób w wieku 60+ i około 85 procent w wieku 50-60 lat.

Ostatnio poprawa stopnia wyszczepienia izraelskiego społeczeństwa postępuje jednak stosunkowo powoli m.in. z powodu niewielkiej krańcowej chęci do przyjęcia szczepionki. Tempo szczepień pierwszą dawką osłabło bardzo wyraźnie już od początku marca, a dawką drugą od około 20 marca. W okresie ostatnich dwóch tygodni pierwszą dawką zaszczepiono jedynie około 90 tysięcy osób, a drugą około 274 tysiące.

Przeliczając to na warunki polskie oznacza to wykonywanie około 750 tysięcy szczepień tygodniowo licząc obie dawki preparatu łącznie. Jest to tempo zbliżone do mającego miejsce w Polsce, które ostatnio wynosi nieco ponad 800 tysięcy zaszczepień tygodniowo z wyraźną jednak tendencją do wzrostu będącego skutkiem większych dostaw szczepionek od producentów.

Sytuacja epidemiczna w Izraelu nadal nasuwa pesymistyczne wnioski dla Polski i dla jej branży turystyki wyjazdowej

Pewien niepokój może wzbudzać fakt, że stosunkowo długo trzeba było czekać na pozytywne przełożenie szeroko zakrojonej akcji szczepienia izraelskiego społeczeństwa na wyraźną poprawę całościowego stanu epidemicznego kraju. W okresie ostatnich czterech tygodni ogólny wskaźnik nowych zakażeń zaczął jednak zdecydowanie spadać, a zasadniczym czynnikiem jego poprawy stała się wyraźna lepsza sytuacja epidemiczna, jaka ma miejsce wśród już zaszczepionych osób starszych w wieku 60+.

Warto jednakże zwrócić też uwagę, że zmiany bieżącej sytuacji epidemicznej wsparte zostały wprowadzeniem dodatkowego miesięcznego lockdownu i wzmocnienie go prawie całkowitym zakazem ruchu lotniczego, co oznacza, że walka z epidemią koronawirusa toczyła się tam dwutorowo.

Przeliczając izraelską akcję szczepienną (10,2 mln dawek) na warunki polskie oznaczałoby to około 42 miliony dawek, przy czym nie różni się ona zbytnio od teoretycznego poziomu, przy którym widoczny stał się wyraźny postęp w ograniczaniu rozpowszechniania się koronawirusa i poprawie wskaźników epidemicznych (38-40 milionów dawek).

Obecnie w Polsce (dane z ostatniego tygodnia) tempo szczepień wynosi nieco ponad 800 tysięcy osób tygodniowo, w marcu było to około 650 tysięcy, a w lutym 540 tysięcy osób, przy czym czynnikiem limitującym była ograniczona dostępność szczepionek.

Obecnie jest duża szansa, że łączne dostawy preparatów różnych firm mogą osiągnąć wielkość 1,3-1,6 mln dawek tygodniowo (5,5-7 mln dawek miesięcznie), co pozwala zakładać z pewną ostrożnością przeciętne tempo szczepień na około 1,5 lub nieco więcej osób tygodniowo. Przy tym założeniu, oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki osiągnięto w ostatnich trzech
czterech tygodniach w Izraelu, mógłby zostać uzyskany dopiero na przełomie sierpnia i września lub w pierwszej połowie września. Zagrożeń dla stopnia skuteczności akcji szczepiennej porównywalnym z tym w Izraelu jest jednak wiele.

Należy do nich znacząca utrata odporności przez osoby szczepione w pierwszej fazie, co może skutkować koniecznością zastosowania w okresie jesiennym kolejnej trzeciej dawki, co może opóźniać doszczepianie pozostałej części społeczeństwa. Pojawiają się mianowicie informacje, że utrata odporności po pierwszej dawce preparatu firmy AstraZeneca następuje po około trzech miesiącach, natomiast zweryfikowanych danych odnośnie zaniku odporności po drugiej dawce jeszcze nie ma, gdyż jest na to zbyt wcześnie).

Możliwe jest także upowszechnienie się innych odmian koronawirusa
w tym takich jakich jeszcze nie znamy co może ograniczyć skuteczność preparatów używanych obecnie.

Pesymistycznym czynnikiem jest jednak to, że nawet proporcja zaszczepionej części ludności taka jak w Izraelu może wcale nie gwarantować utrzymania poprawy sytuacji epidemicznej bez dalszego równoległego utrzymywania ograniczeń i obostrzeń, co będzie nadal utrudniało swobodne funkcjonowanie wielu obszarów usług, w tym turystycznych.

Całkiem prawdopodobne jest natomiast przeciąganie się sytuacji dużego zagrożenia epidemicznego, m.in. z powodu rosnącego nieprzestrzegania przez znużone obostrzeniami społeczeństwa. Może to prowadzić do ograniczeń międzynarodowego ruchu turystycznego i co za tym idzie do znacząco słabszego sezonu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej niż zakładano jeszcze niedawno, czyli na poziomie około 70 lub 80 procent (Grupa TUI) ruchu turystycznego z 2019 roku.

Obecnie pojawia się już coraz więcej głosów i opinii pochodzących z branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej, że sezon letni 2021 może być jednak istotnie słabszy niż przewidywano wcześniej, a obecne szacunki zaczynają najczęściej oscylować w przedziale 50-60 procent lub nawet mniejszej liczby klientów na kierunkach turystycznych w relacji z sezonem 2019. Bardziej optymistycznie, czyli na 75 procent opiewają na razie zaktualizowane szacunki dotyczące liczby klientów w Grupie TUI.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Chin, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed jedenastu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była przez długi okres czasu problemem wyraźnie drugoplanowym, obecnie przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie istotnie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski podniósł się z 56,1 do 80,9, czyli o 44,2 procent. Oznaczało to pogorszenie się sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika zgonów dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość w tym samym czasie wzrosła o jedynie 14,8 procent (z 27,0 do 31,0).

W porównaniu z Polską największą zmianę za korzyść, czyli dalszy zdecydowany spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, ale stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 9,4 do 3,6), ale również Niemcy (z 15,6 do 13,0) i Szwajcaria (z 11,7 do 6,09).

Warto zauważyć, że zdecydowanie bardziej korzystny przebieg zmian sytuacji epidemicznej
zwłaszcza w zakresie wskaźnika liczby zgonów - dotyczą krajów zachodniej części kontynentu (ostatnio 14,8), gdzie od pewnego czasu władze postanowiły bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozprzestrzenianiem koronawirusa. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się dodatkowo wyraźnie wzmożone obawy niektórych społeczeństw związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską jego odmianą.

W krajach środkowej części Europy stopień przestrzegania ograniczeń i obostrzeń wydaje się bardziej ograniczony, co może mieć związek z historycznie ugruntowanym kontestowaniem lub nawet niewykonywaniem zaleceń i decyzji władz, czyli zjawiska, które niemal nie występuje w wielu państwach zachodnioeuropejskich, a zwłaszcza w skandynawskich. Bieżącą sytuację epidemiczną (wskaźnik zgonów ostatnio 50,1) pogarsza dodatkowo znaczące przeludnienie lokali mieszkalnych w środkowej części Europy (spadek po czasach RWPG) i rozpowszechniona wielopokoleniowość rodzin zamieszkujących wspólne gospodarstwa domowe.

Przed tradycyjnymi mapkami przedstawiającymi aktualną sytuację w zakresie wskaźników zakażeń w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych prezentujemy jeszcze poglądowe wykresy zbiorczych wskaźników zakażeń i zgonów  dla tych regionów oraz dla Wielkiej Brytanii, która jest w tej chwili obszarem najbardziej zakażanym nową, tzw. brytyjską odmianą koronawirusa.




Na wykresie wskaźników nowych zakażeń widać wyraźnie kontynuację cofania się wskaźnika dla zarażanej nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii, który w ostatnim tygodniu stał się 5-krotnie niższy od średniej wartości prezentowanej przez źródłowe kraje zachodnioeuropejskie i kraje środkowo-wschodniej części kontynentu.

Należy jednak w tym przypadku mieć na względzie pozytywne działanie tamtejszego restrykcyjnego lockdownu , który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez brytyjskie społeczeństwo pełne bardzo dużych obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii. Za kilka tygodni coraz większy wpływ na dalsze ograniczanie wskaźników epidemicznych w tym kraju ma i będzie mieć znaczny i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa, gdyż pierwszą dawką zaszczepiono już prawie 51 procent populacji Brytyjczyków.

Silny wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń nastąpił w Wielkiej Brytanii od tygodnia 14-20 grudnia 2020, natomiast znaczący wzrost tygodniowego wskaźnika zgonów  widoczny jest od tygodnia 28 grudnia
3 stycznia, a zwłaszcza 4 -10 stycznia, czyli z dwu- lub trzytygodniowym opóźnieniem w relacji z przebiegiem wskaźnika zakażeń, zaś szczyt wskaźnika liczby zgonów nastąpił z mniej więcej dwutygodniowym opóźnieniem w stosunku do szczytu wskaźnika liczby zakażeń.

Uzupełnione o najnowsze dane przebiegi wskaźników liczby nowych zakażeń i liczby zgonów już nie wskazują na wyższą śmiertelność brytyjskiej odmiany koronawirusa, która według szacunków ekspertów miała wynosić około 20-40 procent. Opóźniona o 2-3 tygodnie relacja liczby zgonów do liczby zakażeń stała się w Wielkiej Brytanii już bardziej korzystna niż w zachodniej, a zwłaszcza w środkowo-wschodniej części kontynentu.

Do bardziej jednoznacznego potwierdzenia opinii epidemiologów o większej śmiertelności nowej odmiany koronawirusa, należałoby mieć więcej danych o demograficznej strukturze zarażanym nim osób. W Wielkiej Brytanii jest już zaszczepiony zdecydowanie wyższy odsetek osób starszych niż w krajach Unii Europejskiej. Powoduje to spadek liczby przypadków śmiertelnych w tej najbardziej narażonej na zgony grupie wiekowej, który tym samym obniża ogólny wskaźnik śmiertelności w Wielkiej Brytanii w relacji z innymi krajami kontynentu.

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami



Po czterotygodniowych wahaniach (w okresie 8 lutego-8 marca) ważonego wskaźnika nowych zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu wokół poziomu 1250, w trzech następnych wszedł on już w wyraźny trend wzrostowy osiągając 1370, 1691 i 1995 przypadków na milion mieszkańców. W ostatnim wykazał jednak już niewielki spadek do poziomu 1976. Wskaźnik ten był ponad 35 razy wyższy od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków) i był też jednocześnie po raz czwarty od połowy listopada wyższy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (1381).  

Już od dziewięciu tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (spadek do zaledwie 388) i w Irlandii (spadek do 736), ale we Francji (wzrost do 4240). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki (obok Wielkiej Brytanii) mają obecnie Dania (915), Niemcy (1304), Szwajcaria (1509), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania przez społeczeństwo jest znaczny.

Francja, w której silny był pogląd, że pomimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy wystrzegać się trzeciego lockdownu i akceptować rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa, niejako sama zaprogramowała taką sytuację (pisaliśmy o tym kilkakrotnie), w której stała się epidemicznym liderem zachodniej części kontynentu. Prowadziła ona bowiem w prostej linii do ryzyka poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i w konsekwencji do pełnego lockdownu na całym terytorium kraju ustanowionego na razie do dnia 2 maja.

Efektem jest kompromitujący prawie 11-krotnie większy tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w sąsiadującej przez kanał La Manche Wielkiej Brytanii, która przestrzegała restrykcyjnego lockdownu. Wskaźnik liczby zgonów dla Francji zbliżył się na razie do 9-krotności wskaźnika dla Wielkiej Brytanii, ale sytuacja i w tym względzie może ulec zmianie na niekorzyść, gdyż wskaźniki liczby zgonów postępują zwykle około trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

Po siedmiu z rzędu wzrostach zbiorczego ważonego wskaźnika nowych zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej w okresie  8 lutego
29 marca od 1145 do 2137 przypadków na milion mieszkańców w ostatnim tygodniu odnotowano jego spadek do poziomu 2016. Do zniżki zbiorczego wskaźnika zakażeń przyczyniła się korzystna zmiana sytuacji epidemicznej we wszystkich krajach tej części kontynentu oprócz Białorusi i Ukrainy.

W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 28 tygodniami do poziomu 88
z dzisiejszego punktu widzenia już abstrakcyjnie niskiego - w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu tygodniach systematycznie zniżkował do 1458, aby po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech obniżyć się do minimalnej wartości 975 zakażeń na milion mieszkańców. W kolejnych siedmiu tygodniach wskaźnik odnotował wzrosty do poziomów 1025, 1318, 1805, 2326, 2956, 4019 i 5091 przypadków na milion mieszkańców. W ostatnim tygodniu wskaźnik nieco spadł do wielkości 4963, która mimo tej zniżki była już drugim najwyższym wskaźnikiem  wśród wszystkich 34 monitorowanych krajów.

Po raz piąty od ponad 2 miesięcy na znacznie wyższym niż przeciętny poziomie (nadal czwarty najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był w naszym kraju wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnich dwóch tygodniach wzrósł z 56,1 do poziomów kolejno 68,4 i 80,9



W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

Po czterech tygodniach z rzędu znaczącego wzrostu zbiorczego tygodniowego wskaźnika zachorowań w krajach docelowych czyli w takich do których udają się turyści, z 907 do 1536 przypadków na milion mieszkańców, w kolejnych sześciu doszło do znaczących jego spadków do poziomów 1283, 960, 747, 739 i 727, 670, natomiast w czterech ostatnich tygodniach wskaźnik ten ponownie podniósł się do poziomów 869, 1002, 1232 i 1440. Na jego wzrost w minionych dwóch tygodniach wpłynęła głównie znacząca zwyżka wskaźnika zakażeń w najludniejszym kraju tej grupy, czyli Turcji (z 2301 do 3301) przy stosunkowo umiarkowanych jego zmianach w pozostałych krajach docelowych.

W okresie ostatnich dwóch tygodni odnotowano nieduże wzrosty tygodniowego wskaźnika liczby nowych zakażeń w niektórych ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. Dotyczy to zwłaszcza interioru, w tym aglomeracji Madrytu (z 1040 do 1341), Katalonii (z 790 do 829) i rejonu Walencja/Alicante (z 120 do 151). Poprawiła się natomiast sytuacja epidemiczna na wyspach, w tym na Balearach (spadek wskaźnika zakażeń z 265 do 227) i na Wyspach Kanaryjskich, gdzie obniżył się on z 699 do 602. W wyraźnym stopniu (59 procent) podniósł się natomiast w tym czasie wskaźnik nowych zakażeń w Hiszpanii jako całości, czyli z 612 do 976 przypadków na milion mieszkańców.

Obok wymienionych już Turcji i Hiszpanii w okresie ostatnich dwóch tygodni wzrosty wskaźnika liczby zakażeń odnotowano jeszcze w Chorwacji (z 1608 do 3123), Grecji (z 1466 do 1962), Tunezji (z 328 do 803), Maroku (z 74,9 do 123) i na Cyprze (z 2951 do 3543), natomiast spadki wskaźnika odnotowano we Włoszech (z 2538 do 2255), Bułgarii (z 3604 do 3514), Albanii (z 1285 do 827), Portugalii (z 321 do 289) i na Malcie (z 3588 do 784).

Po czterech wzrostach z rzędu i jednym spadku trzeci raz z rzędu wzrósł i tak zdecydowanie najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie do 47,9 przypadków na milion mieszkańców (przed dwoma tygodniami 43,8). Równocześnie na bardzo niskim poziomie był w tym kraju wskaźnik liczby zgonów, który nawet obniżył się z 2,90 do 2,74. Oba te główne wskaźniki epidemiczne nadal pozostają zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych i porównywalne są jedynie ze wskaźnikami dla krajów azjatyckich



Sytuacja epidemiczna w USA po serii dziewięciu tygodni poprawy i dwóch tygodniach stabilizacji, w ostatnim wykazała już pogorszenie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań podniósł się z 1322 do 1381 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 4,5 procent. Kolejny raz obniżył się natomiast wskaźnik liczby zgonów z 21,8 do 18,9, czyli o 13,3 procent. O 1,3 procent spadł wskaźnik osób przebywających w szpitalach i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), natomiast o 1,9 procent podniósł się wskaźnik liczby chorych w ciężkim stanie (kolumna czwarta).

Trend poprawy sytuacji epidemicznej w USA został na razie zahamowany, ale nadal prezentuje się ona stosunkowo dobrze. Po raz czwarty od połowy listopada 2020 wskaźnik nowych infekcji był w USA wyraźnie korzystniejszy niż ogólny wskaźnik dla krajów zachodnioeuropejskich i krajów Europy środkowo-wschodniej.

W Japonii gdzie stosunkowo wcześnie odkryto nową odmianę koronawirusa (25 grudnia) sytuacja epidemiczna po pierwszych trzech tygodniach bardzo znaczącego pogorszenia, a następnie po siedmiu tygodniach systematycznej  poprawy, w ostatnich czterech stawała się coraz mniej korzystna. W minionym tygodniu wskaźnik liczby nowych zakażeń wzrósł z 85,7 do 127, czyli aż o ponad 48 procent, ale kolejny raz zmniejszył się wskaźnik liczby zgonów tym razem z z 1,73 do 1,50, czyli o 13,3 procent.

W Korei Południowej tygodniowe wskaźniki epidemiczne przez wiele tygodni wykazywały nieduże zmiany zwłaszcza pod względem wskaźnika liczby zakażeń. W ostatnich dwóch tygodniach wykazał on wzrosty z 59,1 do 60,3, a potem do 68,7 przypadków na milion mieszkańców. W tym samym okresie spadał jednak i tak bardzo niski w tym kraju wskaźnik liczby zgonów z 0,53 do 0,51, a w ostatnim tygodniu do 0,33. Na niskie wskaźniki i relatywnie bardzo korzystną ogólną sytuację epidemiczną znaczący wpływ ma wysoka dyscyplina społeczna Koreańczyków w przestrzeganiu antyepidemicznych regulacji i obostrzeń.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach, a później po czterotygodniowym bardzo znaczącym wzroście z 2,26 do 15,3 i późniejszym spadkowym jego trendzie w kolejnych siedmiu tygodniach (7,02, 7,59, 1,33, 1,17, 1,07, 1,41, 1,19 i 0,95), w minionym dwóch tygodniach podniósł się do 1,12 i 1,83. Nadal warto też odnotować, że od początku lutego tego roku w kraju nie odnotowano ani jednego przypadku zgonu z powodu koronawirusa.

Należy też podkreślić, że pomimo niejednokrotnie znaczących względnych wzrostów i spadków wskaźniki epidemiczne w wymienionych wyżej krajach azjatyckich nadal niezmiennie pozostają na bardzo niskich poziomach, zwłaszcza w odniesieniu do silnie zainfekowanych krajów europejskich i USA.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.



Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego