210724Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

210724Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


24.07.2021 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Trudne pytania o jesień i czwartą falę pandemii koronawirusa...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Dogmat czwartej fali pandemii coraz bardziej rozpowszechniony …

W minionych kilkunastu tygodniach na naszym kontynencie oraz w bliskich Europie krajach docelowych obserwowaliśmy systematyczną i znaczną poprawą sytuacji epidemicznej, zwłaszcza w kwestii głównych wskaźników epidemicznych. Jednak pozytywne trendy zaczęły stopniowo wyhamowywać  po tym jak przed około 3-5 tygodniami, w zależności od regionu i kraju, osiągnęły swoje najkorzystniejsze wartości.

W Polsce sytuacja jest pod tym względem na razie niewspółmiernie lepsza, gdyż minimum wskaźnika zakażeń wystąpiło prawdopodobnie w przedostatnim tygodniu i ma on przy tym zdecydowanie korzystniejsze, nawet przeszło 100-krotnie niższe wartości w porównaniu do średniej w zachodnioeuropejskich krajach źródłowych. Rozwinięty opis bieżącej sytuacji epidemicznej w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych wraz ze stosownymi mapkami, wykresami oraz tabelą tradycyjnie znajduje się w dalszej części tego materiału.

Pytania o czwartą falę epidemii oraz możliwe obostrzenia i restrykcje w sezonie jesienno-zimowym 2021/22

Wyraźne wzrosty liczby zachorowań, w tym w coraz większym stopniu spowodowane wysoce zaraźliwą odmianą Delta, już wywołują duży niepokój władz poszczególnych krajów, co przekłada się na wiele decyzji zaostrzających obecne przeciwepidemiczne regulacje sanitarne. Jest to całkowicie zrozumiałe w świetle bardzo poważnych negatywnych doświadczeń związanych z drugą i trzecią falą epidemii koronawirusa.

Inaczej niż obecnie, w poprzednim roku o tej porze panował duży optymizm odnośnie dalszego rozwoju epidemii. W dużej części wynikał on z niedoceniania przez epidemiologów i wirusologów wysokiej sezonowości koronawirausa, czyli między innymi z niedoceniania bezpośredniego i pośredniego wpływu czynnika pory roku i pogody na tempo rozprzestrzeniania się choroby.

Jeszcze raz wyraźnie zaznaczamy, że Instytut TravelDATA był jednym z nielicznych źródeł, które już na początku epidemii, czyli już w marcu 2020 stawiały na dużą zależność zdolności do rozprzestrzeniania się koronawirusa od tego czynnika.

Dawaliśmy temu wyraz w licznych materiałach, w tym także traktujących o dużych problemach epidemicznych (zwłaszcza od lipca), w wysuniętych na południe krajach i regionach południowej półkuli, czyli podczas tamtejszego okresu „zimowego”. Dały się one mocno we znaki zwłaszcza w położonym na samym południu Australii stanie Victoria, w którym wprowadzono wówczas bardzo restrykcyjny i ściśle przestrzegany lockdown.

Pogląd o takiej wyraźnej zależności nie był niestety podzielany przez większość specjalistów. W końcowym rezultacie postawy lekceważenia potencjalnej kolejnej fali epidemii, władze wielu krajów (w tym niestety Polski) dały się ewidentnie zaskoczyć bardzo znacznym (często kilkudziesięciokrotnym) wzrostem zachorowań i zgonów określanym jako druga fala.

Jeszcze bardziej wyraźny błąd popełniono dając się zaskoczyć przez trzecią falę, która rozpoczęła się pod koniec lutego i trwała mniej więcej do połowy maja. Brak odpowiedniego powiązania przez rząd i jego ekspertów cech brytyjskiej odmiany koronawirusa o znacznie podwyższonej zaraźliwości z generalnie sprzyjającymi warunkami jesienno-zimowymi dla jego rozwoju (np. częste przebywanie w pomieszczeniach zamkniętych) zaowocował w Polsce istotnym i całkowicie błędnym rozluźnieniem obostrzeń na początku marca, czyli w okresie, który można było przewidzieć jako szkolny przykład kumulacji czynników wybitnie sprzyjających rozwojowi koronawirusa.

Dwa główne czynniki generujące kolejne fale epidemii

Obecnie jest już dostatecznie udowodnione empirycznie, że do dwóch najważniejszych czynników „falotwórczych” należą (1) sprzyjający rozwojowi koronawirusa okres jesienno-zimowy oraz (2) nowe coraz bardziej zaraźliwe jego mutacje.

Druga fala epidemii powstała pod wpływem czynnika pierwszego, ale co warto zauważyć, bez udziału czynnika drugiego gdyż obecna była wówczas jeszcze tylko pierwotna odmiana koronawirusa.

Trzecie fala była skutkiem czynnika drugiego, czyli nowej znacznie bardziej zaraźliwej tzw. brytyjskiej mutacji koronawirusa bez zmiany czynnika pierwszego, a zatem w tych samych warunkach jesienno-zimowych.

Czwarta fala będzie złożeniem dwóch wymienionych czynników w tym samym czasie, czyli zmiany warunków letnich na jesienno-zimowe oraz nowej jeszcze bardziej zaraźliwej mutacji koronawirusa określanej jako odmiana Delta. Ta bardzo silna koniunkcja dwóch zasadniczych czynników jednocześnie będzie jednak osłabiana przez rosnący stopień zaszczepienia społeczeństwa.

Wyraźnie wskazują na to dane z Wielkiej Brytanii, w której w ostatnim tygodniu (12-18 lipca) wskaźnik nowych zakażeń w grupie wiekowej 20-29 lat wyniósł aż 11547 przypadków na milion zakażeń, a w grupie 80+ zaledwie 606, czyli ponad 19-krotnie mniej.

Kluczem do  odpowiedzi na pytanie dlaczego zaistniała aż tak rozbieżna sytuacja jest stopień zaszczepienia pełną dawką w obu tych wymienionych grupach. Otóż w grupie wiekowej 20-29 był on na poziomie zaledwie 19.5 procent, a w grupie 80+ wyniósł 93,3 procent.

W tym aspekcie po raz kolejny zwracamy uwagę na kluczowe znaczenie systemu zachęt dla obywateli mających skłonić ich do szczepień. Niestety wydaje się całkiem prawdopodobne, że władza popełniła właśnie kolejny błąd i podeszła do tej kwestii stanowczo zbyt mało ofensywnie.

Mając na szali potencjalny kolejny lockdown połączony z kolejnymi stratami gospodarczymi, które mogą być liczone w dziesiątkach miliardów (poprzednie kosztowały łącznie około 230 miliardów złotych) i kolejną frustracją społeczeństwa, logika podpowiada znaczne zwiększenie bezpośrednich zachęt nakłaniających ludzi do szczepień, jak też adekwatne do celu (czytaj: bardzo znaczne) środki przeznaczone na zorganizowanie logistyki takiego przedsięwzięcia.

Na razie można odnieść raczej uzasadnione wrażenie, że siły i środki stosowane przez rząd są stanowczo niewystarczające do skali zadania jakim jest doprowadzenia do stopnia zaszczepienia populacji (w warunkach dominacji wariantu Delta), który zapewni wystarczające bezpieczeństwo epidemiczne polskiego społeczeństwa

W przewidywaniu czwartej i kolejnych fal epidemii nie jesteśmy skazani na Rady Medyczne

Jak dotychczas gremia te niedostatecznie radziły sobie z antycypacją kolejnych fal epidemii koronawirusa. Świadczy o tym nieprzewidzenie, a później niedocenienie fali drugiej oraz zupełny falstart z likwidacją wielu ograniczeń i obostrzeń w czasie, gdy właśnie wzbierała już fala trzecia.

Problemem tych gremiów pozostaje ich zbyt homogeniczny skład, jako że składają się albo z medyków (prof. dr hab. n. med. Andrzej Horban oraz ponad piętnastu ekspertów medycznych), albo z licznych historyków nad wyraz często spotykanych na najwyższych decyzyjnych szczeblach politycznych.

Uniemożliwia to szersze i bardziej kompleksowe spojrzenie na różnorodne kwestie związane ze zwalczaniem, bądź ograniczaniem tak skomplikowanych procesów jakimi są rozpowszechnianie się epidemii oraz transmisje koronawirusa.

Warto jednak zauważyć, że Rady Medyczne przy poszczególnych rządach nie są jedynymi zespołami, które są żywotnie zainteresowane projekcjami rozwoju epidemii. Jeszcze bardziej zainteresowane taką kwestią mogą być globalne banki i fundusze inwestycyjne, dla których rozwój epidemii w poszczególnych krajach, ich wpływ na różne branże, koniunkturę, produkcję i konsumpcję ma kluczowe znaczenie przy podejmowanych decyzjach inwestycyjnych, w tym zwłaszcza dotyczących obrotu akcjami.

Temat jest nieco podobny do komercyjnych prognoz pogody. Kontraktami np. na zboża nikt nie handluje na „ślepo”, ale w oparciu o precyzyjne prognozy pogody dotyczące głównych regionów upraw, które mają znaczący wpływ na plony. Obejmują one wiele aspektów, jak nawet prawdopodobieństwo bezwietrzności w ciągu dnia, gdyż w takich warunkach stężenie dwutlenku węgla nad polem np. pszenicy, potrafi spaść do 1/3, co ma odczuwalny wpływ na wegetację roślin.

Globalne banki inwestycyjne mają nieporównanie większe środki w zestawieniu np. z naszym ministerstwem oraz odpowiednie zasoby ludzkie, aby rozwinąć i skutecznie zaimplementować sztuczną inteligencję (AI) do tworzenia projekcji rozwoju sytuacji epidemicznej w poszczególnych krajach, czyli na poszczególnych rynkach.

Sprawa jest frapująca i prawdopodobnie będziemy do niej wracać, ale na razie przedstawimy tylko niewielki fragment tej kwestii na przykładzie Polski.

Giełdy nie antycypują jedynie zjawisk czysto gospodarczych, ale też rozwój koronawirusa

Jak powszechnie wiadomo giełdy z reguły wyprzedzają wiele zjawisk mających wpływ na gospodarkę  i podobnie ma się rzecz z  koronawirusem. Z tego można wysnuć pragmatyczny wniosek, że zmiany niektórych indeksów cen akcji są skorelowane z projekcjami „falowania” epidemii koronawirusa w poszczególnych krajach.

W Polsce główną rolę w obrocie akcjami odgrywają właśnie globalne banki (tzw. zagranica), których w pierwszej piątce jest cztery (Bank of America, Morgan Stanley, Goldman Sachs i JP Morgan) uzupełnianych przez największego polskiego detalistę, czyli bank PKO BP.

Warto w kontekście przewidywania fal koronawirusa spojrzeć na przebieg notowań indeksu największych spółek, czyli WIG20. Dlaczego właśnie na WIG20? Dlatego, że tzw. zagranica tylko w niewielkim stopniu handluje spółkami średnimi (MWIG40), a w znikomym lub żadnym spółkami małymi (sWIG80) i pozostałymi.

Celowo nie przedstawiamy tutaj wykresu WIG20, aby zachęcić do osobistego przyjrzenia się (np. w Internecie) jego przebiegowi w kontekście ruchów wyprzedzających kolejne fale epidemii.

Indeks WIG20 antycypował fale koronawirusa lepiej niż wirusolodzy

Otóż indeks ten zaczął opadać już w połowie sierpnia, jakby antycypując drugą falę i to w czasie gdy była ona jeszcze niemal całkowitą abstrakcją. Spadki były dość uporczywe, ale skończyły się na przełomie października i listopada, czyli akurat gdy zmiany wskaźnika zakażeń wyraźnie wskazywały na okolice jego apogeum. Późniejszy okres bardzo szybkich wzrostów był jeszcze dodatkowo napędzany pierwszymi dość optymistycznymi informacjami o prawie już gotowych szczepionkach kilku producentów.

Po szczycie około 11 stycznia wykres wszedł w trend boczno-opadający, który jakby antycypował kolejną trzecią już falę.

W tym samym czasie epidemiolodzy rozumowali z reguły odwrotnie, co doprowadziło do zupełnie niepotrzebnego i przesadnego otworzenia wielu obszarów gospodarki i życia społecznego, które trzeba było po 3-5 tygodniach naprędce zamykać.

Począwszy do ostatniego tygodnia marca indeks zaczął ponownie rosnąć, co niemal idealnie pokryło się z odwróceniem trendu wskaźników epidemicznych. Obecnie po kolejnych wzrostach indeks WIG20 wszedł w trend boczny, ale wrażliwe na przyszłą koniunkturę gospodarczą subindeksy (np. WIG-BANKI) wykazują dość wyraźne spadki.

Oczywiście nikt postronny nie ma dostępu do bardzo wrażliwych finansowo danych, ale wiele można wywnioskować po samym sposobie prowadzenia handlu przez wielkich graczy, których stopień rozpoznania przyszłych trendów epidemicznych może być znacznie lepszy niż gremiów naukowych, tak jak miało to właśnie miejsce w nieodległej przeszłości.

Do tej interesującej tematyki będziemy jeszcze powracać.

Polska trzeci tydzień z rzędu z najlepszą sytuacją epidemiczną w Unii Europejskiej

Na przełomie 2020 i 2021 roku Polska była krajem o często wyraźnie korzystniejszej sytuacji epidemicznej niż w unijnych krajach bezpośrednio lub pośrednio (poprzez morze jak np. Dania, czy Szwecja) graniczących z Polską. Jednak od połowy stycznia  ta przewaga stopniowo malała, a na początku marca, z powodu lekkomyślnego zniesienia wielu obostrzeń przez polski rząd, uległa ona całkowitemu zniwelowaniu. W dalszej części miesiąca i w trzech pierwszych tygodniach kwietnia, czyli podczas trzeciej fali epidemii sytuacja Polski była ona już zdecydowanie mniej korzystna niż w otaczających nas krajach, pomijając notorycznego epidemicznego eksperymentatora, czyli Szwecję.

Takie ewidentne pogorszenie sytuacji i „wyhodowanie” jednej z najpokaźniejszych trzecich fal epidemii w Europie było właśnie pośrednim skutkiem zdecydowanie zbyt szybkiego rozluźniania ograniczeń i obostrzeń w życiu społecznym oraz gospodarczym, przy jednoczesnym ich utrzymywaniu u naszych sąsiadów.

Jednakże począwszy od ostatniego tygodnia kwietnia sytuacja epidemiczna w naszym kraju ulegała na tle otoczenia stopniowej i dość wyraźnej poprawie. Pokazywały to przeważnie większe niż w innych krajach spadki obu głównych wskaźników epidemicznych, spośród których w Danii i na Litwie doszło nawet do ich umiarkowanego wzrostu.

W okresie poprzednich siedmiu tygodni sytuacja naszego kraju na tle otoczenia uległa dalszej, ale tym razem już bardzo radykalnej poprawie. Polska stała się pozytywnym liderem sytuacji epidemicznej nie tylko w najbliższym nam rejonie, ale i w całej Europie.

W ostatnim tygodniu stosownie do zapowiedzi o wyhamowywaniu poprawy tygodniowego wskaźnika nowych zakażeń i bliskich okolicach jego minimalnej wartości wskaźnik ten po raz pierwszy od ostatniego tygodnia marca wykazał wzrost
na razie nieduży - czyli z 14,6 do 16,0 nowych zakażeń na milion mieszkańców. W następnych kilku tygodniach skala zwyżek wskaźnika zapewne przyspieszy, ale i tak powinien on być kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy mniejszy od jego średniej wartości dla krajów Zachodniej Europy (obecnie jest on około 100 razy mniejszy).

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy zaktualizowane zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się wysokim stopniem wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w dostosowanej skali prawej



Wykres wskazuje, że otaczające nas kraje, czyli sześć ustawionych według ruchu wskazówek zegara, mają obecnie pod względem wskaźnika nowych zachorowań już albo bardziej niekorzystną, albo nawet zdecydowanie bardziej niekorzystną sytuację od Polski. Najbliższymi nam krajami pod względem tego wskaźnika są Słowacja (wskaźnik 2,3-krotnie wyższy) i Niemcy (6,4 -krotnie wyższy), a najodleglejszymi Dania (74-krotnie wyższy) i Litwa (prawie 13-krotnie wyższy).

Pod względem wskaźnika liczby zgonów sytuacja Polski nie jest na razie jeszcze tak korzystna (na razie tylko nieco poniżej połowy europejskiej stawki), ale jest to klasyczny skutek opóźnienia zmian wskaźnika liczby zgonów, który zwykle podąża za wskaźnikiem liczby zakażeń, przy czym opóźnienie wynosi zwykle około trzech tygodni, a w przypadku wariantu Delta nieco więcej, do nawet sześciu tygodni. Nasz kraj w okresie tzw. trzeciej fali epidemii miał na tle otoczenia bardzo niekorzystną sytuację pod względem wskaźników zakażeń i zgonów i rezultaty tej sytuacji są z opóźnieniem widoczne jeszcze do dzisiaj.

W Izraelu kolejny tydzień wzrostu liczby zakażeń

O sytuacji epidemicznej w Izraelu informowaliśmy w naszych materiałach regularnie przez wiele miesięcy. Charakteryzowała się ona bardzo dużą zmiennością i kilkakrotnymi spektakularnymi zwrotami sytuacji. Okres ostatnich ośmiu tygodni również przyniósł zasadniczą zmianę sytuacji. Wcześniej w maju i w pierwszej połowie czerwca była ona przejściowo wyjątkowo korzystna. Tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń osiągnął najniższą wartość 8 czerwca spadając wówczas do ekstremalnie niskiego poziomu 7,6 (sic!) przypadków na milion mieszkańców. Praktycznie nie odnotowywano też żadnych przypadków zgonów z powodu koronawirusa.

Reakcją władz na tak dobrą sytuację pandemiczną kraju było usunięcie prawie wszystkich ograniczeń w życiu społecznym i gospodarczym. W drugiej połowie czerwca i pierwszym tygodniu lipca sytuacja weszła jednak w jednoznaczny i silny trend pogarszania się, który łączony jest przez ekspertów z przenikaniem do kraju znacznie bardziej zaraźliwego wariantu Delta. Inną przyczyną może być bardzo wyraźne ograniczenie liczby nowych szczepień z powodu dużego spadku liczby pacjentów zgłaszających się na ten zabieg.

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zakażeń podniósł się ponad dwukrotnie z 344 do niepokojącego już  poziomu 711 przypadków na milion z tendencją do dalszego wzrostu. Jest to poziom ponad 44-krotnie wyższy (sic!) niż obecnie w Polsce i który dawałby Izraelowi dość wysokie 13 miejsce na liście 33 najbardziej infekujących się krajów Europy.

Nawet wysoki stopień zaszczepienia społeczeństwa nie chroni przed wariantem Delta

W minionym tygodniu w Izraelu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła prawie 5,75 mln osób, czyli 63,5 procent ogółu populacji, zaś dwoma dawkami sięgnęła ponad 5,24 miliona osób, czyli 57,9 procent ogółu obywateli. Oznacza to, że w ostatnim tygodniu łącznie (pierwszą i drugą dawką) wykonano już tylko 63 tysięcy szczepień, podczas gdy w poprzednim tygodniu było ich 80 tysięcy. Jest to wprawdzie wyraźnie więcej niż w maju (około 25 tysięcy szczepień tygodniowo), ale zdecydowanie mniej niż w lutym (760 tysięcy tygodniowo).

Zdecydowany trend spadku liczby chętnych do szczepienia (zwłaszcza na pierwszą dawką) negatywnie wróży próbom  ograniczania tempa rozpowszechniania się koronawirusa.

Dla porównania w Polsce liczba osób zaszczepionych do końca ostatniego tygodnia jedną dawką szczepionki wyniosła 17,98 mln osób (46,9 procent społeczeństwa), a dwoma 16,32 mln (43,0 procent). W okresie ostatniego tygodnia łączna liczba osób zaszczepionych pierwszą, bądź drugą dawką sięgnęła 1,373 miliona osób (we wcześniejszym tygodniu 1,587 mln osób), czyli w relacji do liczby ludności 5,4-krotnie więcej niż w Izraelu.

W Wielkiej Brytanii, która jest zachodnioeuropejskim liderem wykonywania szczepień, do końca ostatniego tygodnia zaszczepiono 46,35 mln osób (69,5 procent społeczeństwa), a dwoma 36,24 mln (54,4 procent). W okresie ostatniego tygodnia suma osób zaszczepionych pierwszą lub drugą dawką osiągnęła 1,53 miliona osób (poprzednio 1,6 mln).

Pomimo mniejszego zaawansowania szczepień w naszym kraju niż w obu wyżej wymienionych, obecny tygodniowy wskaźnik infekcji jest w Izraelu ponad 44-krotnie wyższy niż w Polsce, natomiast w Wielkiej Brytanii przewyższa obecny polski wskaźnik aż 287 razy (sic!!!).

Jak wynika z tych danych poprzedni liderzy zwalczania epidemii koronawirusa, czyli zarówno Wielka Brytania, jak i Izrael nie zostali uchronieni przez wysokie poziomy zaszczepienia społeczeństw przed nowymi falami epidemii. Nasuwa to niemal oczywisty wniosek, że w zwalczaniu koronawirusa nadal istotną rolę będą odgrywały dostosowane do lokalnej sytuacji ograniczenia i obostrzenia dotyczące odpowiedniego zachowania się ludzi oraz zasad funkcjonowania życia społecznego, a także funkcjonowania branż i podmiotów gospodarczych.

Pogląd taki wielokrotnie i konsekwentnie wyrażaliśmy we wcześniejszych naszych materiałach, pomimo znacznego optymizmu wiązanego wcześniej przez polityków oraz dużą część wirusologów i epidemiologów z masowymi szczepieniami społeczeństwa, jak się jednak okazuje wykonywanych w niewystarczającej liczbie. Sytuacja taka w jakimś stopniu uzasadnia bardzo wzmożoną obecnie ostrożność i obawy rządu przed nadejściem kolejnej fali epidemii określanej już powszechnie jako tzw. czwarta fala.

Sugeruje też bardziej energiczne i przemyślane akcje promowania szczepień, jak również przeznaczenie na nie znacznie większej ilości środków z celu zredukowania zgubnych zdrowotnych i gospodarczych skutków czwartej fali epidemii.

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Chin, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Do prezentowanych mapek dołączono też mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była przez długi okres czasu problemem wyraźnie drugoplanowym i niedocenianym, co w ostatecznym rozrachunki przyczyniło się do zlekceważenia znaczenia nadchodzącej kolejnej fali epidemii na jesieni 2020 roku.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zakażeń w krajach źródłowych Europy Zachodniej podniósł się z 1046 do 1615, czyli o ponad 54 procent (poprzednio o 49 procent), z tym że minimalna jego wartość wystąpiła przed czterema tygodniami i wyniosła 364 przypadki na milion mieszkańców. Obecny wskaźnik jest prawie 29-krotnie wyższy od epidemicznego minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków na milion mieszkańców) i po raz dziewiętnasty od połowy listopada 2020 wyższy od wskaźnika liczby zakażeń dla USA (obecnie 715).  

Od kilku tygodni najwyższy współczynnik zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy (podobnie jak w krajach docelowych) występują tam, gdzie najwcześniej dotarła nowa i jak dotychczas bardziej zaraźliwa mutacja koronawirusa, zwana wariantem Delta, czyli w Wielkiej Brytanii (wzrost wskaźnika z 3203 do 4599).

We wszystkich pozostałych krajach tej grupy wskaźniki liczby zakażeń również wzrosły, w tym relatywnie najbardziej w Holandii (z 2298 do 4105), Irlandii (z 735 do 1347), Danii (z 672 do 1190)  i Belgii (z 621 do 836). W tym pierwszym kraju powrócono już do większości poprzednich obostrzeń (mają na razie obowiązywać do 13 sierpnia), a premier kraju  oficjalnie przeprosił Holendrów za zbytni pośpiech przy luzowaniu przeciwepidemicznych obostrzeń.

Znaczny niepokój może budzić ponad dwukrotny wzrost w okresie ostatniego tygodnia wskaźnika nowych zakażeń we Francji (z 404 do 844), która jest krajem dużego ruchu turystycznego. Tamtejszy rząd wprowadził daleko posunięte ograniczenia w dostępie do lokali gastronomicznych i budynków użyteczności publicznej dla osób niezaszczepionych. Najniższe wskaźniki w grupie krajów zachodnioeuropejskiej nadal mają obecnie Niemcy (102), Austria (233), w których generalnie stopień przestrzegania zarządzeń i zaleceń władz przez społeczeństwo jest znaczący.

W ostatnim tygodniu zbiorczy ważony wskaźnik nowych zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej wzrósł z 748 do 752 przypadków na milion mieszkańców, z tym że minimalna jego wielkość wystąpiła siedem tygodni temu, gdy wyniosła 437, zaś od tego czasu wskaźnik ten systematycznie rósł (łącznie o 72 procent). Bezpośrednią przyczyną takiej sytuacji była mocno pogarszająca się pod tym względem sytuacja w Rosji, gdzie w ostatnim tygodniu podniósł się on z 1567 do 1589 przypadków na milion mieszkańców.

Nie uwzględniając Rosji wskaźnik liczby nowych zakażeń w regionie w okresie ostatnich 8 tygodni wykazał imponujący spadek z 596 do zaledwie 104, a więc stał się prawie 16-krotnie niższy od wskaźnika dla źródłowych krajów Europy Zachodniej (1615).

Jedną z przyczyn może być stosunkowo zimna aura w większości tych krajów, która panowała tam jeszcze do niedawna, a więc była to sytuacja odwrotna do tej sprzed roku, gdy wyjątkowo niskie temperatury (najniższe od 34 lat) panowały do czerwca w naszej części kontynentu.

Na znaczący wpływ warunków pogodowych na tempo rozpowszechniania się wirusa oraz osiągane poziomy wskaźników epidemicznych wskazywaliśmy już od wiosny 2020, ale wydaje się, że wirusolodzy i epidemiolodzy mieli na ten temat własne odmienne zdanie. Uległo ono częściowej weryfikacji dopiero po drugiej i trzeciej fali epidemii, zaś obecnie tzw. czwarta jesienna fala stała się już nawet powszechnie obowiązującym dogmatem, co jest całkowitym odwróceniem poglądów tzw. ekspertów z okresu sprzed roku.

W Polsce tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń wykazał w okresie poprzednich siedmiu tygodni imponujący spadek z 363 do zaledwie 14,6 przypadków na milion mieszkańców, ale w tygodniu minionym wzrósł po raz pierwszy od szczytu tzw. trzeciej fali w ostatnim tygodniu marca (wskaźnik zakażeń 5091, a więc 318 razy wyższy (sic!!!), co prawie na pewno oznacza definitywne odwrócenie się wcześniejszego korzystnego trendu liczby zachorowań.

Jest to drugi najniższy poziom od czasu wczesnej fazy pierwszej fali pandemii w trzecim tygodniu marca 2020
13,4, jak również zdecydowanie korzystniejszy od minimalnego współczynnika pomiędzy pierwszą (wiosenną) i drugą (jesienną) falami pandemii, który wystąpił w drugim tygodniu września 2020 roku i wyniósł 88.

Jak już zaznaczano w pierwszej części niniejszego materiału jest to obecnie nadal najniższy wskaźnik we wszystkich krajach Unii Europejskiej. W zachodnioeuropejskich krajach źródłowych jest on teraz średnio 101 razy wyższy (sic!!!), a w krajach regionu w wyłączeniem bardzo silnie obecnie zainfekowanej Rosji jest on 6,5-krotnie wyższy. Ze wszystkich na bieżąco monitorowanych 37 krajów źródłowych i docelowych niższy wskaźnik zakażeń występuje obecnie jedynie w Egipcie (4,85).

Mapka aktualnej sytuacji w zakresie tygodniowych wskaźników liczby zgonów z powodu  koronawirusa przedstawiona jest poniżej



Dla Polski wskaźnik liczby zgonów (1,46) stał się w ostatnim tygodniu już dość wyraźnie niższy od średniego wskaźnika dla zachodnioeuropejskich krajów źródłowych (2,06), jak również niższy od wskaźnika dla naszej części Europy (z wyłączeniem Rosji), który w ostatnim tygodniu wyniósł 2,19.

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski obniżył się do wymienionej wartości 1,46 z poziomu 1,98, czyli o ponad 26,0 procent. Oznaczało zdecydowanie większą zmianę sytuacji naszego kraju na korzyść od zmiany wskaźnika zgonów dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość w tym samym czasie nawet wzrosła o ponad 4 procent (z 11,0 do 11,5).

Bieżąca sytuacja epidemiczna w środkowej części Europy - wskaźnik zgonów ostatnio 22,7, a bez uwzględnienia wyjątkowo niekorzystnej sytuacji w Rosji 2,19 - jest w ostatnich miesiącach regularnie mniej korzystna niż w jej części zachodniej, gdzie ostatni wskaźnik wyniósł 2,06.  

Na taki stan rzeczy dodatkowo wpływa znaczące przeludnienie lokali mieszkalnych (spadek po czasach realnego socjalizmu), często występująca wielopokoleniowość rodzin zamieszkujących wspólne gospodarstwa domowe oraz znaczna transmisja wirusa w przedsiębiorstwach, która wynika z niekorzystnych z punktu widzenia walki z rozprzestrzenianiem się epidemii przepisów prawa pracy, a także z prawdopodobnie niższej skuteczności w leczeniu chorych niż w wielu wyżej rozwiniętych krajach zachodnioeuropejskich.

Przed tradycyjnymi mapkami przedstawiającymi aktualną sytuację w zakresie wskaźników zakażeń w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych prezentujemy jeszcze poglądowe wykresy zbiorczych wskaźników zakażeń i zgonów  dla tych regionów oraz dla Wielkiej Brytanii, która jest teraz obszarem najbardziej zakażanym nową mutacją koronawirusa zwana odmianą Delta




Na wykresie tygodniowych wskaźników nowych zakażeń widoczny jest kolejny bardzo wyraźny wzrost tego wskaźnika dla zarażanej nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii szczególnie w relacji z okresem sprzed końca maja. Wcześniej był on w tym miesiącu w źródłowych krajach zachodnioeuropejskich i krajach środkowo-wschodniej części kontynentu średnio odpowiednio 6,2 oraz 3,7-krotnie wyższy od średniej jego wartości dla Wielkiej Brytanii.

Obecnie z powodu silnego wzrostu infekcji wariantem Delta sytuacja ta uległa zupełnemu odwróceniu i to w Wielkiej Brytanii wskaźnik infekcji jest obecnie 2,8 i 6,1-krotnie wyższy niż w Europie Zachodniej i Środkowej.

Relatywnie niski jest jeszcze na razie brytyjski tygodniowy wskaźnik liczby zgonów. Przyczynami takiej sytuacji może być nie tak duża zjadliwość wariantu Delta jak wcześniej przypuszczano oraz większe opóźnienie zgonów wobec zakażeń iż w przypadku poprzednich wariantów, duży stopień zaszczepienia brytyjskiego społeczeństwa, a także rosnące doświadczenie tamtejszej służby medycznej w leczeniu tej choroby.

Wraz z upływem czasu, coraz większe znaczenie dla dalszego ograniczania wskaźników epidemicznych w tym kraju ma i będzie miał duży i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa, gdyż pierwszą dawką zaszczepiono już 69,5 procent populacji Brytyjczyków, a dwoma dawkami 54,4 procent.

Poniżej przedstawiamy mapkę krajów docelowych przedstawiającą aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami



W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zakażeń dla tej grupy krajów wyraźnie wzrósł z 788 do 885, co oznacza już prawie 223 procent wzrostu ponad minimum sprzed pięciu tygodni, które wyniosło 274 przypadki na milion mieszkańców. Na ten wzrost w tym ostatnim 5-tygodniowym okresie wpłynęły istotne zwyżki wskaźników zakażeń zwłaszcza w Hiszpanii, Grecji, Portugalii i Tunezji.

W ostatnim tygodniu odnotowano kolejne wzrosty tygodniowych wskaźników liczby nowych zakażeń prawie wszystkich ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. W Katalonii wzrósł on z 4487 do 5659, na Balearach z 1554 do aż 3470, a w rejonie Walencja/Alicante z 1937 do 2577. Znaczący wzrost wskaźnika odnotowano tym razem również na popularnych Wyspach Kanaryjskich z 1385 do 2098, czyli do wielkości nadal jeszcze znacznie poniżej dla Hiszpanii jako całości, w której podniósł się on w tym samym okresie z 2637 do 3481 przypadków na milion mieszkańców.

Obok wymienionej już Hiszpanii w okresie ostatniego tygodnia istotne wzrosty wskaźnika liczby zakażeń odnotowano też w Grecji (z 1092 do 1697) i Portugalii (z 1853 do 2225), a nieduże spadki w Tunezji (z 4576 do 4119) i na Cyprze (z 7184 do 6972). W pozostałych krajach docelowych zanotowano przeważnie nieduże wzrosty, z których najważniejszy miał miejsce w Turcji (z 434 do 569).

W okresie minionego tygodnia obniżył się też tradycyjnie najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie z 9,73 do 4,85 przypadków na milion mieszkańców, czyli o ponad 50 procent, jak również spadł tygodniowy wskaźnik liczby zgonów z 1,29 do zaledwie 0,42 (o prawie 68 procent). Oba te wskaźniki epidemiczne nadal pozostają bardzo niskie na tle wszystkich monitorowanych krajów docelowych



Sytuacja epidemiczna w USA podczas ostatniego tygodnia wykazała kolejne znaczące pogorszenie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań wzrósł z 424 do 715 przypadków na milion mieszkańców i był już o 181 procent wyższy od minimum sprzed trzech tygodni, które wyniosło 254 przypadków na milion mieszkańców. W dużo mniejszym stopniu podniósł się na razie wskaźnik liczby zgonów z minimalnego w tym roku poziomu 4,53 do 5,88 ponieważ ma na to wpływ opóźnienie w czasie efektu większej liczby zakażeń. Nieznacznie wzrósł w tym czasie bieżący wskaźnik liczby osób przebywających w szpitalach i podlegających kwarantannie (z 14682 do 14974 na milion mieszkańców - kolumna trzecia), a dużo istotniej podniósł się wskaźnik liczby chorych w ciężkim stanie (z 13,1 do 17,8 - kolumna czwarta).

Już po raz dziewiętnasty od połowy listopada 2020 wskaźnik nowych infekcji był w USA wyraźnie korzystniejszy niż ogólny wskaźnik dla krajów zachodnioeuropejskich (obecnie 1615), a od dwunastu tygodni stał się też korzystniejszy niż dla krajów Europy środkowo-wschodniej (obecnie 752). W samej Polsce, która ma teraz najniższy tygodniowy wskaźnik zakażeń w Europie, jest on jednak aż 45-krotnie niższy (sic!) od wskaźnika w USA.

W Japonii gdzie stosunkowo wcześnie odkryto nową odmianę koronawirusa (Alfa - 25 grudnia 2020) sytuacja epidemiczna w minionym tygodniu również uległa pogorszeniu, gdyż wskaźnik nowych zakażeń wzrósł z 105 do 156. Był on już o ponad 86 procent wyższy niż cztery tygodnie temu, gdy osiągnął minimum na poziomie 83,7 przypadków na milion mieszkańców.

W ostatnim tygodniu jeszcze nieco spadł  tygodniowy wskaźnik zgonów z 0,84 do 0,73, czyli o ponad 13 procent, ale w kolejnym tygodniu może on już wzrosnąć. Pomimo obecnej niepokojącej sytuacji w zakresie zmian wskaźnika zakażeń, wcześniejsze znaczące polepszenie się sytuacji epidemicznej w Japonii może zapewnić relatywnie bezproblemowy przebieg Igrzysk Olimpijskich, zwłaszcza, że będą się one odbywały bez udziału zagranicznej publiczności.

W Korei Południowej tygodniowe wskaźniki epidemiczne przez kilka poprzednich miesięcy wykazywały nieduże zmiany zwłaszcza pod względem wskaźnika liczby zakażeń. Tym razem było inaczej i wskaźnik zakażeń wykazał w minionym tygodniu drugi raz z rzędu wyraźny wzrost, tym razem wzrost z 155 do 193 przypadków na milion mieszkańców, a jego minimum wystąpiło, podobnie jak w Japonii, przed czterema tygodniami na poziomie 62,4.

Na utrzymanie mimo ostatniego wzrostu w dalszym ciągu niskiego wskaźnika zakażeń, znaczący wpływ ma relatywnie wysoka dyscyplina społeczna Koreańczyków w stosowaniu się do nałożonych przez tamtejsze władze antyepidemicznych regulacji i obostrzeń. Należy jednak zauważyć, że ostatnio koreański wskaźnik stał się już wyższy niż notowany w Japonii.

Warto też zaznaczyć, że w obu tych krajach azjatyckich, które wcześniej przez kilkanaście miesięcy uważane były za niemal niedościgniony wzór sukcesów walki z pandemią koronawirusa tygodniowe wskaźniki liczby zakażeń są obecnie 10 do 12 razy wyższe niż w Polsce.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po wcześniejszych wielomiesięcznych licznych i różnokierunkowych zmianach, w poprzednich sześciu tygodniach obniżył się z poziomu 2,48 do 1,93, ale w ostatnich dwóch tygodniach podniósł się do 3,57. Nadal warto też odnotować, że od początku lutego nie odnotowano już w tym kraju ani jednego przypadku zgonu z powodu koronawirusa.

W nawiązaniu do wcześniejszych materiałów zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego