Wiadomości - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

Pojedynek gigantów - punkt dla Tui Travel

Opublikowany przez Andrzej Betlej w Firmy w turystyce · 3/3/2014 13:00:30
Tags: Firmy

Wyniki po pierwszym kwartale nowego roku obrachunkowego dwóch turystycznych gigantów, Thomasa Cooka i Tui Travel, są trochę lepsze w wypadku tego drugiego. Jednak rynek nadal ufa Cookowi wyceniając go nieco wyżej od rywala... opublikowano również na portalu www.turystyka.rp.pl

W pierwszej połowie lutego giganci europejskiej turystyki, Tui Travel i Thomas Cook, ogłosili rezultaty działalności za pierwszy kwartał swojego roku obrotowego. W ich wypadku jest to okres od października do grudnia 2013 roku, bo rok obrotowy zamykają z końcem września.
Zwykle takiemu wydarzeniu towarzyszyły gwałtowne zmiany kursów akcji. Wyniki koncernów turystycznych są bowiem dużą niewiadomą i często prowokują inwestorów do nerwowych zachowań (patrz:
„TUI Travel – mniejsze zyski, lepszy biznes"). Tym razem obyło się bez gwałtownych ruchów – ani nie kupowano, ani nie sprzedawano w dużych ilościach akcji obu koncernów. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy w ogóle nie zareagowali. Ich reakcja była jednak spokojna, a miała sporo wspólnego z ogłoszonymi wynikami.

Chłodny prysznic dla entuzjastów Tomasa Cooka

Ulubieniec inwestorów z ostatnich kilku kwartałów, Tomas Cook, tym razem nieco rozczarował rynek. Wiele wskaźników istotnych z punktu widzenia efektywności i stabilności finansowej touroperatora wykazało niewielkie, ale jednak zauważalne pogorszenie.

Zwiększeniu, wobec tego samego kwartału poprzedniego roku, uległa strata brutto ze 123 milionów do 161 milionów funtów (straty netto firma nie podała). Pogorszyły się ujemne przepływy pieniężne (cash flow) spółki z 761 do 879 milionów funtów i nadal notowano niekorzystny poziom zadłużenia netto, czyli długu pomniejszonego o stan środków pieniężnych na kontach spółki.

Nominalnie wykazał on wprawdzie spadek w stosunku do okresu sprzed roku z 1559 do 1286 milionów funtów, ale trzeba pamiętać, że w tym czasie spółka pozyskała 379 milionów z emisji nowych akcji. A zatem, w warunkach porównywalnych, czyli bez uwzględnienia tego faktu, zadłużenie wzrosłoby o 106 milionów funtów. Nie jest to kwota szczególnie duża, ale oznacza zachwianie pozytywnego trendu w postrzeganiu dokonań Thomasa Cooka.

Spółka tłumaczyła, że wysoki poziom zadłużenia jest efektem większych niż zwykle zaliczek płaconych hotelom na poczet sezonu letniego. Aby zatrzeć generalnie niekorzystne wrażenie porównań kwartał do kwartału, pokazano też równolegle zestawienie aktualnych okresów 12 miesięcznych, czyli lat kalendarzowych 2013 i 2012, które wypada bardziej optymistycznie.

Aby poprawić płynność i uprościć strukturę biznesową grupy, Thomas Cook konsekwentnie kontynuował sprzedaż mniej potrzebnych części koncernu. Pozbył się kolejnych trzech spółek, co przyniosło mu 21 milionów funtów w gotówce.

Sprzedane firmy dawały jednak łącznie 90 milionów przychodów i 3 miliony funtów zysku operacyjnego rocznie, których w przyszłych latach Thomas Cook już mieć nie będzie.
Firma planuje też dalszą sprzedaż przedsiębiorstw i utworzyła 42 miliony funtów odpisów na straty wynikłe z ich przyszłego zbycia za cenę mniejszą od wartości księgowej ujętej w aktywach, czyli na tzw. goodwill (patrz:
„Goodwill – zmora zachodnioeuropejskich touroperatorów").

Przychody mają dla inwestorów mniejsze znaczenie niż wyniki. Warto jednak odnotować, że zmniejszyły się one o 0,9 procent i wyniosły 1656 milionów funtów. Największy spadek zanotowano w Wielkiej Brytanii i Irlandii (o 7,6 procent), nieznaczny w Skandynawii (0,3 procent), a w Europie kontynentalnej sprzedaż wzrosła o 3 procent. Ten ostatni rynek był też jedynym, na którym odnotowano podniesienie średnich cen i to aż o 5 procent.

Szczypta optymizmu dla inwestorów Tui Travel

W przeciwieństwie do konkurenta koncern Tui Travel zanotował poprawę wyników. Nie była ona duża, ale utwierdziła rynek w przekonaniu, że wysiłki zmierzające do poprawy efektywności spółki przynoszą rezultaty.

Strata brutto uległa zmniejszeniu ze 181 milionów funtów do 166 milionów, a strata netto ze 120 milionów do 111 milionów. Poprawa wyników wynikała zarówno z obniżki kosztów administracyjnych z 294 milionów funtów do 287 milionów (o 2,4 procent), jak i z niewielkiej poprawy wyników w prawie wszystkich segmentach biznesu.

Jedynym, który wypadł gorzej niż przed rokiem był obszar rynków wschodzących, w którym strata wzrosła z 4 milionów funtów do 5 milionów z powodu znacznego spadku liczby wyjazdów klientów rosyjskich do Egiptu. Z kolei najlepiej pod względem wyników wypadła bezpośrednia rezerwacja miejsc hotelowych i usług w krajach, która jako jedyna zanotowała zysk. Zwiększył się on z 5 milionów funtów do 6 milionów dzięki imponującemu wzrostowi obrotów - o 21 procent w rezerwacjach zimowych i o 45 procent w letnich.

Spółka nie podała wielkości zmian swojego zadłużenia netto, ale generalnie rzecz biorąc ma z nim dużo mniejszy problem niż konkurent. Na koniec roku obrotowego (30 września 2013 roku) Tui nie miało już zadłużenia, ale symboliczną nadwyżkę środków w wysokości 2 milionów funtów. Byłaby ona znacznie większa gdyby nie polityka corocznej wypłaty dywidendy – w ostatnim roku było to aż 131 milionów funtów.

Przychody spółki zanotowały nieznaczny wzrost o 0,5 procent i wyniosły 2731 milionów funtów. Największa w tym zasługa bezpośredniej sprzedaży noclegów (wzrost o 21 procent) oraz wpływów z rynku brytyjskiego (o ponad 1 procent). Zdecydowanie najgorzej wypadła tradycyjnie Francja, gdzie przychody spadły o 28, a liczba klientów o 36 procent.

Dokładnie odwrotnie było ze średnią ceną. Nie zmieniła się ona w wypadku noclegów, a za to odnotowała 4-procentowy wzrost na rynku brytyjskim i aż 13-procentowy w Francji.

Ucieczka od agentów

Ostatnie raporty nie są zbyt obszerne, ale nadal konsekwentnie potwierdzają dość podobne długoterminowe zamierzenia konkurujących koncernów. Jednym z nich jest dążenie do zwiększenia przychodów przechodzących przez ich własne kanałów sprzedaży.

Thomas Cook donosi o wzroście udziału sprzedaży online z 34 do 36 procent. Jednocześnie informuje o sukcesie jakim jest 50-procentowy wzrost odwiedzin na jego głównej stronie za pośrednictwem telefonów komórkowych, tabletów i fabletów. W domyśle - ma się to wkrótce przełożyć na podobny wzrost sprzedaży przez te urządzenia.

W Tui Travel udział sprzedaży online zwiększył się nawet więcej, bo z 34 do 39 procent. Wzrost ten był wprawdzie nierównomierny i w Wielkiej Brytanii wyniósł 6 procent (z 44 do 55), w Skandynawii 4 procent (z 63 do 67), a w Niemczech 2 procent (z 7 do 9 procent).
Osiągnięto też stan prawie zupełnej dominacji kanałów własnych, (czyli online, call center i sklepów firmowych) w sprzedaży ogółem w Wielkiej Brytanii i Skandynawii. Ich udziały wyniosły tam odpowiednio 90 i 89 procent.

Tui podaje w sprawozdaniu, że w Wielkiej Brytanii sprzedaż przez urządzenia mobilne wzrosła o 45 procent.

Hotele na własność nas wyróżnią

Oba koncerny postępują też podobnie w kwestii produktów. Thomas Cook stawia na przyspieszenie rozwoju sieci tzw. hoteli ekskluzywnych, czyli na wyłączność dla jego klientów. Ich liczba ma w tym roku zwiększyć się z 309 do 445, w tym „concept hotels", czyli obiektów przeznaczonych dla konkretnego typu klientów (np. sieci Sentido, Smartline) z 93 do 139, a hoteli partnerskich (np. sieci Iberostar, Melia) z 216 do 309.

Thomas Cook informuje w sprawozdaniach, że na tych pierwszych uzyskuje marże o 5 procent większe, a na tych drugich o 1,5 procent wyższe w porównaniu z uzyskiwanymi na innych obiektach. Dlatego systematyczne zwiększanie liczby hoteli na wyłączność ma być, obok zmniejszania udziału pośredników w sprzedaży, zasadniczym czynnikiem poprawy rentowności i przyszłego wzrostu wartości rynkowej Thomasa Cooka.

Postępowanie koncernu Tui Travel jest bardzo podobne, ale we wdrażaniu wyżej wspomnianej koncepcji produktowej jest on bardziej zaawansowany. Funkcjonuje ona tam pod intrygującą nazwą unique holidays. Są to pobyty w hotelach dostępnych tylko w Tui (nie ma ich na niezależnych platformach internetowych). Obiekty są projektowane lub profilowane pod kątem oczekiwań poszczególnych grup klientów, a ich pobyt i animacje organizuje nie hotel, ale przeszkoleni pracownicy touroperatora.

Koncern Tui Travel podkreśla w swoich sprawozdaniach stale rosnącą rolę unique holidays w jego biznesie. W sprzedaży zimowej ich udział wzrósł z 68 do 71 procent, przy czym w Wielkiej Brytanii i Skandynawii osiągnął odpowiednio 85 i 91 procent. W rezerwacjach letnich udział unique holidays podniósł się natomiast z 72 do 74 procent.

Rywale idą łeb w łeb

Przewidywane i zrealizowane wyniki nawet mniej ważnych kwartałów mają wpływ na kształtowanie się cen akcji w okresach słabszej aktywności w turystyce. Tak było i tym razem. W okresie trzech miesięcy od ogłoszenia wyników rocznych przez oba koncerny (przełom listopada/grudnia 2013 roku) wzrost cen akcji Tomasa Cooka nieco wyhamował (wzrost o około 6,5 procent), a Tui Travel wyraźnie przyspieszył (wzrost o 15 procent). Decydujący wpływ na kształtowanie cen w następnych okresach będą jednak miały wyniki głównego sezonu oraz postrzeganie strategicznych perspektyw obu spółek.

Po ostatnich wzrostach cen akcji Tui Travel, wartości biznesu obu spółek w relacji do przychodów są teraz (27 lutego) wyceniane przez rynek bardzo podobnie. W wariancie wartości goodwillu na poziomie jego wartości księgowej, wycena jest identyczna i wynosi w obu wypadkach 23,9 procent wpływów ze sprzedaży. W wariancie bardziej pragmatycznym, czyli wartości goodwillu obniżonej o jedną czwartą, wycena Tui Travel wynosi 30,7 procent rocznych przychodów, a Thomasa Cooka 32,1 procent.

Jest to o tyle ciekawe, że wyniki Tui są generalnie lepsze, spółka ma relatywnie większy kapitał, nie jest zadłużona, regularnie wypłaca dywidendę, a goodwill (stwarzający potencjalne ryzyko wysokich odpisów) jest w relacji do wielkości jej biznesu nieco mniejszy.

Przewaga biznesowa to nie wszystko

Mimo przewagi biznesowej Tui oraz działalności obu koncernów na tych samych rynkach, niemal identyczna wycena biznesów obu rywali może oznaczać tylko jedno. Rynek wyżej szacuje (albo ewentualnie przeszacowuje) drugi kluczowy element wpływający na wyceny, czyli perspektywy Thomasa Cooka.

Możliwe, że tak właśnie jest, ale przyczyna może też być nieco inna. Po otarciu się o bankructwo, Thomas Cook jest obecnie firmą tworzoną w dużym stopniu od zera. Nowa stratega wdrażana bez zbędnych kompromisów przez odnowione i zmotywowane kierownictwo daje szansę na imponujący sukces. Taki, jaki często jest udziałem przedsięwzięć budowanych na ugorze, podobnie jak to było w wypadkach powojennych gospodarek Niemiec i Japonii.

Akcje Thomasa Cooka podrożały przez półtora roku aż dwunastokrotnie. To wzrost bezprecedensowy, niemniej wyniki najbliższego kwartału będą dla postrzegania tej firmy szczególnie ważne. Kolejny niejednoznaczny raport może zachwiać wiarą inwestorów w magię zachodzących w niej cudownych przemian.

Andrzej Betlej



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego