Wiadomości - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

Touroperatorzy szykują sobie kłopoty

Opublikowany przez TravelDATA w Firmy w turystyce · 4/11/2013 11:00:17
Tags: FirmyAgenci

Widać już, że biura podróży z nadmiernym optymizmem powiększają liczbę miejsc na wyjazdy w sezonie 2014. Jeśli się przeliczą, wpadną w kłopoty. Kłopoty mogą natomiast ominąć agentów turystycznych. Dlaczego?... opublikowano na portalu www.turystyka.rp.pl

Obecny sezon był nadzwyczaj dobry dla organizatorów turystyki. Wiele wskazuje, że chociaż liczba klientów zmalała już drugi raz z rzędu (prawdopodobnie o 3 - 5 procent), to zyski touroperatorów osiągnęły poziomy nienotowane od rekordowego dotychczas 2008 roku. Stało się tak dlatego, że racjonalnie zaplanowane programy nie wywołały tym razem tak typowej dla tej branży nadpodaży i pozwoliły na osiąganie na większości kierunków bardzo zyskownych cen.

W minionym sezonie największą przenikliwością wykazało się bodajże biuro Grecos Holiday (Patrz też tekst: „Wielkie greckie wakacje Grecosa"), które postawiło na zdecydowany wzrost programu na kierunkach greckich. W 2012 roku przeżywały one głęboki regres, więc wysoce prawdopodobne było, że sezon 2013 będzie dla nich okresem odreagowania.

W rezultacie touroperator zanotował znakomity sezon i przebojem wdarł się do szóstki największych polskich biur podróży wyprzedzając nawet pod względem liczby klientów czarterowych piątego Neckermanna.

Gorzej postrzegają ten sezon turystyczni agenci. Dla nich liczba klientów ma podstawowe znaczenie. Ponowne skurczenie się rynku oraz dodatkowe zjawisko przepływu części klientów do sieci bezpośredniej sprzedaży touroperatorów spowodowało łącznie spadek liczby nabywców wycieczek w sklepach agencyjnych szacowany na 8 do 10 procent.

Z punktu widzenia pojedynczego agenta, na plus podziałała natomiast rezygnacja z kontynuacji działalności podjęta przez mniej więcej co szóstego z nich.

Z tego właśnie powodu przeciętna liczba klientów przypadających na czynną placówkę agencyjną pozostała mniej więcej na tym samym poziomie. A ponieważ średnie ceny imprez były w tym sezonie o kilka procent wyższe, wpływy agentów turystycznych z prowizji powinny się zwiększyć. Dzięki temu agenci postrzegać mogą miniony sezon jako nawet nieco korzystniejszy od poprzedniego.

Pogląd ten zdają się potwierdzać wyniki ostatniej sondy prowadzonej obecnie wśród agentów przez portal Turystyka.rp.pl (patrz też tekst: „Nie ma już nadziei na wzrost liczby turystów").

Marzenia touroperatorów

Jednak nie wszyscy organizatorzy należycie docenili lub nawet wcale nie wykorzystali znakomitej greckiej koniunktury w turystyce. Nie pozostało to bez wpływu na ich obecne, ofensywne decyzje programowe. W konsekwencji mogą spowodować sytuację, że zaoferują do Grecji więcej miejsc niż to będzie wynikało z popytu.

Ostatnio pojawia się też coraz więcej sygnałów świadczących, że część organizatorów postanowiła zwiększyć programy także na innych kierunkach, licząc zapewne na odwrócenie dwuletniego spadkowego trendu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej. Taki wariant jest rzeczywiście nieomalże pewny, ale niekoniecznie w skali odpowiadającej mocno już rozbudzonym apetytom touroperatorów.

Kierunki na których zjawisko nadpodaży może mieć stosunkowo najłagodniejszy charakter to te, które w minionym sezonie spisywały się poniżej oczekiwań. Należą do nich Turcja (zbyt mała poprawa po dużych spadkach w 2012 roku) oraz Egipt (pod warunkiem braku kolejnej fali niepokojów społecznych).

Coraz bardziej realny staje się generalny powrót w sezonie 2014 do przerostu podaży nad popytem i wystąpienie ponownych trudności ze sprzedaniem wszystkich ofert na turystycznym rynku. Powrót do tradycyjnych przecen last minute oraz zwiększenie odsetka niewykorzystanych miejsc w samolotach, może spowodować obniżenie całkowitego wyniku branży organizatorów turystyki nawet o kilkadziesiąt milionów złotych.

Marginalizacja agentów chwilowo wstrzymana?

W ostatnim osłabieniu roli agentów istotną rolę odegrały liczne przypadki niewypłacalności z 2012 roku. Wyeliminowały one z rynku wielu mniejszych i średnich organizatorów, którzy dystrybuowali swoje imprezy niemal wyłącznie poprzez biura agencyjne. Wzmocniło to automatycznie pozycję organizatorów dużych, którzy zyskali jeszcze dodatkowo z powodu posiadania w oczach klientów (i w rzeczywistości też) lepszej stabilności finansowej.

Wzrost sprzedaży zachęcił wielu z nich do przyspieszenia rozbudowy własnych sieci firmowych, co może okazać się bardzo trafnym posunięciem w kontekście zbliżającego się ponownego wzrostu zainteresowania Polaków zagranicznymi imprezami turystycznymi.
Rozbudowywanie sieci firmowych przez samych organizatorów oraz wzrastająca sprzedaż przez Internet (i call centers) powinny doprowadzić z czasem do marginalizacji niezależnych biur agencyjnych, szczególnie w większych ośrodkach miejskich.

Jednakże z krótkoterminowego punktu widzenia, a w szczególności roku 2014, wydaje się że istnieje spore nagromadzenie czynników, które przejściowo powinny poprawić ich pozycję oraz zyskowność ich biznesów.

Agentom powinno sprzyjać niemal wszystko

Po pierwsze – bardzo prawdopodobne jest, że po dwóch latach spadków liczba klientów zorganizowanej turystyki wyjazdowej wzrośnie i może to być wzrost większy niż 10-procentowy.

Przyczynami takiej sytuacji powinny być zarówno odreagowanie po dwóch bardzo słabych sezonach, jak i poprawa sytuacji gospodarczej oraz optymizmu konsumenckiego, a także propagandowy marketing polityczny rządu związany z wyborami do Parlamentu Europejskiego, który powinien jeszcze wzmocnić efekt poprawy koniunktury gospodarczej.

Po drugie – tegoroczne zjawisko przepływu klientów z biur agencyjnych do touroperatorskich sieci firmowych powinno ustać, a nawet ulec częściowemu odwróceniu. Zniknęły bowiem powody skłaniające nabywców wycieczek do poszukiwań droższych, ale bezpieczniejszych ofert dużych touroperatorów spowodowane falą niewypłacalności w 2012 roku. Dodatkowo przyrost liczby nowych klientów powinien w większym stopniu dotyczyć mniejszych miejscowości, gdzie pozycja sieci firmowych jest słaba.

Po trzecie – w wypadku pojawienia się istotnej nadwyżki ofert nad podażą (możliwego np. w przypadku Grecji) całkiem prawdopodobne jest pojawienie się dodatkowych okresowych zachęt finansowych mających na celu zwiększenie skłonności agentów do sprzedawania imprez danego organizatora, choć zapewne nie w takiej skali, jak w 2009 roku, gdy prowizje dochodziły nawet do 20 procent.

Po czwarte – korzystna dla agentów zmiana struktury wyjazdów Polaków w kierunku wzrostu udziału kierunków, na których agenci otrzymują zwykle ponadprzeciętne stawki prowizyjne (np. Turcja i Egipt).

Natomiast na kolejną poprawę przychodów biur agencyjnych z powodu wzrostu średnich cen wycieczek raczej nie ma co liczyć, ponieważ przy pojawieniu się nadpodaży będzie to bardzo mało prawdopodobne.

Brak tego czynnika nie narusza jednak w każdym razie generalnej konkluzji, że przyszły sezon powinien przynieść środowisku agentów turystycznych odczuwalną poprawę wyników działalności, o ile nie wystąpią jakieś istotne niekorzystne wydarzenia, których dzisiaj nie potrafimy jeszcze przewidzieć.

Tanie linie (na razie) niegroźne

Ogólnie pozytywnego obrazu przyszłego sezonu dla biur agencyjnych nie powinna również zmącić nawet rosnąca, ale czasami przeszacowywana, konkurencja ze strony możliwości organizacji wyjazdów, które stwarzają niskokosztowi przewoźnicy lotniczy.

W kraju, w którym cena bywa głównym elementem podejmowanej decyzji, kariera alternatywnej możliwości tańszego spędzenia wakacji może wydawać się bardzo zasadna.
Przykładowe – dość szokujące - różnice w cenach zdawałyby się taką tezę potwierdzać.
Najtańsza bodajże tygodniowa majówka w hotelu czterogwiazdkowym all inclusive na Krecie możliwa do zarezerwowania poprzez stronę ryanair.com kosztuje obecnie (2 listopada) 1325 złotych, a najtańszy pakiet z tymi samymi parametrami w systemie rezerwacyjnym MerlinX 2280 złotych (w Rainbow Tours). Jest ona nawet tańsza od najtańszej oferty majówki w Turcji za 1676 złotych (w BeeFree), a w wypadku ofert rodzinnych różnice w cenach są jeszcze większe. (czytaj też:
"Biuro podróży kontra zabójca kosztów")

Oferty dostępne na stronie przewoźnika posiadają jednakże na razie dwie zasadnicze wady:

Po pierwsze – przeciętnie zorientowany klient ma bardzo nikłe możliwości samodzielnego wyszukania rzeczywiście atrakcyjnej oferty. Piszący te słowa sprawdzał to doświadczalnie na przykładzie kilku osób. Teoretycznie mogłyby one zwrócić się o pomoc do agenta, ale - ze zrozumiałych względów - ten nie jest zainteresowany nawet dyskusją na ten temat, nie mówiąc już o samym procesie wyszukiwania najlepszych okazji.

Po drugie – przy obecnej liczbie połączeń (np. jeden lot z Warszawy do Chanii tygodniowo) zaledwie kilkanaście osób rezerwujących w krótkim czasie wylot w danym tygodniu powoduje już tak znaczny wzrost ceny, że niweluje on często atrakcyjność cenową wyjazdu.

Dodatkowo ceny zmieniają się jeszcze szybciej i w większej skali niż ma to miejsce w wypadu wycieczek oferowanych przez touroperatorów. Powoduje to, że mniej doświadczony klient najczęściej dokonuje zakupu na zasadzie zupełnego przypadku, albo czuje się całkowicie zdezorientowany.

Dlatego zasadna wydaje się konkluzja, że na razie konkurencja ze strony tanich przewoźników nie ma jeszcze zbytnich szans istotnie wpłynąć na tradycyjny rynek zorganizowanej turystyki wyjazdowej.

Szanse na sukces i porażkę

W tej sytuacji, biorąc pod uwagę wszystkie wymienione argumenty, można z niewielkim ryzykiem postawić tezę, że nadchodzący sezon powinien wreszcie przynieść agentom turystycznym odczuwalną poprawę w prowadzonym przez nich biznesie.

Mniej pewny jest natomiast rozwój sytuacji w branży touroperatorskiej. Tutaj warunkiem równie udanego sezonu będzie przede wszystkim zaplanowanie pragmatycznych programów, które nie doprowadzą do szkodliwej dla tej branży nadpodaży turystycznych imprez. Udało się to osiągnąć w roku 2013 i miejmy nadzieję, że w podobnym stopniu uda się i w roku przyszłym.


Andrzej Betlej




Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego