Wiadomości - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

Agenci turystyczni - strażnicy bezpiecznych wakacji

Opublikowany przez TravelDATA w Agenci w turystyce · 4/3/2013 09:25:00
Tags: Agenci

Ciągle brakuje przepisów zabezpieczających klientów biur podróży. W tej sytuacji o bezpieczeństwo turystów powinni zadbać agenci turystyczni, sprzedając wyłącznie oferty wiarygodnych touroperatorów...  opublikowano na portalu www.turystyka.rp.pl

Chociaż do pełni sezonu turystycznego jeszcze daleko, to ostatnie kilkanaście dni przyniosło spore ożywienie w tematyce zabezpieczenia polskich turystów przed ryzykiem potencjalnej niewypłacalności biur podróży. To dobrze, bo przed zeszłym sezonem mało kto spodziewał się tak znacznej serii niewypłacalności touroperatorów, która w obu wakacyjnych miesiącach przetoczyła się przez turystyczny rynek. A jeszcze mniej osób spodziewało się tak oczywistego obnażenia nieskuteczności przepisów, które nie tylko nie zabezpieczyły klientom biur podróży zwrotu wpłaconych na wycieczki pieniędzy, ale w dużej części wypadków, nie wystarczyły nawet na pokrycie kosztów sprowadzenia pechowych turystów z zagranicy do kraju.

Wniosek? Dość oczywisty. Przepisy trzeba pilnie zmienić, chociażby po to, aby w sposób bezdyskusyjny spełnić wymogi sławnej już unijnej dyrektywy 90/314 w sprawie zorganizowanych podróży wakacji i wycieczek. Jej artykuł 7 zapewnia bowiem klientom niewypłacalnych biur podróży pełen zwrot środków za wykupione, ale niezrealizowane lub nie w pełni zrealizowane usługi turystyczne.

Urzędnicy się nie spieszą

Jak się okazało, nastąpiły spore kłopoty z rozumieniem przez różne zaangażowane w sprawę strony słowa „pilne". Dla środowiska turystycznego oznaczało to okres absolutnie niezbędny dla zmodyfikowania niefrasobliwych przepisów ustawy o usługach turystycznych lub przynajmniej dwu rozporządzeń wykonawczych do niej z 16 i 21 grudnia 2010 roku.
Dla ministerialnych urzędników pod egidą pani minister Katarzyny Sobierajskiej termin „pilne" oznacza całkowicie co innego. Jest to powolne i z namaszczeniem godnym tworzenia nowej konstytucji deliberowanie, którego celem zamiast rozwiązania sprawy wydaje się raczej zapewnienie sobie jak najdłużej wygodnych i nieźle płatnych posad. Po wielu naradach oraz przeróżnych ministerialnych, a nawet sejmowych, spotkaniach, zasięganiu rozmaitych opinii i wyrażaniu uwag, jakoś udało się urzędnikom nie posunąć sprawy prawie wcale naprzód.

Stan obecny różni się od wyjściowego jedynie istnieniem propozycji nowej wersji wspomnianych rozporządzeń, w których zmieniono kilka liczb i kilka zdań. Cała reszta problemu istnieje nadal w formie coraz to nowych zmieniających się pomysłów.

Robi się nerwowo

Być może ministerialni urzędnicy pozazdrościli sławy wybitnemu twórcy horrorów Alfredowi Hitchcockowi, postanowili więc podobnymi przeżyciami, jak on w swoich filmach, uraczyć naszych turystów. Oto bowiem odpowiednich regulacji jak nie było tak nie ma. Za to pojawia się coraz więcej informacji, że sytuacja rodzimych biur turystycznych zaczyna ponownie poważnie niepokoić.

W
edług Krajowego Rejestru Długów (KRD), ujawnione w nim zadłużenie biur podróży wzrosło w ciągu ostatniego roku (od połowy lutego 2012 roku) o prawie 70 procent, czyli z 5,1 do 8,6 milionów złotych.

W innym materiale polski oddział znanej międzynarodowej wywiadowi gospodarczej Dun & Bradstreet Bisnode, Bisnode Polska, zasugerował, że jedynie 13 procent biur może się pochwalić bardzo dobrą kondycją finansową, podczas gdy słabą lub bardzo słabą ma aż prawie połowa z nich (49 procent).

Również obserwowana przez autora nadzwyczaj duża częstotliwość i amplituda zmian cen wycieczek w okresie szczytu sezonu zimowego świadczy o sporej nerwowości wśród niektórych touroperatorów i nie wróży niczego dobrego.

Informacji powyższych nie należy zbytnio przeceniać, ale też machnięcie na nie ręką byłoby sporym błędem. Tym bardziej, że innych licznych sygnałów sugerujących, że sytuacja polskiej turystyki może być gorsza niż się powszechnie przypuszcza, wcale nie brakuje. Autor ograniczy się tylko do dwóch przykładów, ale za to pierwszej świeżości, bo z ostatniego piątku.

Sygnały ostrzegawcze

Pierwszy z nich dotyczy informacji o wysokiej wiarygodności, a mianowicie najnowszych sprawozdań (za IV kwartał 2012 roku) biura Rainbow Tours. Otóż po bliższym przyjrzeniu się prezentowanym tam rezultatom sprzedaży (wprost firma tych danych nie podaje) widać, że spadła ona w tym okresie wartościowo aż o 36 procent w stosunku do tego samego okresu roku ubiegłego.

Potężny wzrost (ponad dwuipółkrotny) wykazały tylko wpływy ze sprzedaży miejsc w samolotach czarterowanych przez Rainbow Tours innym touroperatorom. Pytanie tylko, ile z tych miejsc pozostało przez nich niewykorzystanych? Może być ich sporo. Porty lotnicze, które podają na bieżąco dane o liczbie pasażerów lotów czarterowych pokazują bowiem w tym okresie bardzo duże spadki. Gdańsk zanotował spadek ponad 23 procent, Poznań 26 procent, niewiele lepiej było na reprezentującym jedną czwartą ruchu czarterowego lotnisku w Katowicach. Oznacza to, że spadki w czwartym kwartale 2012 roku mogły być rzeczywiście duże, co z pewnością nie wspomogło biur podróży.

Drugi przykład, to zerwanie współpracy pomiędzy TUI Poland a siecią sprzedaży prowadzoną przez firmę Enovatis. Touroperator oświadczył, że przyczyną było opóźnianie płatności przez tego agenta. Autor w publikowanych wcześniej materiałach zwracał parokrotnie uwagę, że sytuacja dużych multiagentów nie jest najlepsza (patrz: „Agenci na aucie? Niekoniecznie" (cz.. II - szanse )" oraz „Osobisty doradca turysty poszukiwany"). Mimo że firmy te są profesjonalnie zarządzane i dokładają wielu starań, aby wyjść na swoje, nie potrafią wygrać ze specyficzną mentalnością i nieufnością polskich klientów.

Dobijanie targu z telefonistką lub Internetem nie jest bowiem wymarzoną bajką tych ostatnich. Zdecydowanie wolą oni osobisty kontakt ze sprzedawcą, co jest – wielokrotnie podkreślaną przez autora - szansą na sukces zawodu turystycznego agenta. Sytuacja taka wpływa jednak ujemnie na sytuację ekonomiczną multiagentów. Więcej konkretów będziemy się mogli o niej dowiedzieć już 21 marca, gdy roczne wyniki finansowe poda Travelplanet.

Niektórzy touroperatorzy lubią być tajemniczy

W czasach spowolnienia gospodarczego i wzrostu ryzyka działalności touroperatorskiej szczególnej wagi nabiera sprawa niedostatecznej transparentności organizatorów imprez turystycznych. Problem ten został – o dziwo – zauważony nawet w „Raporcie o stanie gospodarki turystycznej w latach 2007-2011" opublikowanym niedawno przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Skutków braku wiedzy o ich rzeczywistej sytuacji ekonomicznej agenci turystyczni tak naprawdę jeszcze nie doświadczyli. Są one odroczone na przyszłość, dzisiaj bowiem poszkodowani klienci karnie jeszcze czekają w kolejce po zwrot wpłaconych pieniędzy. Gdy jednak w końcu dotrze do nich, że w większości wypadków takowych nie otrzymają mogą już nie być tak wyrozumiali.

Natomiast nagłośnienie przez media ponownej potencjalnej niewypłacalności biur podróży może już postawić turystycznych agentów pod ścianą. Gdy klienci kolejny raz stracą pieniądze, i to w sytuacji, gdy sprawa niewypłacalnych touroperatorów wielokrotnie była już dyskutowana, trudno będzie liczyć na ich wyrozumiałość, i to zarówno dla całego środowiska, jak i dla poszczególnych pechowych agentów.

W agentach siła

Sprzedawcy mają jeden z kluczy do tej sytuacji - kwestią dużej wagi jest nakłonienie niesfornych touroperatorów do pokazania, kim są, czyli do udostępnienia danych i sprawozdań (co i tak zgodnie z prawem powinni zrobić, ale często lekceważą). Czy agenci mogą w tej sprawie cokolwiek zdziałać? Ależ oczywiście, i to z piorunującym skutkiem. Wystarczy środowiskowe uzgodnienie, że ofert touroperatorów, którzy zmykają przed ujawnieniem swoich danych niczym skorumpowany prokurator przed reporterami i kamerami telewizyjnymi, po prostu się nie sprzedaje.

Sprzedawanie przez turystycznych agentów ofert takich „tajemniczych touroperatorów" klientom, stanowi po prostu niepoważne ich traktowanie i świadome narażanie na ryzyko.
Z kolei otaczanie się przez samych organizatorów aurą tajemniczości i jednoczesne usilne namawianie agentów do sprzedawania ich produktów, również stanowi jawne lekceważenie i narażanie na potencjalne straty i ryzyko w kontaktach z poszkodowanymi klientami.

Rozwiązanie takie, chociaż dość brutalne, jest w obecnej sytuacji chyba jednym z niewielu, które może istotnie ograniczyć ryzyko, wynikające z ewentualnych niewypłacalności touroperatorów. Bo na szybkie i funkcjonalne rozwiązania ze strony gremiów urzędniczych nie można chyba zanadto liczyć.

Podział ról w którym ministerstwo dalej mozoli się nad przepisami, które i tak mogą okazać się nieskuteczne, a środowisko agencyjne działa na rzecz wyeliminowania tajemniczych organizatorów, wydaje się w tej sytuacji posunięciem bardzo pragmatycznym.

Andrzej Betlej



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego