Wiadomości - Wczasopedia.pl

Chleba i igrzysk – znana starożytna maksyma określająca główne potrzeby tak zwanego ludu. Pierwsza jej część jest niewątpliwie prawdziwa, ale odnośnie drugiej powstają już poważne wątpliwości... felieton dla Wiadomości Turystycznych nr 6/2014

Następstwa wielkich imprez, to nader często historia swoistego fatum, które za nimi podąża. To, że igrzyska w wielu przypadkach są finansową katastrofą wiadomo od dawna. Z reguły pozostają po nich sterty rachunków do zapłacenia, które regulować trzeba przez długie lata. Zbyt małe kraje, jeśli je organizują, często wpadają w gospodarcze kłopoty. Przykładów jest aż nadto i nie dotyczą one tylko ewidentnego bankruta jakim jest Grecja. Nawet niewinnie wyglądające imprezy, jak piłkarskie mistrzostwa Europy, mogą prowokować złe skutki. Nie tylko nie przysłużyły się one Portugalii, ale wiele wskazuje, że były źródłem późniejszych trudności. Nawet organizacja połowy wielkich imprez, jak w przypadku Polski i Ukrainy, dziwnym trafem przynosi pecha. Nasz kraj doświadczył po mistrzostwach okresu bezprecedensowego spowolnienia, a Ukraina przeżywa jeszcze większe problemy.

Pech? Wiele wskazuje, że niestety nie. Wielkie imprezy, to po prostu wielkie, mało racjonalne wydatki i najczęściej wielka korupcja. I tu chyba jest pies pogrzebany. Harmonogram przygotowań ulega zwykle dużemu opóźnieniu, po czym powstaje atmosfera  mobilizacji i nadganiania straconego czasu. W takich warunkach nikt nie patrzy już nikomu dokładnie na ręce. Budżety są przekraczane zwykle kilkukrotnie i mnożą się korupcyjne skandale.

Świetnym przykładem są igrzyska w Nagano. Pierwotnie budżet miał wynosić 1,8 mld dol., ale ostatecznie zamknął się kwotą 10 miliardów. Skandale korupcyjne były głośne lecz rachunku strat nigdy nie poznano. Na polecenie zastępcy sekretarza japońskiego Komitetu Olimpijskiego, pana Sumikazu Yamaguchi, wszystkie rachunki i dokumenty dotyczące Igrzysk komisyjnie spalono (sic!). Twierdzi się oficjalnie, że wielkie imprezy służą rozwojowi turystyki. Czy aby na pewno ?