Menu główne
Grecja opracowała plan intensywnego rozwoju turystyki. Jego powodzenie zależy jednak w dużej mierze od tego, czy w walce z konkurentami, jak Turcja i Egipt, uda jej się obniżyć ceny hoteli... opublikowano również na portalu www.turystyka.rp.pl
Grecja jest krajem, który zdecydowanie najbardziej odczuł skutki wciąż jeszcze niewygasłego kryzysu finansowego. Szczytem gospodarczej prosperity był dla tego kraju rok 2008. Od tego czasu grecki PKB skurczył się aż o 23 procent, a spadek tegoroczny szacowany jest na 3,8 procent. Rząd obniżył emerytury i płace (w tym płace minimalne z 876 do 684 euro) oraz ograniczył znacznie liczbę zatrudnionych w sektorze budżetowym. Bezrobocie wynosi 27,6 procent, a wśród młodzieży sięga trudnej do wyobrażenia granicy 60 procent. Dramatyczne załamanie przeżyły handel, przemysł i wiele innych branż, które wciąż nie mogą wydobyć się z tarapatów.
Niewiele pociesza Greków, że w porównaniu z krajami takimi jak Polska są oni nadal narodem względnie bogatym. Siła nabywcza tamtejszych pensji jest i tak sporo wyższa od naszych (np. płac minimalnych o około 25 procent), a przeciętny Grek ma na bankowych kontach oraz w gotówce około sześć razy więcej pieniędzy niż nasz obywatel. Co jednak oczywiste, swoją sytuację porównują oni przede wszystkim z minionymi, lepszymi czasami.
Turystyka motorem gospodarki
Recesja powoli dobiega jednak końca i szacuje się że w przyszłym roku PKB wykaże wzrost o 0,6 procent. Nadchodzi zatem czas odbudowy greckiej gospodarki. Większość jej gałęzi jest jednak tak mało konkurencyjna, że nie stwarza wielkich perspektyw na odegranie roli konia pociągowego zarówno dla wzrostu zatrudnienia, jak i dla uzyskania znaczących wpływów z eksportu.
W tej sytuacji coraz większe nadzieje Grecy wiążą z rozwojem turystyki przyjazdowej. Grecja ze swoją różnorodnością, z mnogością zabytków historii, z dobrą kuchnią oraz tradycyjną gościnnością, ma wszelkie szanse na uruchomienie tkwiącego w turystyce ogromnego potencjału i osiągnięcie w niej sukcesów na miarę potrzeb osłabionej kryzysem gospodarki.
Konkurenci są szybsi
Wkład turystyki do krajowego PKB wynosił zwykle 15 -
Lata 2000 – 2012 nie były jednak dobrym okresem dla tej gałęzi gospodarki. Mimo że odgrywała ona zawsze tak ważną rolę w życiu ekonomicznym kraju została nieco zaniedbana. Słaby rozwój greckiej turystyki w tym okresie jest aż nadto widoczny na tle sukcesów konkurentów ze wschodniej części morza śródziemnego oraz najbliższych okolic.
Liczba turystów wzrosła w okresie tych 12 lat jedynie o 25 procent (z 12,4 do 15,5 miliona turystów), podczas gdy inne kraje regionu (Turcja, Egipt, Bułgaria, Chorwacja) w tym samym czasie pochwalić się mogą łącznym przyrostem ich liczby o ponad 190 procent (z niecałych 22 do 64 milionów). Szczególny postęp zanotowała turystyka turecka, która w tych latach urosła prawie czterokrotnie -
Na domiar złego w greckiej turystyce nastąpił wyraźny spadek wydatków przeciętnego turysty, a mianowicie z 813 euro w 2000 roku do zaledwie 616 euro w roku 2012.
Wszystko wskazuje więc, że Grecja – pomimo posiadania tak wielu zalet, wręcz wymarzonych z punktu widzenia turystyki – nieco przespała ten okres i pozwoliła mocno odjechać swoim regionalnym konkurentom.
Przyczyny porażki
Nic więc dziwnego, że mając na względzie rychły koniec recesji przystąpiono w gremiach rządowych do opracowywania długoterminowych programów gospodarczej rewitalizacji kraju. Do współpracy przy diagnozowaniu słabych stron turystyki, a także szans oraz głównych założeń jej przyszłego rozwoju, zaproszono najbardziej chyba renomowaną firmę doradztwa strategicznego, McKinsey&Co.
Prace zmaterializowały się stosunkowo niedawno zarówno w postaci listy przyczyn niepowodzeń greckiej turystyki, jak i propozycji strategicznych działań na lata 2014 -
-
-
-
-
-
-
Dodatkowo wskazuje się, że nadpodaż pokojów systematycznie rośnie (dwukrotny wzrost w ostatnich dziesięciu latach), a sezonowość umacnia, co zresztą ma związek ze zbytnim uzależnieniem greckiej turystyki od touroperatorów.
Te oraz inne jeszcze problemy w połączeniu z szybkim wzrostem liczby turystów u głównych konkurentów potwierdzają – zdaniem autorów opracowań – konieczność podjęcia „radykalnej interwencji w turystyce".
Przez inwestycje do ambitnych celów
Lista działań oraz większych i mniejszych projektów rekomendowanych w różnych obszarach jest bardzo długa i nie ma potrzeby ich tutaj wymieniać. Najważniejsze są cele, które grecka turystyka planuje osiągnąć do 2021 roku:
-
-
-
Szacuje się, że osiągnięcie tak postawionych celów będzie wymagało w latach 2014 – 2021 corocznych inwestycji w wysokości 3,3 miliarda euro, czyli ponad 26 miliardów euro w całym okresie. Duża część tych pieniędzy ma pochodzić z kieszeni prywatnych inwestorów.
Dobry sezon pomógł
Zanim jeszcze program wszedł w życie okazało się, że założone w nim cele mogą być łatwiejsze do osiągnięcia niż początkowo sądzono. Oto bowiem w tym roku, bardzo dobrym dla greckiej turystyki, osiągnięto wzrost liczby turystów na poziomie 12 – 14 procent, a zatem osiągnięto postęp w skali planowanej w programie na dwa i pół roku. Należy jednak pamiętać, że duża część tego sukcesu spowodowana została poważnymi niepokojami w Egipcie oraz mniejszymi w Turcji i Tunezji, które powodowały, że część turystów wybrała inne kierunki, w tym Grecję.
Przyszły rok może jednak nie przynieść już tak dobrych wyników, zwłaszcza w świetle energicznych starań Egiptu o powrót na europejski rynek turystyczny. Proponowane na przyszły sezon ceny hoteli w tym kraju są wyjątkowo atrakcyjne, a niewykluczone, że w jakimś stopniu mogą także zostać utrzymane obecne dopłaty rządu Egipskiego do niewykorzystanych miejsc w samolotach.
Również różnice cen imprez pomiędzy Grecją a Turcją wydają się przemawiać na korzyść tej ostatniej. Ceny w Turcji wprawdzie nie spadły, ale za to w Grecji wzrosły prawdopodobnie w konsekwencji bardzo udanego tegorocznego sezonu turystycznego.
W dłuższym okresie poprawa pozycji greckiej turystyki wobec regionalnych konkurentów również nie jest wcale taka pewna, ponieważ opracowują oni często bardziej dynamiczne plany ekspansji. Główny gracz regionalny, czyli Turcja, zakłada w swoim 10–letnim planie rozwoju turystyki szybszą ścieżkę wzrostu niż Grecja (6 procent rocznie) i planuje uzyskanie w 2023 roku liczby turystów na poziomie 63 milionów oraz średniej wartości wydatków przeciętnego turysty na poziomie około 1000 euro. Znacznie większa jest również skala zakładanych inwestycji, co ma pokrycie w potencjale tureckiej gospodarki.
Pies pogrzebany w cenach
Biorąc pod uwagę mnogość i różnorodność greckich miejsc turystycznych, a także ich liczne i często unikatowe atrakcje, łatwo może powstać wrażenie, że plany zwiększenia liczby turystów – de facto z 17,5 do 24 milionów w ciągu 8 lat -
Wielkie i kosztowne inwestycje w infrastrukturę oraz w nową bazę hotelową do obniżki cen raczej nie doprowadzą, choć niewątpliwie dadzą turystom więcej możliwości spędzenia atrakcyjniejszego wypoczynku.
Jednakże bez częściowej przynajmniej zmiany niekorzystnych cen Grecja może mieć problem ze zrównaniem się w dynamice rozwoju turystyki z Turcją, czy z Egiptem. Może jednak wykorzystać inne możliwości prowadzące do obniżenia niekorzystnych różnic w kosztach wypoczynku, a w szczególności takie, które nie prowadzą bezpośrednio do dużych inwestycji lub znaczącego obciążenia finansów publicznych.
Jestem zdecydowanie przekonany, że po rozwiązaniu tej kwestii, Grecja wcale nie będzie skazana na pozostawanie z dynamiką wzrostu w turystyce za swoimi głównymi rywalami. Kraj z tak dużym potencjałem różnorodnych atrakcji i możliwości spędzenia ciekawych wakacji z pewnością na to zasługuje.
Andrzej Betlej