Wiadomości - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

Absurdalne skargi turystów: Ratownik był otyły, w hotelu zbyt wielu Niemców

Opublikowany przez Patrycja Otto w Artykuły · 14/8/2014 15:26:55
Tags: Reklamacje

W samolocie było duszno, a żadne okno nie chciało się otworzyć. Obsługa nie reagowała – to tegoroczna reklamacja turystki

Nasi turyści nie są już potulnymi barankami, które godzą się na wszystko. Jak im się coś nie podoba, składają skargi w biurach podróży. Nieraz całkowicie absurdalne. Bo jaki inaczej określić taką: w samolocie był przeciąg z powodu otwartego okna. W tym przypadku obsługa, ku niezadowoleniu pasażera, nie zareagowała. Być może na pokładzie nie było psychiatry. Za to zareagować musiało biuro podróży.

Na wakacje wyjeżdża z nimi rocznie 1,8 mln Polaków. To ponad dwa razy więcej niż dekadę temu. Rośnie więc i liczba reklamacji, które składają niezadowoleni z usług touroperatorów podróżni. Co więcej, przybywa tych, które są całkowicie abstrakcyjne i oderwane od rzeczywistości. Bo jak inaczej można nazwać skargę na rezydenta, która trafiła do jednego z największych biur: pilot zorganizował dla turystów turniej szachowy, a my nie lubimy grać w szachy.


Touroperatorom najbardziej przypadają do gustu skargi perełki. W zasadzie nie ma roku, by w biurze nie pojawiła się reklamacja, która wywołuje u czytających ją pracowników salwy śmiechu. – Przykład sprzed kilku miesięcy: ratownik był otyły. Ale to nie najdziwniejsza skarga, która do nas napłynęła. Za taką można uznać reklamację matki, która na wczasy wybrała się z córką, a ta jej zdaniem zaszła w ciążę, kąpiąc się w basenie. Zacytuję fragment reklamacji: „W basenie pływały plemniki” – opowiada Marek Andryszak, prezes TUI Poland.

Jednak nie tylko ta pretensja ubawiła pracowników tego biura. Oto ich typy: rafa koralowa jest za blisko hotelu (Egipt); piasek nie jest taki jak na Karaibach (Wyspy Kanaryjskie); gołębie na palmie gruchały zbyt głośno; za dużo dzieci, które wrzeszczały (w hotelu reklamowanym jako przyjazny dzieciom); w hotelu za dużo Niemców, Anglików, Rosjan; na Wyspie Żółwi nie było żółwi (grecki Zakynthos); w Dolinie Motyli na Rodos nie było motyli (są tylko w maju, o czym informują wszystkie foldery); Grecy złośliwie nie chcieli mówić po polsku, a po niemiecku i angielsku mówili.

Wyobraźnia klientów nie zna granic. Dowodem niech będzie skarga na wycieczkę do Wenezueli. W programie była wizyta w rezerwacie małp, podczas której można było karmić zwierzęta. Małżeństwo specjalnie w tym celu kupiło 2 kg bananów (1 dol. za kg), jednak małpy nie przyszły. Zażądali więc zwrotu pieniędzy za owoce. Podczas wycieczki do Kenii i Tanzanii pilot ostrzegał, by nie jeść na otwartym powietrzu, bo dzikie ptaki mogą podlecieć i zaatakować. Ale turystka myślała, że tylko żartował. Usiadła na krawędzi krateru Ngorongoro, aby zjeść kanapkę, i wówczas napadła na nią kania czarna, spory ptak z rodziny jastrzębiowatych. Zabrała kanapkę, zerwała z nosa okulary Versace za 2 tys. zł i odleciała z nimi w głąb interioru. Klientka domagała się oczywiście zadośćuczynienia.
..



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego