Wiadomości - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

25 lat Itaki, czyli jak się zostaje liderem

Opublikowany przez Filip Frydrykiewicz w Artykuły · 1/8/2014 15:55:12
Tags: Itaka

- Wycieczka była udana, kiedy do Polski wracał pusty autokar z kierowcami i pilotem, a za nim sznur aut. Wszyscy się trzymali razem, bo większość „turystów" była pierwszy raz za granicą - wspomina wiceprezes Itaki Piotr Henicz

Biuro podróży Itaka obchodzi w tym roku 25-lecie działalności. Początki firmy były skromne, a po drodze zakręty i sukcesy. Firma dorastała razem z polskim wolnym rynkiem, którego, jak wszyscy wtedy, dopiero się uczyła.

Wyrosła na największą firmę turystyczną w Polsce. W zeszłym roku przewiozła 510 tysięcy klientów, a jej obroty sięgnęły 1,35 miliarda złotych. Dzisiaj ma dwie spółki za granicą - w Hiszpanii i Turcji - do obsługiwania turystów na miejscu, a od tego sezonu ściągnęła z Kanady na swoje potrzeby dwa samoloty czarterowe. Nie wyklucza zainwestowania we własny hotel lub linię lotniczą.

Wiceprezes Piotr Henicz dał się namówić na dłuższą rozmowę wspomnieniową, ale nie tylko wspomnieniową. Dzisiaj część pierwsza.

Filip Frydrykiewicz: Na początku było...


Piotr Henicz, wiceprezes Itaki
: Na początku była prywatyzacja WuPeTu.

???


Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Turystycznego. Takich firm było w PRL kilkanaście – po jednym w każdym mieście wojewódzkim. W Warszawie Syrena, we Wrocławiu Odra, w Poznaniu Przemysław, w Szczecinie Pomerania, i tak dalej. Jedną z nich, tę z Opola, kupił w 1989 roku Mariusz Jańczuk z Leszkiem Szagdajem, wtedy koledzy ze studiów, a dzisiaj prezesi i wspólnicy w Itace.

Mimo nazwy początki firmy były mało turystyczne.


To były czasy kiedy jeździło się na Zachód po samochody. Klienci, zapisując się na wycieczkę, deklarowali, ile mają pieniędzy i jakiej marki samochód chcieliby kupić. Autokarem jechało czterdzieści, pięćdziesiąt osób z gotówką w kieszeniach, a pilot wycieczki z listą zamówionych aut. Tak przyjeżdżali na największą giełdę samochodową w Europie pod Utrechtem w Holandii. Rola pilota sprowadzała się do tego, żeby pomóc wyszukać klientowi wymarzone auto i załatwić formalności. Wycieczka była udana, kiedy do Polski wracał pusty autokar z kierowcami i pilotem, a za nim sznur nowo kupionych aut. Wszyscy się trzymali razem, bo większość „turystów" była pierwszy raz za granicą.

Były też organizowane wyjazdy handlowe do Istambułu, Berlina, Wiednia. To był początek wolnego rynku i początek swobody w wyjazdach za granicę, nareszcie każdy mógł dostać paszport.

Wtedy się jeszcze nie znaliście z Jańczukiem i Szagdajem, pan mieszkał w Poznaniu.

Tak, pracowałem jako chłopak zaraz po studiach ekonomicznych, w WPT Przemysław w Poznaniu, byłem kierownikiem Centralnego Biura Obsługi Turystycznej. My też organizowaliśmy wyjazdy po samochody. Z czasem przybrały one bardziej wyspecjalizowany charakter, bo wysyłaliśmy zamówienia na samochody do holenderskich salonów i kiedy przyjeżdżaliśmy, auta już stały na placu, a dokumenty były przygotowane. Pełny profesjonalizm (śmiech).

Turystyka silniejsza niż motoryzacja

Równie dobrze mogliście więc zostać dilerami samochodów i pracować dzisiaj w branży motoryzacyjnej. U progu transformacji ustrojowej każda ścieżka kariery była możliwa.

Niektórzy koledzy obrali ten kierunek.

To jak to się stało, że jednak Jańczuk, Szagdaj i pan, pozostaliście przy turystyce?

U podstaw przejęcia WuPeTu w Opolu leżała myśl, żeby organizować wycieczki turystyczne do Włoch. Jańczuk z Szagdajem sprowadzili z zagranicy jeden, potem drugi autokar. Wtedy takie wozy robiły u nas wrażenie. I rozpoczęły się regularne kursy, w tym z pielgrzymami. Pamiętajmy, że w Watykanie zasiadał wtedy Ojciec Święty Jan Paweł II. Ale programy były turystyczne - „Włochy w pigułce" i „Klasyczne Włochy" (Wenecja, Florencja, Rzym, Watykan, Monte Cassino, Asyż) z audiencją generalną u papieża. Ten drugi program, zmodyfikowany, znaleźć można zresztą w katalogu Itaki do dzisiaj, to jedna z wycieczek objazdowych najchętniej wybieranych przez turystów.

W tym czasie wspólnie z kolegami z hotelu Rzymski w Poznaniu założyłem firmę PTU Roma Tour. Woziłem turystów do Austrii, Czech, na Węgry, organizowałem obozy młodzieżowe, obozy sportowe.

Wtedy też nawiązaliśmy współpracę, bo Itaka z Opola potrzebowała klientów z północy kraju. Jańczuk i Szagdaj zajęli się organizowaniem wyjazdów, a ja odpowiadałem za tworzenie sieci sprzedaży i marketing. Ten podział funkcjonuje do dzisiaj - prezes Szagdaj zajmuje się logistyką i transportem, prezes Jańczuk produktem i kontraktowaniem, a w 2006 roku do zarządu Itaki dołączył jeszcze dyrektor finansowy Michał Wróbel.

Od jakiej liczby klientów zaczynaliście?

Na początku były to setki, a w następnych latach tysiące.
..



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego